Papież Franciszek przyjął rezygnację Jana Tyrawy z urzędu biskupa bydgoskiego. Tyrawa kierował do pracy z dziećmi księdza Kanię, choć wiedział, że jest on oskarżany o przestępstwa pedofilskie
Nuncjatura apostolska ogłosiła dzisiaj, 12 maja, że papież Franciszek przyjął rezygnację Jana Tyrawy, biskupa bydgoskiego. Jednocześnie wyznaczył na administratora diecezji Wiesława Śmigla, biskupa toruńskiego.
Komunikat wyjaśnia, że rezygnacja jest efektem zakończenia postępowania dotyczącego zaniedbań Tyrawy “w sprawach o nadużycia seksualne wobec osób małoletnich ze strony niektórych księży pracujących w diecezji bydgoskiej”. W sprawie tych zaniedbań wpłynęło do Watykanu zgłoszenie na podstawie “Vos estis lux mundi”, dekretu Franciszka z 2019 roku. Po raz pierwszy stworzył on procedurę, pozwalającą usunąć biskupa za ignorowanie przestępstw seksualnych podlegających mu księży.
Wcześniej odpowiedzialność biskupa wykazał sąd cywilny. W grudniu 2020 roku zapadł prawomocny wyrok, w którym Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał diecezjom bydgoskiej i wrocławskiej wypłacenie solidarnie 300 tys. zł Arkowi, mężczyźnie, którego w dzieciństwie wykorzystywał seksualnie ks. Paweł Kania. W procesie udowodniono, że biskupi wrocławscy i bydgoscy - w tym bp Jan Tyrawa - wiedzieli o przestępstwach pedofilskich Kani, a mimo to pozwalali mu na kontakt z dziećmi. W rezultacie ich zaniedbań ks. Kania skrzywdził kolejne osoby.
“Sąd uznał, że biskupi wrocławski i bydgoski bezpośrednio przyczynili się do wyrządzenia szkody mojemu klientowi przez lekkomyślne powstrzymanie się przed ograniczeniem mu kontaktów z dziećmi” – tłumaczył OKO.press w grudniu 2020 roku reprezentujący Arka mec. Janusz Mazur.
Biskupi z Wrocławia i Bydgoszczy o pedofilskich skłonnościach ks. Kani wiedzieli co najmniej od 2005 roku. Został wtedy zatrzymany po złożeniu dwóm nieletnim chłopcom propozycji tzw. innych czynności seksualnych. Proponował im 100 zł, ale nie przyjęli propozycji i natychmiast powiedzieli o niej dorosłym. Kania został schwytany na gorącym uczynku. Jak pisała “Wyborcza”, policja znalazła przy nim dwie prezerwatywy, a na jego plebanii materiały z dziecięcą pornografią. Prokuratura wszczęła śledztwo, w wyniku którego zarzuciła Kani posiadanie nielegalnej pornografii oraz nakłanianie nieletnich do innych czynności seksualnych.
“Moi przełożeni z Wrocławia od początku wiedzieli, czego dotyczy moja sprawa. Interesowały się nią media, ja sam też z nimi rozmawiałem” – mówił przed sądem Kania według relacji “Wyborczej”.
Jak zapewnia OKO.press mec. Mazur, o śledztwie w sprawie Kani wiedział biskup bydgoski Jan Tyrawa, który przyjął do swojej diecezji Kanię w porozumieniu z ówczesnym arcybiskupem wrocławskim.
“Tyrawa na pewno wiedział o zarzutach Kani, bo przyjął go w 2006 roku, a postępowanie toczyło się od 2005 roku. Potem został uniewinniony od zarzutu nakłaniania do innych czynności seksualnych, ale sąd skazał go za posiadanie pornografii dziecięcej” - mówi OKO.press mec. Mazur.
Mimo wiedzy o tych zarzutach w Bydgoszczy bp Tyrawa polecił Kani opiekę nad ministrantami. Ksiądz dostał też stanowisko katechety w gimnazjum.
Kania zabierał swoich uczniów m.in. do kina i na basen. Próbował ich dotykać i przytulać, komplementował ich pośladki. W tamtym czasie poznał 11-letniego Arka, który po osiągnięciu pełnoletniości złożył pozew przeciwko kuriom.
Dyrektor gimnazjum napisał w liście do bp. Tyrawy, że księdza “relacje z uczniami są zbyt swobodne, wręcz poufałe”. “List dotarł do Tyrawy. Kiedy skończył się rok szkolny, Tyrawa napisał do Kani i do abp. Gołębiewskiego, że nie przedłuża księdzu prawa pobytu w związku ze skargami na jego zachowanie i »niezakończonymi sprawami«. Oczywiście, chodziło o toczące się postępowania karne” - tłumaczy OKO.press mec. Mazur.
W konsekwencji biskupi przenieśli Kanię z powrotem do diecezji wrocławskiej. Choć bp Tyrawa zgłaszał zastrzeżenia do zachowania Kani, abp Gołębiewski nie zawiesił go w obowiązkach. Po prostu skierował go do nowej parafii w Miliczu.
Tamtejszy wikary oraz jeden z ministrantów na próby molestowania przez Kanię osobiście poskarżyli się wrocławskiemu biskupowi pomocniczemu Edwardowi Janiakowi. Bezskutecznie.
Abp Gołębiewski zawiesił Kanię w obowiązkach dopiero w 2010 roku, gdy uprawomocnił się jego wyrok za posiadanie pornografii. Następnie przeniósł księdza do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego dla Dorosłych Sióstr Boromeuszek we Wrocławiu. Dostał od biskupa zakaz kontaktu z dziećmi, ale wciąż mógł odprawiać msze i udzielać sakramentów.
Kariera Kani zakończyła się dopiero w 2012 roku. Policja zastała go wtedy w hotelu, w którym zameldował się z Arkiem. W pokoju znaleziono pornograficzne filmy z ich udziałem.
W trakcie procesu karnego wyszło na jaw, że Kania poznał Arka jeszcze wtedy, gdy pracował w diecezji bydgoskiej u bp. Tyrawy. Już wtedy zaczął go osaczać. Prokuratura ustaliła, że chłopiec miał 14 lat, gdy ksiądz wykorzystywał seksualnie w klasztorze Boromeuszek oraz na egzotycznej wycieczce. Kania groził Arkowi, że jeśli będzie się sprzeciwiał, zastąpi go jego młodszy brat.
Okazało się także, że na początku lat 2000 miał już zmusić do seksu oralnego innego chłopca, gdy był wikariuszem w parafii pw. Świętego Ducha we Wrocławiu. O tym, że Kania miał się zachowywać wtedy niestosownie wobec chłopców, abp. Gołębiewskiemu donosił w 2004 roku proboszcz parafii. Arcybiskup nie zareagował.
Zgodnie z przepisami ustanowionymi jeszcze przez Jana Pawła II abp. Gołębiewski, a następnie bp Tyrawa mieli obowiązek zgłosić Watykanowi, że ks. Kania jest podejrzewany i przestępstwa seksualne wobec małoletnich. Zmuszenie Tyrawy do złożenia rezygnacji jest więc konsekwencją złamania prawa kanonicznego.
Podobny los spotkał wcześniej biskupa kaliskiego Edwarda Janiaka. Był on odpowiedzialny nie tylko za tuszowanie sprawy Kani, ale także ks. Arkadiusza Hajdaka z diecezji kaliskiej. Ignorował też doniesienia o wykorzystywaniu ośmiolatków przez innego księdza oraz doniesienia o posiadaniu pornografii dziecięcej przez kleryka kaliskiego seminarium.
Janiak także złożył rezygnację z urzędu z powodu oskarżeń o tuszowanie przestępstw seksualnych. Następnie po kilku miesiącach Watykan nakazał mu zamieszkanie poza diecezją, wpłacenie “odpowiedniej sumy” na rzecz fundacji św. Józefa oraz zakazał publicznych spotkań na terenie diecezji kaliskiej. Taką samą decyzję Watykan podjął wobec abp. Sławoja Leszka Głódzia.
Wcześniej Stolica Apostolska ukarała kard. Henryka Gulbinowicza m.in. za seksualne wykorzystywanie 15-letniego Przemysława Kowalczyka (posługującego się pseudonimem Karol Chum). Watykański wyrok zapadł tuż przed śmiercią kardynała. Jedną z kar było pozbawienie go prawa do nabożeństwa pogrzebowego i pochówku w katedrze.
W kolejce czekają kolejni polscy biskupi oskarżani o tuszowanie pedofilii. Watykan wszczął postępowania m.in. w sprawie łowickiego biskupa Andrzeja Dziuby oraz metropolity szczecińsko-kamieńskiego Andrzeja Dzięgi.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze