0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Bartosz Banka / Agencja GazetaBartosz Banka / Agen...

Prezydent wrócił do swojej ulubionego sposobu prowadzenia kampanii. Pomimo trwającej epidemii spotyka się z mieszkańcami małych miejscowości. Na spotkania przychodzą jego zwolennicy, a on może pochwalić się osiągnięciami rządu PiS (bo niekoniecznie swoimi). Wszystko dzieje się w miłej atmosferze, przychylni mu słuchacze co jakiś czas skandują jego nazwisko. W tej atmosferze Andrzej Duda produkuje nieprawdziwe dane i fakty.

Mało kto neguje, że Polskie wyniki gospodarcze podczas rządów PiS są bardzo dobre. Prezydentowi to jednak nie wystarczy. Prezydent chce, by były najlepsze.

Na spotkaniu wyborczym 7 czerwca w miejscowości Gózd w województwie mazowieckim, Duda mówił:

„Stała się druga rzecz bardzo korzystna. A mianowicie średnia płaca wzrosła.

Średnia płaca wzrosła o 20 proc., tego nie było od 1989 roku – tak ogromnego wzrostu w ciągu czterech lat
W latach 2015-2019 średnia płaca wzrosła o 26 proc. Po 1995 roku wzrost w czterolatkach był wyższy aż 9 razy
Spotkanie wyborcze w Goździe,07 czerwca 2020

Andrzej Duda się myli. Tego rodzaju wzrost – zarówno w ujęciu procentowym jak i w ujęciu kwotowym już był. Prezydent nie potrafi nawet poprawnie pochwalić się wynikami, za które częściową odpowiedzialność może ponosić jego formacja polityczna.

Wzrost średniej pensji za PiS największy? 9 razy był wyższy

W 2019 roku wzrost średniego wynagrodzenia w stosunku do 2015 roku wyniósł 26,1 proc. Czy to największy wzrost w historii III RP? Nic podobnego.

W naszej analizie ignorujemy czasy przed 1995 rokiem, czyli przed denominacją złotego. Liczby z pierwszych lat III RP są nieporównywalne ze względu na kryzys transformacyjny, bardzo wysoką inflację i denominację złotego.

Jeżeli sprawdzimy czteroletni wzrost średniego wynagrodzenia po 1995, to od 26 proc. z 2019 roku aż 9 razy ten wzrost był wyższy niż obecnie. Inflacja była jednak wysoka do końca lat 90., więc 1050 złotych w 2000 roku niż cztery lata wcześniej mają nieco mniejszą wartość niż 1018 zł dziś. Był to jednak ogromny procentowy wzrost – 143 proc.

Możemy pominąć też całe lata 90. Wówczas stosunkowo wysokie wyniki mamy również na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku:

  • W okresie 2004-2008 – 28,6 proc.
  • 2005-2009 – 30,4 proc.
  • 2006-2010 – 30,2 proc.
  • 2007-2011 – 26,3 proc.

Nie musi kłamać

Podane wyżej liczby obejmują zarówno rządy PO-PSL, jak i pierwsze rządy PiS. I to klucz do interpretacji tych liczb. W ujęciu makroekonomicznym III RP osiągnęła ogromny sukces, a jego współautorami są wszystkie ekipy rządzące po 1989 roku.

Wyższy wzrost na wcześniejszym etapie rozwoju to też naturalny proces. Gdy gospodarka staje się rozwinięta wzrost gospodarczy czy wzrost pensji zwalniają. Polska w 2019 roku jest w zupełnie innym miejscu niż w 1989 roku i 26 proc. wzrostu pensji minimalnej między 2015 a 2019 rokiem to osiągnięcie, z którego PiS może być dumne.

Problem w tym, że PiS to nie wystarczy. Partia rządząca, a w tym momencie przede wszystkim ubiegający się o reelekcję prezydent Duda, chcą pokazać się jako jedyni dobrzy. To kontynuacja opowieści o „Polsce w ruinie” z kampanii w 2015 roku.

„Na pierwszych miejscach na świecie”

Gigantomania Dudy nie ogranicza się do Polski i przeciwników politycznych. Prezydent w przemówieniu przed mieszkańcami Gózdu chce być najlepszy na świecie.

„Te pieniądze [z 500 plus] stały się bardzo ważnym kołem zamachowym polskiej gospodarki i spowodowały, między innymi one, czy może przede wszystkim one, że w ciągu tych ostatnich pięciu lat ta gospodarka tak znakomicie funkcjonowała, mieliśmy takie fenomenalne wzrosty gospodarcze, które stawiały nas na pierwszych miejscach w świecie i w absolutnej czołówce europejskiej”.

Nie wiemy, jak Andrzej Duda definiuje „pierwsze miejsca”, ale na pewno nie jest to kategoria tak szeroka, by obejmowała miejsce 58.

Takie miejsce na świecie zajmujemy z czteroprocentowym wzrostem PKB według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego. I nie chodzi o to, że Polska radzi sobie słabo. Bardzo duży wzrost gospodarczy cechuje przede wszystkim kraje nisko rozwinięte.

W 2019 roku według MFW w pierwszej piątce są Sudan Południowy, Ruanda, Libia, Dominika i Etiopia. Czy Andrzej Duda chciałby znaleźć się w tym towarzystwie? Wątpliwe. A jednak popisuje się przed swoimi zwolennikami, a jego słowa są emitowane na antenie TVP Info i docierają do tysięcy widzów stacji.

Głodne dzieci

W wyolbrzymianiu swoich sukcesów społeczno-gospodarczych Andrzej Duda nie zawahał się też zagrać problemem głodujących dzieci. Do zgromadzonych w Gózdzie mówił:

„Nie ma powrotu do czasów, kiedy dzieci w rodzinach wielodzietnych były głodne”.

Sugeruje tutaj, że PiS problem głodnych dzieci rozwiązało. Nie mamy wiarygodnych danych na temat głodujących dzieci. Wiemy natomiast, ile dzieci żyje w Polsce w skrajnej biedzie.

Ostatnio wicepremier Piotr Gliński sugerował, że PiS zlikwidowało w Polsce biedę. To oczywista nieprawda. 500+ rzeczywiście pomogło znacznie zredukować liczbę dzieci żyjących w skrajnej biedzie.

W 2015 roku było ich 621 tys., w 2017 – 325 tys. Ale w 2018 roku efekt 500+ wyhamował, a liczba osób żyjących w skrajnym ubóstwie wzrosła do 417 tys., czyli prawie o 100 tys. Najnowsze dane za rok 2019 poznamy niedługo.

W wywiadzie dla OKO.press prof. Ryszard Szarfenberg szacował, że dane o dochodach i wydatkach w 2019 roku sugerują, że bieda w Polsce znów mogła zmaleć. Na pewno jednak nie została zlikwidowana.

Wypowiedź prezydenta sugerująca, że w Polsce głodnych dzieci już nie ma jest bezczelna wobec setek tysięcy dzieci wciąż żyjących w skrajnej biedzie.

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze