0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.plJakub Orzechowski / ...

Ani autor, ani wydawnictwo nie są przypadkowe.

Autor

Autorem podręcznika jest prof. Wojciech Roszkowski, historyk z Instytutu Studiów Politycznych PAN w Warszawie, wcześniej europoseł PiS. W latach 80. XX w. Roszkowski - pierwotnie historyk gospodarki PRL - opublikował pod pseudonimem „Andrzej Albert” podręcznik historii najnowszej Polski, wydany poza cenzurą i bardzo popularny w kręgach opozycyjnych. W latach 90. poglądy Roszkowskiego ulegały radykalizacji - w ostatnich latach publikował głównie długie na kilkaset stron publicystyczne eseje poświęcone „upadkowi cywilizacji zachodniej” (taki tytuł nosi jedna z jego ostatnich książek).

Wydawca

Wydawca także nie jest przypadkowy. Wydawnictwo „Biały Kruk” specjalizuje się w książkach o charakterze religijnym i dewocyjnym, wydaje m.in. kalendarze. Wśród autorów wymienia na pierwszym miejscu Jana Pawła II. Autorską decyzją byłego ministra nauki Jarosława Gowina w styczniu 2019 roku zostało wpisane na listę wydawnictw naukowych — za publikację w nich naukowiec otrzyma punkty liczące się do oceny dorobku (a więc prof. Roszkowski otrzyma za to tyle punktów, co za prawdziwą książkę naukową).

Wydawnictwo publikuje książki licznych autorów bliskich i miłych władzy, np. wydało książkę senatora Franciszka Ryszki, który w głośnym wywiadzie radiowym w październiku 2019 roku wieszczył upadek cywilizacji i koniec świata. Wydawca publikuje także wielotomowe „Dzieje Polski” autorstwa innego związanego z prawicą historyka, prof. Andrzeja Nowaka. Wydaje także miesięcznik „Wpis. Wiara, patriotyzm i sztuka”, który otrzymał w 2022 roku 105 tys. złotych dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Przedmiot

„Historia i teraźniejszość” to nowy przedmiot, ma trafić do programów szkół ponadpodstawowych już od września 2022 roku.

„Jak wynika z projektu podstawy, HiT stanie się obszernym kursem z historii najnowszej (obecnie realizowanym w liceach na poziomie rozszerzonym), do którego dodano czysto ideologiczne tematy z agendy politycznej Prawa i Sprawiedliwości oraz punkty kojarzone raczej z katechezą niż świeckimi przedmiotami szkolnymi”

– pisał w OKO.press Piotr Skura, omawiając całość projektu (można go przeczytać tutaj).

OKO.press analizowało także podstawę programową do „HiT”. Zawierała ona m.in. Teorie spiskowe, denializm klimatyczny i szereg jeszcze innych kuriozów (opisywaliśmy je tutaj).

Przeczytaj także:

Podręcznik

Jak informuje wydawca, podręcznik Roszkowskiego „przechodzi aktualnie ostatnią fazę akceptacji przez Ministerstwo Edukacji i Nauki”. Według informacji „Gazety Wyborczej” ministerstwo zażyczyło sobie pewnych zmian — nie wiemy, jakich.

Książka jest wielka — liczy ponad 500 stron. Z nich wydawca udostępnił na stronie internetowej ponad 90. To pozwala wyrobić sobie pewną opinię o całości.

Podręcznik konsultował wspominany wcześniej prof. Andrzej Nowak oraz inny historyk o bardzo konserwatywnych poglądach, prof. Wojciech Polak z Torunia, stały gość „Radia Maryja”.

Co tam znajdziemy?

Na udostępnionych przez wydawcę stronach znajdziemy dawkę publicystyki godnej „Radia Maryja” czy któregoś z prawicowych tygodników. Mamy tu m.in. narzekanie na polskojęzyczne media, zrównywanie feminizmu z hitleryzmem oraz długie wykłady na temat demoralizacji dzisiejszego Zachodu.

Wybraliśmy dla Państwa parę smakowitych przykładów. Niestety, trzeba wiedzieć, czego się będą uczyć Wasze (i nasze) dzieci.

Feminizm jak nazizm

Na s. 19. Roszkowski tłumaczy, czym są ideologie. Pisze najpierw o nazizmie, a potem dodaje:

„Ideologie atakują także sferę duchową człowieka. Posługują się nimi inżynieria społeczna i socjotechnika, mające za cel przekształcanie społeczeństw dla potrzeb osiągnięcia i posiadania władzy.

Wśród najbardziej popularnych obecnie ideologii politycznych należy scharakteryzować socjalizm, liberalizm, feminizm i ideologię gender, współczesną chadecję, czyli chrześcijańską demokrację, której nie należy jednak utożsamiać z chadecją sprzed lat 40. i więcej”.

Zwróćmy uwagę na sprytny zabieg — autor nie zrównuje feminizmu z nazizmem w jednym zdaniu. Uznaje jednak jedno i drugie za ideologie, a ideologie mają te same cechy — „atakują sferę duchową człowieka”.

Lęk przed Unią Europejską

Na s. 52. Roszkowski przestrzega uczniów przed dalszą integracją europejską oraz zarzuca jej „lansowanie ateizmu”. Pisze:

„Członkowie Unii Europejskiej nie posiadają wspólnoty historycznej niezbędnej do zgodnego i sprawnego funkcjonowania planowanej federacji. Nie istnieje też wspólnota językowa. Bardzo różne są tradycje i obyczaje w krajach członkowskich. Różne są też religie, co usiłuje się już niwelować poprzez lansowanie ateizmu i wcielanie go w życie nawet metodami urzędowo-administracyjnymi. Przekształcanie tych 27 państw w jeden organizm może nastąpić tylko pod wpływem siły”.

Dyscyplina jest potrzebna

Szczególnie autor nie lubi lewicy — nie tylko komunistów, ale też — może nawet bardziej — zachodniej lewicy. Pisze z naganą (s. 346), że w latach 60. postulaty lewicy wynikały po prostu z nadmiaru dobrobytu, a społeczeństwu potrzebna jest dyscyplina.

„Z kolei naiwny anarchizm był reakcją na dobrobyt, porządek i brak głębszych problemów społecznych. W tych warunkach popularne stawały się hasła anarchistycznych grupek związanych z awangardą artystyczną, atakujących pod hasłami wolności zachodnie demokracje. (...)

Tego rodzaju ideologia jest niestety popularna i w dzisiejszym świecie. Może ona trafiać do osób nierozumiejących potrzeby pewnej dyscypliny społecznej i obowiązku. Dojrzałość polega jednak na zrozumieniu, że są to rzeczy konieczne”.

Atakują nas polskojęzyczne media

Przy okazji wyliczania polskich strat z II wojny światowej Roszkowski pisze, że „polskojęzyczne media” chcą się temu przeciwstawić (s. 138):

„Dopiero teraz trwają w Polsce skomplikowane badania nad rozmiarami należnej Polsce rekompensaty za te straty, co spotyka się z gwałtownymi protestami polskojęzycznych mediów znajdujących się w rękach niemieckich właścicieli”.

Narzeka na polityczną poprawność i neomarksizm

Na s. 340., opowiadając o (słusznej jednak jego zdaniem) walce o równouprawnienie Afroamerykanów w USA w latach 60., komentuje, że wyrodziła się ona w „polityczną poprawność” — czyli coś najgorszego. Zacytujmy dłuższy fragment. Znajduje się w nim także typowa dla skrajnej prawicy historyczna wizja, w myśl której upadek cywilizacji zaczął się od rewolucji francuskiej, a potem było tylko gorzej: świat staczał się po równi pochyłej do ludobójstwa.

„Nikt nie przypuszczał wówczas [w latach 60.], że słuszna walka z dyskryminacją rasową zamieni się dwa pokolenia później w karykaturę dawnych protestów, wymuszoną tak zwaną polityczną poprawnością. (…) Tymczasem istnieją słowa naprawdę obraźliwe lub uwłaczające godności, nieraz bardzo ordynarne, które są tolerowane przez wszystkie tzw. postępowe kręgi, instytucje i organizacje. Wiele zależy od tego, kto wymawia lub wypisuje to samo słowo.

Podczas skrajnie lewicujących, neomarksistowskich manifestacji rzucane są pod adresem ludzi o tradycyjnej moralności i chrześcijańskich poglądach takie hasła jak na przykład »wyp...dalać!« albo jeszcze gorsze. (…)

Jest to wciąż ten sam wyjątkowo niemoralny efekt marksistowsko-leninowskiej dialektyki nieprzejmującej się stosami ofiar na drodze do wyznaczonego celu. Utopijnego celu szczęśliwości wszystkich bez wyjątku ludzi — pisaliśmy już o tym, że jest to założenie z gruntu nierealne. Przeszło już przez świat wiele rewolucji, od francuskiej końca XVIII w., poprzez październikową w 1917 r., wraz z późniejszym terrorem w Rosji, aż po czerwony terror Khmerów w Kambodży (…) Ludzkość jednak w najmniejszym stopniu nie przybliżyła się dzięki nim do stanu doskonałości i powszechnej szczęśliwości”.

Jak widać, jest tam dokładnie to, czego można się było spodziewać — to samo, co w stosach prawicowej publicystyki w prorządowych mediach. Tych jednak jeszcze wolno nie czytać. Ale podręcznik młodzi Polacy i Polki czytać będą musieli.

;
Na zdjęciu Adam Leszczyński
Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze