Od 1 stycznia 2025 roku gminy mają obowiązek udostępnienia mieszkańcom kontenera na zużyte ubrania, koce, czy pościele. „Polska zrobiła minimum z minimum, mieszkańcy mogą postrzegać nowe przepisy jako utrudnienie” – wskazuje Joanna Kądziołka z Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste
Każda gmina musi umożliwić mieszkańcom oddawanie zużytych ubrań, pościeli czy zasłon do punktów selektywnej zbiórki odpadów (PSZOK). Nie musi jednak organizować odbioru ubrań, nie ma też obowiązku ustawienia dodatkowych kubłów na tekstylia. Może za to ukarać mieszkańca, który wyrzuci do kubła na zmieszane odpady stare spodnie czy bluzę.
W teorii nowe przepisy, które weszły w życie 1 stycznia 2025, mają przyczynić się do selektywnej zbiórki i recyklingu tekstyliów. W praktyce jednak niewiele się zmieni, jeśli gminy nie pójdą o krok dalej, robiąc więcej, niż wymaga od nich ustawa.
„Do tej pory mieszkańcy wyrzucali tekstylia do czarnego pojemnika na odpady zmieszane. Alternatywą było oddawanie tekstyliów firmom i organizacjom charytatywnym, które zajmują się zbiórką. Same odbierają ubrania z domów albo ustawiają metalowe pojemniki, do których można wrzucać tkaniny. To były jednak akcje oddolne. Przez lata na poziomie prawa, również europejskiego, brakowało odpowiednich przepisów” – wyjaśnia Joanna Kądziołka, prezeska Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.
„W momencie, kiedy na poziomie Unii Europejskiej postawiono sobie za cel stworzenie rozwiązań na rzecz zrównoważonych tekstyliów, kraje członkowskie zostały zobowiązane m.in. do wprowadzenia selektywnej zbiórki ubrań, zasłon, pościeli i innych odpadów z tkanin” – dodaje.
Zmiany w przepisach wymusiła dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady UE z 30 maja 2018 roku. Według niej kraje UE musiały wyodrębnić kolejną frakcję odpadów, czyli właśnie tekstylia. Dostały jednak sporą dowolność w tym, jak zaimplementują postanowienia dyrektywy.
„Polska zrobiła minimum z minimum” – komentuje Joanna Kądziołka. "Do ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach dopisano obowiązek przyjmowania odpadów tekstylnych w PSZOK-ach.
W każdej gminie musi być minimum jeden PSZOK. To jest zdecydowanie za mało.
W Krakowie, gdzie mieszkam, mam dwa punkty, gdzie mogłabym oddać tekstylia, ale oba są daleko od mojego mieszkania. I o ile akurat ja się zajmuję gospodarką odpadami, wiem, jak to działa i jestem w stanie zawieźć tam rzeczy, to obawiam się, że większość mieszkańców tego nie zrobi. Głównie dlatego, że będą to postrzegać jako utrudnienie, ale przede wszystkim dlatego, że zwyczajnie nie wiedzą o nowym obowiązku selektywnej zbiórki tekstyliów. Nie spotkałam się z szeroko zakrojoną, trafiającą na poziomie ogólnopolskim i lokalnym kampanią informacyjną, która sensownie wyjaśniałaby nie tylko nowy obowiązek, ale i sens tego działania. Obawiam się więc, że poziom selektywnej zbiórki w najbliższym czasie nie poprawi się znacząco" – mówi Kądziołka.
Za wyrzucenie tekstyliów do kubła na odpady zmieszane grozi nam opłata sankcyjna, czyli w praktyce podwyższenie opłaty za wywóz śmieci.
„Gminy są zobowiązane do zapewnienia tego minimum, czyli zbiórki w PSZOK-u, ale mogą oczywiście zrobić więcej. Bo ustawowe minimum to zdecydowanie za mało, żeby rozwiązać problem gospodarowania odpadami tekstylnymi” – ocenia Joanna Kądziołka.
Niektóre gminy postanowiły wyjść przed szereg – w tym przywołany już Kraków. Od 2016 roku działa program „100 procent korzyści”, tworzony przy współpracy z Polskim Czerwonym Krzyżem. Mieszkańcy mogą zgłaszać Miejskiemu Przedsiębiorstwu Oczyszczania, że mają do oddania ubrania, pościele czy buty, a MPO przyjeżdża po odbiór bezpośrednio do domu czy mieszkania. Nie trzeba za to dopłacać, MPO realizuje taki odbiór w ramach opłaty za wywóz śmieci. Te ubrania, które mogą się jeszcze komuś przydać, rozdysponowuje PCK. Poplamione czy dziurawe przerabiane są na czyściwo.
Dobrych przykładów jest więcej. Wałbrzych wprowadził selektywną zbiórkę tekstyliów w listopadzie 2024. Dodatkowo miasto zapowiedziało, że w każdej dzielnicy pojawi się specjalny biały kontener na używane ubrania, zasłony, buty, pościele czy koce.
Do końca stycznia w Łodzi stanie 50 kontenerów na odzież i tekstylia. „Kontenery będą ustawiane na działkach należących do miasta, w miarę możliwości w pobliżu budynków mieszkalnych np. na osiedlach. Pozostawianie odzieży i tekstyliów w kontenerach będzie oczywiście bezpłatne, kontenery będą dostępne dla mieszkańców całą dobę” – informuje miasto.
W Częstochowie tekstylia są odbierane prosto z mieszkań przez współpracującą z miastem firmę. Zbiórka tekstyliów ruszyła w październiku 2024 – firma będzie jednak odbierać wyłącznie ubrania, które nadają się do użytku. Brudne, zużyte tkaniny, trzeba będzie i tak zawieźć do PSZOK-u.
Gdynia już w 2023 roku rozpoczęła współpracę z marką Ubrania Do Oddania i ustawiła ubraniomat na terenie Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego. Każdy kilogram wyrzuconych tam tekstyliów to złotówka przekazana na potrzeby Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną.
W gminach, które nie wyszły na razie poza minimum, do którego zobowiązuje je ustawa, mieszkańcy muszą osobiście odwozić ubrania do PSZOK-ów albo szukać alternatyw. Choć wymaga to dodatkowego wysiłku, nie jest niemożliwe. Przykłady?
Co się stanie z ubraniami, które trafią do PSZOK-ów?
„To nie jest niestety jasne. PSZOKi muszą wymyślić, jak zaopiekować się tą frakcją. Na pewno jednym z rozwiązań jest wejście we współpracę z firmami czy organizacjami, które wykorzystają używane ubrania. Część tekstyliów przerabia się na czyściwo, wykorzystywane do czyszczenia maszyn” – odpowiada Joanna Kądziołka. Takie odpady można również wykorzystać do produkcji RDF, alternatywnego paliwa.
„Według danych europejskich, obecnie 80 proc. tekstyliów trafia na składowisko albo jest spalane. Tak kończyła większość ubrań, które były wrzucane do czarnych kubłów. Są badania, które mówią, że z tego, co w Polsce trafia do kubła na odpady zmieszane, do recyklingu nadaje się zaledwie 8-10 proc. Po to wprowadzono obowiązek selektywnej zbiórki poszczególnych frakcji odpadów, żeby do kontenerów trafiały tekstylia niezanieczyszczone, dzięki czemu łatwiej będzie je ponownie wykorzystać” – wyjaśnia ekspertka.
Kądziołka podkreśla, że ani spalarnia, ani składowisko, to nie są dobre rozwiązania dla tego typu odpadów, bo nie wpisują się w dążenia Polski do zamykania obiegu w gospodarce.
„Dodatkowo, na składowiskach mogą stanowić zagrożenie, bo do gleby i do środowiska przenikają substancje chemiczne pochodzące z etapu ich przygotowania” – wyjaśnia prezeska Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.
Problem gospodarki używanymi tekstyliami jest wielopoziomowy, a jego rozwiązanie nie powinno zatrzymać się jedynie na selektywnej zbiórce. Joanna Kądziołka zwraca uwagę na odpowiedzialność producentów tekstyliów.
"Tylko 1 proc. odzieży można wykorzystać do recyklingu, czyli wytworzenia nowych ubrań. To bardzo mało, bo do recyklingu nadają się jedynie ubrania z monomateriałowe jak len czy bawełna.
Wciąż nie ma dobrych rozwiązań dla tych tekstyliów, które składają się z poliestru czy elastanu.
Są oczywiście na rynku firmy i startupy, które próbują rozwijać recykling. Jest firma, która prowadzi second-handy, ale jednocześnie tworzy z tekstyliów elementy małej architektury, w tym ławki. To, czego potrzebujemy to z jednej strony zmuszenie producentów do bardziej odpowiedzialnego podejścia do produkcji ubrań. Nie na poziomie deklaracji, ale realnych działań na rzecz cyrkularności tej branży. Z drugiej zaś strony musimy jak najszybciej podjąć działania na rzecz przyjęcia przepisów o Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta, czyli odpowiedzialności finansowej za to, co producenci i importerzy wprowadzają na rynek. Tak, by to oni odpowiadali za zbiórkę, transport i recykling swoich produktów. Unia Europejska pracuje na szczęście nad tymi rozwiązaniami" – mówi ekspertka.
W 2022 roku Komisja Europejska wydała rozporządzenie ESPR dotyczące ekoprojektowania, które obejmuje m.in. wymogi związane z trwałością produktu oraz możliwościami jego ponownego użycia i naprawy. Rok później dodano do rozporządzenia zakaz niszczenia niesprzedanej czy oddanej w ramach reklamacji odzieży.
„Czekamy również na paszport produktu, dzięki któremu konsument będzie wiedział, skąd pochodzi np. koszulka czy spodnie, które zakupił i gdzie ubranie było szyte. Ale również my, konsumenci, mamy na sobie dużą odpowiedzialność. Europejczyk średnio co roku kupuje 26 kilogramów ubrań, a 11 kilogramów wyrzuca. To są miliony ton ubrań rocznie” – mówi Joanna Kądziołka. „Selektywna zbiórka odpadów tekstylnych to jeden z elementów tej ogromnej układanki. Nie rozwiąże problemu, jeśli producenci nie będą dbali o jakość produktów, a konsumenci nadal będą kupowali na tanich platformach internetowych, nie mając świadomości, w jakich warunkach powstają te ubrania, na jak długo wystarczą i czy chemikalia użyte do ich produkcji nie zagrażają ich zdrowiu” – dodaje.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze