Ataki prawicy i leśników na Janinę Ochojską odwracają uwagę od istoty problemu, który poruszyła. Katastrofa humanitarna na granicy trwa, odnajdywane są kolejne ofiary, a los ponad 200 zaginionych pozostaje nieznany
Od początku kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej Janina Ochojska angażowała się w pomoc. Ostatnio po raz kolejny zwróciła uwagę na dramat dziesiątek ludzi, którzy przedzierali się do UE przez Białoruś. Wypowiedzi prezeski Polskiej Akcji Humanitarnej na antenie TOK FM wzburzyły konserwatywne środowiska.
– Myślę, że ofiar tej granicy jest o wiele więcej. One albo są w jakimś zbiorowym grobie, bo nie zdziwiłabym się, gdyby w czasie, kiedy był zamknięty dostęp do granicy, po prostu pozbierano ciała, żeby nie było tych dowodów. W tej chwili mówi się o prawie 300 osobach, które zaginęły – powiedziała europosłanka.
I zaczęła się polityczna burza. Dyrekcja Lasów Państwowych złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Ochojską. Żąda m.in. przeprosin i nawiązki na rzecz organizacji humanitarnej wysokości 200 tys. złotych. Wcześniej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro polecił warszawskiej prokuraturze wszczęcie postępowania w tej sprawie.
Znamienne jest to, że ani politycy koalicji rządzącej, ani przedstawiciele Lasów Państwowych tego nie negują pierwszej części wypowiedzi Ochojskiej. Bo jej słowami przemawiają fakty: od połowy 2021 roku, czyli początku kryzysu humanitarnego odnaleziono 38 ciał migrantów. Wiadomo też – dzięki danym Grupy Granica – o ponad dwustu zaginionych osobach. O wielu z nich, tak jak o Irakijczyku Shaho pisaliśmy już na łamach OKO.press.
Kamil Syller, prawnik i aktywista zaangażowany w pomoc uchodźcom i migrantom, podkreśla, że Ochojska jedynie zgłosiła przypuszczenie, że być może zwłoki uchodźców z polsko-białoruskiego pogranicza mogły zostać pochowane w zbiorowym grobie. Ma do tego prawo, konstytucja gwarantuje jej wolność słowa. Dodatkowo – istniały pewne poszlaki wskazujące na to, że temat zwłok w lasach był dla władzy publicznej istotny.
Poza tym nikogo nie wskazała palcem.
Wtóruje mu Mariusz Kurnyta (znany jako Człowiek Lasu), który pomaga migrantom i prowadził poszukiwania ofiar wraz z Podlaskim Ochotniczym Pogotowiem Humanitarnym: – Opinia pani Janiny to tylko przypuszczenia. Nikogo nie oskarżyła.
A to co się wyprawia, to celowe odwrócenie uwagi od problemu, który może mieć miejsce w rzeczywistości.
Zresztą rząd tworząc strefę zamkniętą dla aktywistów, lekarzy i dziennikarzy przyczynił się do rozwoju humanitarnej katastrofy na pograniczu. Dzięki aktywistom wiemy też m.in. o dziesiątkach przypadków ignorowania przez SG wniosków o azyl w Polsce. W ciągu półtora roku straż graniczna w Polsce wykonała 55 tysięcy push-backów narażając tysiące osób na represje ze strony białoruskich służb i śmierć w lesie z wychłodzenia lub wycieńczenia.
– Sam udzielałem pomocy migrantom, którzy opowiadali, że kiedy szli przez las w Polsce mijali ciała po drodze – mówi Kurnyta. – Mieliśmy przykład Etiopczyków, którzy opowiadali, że ich towarzyszka jest w lesie i potrzebuje pomocy. Służby to zlekceważyły i po jakimś czasie została odnaleziona martwa. Takich sygnałów nie można lekceważyć!
Wyroki sądów pokazują, że działania SG są sprzeczne z prawem polskim i międzynarodowym. Tak np. orzekł w 2022 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku. Z kolei Europejski Trybunał Praw Człowieka w ciągu ledwie 14 miesięcy (od października 2021) wydał prawie sto zarządzeń tymczasowych, które nakazywały zaprzestania wywózek, które mogły stanowić naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
To wszystko pokazuje, że rząd nie ma realnej strategii na poradzenie sobie z kryzysem migracyjnym. I właśnie to Ochojska próbowała to kolejny raz podkreślić. A przecież skala tej tragedii może być jeszcze większa: mur postawiony przez władze na granicy z Białorusią sprawił, że migranci przeprawiają się m.in. przez niebezpieczne mokradła, gdzie płotu nie ma. Albo ryzykują skacząc z wysokiego ogrodzenia. Wciąż są narażeni na zatrzymania i push-backi ze strony SG.
– Przypuszczam, że w lesie są jeszcze ciała, ale być może część z nich została po prostu uprzątnięta – mówiła dalej Ochojska na antenie TOK-FM. – Dlaczego tak sądzę? Był taki moment, kiedy powołano leśników z całego kraju. Po co?
Przecież nie po to, żeby pomogli puszczy w trudnym momencie. Ale po coś ich zwołano – powiedziała Ochojska.
A to właśnie ta część wypowiedzi Ochojskiej rozjuszyła leśników i polityków partii rządzącej. Nie jest żadną tajemnicą, że 17 listopada 2021 roku Lasy Państwowe ogłosiły, że „funkcjonariusze Straży Leśnej z nadleśnictw w całej Polsce zostaną skierowani do jednostek nadgranicznych. W porozumieniu z dowództwem Wojska Polskiego, Straży Granicznej i Policji będą wspomagać polskie służby mundurowe w kontrolowaniu granicy”. Ta informacja była ogólnie dostępna i opublikowały ją PAP, media krajowe i lokalne, a nawet strona nadleśnictwa Woziwoda spod Torunia.
To właśnie w połowie listopada nieopodal przejścia granicznego w Kuźnicy zgromadziły się tłumy migrantów. Początkowo pokojowy marsz Irakijczyków został wykorzystany przez władze białoruskie do zwiększenia presji na UE. W kierunku polskich żołnierzy poleciały patyki i kamienie, rzucane często przez zamaskowanych mężczyzn o niekoniecznie bliskowschodnim pochodzeniu, co w polskie MON nazywano „atakiem na Polskę”. Wtedy właśnie leśnicy zostali powołani, by zwiększyć bezpieczeństwo w „przygranicznych lasach”.
– Celem tych działań było wzmocnienie bezpieczeństwa pracowników lasów państwowych czujących się zagrożonych nową sytuacją, również tych, którzy mieszkali w osadach położonych w odległych leśnych ostępach. Liczba strażników leśnych z innych dyrekcji, choć w symbolicznym wymiarze, wpływała znacząco na morale wszystkich leśników pracujących przy granicy z Białorusią, bo nie byli oni osamotnieni w nowej sytuacji – tak tłumaczy to Andrzej Józef Nowak, dyrektor RDLP w Białymstoku w rozmowie z „Kurierem Porannym”.
Ale jak miała wyglądać pomoc leśników innym służbom? Zdaniem Syllera, leśnicy mogli wykonywać tylko takie czynności, na jakie zezwalają im przepisy, czyli m.in. mogli zwalczać szkodnictwo leśne czy utrzymywać bezpieczeństwo i porządek publiczny. Ale tylko na gruntach zarządzanych przez Lasy Państwowe. A przecież wielu migrantów nie przemierzało wyłącznie terenów należących do LP, bardzo często przebywali w lasach prywatnych.
Kurnyta: – Leśnicy znają teren jak mało kto. Należy zapytać, czy mają czyste sumienia? Sam fakt uczestniczenia w dehumanizacji sprowadza ich na ścieżkę współwinnych temu, co spotyka migrantów w lesie: od wywózek po śmierć.
Trzeba być naprawdę bezczelnym, by grozić kobiecie, która większość życia poświęciła na pomoc innym.
Syller: – Atak na Ochojską jest odwracaniem uwagi od faktu, że polska władza publiczna dostarcza głównego paliwa propagandzie białoruskiej. Ci, którzy najgłośniej krzyczą, że Ochojska działa w interesie Łukaszenki i Putina, jak Maciej Wąsik z MSWiA, wykreowali politykę migracyjną rażąco naruszającą prawa człowieka. Co kilka dni wraca do tego tematu białoruska straż graniczna, publikując wpisy uderzające w fasadowość wartości UE.
Na zdjęciu: Deputowana Parlamentu Europejskiego Janina Ochojska podczas spotkania z przedstawicielami organizacji pozarządowych zrzeszonych w Grupie Granica, Białowieża 23.09.2021 r.
Uchodźcy i migranci
Lasy Państwowe
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji
Straż Graniczna
Granica polsko-białoruska
Janina Ochojska
kryzys na granicy
pushbacki
Szymon Opryszek - niezależny reporter, wspólnie z Marią Hawranek wydał książki "Tańczymy już tylko w Zaduszki" (2016) oraz "Wyhoduj sobie wolność" (2018). Specjalizuje się w Ameryce Łacińskiej. Obecnie pracuje nad książką na temat kryzysu wodnego. Autor reporterskiego cyklu "Moja zbrodnia to mój paszport" nominowanego do nagrody Grand Press i nagrodzonego Piórem Nadziei Amnesty International.
Szymon Opryszek - niezależny reporter, wspólnie z Marią Hawranek wydał książki "Tańczymy już tylko w Zaduszki" (2016) oraz "Wyhoduj sobie wolność" (2018). Specjalizuje się w Ameryce Łacińskiej. Obecnie pracuje nad książką na temat kryzysu wodnego. Autor reporterskiego cyklu "Moja zbrodnia to mój paszport" nominowanego do nagrody Grand Press i nagrodzonego Piórem Nadziei Amnesty International.
Komentarze