„Teraz byłem na południu Francji u klienta, jechałem samochodem w upale 40 st. C. Mój pogląd na tę sprawę jest taki, że jest coraz gorzej. Widzimy to, a niewiele się robi. Ile musi być? 47 stopni, żebyśmy problem zaczęli traktować poważnie?” – mówił 27 czerwca milioner, prof. Janusz Filipiak, w rozmowie z Agatą Kołodziej w podcaście Forum IBRiS.
Na pytanie, czy to nie ci najbogatsi odpowiadają za ogromną część emisji, Filipiak odparł, że on sam, jako milioner, nie konsumuje energii. Dodał, że z tych „milionów” wybudował farmę fotowoltaiczną i zainwestował w pompy ciepła.
Prywatny samolot?
Ma, ale mały. Już mówił zresztą w „Wyborczej”, że pod naciskiem córek (jedna działała w Greenpeace, druga pasjonuje się permakulturą) kupił „propeller, który ma o połowę niższą emisję śladu węglowego niż odrzutowiec”.
„Gdyby inni milionerzy mil mieli takie samoloty, to byłby ułamek tego, co emituje lotnictwo pasażerskie” – mówił. „Trzeba się zastanowić, jak kolosalna ilość emisji pochodzi z tych boeingów, a ile z tego mojego samolociku. Niech pani to wytłumaczy niższej warstwie społecznej” – zwrócił się do prowadzącej, przepraszając zaraz, że nie chciał użyć zwrotu „niższa warstwa społeczna”.
Ja latam, biedni nie powinni
„Ja latam do pracy, jak jadę autem do Francji to generuję pewnie więcej emisji niż samolotem. Latam, jak muszę. To jest poczucie odpowiedzialności, zresztą moje dwie córki wywierają na mnie presję ekologiczną. Niech pani wyjaśni ludziom, żeby nie latali na wakacje do Turcji i Grecji” – powiedział. „Z czego ja mam rezygnować? No może z tego prywatnego samolotu, ale wtedy będę leciał tym wielkim starym Boeingiem, który ma dużo większa emisję CO2 na pasażera. A ja muszę latać, bo robię biznes w 90 krajach. Milionerzy nie mają z czego rezygnować” – ciągnął.
Znalazł jeszcze jedno rozwiązanie, które ograniczyłoby emisje CO2: opodatkowanie mięsa.
„Uświadomienie ludziom, że nie mają tyle, za przeproszeniem, żreć. Jak ja idę do sklepu w swojej okolicy pod Krakowem, to przecież ludzie wynoszą takie siaty tego mięsa, że ja nie wiem, co oni z nim robią. Tu jest duża praca do wykonania” – prawił.
Produkcja mięsa obciąża klimat
Na początek przyznajmy panu Filipiakowi częściową rację: latanie i produkcja mięsa są źródłem emisji gazów cieplarnianych. Ogromnym.
Szacuje się, że w samej Unii Europejskiej transport stanowi 1/4 wszystkich emisji CO2, a samoloty – 14 proc. z tej puli. Latanie jest około osiem razy bardziej emisyjne niż jeżdżenie samochodem. Z kolei światowe emisje z chowu zwierząt stanowią globalnie około 57 proc. emisji gazów cieplarnianych w sektorze spożywczym – czytamy w raporcie „Atlas Mięsa” Fundacji im. Heinricha Bölla. W UE produkcja mięsa to ok. 17 proc. wszystkich emisji CO2 – tak wyliczył Greenpeace.
Produkcja mięsa rośnie, bo rośnie spożycie – w ciągu ostatnich 20 lat światowa konsumpcja mięsa zwiększyła się ponad dwukrotnie, sięgając 320 mln ton w 2018 roku.
Tańsza szynka z mięsa niż ta wegańska
Prezes Filipiak ma rację, że dużo mięsa zjadają osoby o niższych dochodach. Powód jest prosty – mięso jest tanie. Często tańsze niż produkty wegańskie, a nawet część warzyw i owoców.
Nawet w tarczy antyinflacyjnej, która objęła produkty spożywcze zeroprocentowym VAT-em, największą część listy stanowią produkty odzwierzęce (w tym m.in. mięso i podroby jadalne, jelita, pęcherze i żołądki zwierząt, tłuszcze złożone z produktów roślinnych lub zwierzęcych, wyroby seropodobne).
Ale czy mięso zjadane przez sąsiadów prezesa Filipiaka z podkrakowskiej wioski jest tak ogromnym źródłem katastrofy klimatycznej?
Odpowiedź brzmi: nie.
Najbogatsi emitują najwięcej
Brytyjska fundacja Oxfam wyliczyła w 2020 roku, że od początku lat 90. 1 proc. najbogatszych ludzi wyemitował dwukrotnie więcej CO2 niż najmniej zamożna część populacji. W latach 1990-2015 za 52 proc. emisji dwutlenku węgla odpowiadało najbogatsze 10 proc. ludzi na świecie – to jest około 630 milionów ludzi.
Jeden procent najbogatszych jest odpowiedzialny za 15 proc. CO2 wyemitowanych w latach 1990-2015.
W tym samym czasie 3,1 mld ludzi o najniższych dochodach przyczynili się do emisji tylko 7 proc. CO2. Co więcej, organizacja podaje, że roczne emisje wzrosły o 60 procent. Najbogatsze 5 procent odpowiadało za ponad jedną trzecią (37 procent) tego wzrostu.
Bogaci latają nie tylko na wakacje
Powody? Jak możemy przeczytać w badaniach opublikowanych w Global Sustainability, w emisjach najbogatszych Europejczyków duże znaczenie mają wielkie domy i mieszkania oraz zużywana w nich energia. Największy udział ma jednak transport, w tym lądowy i lotniczy. Jak pisaliśmy w OKO.press, podróże lotnicze, których udział w światowych emisjach CO2 to 2,5 proc., mają wybitnie elitarny charakter.
To latanie na wakacje, które Filipiak wymienia jako jedno z „przewinień” Polaków, dotyczy bardzo małej grupy. W 2018 roku jedynie ok. 2-4 proc. ludzi na świecie odbyło jakikolwiek lot międzynarodowy.
Prywatne samoloty i kilogramy CO2
Problemem, wbrew temu, co mówi Filipiak, są również prywatne samoloty. Stefan Gössling, profesor turystyki z Uniwersytetu w Lund, przeanalizował emisje z podróży lotniczych celebrytów i celebrytek aktywnych w mediach społecznościowych. Oszacowane różnice śladu węglowego są ogromne. Bill Gates, który spędził w 2017 około 356 godzin w prywatnym odrzutowcu, wyemitował 1630 ton CO2. Paris Hilton – 1230 ton. Rzuca się w oczy ogromna, 20-krotna różnica w zużyciu paliwa między prywatnymi odrzutowcami i lotami rejsowymi: około 1400 kg w porównaniu do 70 kg paliwa na godzinę lotu.
Aktorka Emma Watson, korzystająca z lotów rejsowych, wygenerowała swoimi lotami „tylko” 15 ton CO2 w ciągu roku.
Pisaliśmy o tym w OKO.press:
1000 metrów pod Krakowem, samolot i Rolls-Royce
Istnieją także wyliczenia rocznych emisji CO2 na podstawie informacji o domach, pojazdach, samolotach i jachtach. Rekordzistą jest Rosjanin Roman Abramowicz, którego roczne emisje przekraczają 30 000 ton CO2. Abramowicz ma kilka luksusowych jachtów oraz Boeinga 767 na własny użytek.
Ale nawet bez jachtów można wykręcić duży wynik emisji CO2 – np. Elon Musk emituje około 2 tysięcy ton CO2 rocznie. 200 razy więcej niż przeciętny Polak.
Janusz Filipiak to oczywiście „niższa półka” w porównaniu Abramowiczem czy Muskiem.
Majątek małżeństwa Filipiaków jest szacowany na 670 mln zł, co daje im 86. miejsce w najnowszym rankingu najbogatszych opracowanym przez Wprost.
„Rocznie inkasuje ponad 18 mln zł pensji. Jest twórcą i największym udziałowcem Comarchu, jednej z największej firm informatycznych w Europie. Kontroluje również klub piłkarski Cracovia” – tak o Filipiaku piszą autorzy raportu.
Nie ma wyliczeń dotyczących emisji rodziny Filipiaków, ale można zgadywać, że są spore. Z wywiadów przeprowadzonych z prezesem Comarchu dowiadujemy się, że inwestuje w ziemie i na nich buduje. Ma tysiącmetrowy dom pod Krakowem, samolot i Rolls-Royce’a, którego traktuje jak swoją „wizytówkę” i dzięki któremu czuje się równy swoim biznesowym partnerom – szejkom z Dubaju. Mówił o tym w „Wyborczej” w 2013 roku. Opowiadał również o swoim drugim domu w Szwajcarii. Tam ma inny samochód – wtedy było to Subaru, „bo tam nie wypada chwalić się bogactwem”. Po garnitury lata do Mediolanu.
Od tamtego wywiadu minęło kilka lat, więc część tych informacji mogła się zmienić. Nie zmieniło się natomiast to, że Janusz Filipiak dokłada się do zmiany klimatu. I to bardzo.
Nie zmienia się także menu słynnej krakowskiej restauracji Wierzynek, należącej do żony Filipiaka, Elżbiety. W karcie dań widzimy polędwicę wołową, dzika w otrzewnej, sarnę, pierś kaczą, tatara i foie-gras. Potraw wegańskich naliczyliśmy równe zero.
Mimo że przecież prezesa Comarchu tak oburza „żarcie” mięsa.
Do usunięcia
Warto zwrócić uwagę na kwestię jedzenia mięsa. Nie rozdzieram szat nad konsumpcją mięsa w naszym kraju czy też w naszej części świata, ale jej ograniczenie nie byłoby strasznie trudne. Tu nie chodzi o zakazy. Nie trzeba też podwyższać ceny mięsa. Niech pozostanie na tym poziomie, na jakim jest. Należy wprowadzić do sklepów produkty roślinne tańsze od mięsa. Do tego zdrowe, pożywne, smaczne i łatwe w przygotowaniu. W Polsce, ale też w bogatych Niemczech gros konsumentów liczy się z ceną. Jeśli pojawią się dobrej jakości tanie produkty roślinne ludzie zaczną je kupować. Mięso oczywiście nie zniknie z naszego menu, ale jeśli byśmy przy takiej polityce ograniczyli jego konsumpcję o połowę w ciągu dekady to powinno wystarczyć. Produkcja żywności pochodzenia roślinnego jest znacznie tańsza niż produkcja mięsa, więc to powinno się spiąć ekonomicznie. Dopóki produkty wege to będzie tylko nisza nic takiego nie wyjdzie. To co? Ogólnounijne zakłady produkujące dobrą i tanią żywność roślinną? Dotacje dla takiej produkcji? Antyinflacyjna żywność roślinna z dopłatami unijnymi? Czy może jednak taniej dyskryminować kierowców?
Kiedy ostatnio byłeś w sklepie spożywczym? Produkty roślinne tańsze od mięsa są tam od zawsze, od kiedy istnieje handel.
Niech się ten pseudo czlowiek odemnie odczepi i od mojego mięsa też bo lubię je jeść i byle jakiś milioner nie będzie mi mówił co mam mieć na talerzu!!! A samolotami nie latam w ogóle a auto mam na gaz i w.p.e.d.l.j do tych swoich biznesów w innych krajach bo nie jesteś tu mile widziany.
Ten człowiek zużywa jeśli już niewiele więcej i emituje niewiele więcej niż jego sąsiad biedniejszy. Ma fotowoltaikę, oraz kolektory słoneczne, to jego dom nie wymaga zewnętrznej energii. Samochód też może mieć elektryczny i ładuje swoim prądem. Je dużo warzyw, b mało mięsa.
A teraz jego sąsiad – ma prąd z elektrowni węglowej, pali w piecu na węgiel, jeździ starym kopcącym samochodem, zjada olbrzymie ilości mięs, bardzo mało warzyw. Kto emituje więcej ?
Jeśli Filipiak poleci swoim super oszczędnym samolotem dwa razy do roku na zakupy do Mediolanu to wyemituje co2 tylko z tego powodu więcej niż chłopina opalająca swój dom węglem. Jeśli Filipiak ogrzewa swoje domy pompami ciepła i fotowoltaiką to jego ślad węglowy i tak będzie większy niż opalanie węglem lub chrustem małej wsiowej chałupki. Ślad węglowy jednego awokado (transport) będzie większy niż 1 kg schabu. Co ze śladem węglowym koszul od Armaniego? Itd itp. Człowiekowi prostemu wybaczam, bo robi to nieświadomie, należy go edukować. Filipiak robi to świadomie przy tym manipuluje z powodu pychy, buty, arogancji, która aż kłuje w oczu i uszy. Jemu nie wybaczam. Gardzę kłamcami jak Filipiak, Pinokio czy Balbina i wszystkimi innymi hipokrytami.
Dla mnie hipokrytą jest tak Pinoko jak i Donald w raz z całą popapraną opozycją. Którakolwiek strona tej zgniłej monety będzie rządziła, to nie będzie dobrze.
> Ślad węglowy jednego awokado (transport) będzie większy niż 1 kg schabu
To akurat chyba nieprawda, ale reszta w punkt.
AD: "Ma fotowoltaikę, oraz kolektory słoneczne, to jego dom nie wymaga zewnętrznej energii."
Nawet w długie zimowe noce?
Niech sam nie żre, taki przy kości nieco jest 🙂
A ja naprawdę lubię kotleciki roślinne i czasem potrzebuję zrobić sobie taki szybki obiad. (Bo bez przesady, lubię też wiele innych, zdrowszych jarskich dań, takich jak zupy, kari, risotto, kaszotto…) Tylko powodzenia, kiedy 6 zł za porcję na dwa dni to wyjątkowo przystępna cena, do której wiele marek wegekotletów się w ogóle nie zbliża… Producenci uważają, że to znakomity pomysł zbijać kokosy na naszej wrażliwości i sumieniu.
Może pan Filipiak powie nam co za przeproszeniem żre, że ma podwójny podbródek i wygląda jak tłusta świnia. Czekam.
Jak ograniczyć spożycie mięsa? To bardzo proste. Należy sobie wyobrazić, że w następnym wcieleniu w kolejnym Eonie będzie się… świnką w chlewie. I tak ze 100 razy. To nie jest żart. Zobaczcie to: wklejacz pl zobacz Manifest Kosmologiczny 1
Fajne, brawo 🙂
Pan Filipiak jest albo idiotą, albo zręcznym manipulatorem. Ponieważ jednak zrobił karierę, to musi być zręcznym manipulatorem. Dlaczego? Lata prywatnym samolotem, który generuje "mało" zanieczyszczeń, w przeciwieństwie do boeingów. Tyle, że w boeingu leci 200 – 300 osób, on w tym swoim samolociku sam. Równie dobrze można powiedzieć, że jazda samochodem jest mniej emisyjna niż jazda autobusem.
I jeżeli jego córki tą propagandę łykają, to… Nie najlepiej je wykształcił.
Jego samolot to nowa technologia – jego samolot pali mniej paliwa na OSOBĘ niż boeing co jest w tekście.
Nie, to wizja Filipiaka, że zużywa mniej paliwa. Tak samo zgodna z rzeczywistością jak i inne tezy tego kuriozalnego wywiadu.
Otóż pasażerskie odrzutowce spalają ok 3-4 litry/pasażera/100km. ULV spala więcej paliwa, a przecież Filipiak nie goni swojego propellera z pełną kabiną, wszak sam mówił, że kupił samolot, żeby nie mieć kontaktu z innymi ludźmi (jak widać stracił kontakt nie tylko z ludźmi ale i z rzeczywistością).
A ile energii poszło z dymem na wyprodukowanie tego "nowa technologia" samolotu?
Jestem zbulwersowana zla jakoscia tego artykulu. To nie dziennikarstwo na poziomie OKO.press. Nie podoba mi sie 1) porownywanie wskaznikow konsumpcji miliarderow, celebrytow, z polskimi milionerami i masa ludzi o niskich zarobkach jednoczesnie w skali swiatowej, europejskiej, polskiej i indywidualnej. Mieszanka cyfr ktora nic nie wyjasnia ale forsuje negatywne emocje.
2) Brak faktow o sytuacji w Polsce: wzroscie konsumpcji miesa i produktow przetwarzanych (i konsekwenjami zdrowotnymi), wzrostu emisji zwiazanych z transportem indywidualnym, wzrostu konsumpcji artykulow importowanych z Chin, slabymi wynikami krajowymi w kategoriach energii odnawialnych i redukcji emisji, przygotowania sieci elektrycznych na nowe nieuniknione technologie. W jakim kierunku rozwija sie nasz kraj? Jednoznacznie nie w kierunku pro-klimatycznym.
3) Zamiast sudiowac karte Wierzynka warto by bylo spojrzec na plany lekcji w szkolach i zapytac czy i jak uczymy przyszle generacje obejscia z zasobami naturalnymi, z globalna zmiana klimatu i konsekwencjami tej zmiany (n.p. migracja)? Jak edukuje sie spoleczenswo w kierunku zredukowanego i zdrowszego "konsumizmu globalnie wytwarzanych dobr"?
J. Filipiak ma racje twierdzac ze juz dzis istnieje wybor: samolotu o nizszych emisjach, jedzenia w mniejszej (zdrowszej) ilosci szczegolnie miesa, wytwarzania i konsumowania energii we wlasnym domu… szkoda ze zapomina o tym, ze wiekszosc spoleczenstwa jeszcze nie jest swiadoma lub finansowo nie jest w stanie podjac wyboru ktory jest "wlasciwy". Rozwiazaniem nie sa ani zazuty w kierunku klasy sredniej ani "niestety" twierdenie w stylu "Abramowicz emituje wiecjej, wiec biedny Polak jest OK i nic sie nie musi zmienac".
Pierwszy punkt rozumiem, odnosi się do artykułu i myślę, że pozwoli mi przeczytać go jeszcze raz, w sposób nieco bardziej krytyczny dla matematyki w nim zawartej, więc dziękuję.
Pozostałe dwa są totalnie nie na temat. Puenta komentarza również nie jest związana z tematem artykułu, który wskazuje, że osoba o jednych z najwyższych przychodów na świecie, zarządzająca biznesami w 90 państwach uważa, że nie generuje problemu klimatycznego, bo ma prywatny samolot (sic!) o obniżonej (nie zerowej) emisji i założoną fotowoltaikę. Ale już o nieekologicznych rozwiązaniach w biznesie, który mu na tą fotowoltaikę zarobił, nie mówi słowa. I wskazaniu tej hipokryzji służyła całość, ale w szczególności ostatni akapit tekstu, wciągający w dyskurs przedsiębiorstwo żony milionera, która – jak widać – woli żeby ludzie "żarli" mięso, skoro nie oferuje zielonych alternatyw. W języku angielskim jest powiedzenie, które dosłownie tłumaczy się jako "włóż swoje pieniądze tam, gdzie są twoje słowa" a po naszemu "co powiedziałeś, to rób". Wydaje mi się, że artykuł w sposób okrężny służył powiedzeniu tego samego panu Filipiakowi.
Zgadzam się, że w Polsce potrzebne są zielone zmiany.
Nie zgadzam się, jakoby pan Filipiak miał prawo uważać się za zeroemisyjnego i jako takiego mogącego prawić kazania innym ludziom, szczególnie tym w gorszej materialnie sytuacji (nie uważam też, by jego wypowiedź sugerowała "wybór" – brzmiała bardziej jak "motłoch powinien robić to, czego jego pan chce od niego" zamiast "musimy zacząć podejmować bardziej zielone wybory jako społeczeństwo"). Nie zgadzam sie również, że jego rozwiązania są skuteczną propozycją – przypominają mi nieśmiertelne tosty z awokado(u nas to chyba byłaby kawa ze Starbucksa?), które boomersi na zachodzie wyrzucają milenialsom za każdym razem, kiedy młodsze pokolenie narzeka na inflację i nieadekwatne zarobki, uniemożliwiające im wyprowadzkę i uniezależnienie się od rodziców.
W języku angielskim jest powiedzenie, które dosłownie tłumaczy się jako "włóż swoje pieniądze tam, gdzie są twoje słowa"
To powiedzenie to "Put your money where your mouth is", czyli dosłownie "połóż swoje pieniądze tam gdzie są twoje usta" – czyli rób to co mówisz.
Nie sam nie żre, taki przy kości nieco jest 🙂
Bo ten artykuł nie ma na celu krytykować pana Filipiaka. Ten artykuł ma wywołać emocje, przy okazji co chwila szepcąc "dwutlenek węgla". I gdy już wszytko co emituje CO₂ będzie nam się źle kojarzyło, zgodzimy się oddać nasze wolności w imię walki z tym gazem. I będzie tak jak sobie pan Schwab wymyślił, będziemy biedniejsi i szczęśliwsi z tego powodu.
Też mam takie przekonanie. Dochodzi do problemu globalnego, próbuje się znaleźć przyczynę, wskazać winnych i się ich pozbyć razem z problemem, ku uciesze gawiedzi… Ale obecnie czarownicą będziesz Ty, będę ja. Jest nas za mało, żeby móc kijkami zatrzymać rzekę, która topi pomału nasze życie, naszą wolność, naszą samoświadomość. Większość ludzi już jest odpowiednio ukształtowana przez coraz gorszą edukację i komercję.
Niech Filipiak obetnie pensje pracownikom, jak nie będą tyle zarabiać to nie będą tyle żreć i latać na wakacje. A może już to robi? To najskuteczniejsze pro ekologiczne działanie \"wyższej klasy\", obcinać pensje żeby ludzie tyle nie żarli ;).
Już sobie wyobrażam negocjacje podwyżek w Comarchu … \"Nic w tym roku nie dostaniesz i tak za dużo żresz\" 😀
Stara prawda, człowieka można wyrwać z Bydgoszczy, ale Bydgoszczu z człowieka już nie.
Ot koronny dowód, że pewien poziom dobrobytu zakrzywia postrzeganie rzeczywistości w sposób uniemożliwiający komunikację z resztą społeczeństwa.
Nie, pan Filipiak nie lata prywatnym odrzutowcem, bo MUSI. Pan Filipiak mógłby już dzisiaj przejść na emeryturę i żyć w dostatku do końca swoich dni. Pan Filipiak lata bo CHCE.
Tak poza tym to naprawdę biednych nie stać na jedzenie mięsa w dużych ilościach.
Też jestem za ograniczaniem mięsa w diecie, poza powodami ekologicznymi to zdrowe. Ale to edukować trzeba z szacunkiem, a nie z pogardą.
Wystarczy zabrać bogatym i biednym dać ,bogatych do kamieniolomu I such chleb.CO2 to sciema boogaczu .Zostaw tych biednyvh ludzi spokju Filipino kasa to nie wszystko hahahe.
Po pierwsze – każdy, na swoim poziomie, w swoim życiu może zrobić coś, co zmniejszy emisję CO2. Przepychanie się kto emituje więcej jest bez sensu.
Po drugie – nadmierne spożywanie mięsa nie jest zdrowe i od lat mówi o tym WHO, więc ja się dziwię, że ludzie tak dużo go jedzą. I wbrew temu, co niektórzy mówią, mięso nie jest tanie. Od jakiegoś czasu ograniczyłem jego spożycie, a zamiast niego jem rośliny głównie strączkowe i to najlepsze bio-eko i wychodzi taniej (zamawiam przez internet) niż najpodlejsze mięso z biedry. Nie piszcie mi o nafaszerowanych szitem i smażonych (o zgrozo!) sojowy h imitacjach mięsa – przecież to żadne zdrowie. Groch, soczewica, ciecierzyca, kasza gryczana – można przyprawić na milion sposobów i jest pyszne, tanie i zdrowe. Mięso też jem, ale rzadko, głównie ryby rzadziej drób. Oczywiście można zamiast tego narzekać o wyliczać innym czym jeździ i lata, a następnie w poczuciu moralnej wyższości nażreć się drogo i niezdrowo. Każdy ma wybór.
Może korzystając z okazji (jestem przekonany, że zainteresowanie restauracją Wierzynek wzrosło diametralnie tak, jak to miało miejsce w przypadku butiku Moliera 2) warto, by pracownicy, szanowni Klienci oraz oczywiście właściciele ww. restauracji Wierzynek wypełniliby krótką ankietę?
Pytanie brzmi:
Czy porcje jedzenia serwowane w restauracji Wierzynek są duże?
Odpowiedzi:
a) Tak, porcje mięsa są duże – można się nażreć;
b) Nie, porcje są małe.
Czekam na odpowiedzi w komentarzach.
Wyglada jakby byl na diecie ktora poleca innym.
Najwięcej paliwa pochłaniają nie samochody czy samoloty ale statki. Przewożące towary po całym świecie. Mnóstwo małych towarów w wielkich opakowaniach z dołączonymi instrukcjami w 12 językach. Gdyby ponieść koszt mniejszych opakowań, statków mogłoby być potrzebnych dużo mniej. I samolotów i ciężarówek. Po co nam książeczka obsługi do pendrive'a zawierająca głównie informacje, żeby nie połknąć albo żeby prąd nie poraził? I jeszcze umieszczona w megaarkuszu folii opakowaniowej z tekturą. Tutaj szukałbym oszczędności a nie w produkcji sojowych schabowych i wczasach nad Kanałem Żerańskim.
Jego fortuna to praca innych.Garnitury z Mediolanu? bo w naszym pięknym kraju niestety nie istnieją fabryki dla pokrak!Rolls Roys???komedia!posłuchać komentarzy jak ten mórgrabia jedzie! cygara smrodzą na całym stadionie.poza tym, kto o minimalnym by coś takiego wypowiedział? wstyd! a niby profesor. powiedz co jadasz, że takie puszczasz teksty?
Zwykły gbur!!!
A ja mam inne pytanie – jak produktami roślinnymi nie używając mięsa i zwierzęco-pochodnych produktów (jaja, mleko, ryby, mięso) dostarczyć do organizmu niezbędną ilość aminokwasów egzogennych niezbędnych do życia? Nie mówiąc już o kaloriach. Wiedza, że dieta wegańska powoduje braki (tym większe im dłużej trwa) witamin i składników odżywczych jest POWSZECHNA. Zbilansowana dieta wymaga obecności w niej mięsa, to też wiadomo powszechnie.
To nieprawda. Pełnowartościowe białko spokojnie dostarczają rośliny strączkowe. Ogólnie w zróżnicowanej diecie roślinnej jedyne czego może brakować to witaminy B12 (wytwarzanej przez bakterie w układach pokarmowych przeżuwaczy), dlatego trzeba ją suplementować albo tabletkami, albo produktami wzbogacanymi w nią (wiele produktów przeznaczonych dla wegan jest nią uzupełniana). Poza tym wszystko jest zapewnione. Warto o tym poczytać; w przeszłości rzeczywiście się sądziło, że dietą roślinną trudno jest zapewnić właściwe żywienie, ale od tej pory wiele się w naszej wiedzy zmieniło.
Ja proponuję hodowane genetycznie mięso
Jego pycha i bak ogłady są zadziwiające. Obraz człowieka który dorobił się po 50 i stara sie "nadrobić" stracony czas. zajrzałem do jego książki – naprawdę nie da się tego czytać. Ja rozumiem że można mieć kontrowersyjne poglądy będące wynikiem nagromadzonego kapitału – normalka; patrzeć na świat przez filtr swojej pozycji. Jednak od takiego człowieka wymagam więcej emocjonalnej ogłady i empatii nie mówiąc juz o inteligencji i umiejętności formułowania swoich przemyśleń. Przykro mi panie JF – buduje pan wokół siebie aurę wąsacza lat 90…
Prezes Janusz i jego Janusz Soft są przedmiotem licznych żartów wśród pracowników IT. Znany jest również ze swoich bzdurnych wypowiedzi.
Porównywanie emisyjności samolotów milionerów z samolotami rejsowymi mija się z celem. Równie dobrze można porównać indywidualne samochody i autobusy, na pewno emisyjność tego drugiego jest dużo mniejsza. Do tego transport indywidualny samochodami jest dużo większym problemem niż samoloty bogaczy. Jaka jest łączna emisyjność wszystkich samolotów rejsowych kontra wszystkich samolotów prywatnych? 1%? Absolutnie nie grozi nam, że wszyscy zaczną latać własnymi samolotami i będzie to miało realny wpływ na środowisko.
Raport Oxfam wydaje się być robiony pod tezę. Czy ta "nierówność węglowa" nie jest spowodowane tym, że biedniejsza połowa ludności świata mieszka w krajach, gdzie nie ma potrzeby ogrzewania, ogólnodostępnych samochodów przemysłu? Czy fakt, że emisja CO2 w Polsce jest dużo większa od Angoli wynika tylko z naszego bogatego stylu życia?