„Warunki w Lesznowoli nie są złe, ale nam nie chodzi o warunki, a o to, że jesteśmy traktowani jak przestępcy” – tłumaczy nam jeden ze strajkujących. Mężczyzna ma 39 lat i wyjechał z Syrii w 2021, po atakach Baszszara al-Asada na ostatnie pozycje rebeliantów w Daarze. Tłumaczy, że nie chciał zostać wcielony do wojska, przed którym ukrywał się od dłuższego czasu.
W Syrii służba wojskowa jest obowiązkowa, a wielu mężczyzn nie chce służyć w formacji reżimu, przeciw któremu protestowali. Wojska Asada brutalnie tłumiły protesty w roku 2011. Ponoszą też odpowiedzialność za liczne ataki na cywilów podczas trwającej ponad 10 lat wojnie domowej oraz za niszczenie wielu syryjskich miast, takich jak Aleppo czy Homs.
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest wciąż tragiczna. 21 kwietnia Grupa Granica opublikowała kolejne statystyki:
(1/3) Między 12-18.04 otrzymaliśmy prośby o pomoc od 187 osób, w tym 36 dzieci. Dowiedzieliśmy się o wywiezieniu 32 osób (jednej kobiety w ciąży i przynajmniej 16 dzieci). Otrzymaliśmy zgłoszenie od mężczyzny, któremu Białorusini grozili śmiercią, jeśli nie pójdzie do Polski.
— Grupa Granica (@GrupaGranica) April 21, 2022
OKO.press monitoruje sytuację na granicy. Czytaj nasze teksty pod tagiem „Granica polsko-białoruska„.
Nie jesteśmy przestępcami
Piątka z Lesznowoli rozpoczęła strajk 19 kwietnia, po uprzednim ostrzeżeniu, które mężczyźni wysłali do Urzędu ds. Cudzoziemców oraz kierownictwa ośrodka. Domagali się przeniesienia do ośrodka otwartego. Gdy żądanie nie zostało spełnione, poinformowali władze ośrodka o oficjalnym rozpoczęciu głodówki.
W piśmie, które wystosowali do władz ośrodka, czytamy, że nie chcą być dłużej traktowani jak przestępcy oraz że przekroczyli granice nielegalnie, bo nie mieli innego wyjścia.
Podkreślają, że szanują polskie prawo i nie zamierzają go łamać, ale fakt, że są przetrzymywani w zamknięciu przez tak długi czas, zmusza ich do strajku. Zwracają też uwagę, że inne osoby były zwalniane wcześniej, co rodzi w nich poczucie braku sprawiedliwości.
Mężczyźni są w detencji ponad trzy miesiące.
Jak długo można żyć w zamknięciu?
„Doskonale rozumiem, że władze muszą sprawdzić, kim jestem, ale wszystkie dane podałem już kilka miesięcy temu, miałem ze sobą paszport i niczego nie ukrywam. Dlaczego więc cały czas jestem zamknięty? Jak długo może trwać sprawdzanie dokumentów?” – pyta nas strajkujący mężczyzna.
Z Syrii mężczyzna wyjechał najpierw do Libanu, ale nie mógł tam znaleźć żadnej pracy, by móc się utrzymać. Mówi nam też, że Syryjczycy nie są już w Libanie mile widziani.
Liban jest bezpośrednim sąsiadem Syrii oraz krajem, który najmocniej odczuł kryzys uchodźczy po wybuchu syryjskiej wojny w 2011 roku. W tym maleńkim państwie o powierzchni województwa świętokrzyskiego, mieszka dziś ponad milion uchodźców z Syrii, a samych Libańczyków jest niewiele ponad sześć milionów. Od kilku lat Liban pogrąża się w potężnym kryzysie gospodarczym, który najbardziej dotyka najbiedniejszych, m.in. właśnie Syryjczyków. To jeden z ważniejszych powodów, dla których Syryjczycy przebywający w Libanie, ale także i sami Libańczycy, decydują się na podróż do Europy zachodniej, przez Białoruś i Polskę.
Po trzech push-backach do Wędrzyna
Mężczyzna, z którym rozmawiamy, próbował przekroczyć granicę Polski trzykrotnie i za każdym razem był zatrzymywany i wypychany. Gdy w końcu udało mu się złożyć wniosek o ochronę międzynarodową, trafił do ośrodka zamkniętego – najpierw w Wędrzynie.
To ośrodek cieszący się wyjątkowo złą sławą, gdzie również miał miejsce strajk głodowy. Poprzedził go bunt, brutalnie stłumiony przez Straż Graniczną.
Jak pisaliśmy 19 stycznia w OKO.press, Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur przy Rzeczniku Praw Obywatelskich kontrolował Wędrzyn w październiku 2021 roku, potem w grudniu – po buncie, a teraz ponownie – 20-21 stycznia. Wyniki kontroli zostały opisane w raporcie.
„Bardzo często tam jesteśmy, bo Wędrzyn jest absolutnie poniżej standardu więziennego. Migrantów w takich dramatycznych warunkach nie wolno trzymać. To miejsce wymaga likwidacji”
– podkreśla dr Hanna Machińska, zastępczyni RPO. Dodaje, że ich zdaniem – czyli także zespołu KMPT – nie ma gorszego ośrodka dla uchodźców w Polsce.
O tragicznej sytuacji w ośrodkach detencyjnych można przeczytać w raporcie Amnesty International „Witamy w Guantanamo”:
Pięć toalet na 130 osób i drut kolczasty
Uchodźcy, z którymi rozmawiało wówczas OKO.press, skarżyli się na tłok, brak prywatności, brak krzeseł, stołów, czy miejsc gdzie można by było spędzić godnie czas.
Na ok. 130 osób miało być ledwie 5 brudnych toalet. Były też 4 komputery na 130 osób. „Od czasu, gdy tu przyjechałem – przez ponad 3 tygodnie – używałem internetu przez 4 godziny” – mówił Munzer, jeden z protestujących mężczyzn, który aktualnie przebywa w Lesznowoli i również podjął strajk głodowy.
Sytuację w Wędrzynie dodatkowo pogarszał fakt, że ośrodek został umieszczony na czynnym poligonie wojskowym. Pamięć o tym jest żywa w Lesznowoli – strajkujący wspominają, że gdy wojskowi ćwiczyli, dobiegały do nich odgłosy wybuchów i wystrzałów. Czuli się, jakby znów byli w Syrii.
Po protestach w Wędrzynie RPO zgłosił swoje rekomendacje. Wnioskował m.in o usunięcie drutu kolczastego z wewnętrznych części ośrodka, poprawę realizacji obowiązku informowania cudzoziemców o stanie postępowania oraz przypomnienie funkcjonariuszom działu ochrony podstawowego obowiązku traktowania cudzoziemców w sposób respektujący ich godność.
Pozbawienie wolności w ośrodku
Małgorzata Rycharska, aktywistka działająca w organizacji Hope&Humanity mówi, że to pokazuje, że protesty w ośrodkach mogą zakończyć się sukcesem. Jednocześnie przyznaje, że postulat piątki z Lesznowoli, z którą jest w kontakcie, jest radykalny, choć – jak podkreśla – zasadny.
„Wszystkie osoby przekraczające granicę na Podlasiu są traktowane tak samo, niezależnie czy są to ludzie po torturach, z doświadczeniem wojennym, czy z innymi traumami. I wszyscy dostają ten sam wyrok: dwa miesiące, które są przedłużane o kolejne dwa miesiące, i kolejne” – mówi Rycharska.
„Dlaczego akurat ta piątka nie została jeszcze zwolniona? Dlaczego część Syryjczyków jest kierowana do ośrodków otwartych? Według nas jest to działanie uznaniowe, pozbawione jakiejkolwiek logiki” – dodaje.
Ośrodki otwarte, o których mówi Rycharska, to m.in. noclegownia Fundacji Dialog w Białymstoku, która od początku kryzysu humanitarnego na Podlasiu pełni funkcję ośrodka otwartego. Tu kierowani są m.in. obywatele Syrii, którym udało się złożyć wniosek o azyl. Większość z nich jednak nie zostaje w Polsce. Opuszczają ośrodek i wyjeżdżają, tym samym nie wchodząc w procedurę azylową w Polsce.
1/4 Sześcioosobowa rodzina Irakijczyków,wśród której znajdował się sparaliżowany 22-latek, uciekła z domu otwartego prowadzonego przez fundację.
Chory mężczyzna był bohaterem wielu postów publikowanych przez aktywistów.
Koszt 11-dniowego pobytu tej rodziny w Polsce to 29 tys.zł.— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) April 20, 2022
Według Straży Granicznej jest to wykorzystywanie polskich instytucji oraz pomocy aktywistów w drodze na Zachód. Aktywiści i działacze na rzecz praw człowieka mówią z kolei o ciągnących się w nieskończoność procedurach oraz ciężkich warunkach materialnych, z jakimi muszą mierzyć się azylanci.
Należy też zauważyć, że szereg osób, które przekraczają granicę polsko-białoruską, ma na Zachodzie rodziny. Duże znaczenie dla wyjeżdżających ma też fakt, że zachodnie społeczeństwa są wielokulturowe, z licznymi diasporami bliskowschodnimi czy afrykańskimi.
Ofiary wojny nie mogą być tak traktowane
Mężczyzna z Lesznowoli, z którym rozmawiamy, mówi, że podczas składania wniosku o azyl został poinformowany, że trafi do ośrodka zamkniętego na dwa miesiące. Tłumacz miał uspokajać go, że może zostać zwolniony wcześniej. Dlaczego więc dalej jest przetrzymywany?
„Nikt mi nic nie wyjaśniał” – przekonuje, choć przyznaje, że rozmawiano z nimi już po podjęciu głodówki oraz podkreśla, że są pod opieką lekarzy.
Innego zdania jest Straż Graniczna, która przekonuje, że mężczyźni są dobrze poinformowani o swojej sytuacji.
W odpowiedzi na nasze pytania przesłane przez rzeczniczkę Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej drogą mailową czytamy: „Od dnia odmowy przyjmowania posiłków przez pięciu wspomnianych cudzoziemców personel strzeżonego ośrodka przeprowadził z nimi rozmowy, zarówno w kwestii ich sytuacji administracyjnej oraz pobytowej, jak i procedur dotyczących prowadzonych wobec nich postępowań przez Szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców, również na bieżąco przekazywane są im informacje o wszelkich zmianach w ich sprawie”.
Dodatkowo dowiadujemy się, że: „Pięciu obywateli Syrii, (…) zostało umieszczonych w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Lesznowoli na podstawie postanowienia sądu w związku z ich nielegalnym pobytem w naszym kraju. Wszystkie te osoby złożyły wnioski o udzielenie im ochrony międzynarodowej na terytorium RP. Obecnie cudzoziemcy oczekują na ich rozpatrzenie przez Szefa Urzędu ds. Cudzoziemców”.
Tyle że polskie prawo zabrania umieszczania w ośrodkach zamkniętych cudzoziemców, którzy byli ofiarami przemocy – a w przypadku ofiar wojny należy z góry założyć, że mamy do czynienia z osobami straumatyzowanymi i cierpiącymi na zespół stresu pourazowego (PTSD). Poddawanie takich osób detencji może pogłębiać ich traumy oraz prowadzić do pogorszenia stanu zdrowia. A przepisy mówią jasno, że nie można umieszczać w ośrodkach zamkniętych osób, dla których pozbawienie wolności mogłoby skutkować niebezpieczeństwem dla życia lub zdrowia.
Podobnie – ofiary białoruskich pograniczników
Także same doświadczenia na granicy polsko-białoruskiej powinny być wystarczającym powodem, by nie umieszczać migrantów i uchodźców w detencji. Dysponujemy licznymi doniesieniami o stosowaniu przemocy przez białoruskich, a także polskich pograniczników.
Szczególnie niepokojące doniesienia płynęły z tzw. centrum logistycznego w Bruzgach, gdzie Białorusini mieli gwałcić kobiety.
Tymczasem Straż Graniczna kieruje osoby do ośrodków zamkniętych na mocy przepisów, które mówią o nielegalnym przekroczeniu granicy, bez rozróżnienia, czy ma do czynienia z ofiarami przemocy, czy wojny. Polskie prawo zezwala także na poddawanie detencji małoletnich poniżej 15. roku życia, które przebywają w Polsce bez opieki. Decyzje o poddawaniu detencji były wielokrotnie i z powodzeniem zaskarżane do Europejskiego Trybunały Praw Człowieka, który wydawał wyroki mówiące o ich bezzasadności.
Aktywista, który w ramach solidarności podjął się głodówki w Warszawie mówi, że nie zgadza się na takie działanie systemu w Polsce.
„Detencja powinna mieć na celu weryfikację osób na podstawie realnych podejrzeń, tymczasem zamykani są wszyscy. W ośrodkach pełno jest niewinnych ludzi, przez co identyfikacja tych, którzy mogą stanowić faktyczne zagrożenie, jest utrudniona. Dla mnie to postawienie wszystkiego na głowie”.
Mężczyzna zna piątkę z Lesznowoli osobiście. Działał na Podlasiu, w zimie poznał Muznera, gdy wyciągał z bagien grupę, z którą szedł Syryjczyk. Chce zachować anonimowość, by nie odwracać uwagi od protestujących. Ale jego protest to nie tylko gest solidarności.
„Strajkując na zewnątrz, mogę kontynuować protest w przypadku, gdy dojdzie do nieczystych zagrywek ze strony Straży Granicznej” – mówi.
Swoją głodówkę dokumentuje w formie nagrań wideo, które planuje upublicznić. Także i on informował Urząd ds. Cudzoziemców o swoim proteście, w piśmie wysłanym przed podjęciem głodówki w ośrodku.
Aktywiści uważają, że władze placówki w Lesznowoli powinny zwolnić mężczyzn natychmiast.
Głodówka do skutku
Ale rzeczniczka Nadwiślańskiej SG informuje nas, że „na tę chwilę (…) nie ma podstaw (przesłanek) do zwolnienia ich ze Strzeżonego Ośrodka dla Cudzoziemców w Lesznowoli. W ramach prowadzonych postępowań, jedynie Szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców na podstawie decyzji jest uprawniony do zwolnienia cudzoziemców ze strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców”.
Piątka z Lesznowoli oraz wspierający ich aktywista zamierzają głodować do skutku.
Przemytnicy ludzi tzw. aktywisci wyja bo kasa sie z przemytu sie skonczyla. Co do tej piatki nielegalnych migrantow ekonomicznych, ktorzy opisuja siebie jako przesladowanych to jest to kolejny rozdzial bajek wzietych z fejsa czy twittera gdzie takich instrukcji sa tysiace. Oni opowiadaja bajki o inzynierach, lekarzach, studentach no i wszyscy sa z syrii. A zapomnialem nie maja zadnych dokumentow.
Jak im sie nie podoba do w samolot i do domu. Doloze sie na bilety.
Mam nadzieję że odpowiedzialni za to zostaną w końcu ukarani. To jest szowinistyczne i nacjonalistyczne podejście obecnej władzy. Przyjęliśmy 3 mln uchodźców z Ukrainy a dla tych nieszczęśników mamy tylko pałke i push backi. Wstyd.
Jednym – Ukraińcom -więcej ludzi w UE/Polsce chce pomagać, a innym – nielegalnym imigrantom z np. Bliskiego Wschodu – mniej. To czy i jak chce się komuś pomagać to chyba powinien być wolny wybór?
Nie do końca. Za pomoc tym o ciemnej karnacji grożą poważne reperkusje.
Za przemyt ludzi idzie sie do pierda i tam jest miejsce tych wszystkich "atywistow" dzialajacych w okolicach polsko-bialoruskiej granicy.
Ale juz niedlugo, powstanie mur i ograniczy wojne hybrydowa.
Gdy Sopot chciał przyjąć 10 chorych dzieci spośród uchodźców to zabronił rząd obrońców nienarodzonych.
A co z łączeniem rodzin?
Jakieś problemy z łączeniem rodzin Ukraińców?
Wypowiedź nie na temat, nie o tym jest artykuł. Nikt nikomu nie zarzuca, że "nie pomaga". Pomoc potrzebującym jest wolnym wyborem każdego człowieka – czy pomaga czy nie, a także komu i w jakim zakresie, jest jego prywatną sprawą i nikomu nic do tego (chyba że chodzi o nieudzielenie pomocy w sytuacji bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia, na to jest paragraf). Chodzi o działanie organów państwowych, o trwające od wielu miesięcy tortury i usiłowania zabójstwa i zamykanie ludzi w więzieniach bez powodu. Stosowanie prawa przez organy państwowe to nie jest kwestia "pomagania" czy "wolnego wyboru". Prześladowania mają podłoże jednoznacznie rasistowskie – Ukraińców tak nie traktujemy, pan Kamiński z Błaszczakiem nie chwalą się na konferencjach, że znaleźli u któregoś z nich w telefonie filmik z ruchaniem krowy, pan Gowin nie opowiada, że chcą nadziewać dynamitem nasze niemowlęta. Po prostu szajka kurdupla uznała, że na rasizmie może coś ugrać w opinii publicznej, a przynajmniej skonsolidować najtwardszy, najbardziej tępy elektorat.
Nie ma porównania syryjczycy i ukraińcy …Ukraincy szli do pierwszego kraju a nie przez niezliczona ilość państw aby dostac sie do wymarzonego celu czyli do Europy.Pozatym inna religia ,mentalność.
Syria nie graniczy z Unia….wiec czego tak nad nimi lamentujecie….
Jest ramadan, dla nich naturalne ze poszczą a wy robicie z tego wielkie hallo.
Twoja hipokryzja fanatyka religijnego jest imponująca.
>>"przekroczyli granice nielegalnie, bo nie mieli innego wyjścia."
No nie mieli rzeczywiście, nikt ich nie chciał w całej UE wpuścić no to co mieli zrobić?
"Podkreślają, że szanują polskie prawo i nie zamierzają go łamać,"
Pomijając oczywiście te przepisy, które im nie odpowiadają, ale to nie jest łamanie prawa tylko walka z dyskryminacją.
Nie został w Libanie ponieważ czuł, że nie jest tam mile widziany. Tymczasem został trzy razy wyrzucony na Białoruś i nie przyszło mu do głowy, że może tutaj jest podobnie. Głodujący może spokojnie wracać do Damaszku. Tamtejsza komisja poborowa niechybnie uzna go za idiotę.
Polska niedlugo podpisze umowe z Rwanda i cie nielegalni co narzekaja ze s w obozach beda czekac w cieplym kraju na decyzje azylowa.
"Z Syrii mężczyzna wyjechał najpierw do Libanu, ale nie mógł tam znaleźć żadnej pracy, by móc się utrzymać. Mówi nam też, że Syryjczycy nie są już w Libanie mile widziani."
Czyli mówiąc prosto; facet jest najzwyklejszym w świecie migrantem ekonomicznym który nielegalnie przekroczył granicę państwa i teraz domaga się przeniesienia do otwartego ośrodka aby, tu naprawdę nie trzeba być Szerlokiem aby to wykombinować, spieprzyć przy pierwszej okazji. Oczywiście, istnieje niezerowa szansa, że nie ucieknie, jak również istnieje niezerowa szansa, że ucieknie, i każdy może sobie sam oszacować co zrobi facet który nielegalnie przekroczył granicę Polski bo w Libaniw go nie lubili i nie mógł znaleźć pracy ale w cudowny sposób miał kilka tyś. dolarów na podróż z Libanu do Białorusi. Taki kolejny cud po Jemeńczyku który przez siedem lat spokojnie sobie żył w Egipcie aby po tym czasie stać się uchodzicą w Polsce.
Czy droga redakcja i grupa granica nie zauważa, że się ośmiesza? Syryjczycy poszli na kebab, sparaliżowany chłopak wraz z rodziną zwiał na wózku inwalidzkim za pieniądze podatnika , nawet Somalijka z ojomu dala rade dokustykac do przemytnika. Tłumaczycie to tym , że jadą dalej , bo mają tam rodziny. Tylko zapomnieliście dodać, że po pierwsze państwa w których przebywają ich rodziny nie wyrażają chęci ich przyjęcia, a po drugie daleki kuzyn w Unii Europejskiej to nie powód do ściągnięcia kolejnych 20 osób. Grupa granica oczywiście nabiera wody w usta , tak jak nie komentuje zmartwychwstania Jemenczyka. Za to ma już kolejna grupę, której filmy i zdjęcia publikuje . 13 osób , oczywiście z chorym dzieckiem . Kurdowie , którzy marzą o azylu w Polsce. Na szczęście już coraz więcej ludzi przejrzało na oczy , mało kto w to wszystko wierzy i ilość wpłat też znacznie spada. Wiecie , co cieszy mnie najbardziej, to fakt , że już niebawem stanie cały mur. Miłej niedzieli dla wszystkich rozsądnych czytelników 😎
Syryjczycy już nigdzie nie sa mile widziani..