0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: KENZO TRIBOUILLARD / AFPKENZO TRIBOUILLARD /...

Zastąpienie Radia i Telewizji Słowacji (RTVS) Słowacką Telewizją i Radiem (STVR). To plan populistycznego rządu Roberta Ficy na rozprawienie się z niewygodnymi dla władzy mediami publicznymi. Według zaproponowanego parlamentowi projektu ustawy odpowiedzialna za nadawanie dziewięciu kanałów publicznego radia i utrzymywanie pięciu stacji telewizyjnych spółka miałaby zostać zlikwidowana. W związku z tym przerwane byłyby również kadencje jej kierownictwa. Na to miejsce powołana byłaby nowa instytucja, kierowana przez nowych ludzi. Tak wygląda projekt nowelizacji prawa medialnego, nieznacznie zmieniony w stosunku do pierwotnej wersji z marca. Rząd obawiał się, że zwróci on uwagę Komisji Europejskiej w związku z niespełnianiem wymogów Europejskiego aktu o wolności mediów.

Fico ignoruje media publiczne

Fico od kilku miesięcy odnosi się do słowackich mediów publicznych wyjątkowo krytycznie. Według niego bezpodstawnie atakują jego rząd, co stało się właściwie ich głównym zajęciem. W związku z tym nie udziela wypowiedzi dla stacji państwowego nadawcy – nie odpowiadając nawet na pytania podczas konferencji prasowych. Zapowiadając reformy przekonywał, że obecnie publiczne media nie są w stanie „zaspokoić prawa społeczeństwa do obiektywnych informacji”.

„Jak może dostarczać obiektywnych informacji, skoro jest zaangażowana w ciągłą walkę z rządem?” – pytał dziennikarzy podczas konferencji prasowej.

Według autorki nowelizacji ministry kultury Martiny Šimkovičovej zmiany w mediach zwiększą pluralizm opinii w telewizji i radiu. „Przez długi czas w mediach głównego nurtu dozwolona była tylko jedna i ta sama opinia na tematy takie jak COVID czy Ukraina” – mówiła członkini rządu.

Przeczytaj także:

Nowe media w rękach polityków

Nowa instytucja byłaby całkowicie uzależniona od rządzącej większości. Czterech członków rady nadzorczej STVR miałby wskazywać minister kultury, kolejnych pięciu Rada Narodowa Republiki Słowackiej, czyli parlamentarzyści. Rządzi w niej większość złożona ze SMER-u Ficy, Hlas-SD nowego prezydenta Roberta Pellegriniego oraz Słowackiej Partii Narodowej (SNS). Władza nad STVR trafiłaby w ręce rady i wybieranego przez nią dyrektora. Dziś nadzór nad radiem i telewizją sprawuje Rada RTVS, powoływana wyłącznie przez parlament. Członkowie pełnią 6-letnie kadencje, jednak co dwa lata zmienia się jedna trzecia jej składu, co ma chronić organ przed przejęciem przez jedną opcję polityczną.

Kierownictwo i pracownicy RTVS protestują przeciwko planowi Ficy i Šimkovičovej, widząc w nim sposób na upolitycznienie niezależnego dziś publicznego nadawcy. 25 kwietnia przyszli do pracy ubrani na czarno. W takiej samej barwie prezentują się loga nadawców widocznie między innymi w mediach społecznościowych.

View post on Twitter

Dyrektor z politycznego nadania i „organ cenzorski”

„Zatwierdzenie ustawy o STVR oznacza celową zmianę, która nie ma uzasadnienia i jest sprzeczna ze standardami legislacyjnymi. Warunki legislacyjne zostały tak ustalone, aby nie było konieczności likwidacji całej instytucji” – czytamy w oświadczeniu obecnego kierownictwa spółki kontrolującej publiczne media. Jeśli rząd ma wątpliwości co do działania RVTS, może zmienić jej funkcjonowanie drogą ustawową – przekonują władze spółki. – „Likwidacja tej instytucji niesie ze sobą wstrząs i destabilizację wszystkich elementów tworzących media publiczne. Koszty finansowe związane z tą zmianą szacowane są na kilka milionów euro” – zauważa kierownictwo RTVS. Przedstawiciele publicznego nadawcy mocno stwierdzają, że celem rządu jest podporządkowanie sobie mediów. Pod listem protestu wobec planowanych zmian podpisało się 1200 pracowników RTVS.

Protestuje również opozycja, w tym wiodące po tej stronie politycznego sporu Progresívne Slovensko. Lider partii i wicemarszałek parlamentu Michal Šimečka wzywa do obrony publicznego radia i telewizji. „Nie oddamy im RTVS tak łatwo. Jesteśmy w pełni przygotowani do wykorzystania zasobów, jakie mamy w Radzie Narodowej. Jesteśmy gotowi zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego, a także po rozmowach z naszymi partnerami protestować na ulicach” – mówił Šimečka. – "Zatwierdzona wersja nowelizacji niesie tę samą groźbę. Rząd jedynie udaje, że poprawił ją względem pierwotnej propozycji. Dyrektor zostaje sprowadzony do roli wykonawcy poleceń rady, którą zajmą politycznie – rząd i większość koalicyjna w parlamencie. A funkcję organu cenzorskiego przejmie komisja etyki” – zauważał lider PS.

Fico i jego działania pod lupą KE

Planami Ficy zaniepokojona jest wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Věra Jourová. Jak zauważyła, tekst nowelizacji prawa medialnego nadal nie spełnia europejskich standardów.

„Niezależność mediów jest absolutnie niezbędna do wykonywania ich zadań. Nie mogą stać się łupem jednej partii politycznej, gdyż ze swej natury muszą służyć całemu społeczeństwu. A tym samym zapewnić także przestrzeń dla pluralizmu opinii” – podkreśliła Jourová. – „Zgodnie z aktem o wolności mediów państwa członkowskie muszą przestrzegać zasady, że kierownictwo mediów publicznych będzie powoływane na podstawie przejrzystych, otwartych i niedyskryminacyjnych procedur. Odwołanie może nastąpić jedynie w bardzo szczególnych i prawnie określonych okolicznościach” – wyjaśniała wiceprzewodnicząca Komisji.

"Wygląda to na słabo zakamuflowaną próbę przekształcenia słowackiego nadawcy publicznego w media kontrolowane przez państwo” – stwierdził w oświadczeniu dyrektor generalny Europejskiej Unii Nadawców (EBU) Noel Curran.

Słowacy zaniepokojeni sytuacją w mediach

Robert Fico do władzy doszedł w 2023 roku po październikowych wyborach parlamentarnych. Lider populistycznej, choć określającej się mianem centrolewicowej partii SMER kierował rządem już w latach 2006-2010 i 2012-2018. W koalicji z socjaldemokratycznym Hlasem-SD i nacjonalistami z SNS prowadzą politykę zawłaszczania publicznych instytucji, a także złagodzenia kursu wobec Rosji.

Według badania Medium Freedom Poll wykonanego przez pracownię MEDIAN aż 65 proc. Słowaków jest zaniepokojonych zagrożeniem dla niezależności mediów w ich kraju. 61 proc. z tysiąca zapytanych respondentów uważa, że w przypadku naruszeń zasad ich wolności Komisja Europejska ma prawo do interwencji.

;

Udostępnij:

Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze