Konferencja w Lugano miała dać nadzieję – i przynajmniej częściowo ją dała. W ukraińskich mediach przewijają się głosy polityków, którzy snują wizję bogatej i odbudowanej Ukrainy 2030. Są jednak też opinie krytyczne, chociaż na nie ukraińska władza potrafi reagować alergicznie
Zauważył, że zazwyczaj w takich wydarzeniach chodzi o stworzenie platformy pozyskiwania funduszów dla Ukrainy, realizacji ukraińsko-zachodnich planów dotyczących odbudowy kraju – bo ukraińska władza właśnie w Lugano prezentowała „Plan odbudowy Ukrainy”. Główna idea? Gospodarka ma być wolna.
To jest też jedna z podstawowych tez Julii Swyrydenko, wicepremierki i ministry ekonomii, w jej tekście opublikowanym przez „Ukrainśką Prawdę”.
„Jednak w obecnym momencie ani członkom grup roboczych, ani społeczeństwu, ani światowemu środowisku eksperckiemu nie przedstawiono uzgodnionego tekstu projektu Planu odbudowy Ukrainy.
Nie ma konkretnej, strategicznej wizji państwa, które ma być odbudowane. Nie ma logiki (strategii) realizacji wizji. Nie ma wspólnie uzgodnionych planów strategicznych”
- opowiada Dlihacz, który jest też sceptycznie nastawiony do przedstawionego w planie średniego wzrostu gospodarczego Ukrainy po wojnie co najmniej na poziomie 7 proc. PKB. „W jaki sposób chcą osiągnąć takie wskaźniki, pozostaje zagadką”. Według profesora, sam plan sprawia wrażenie sowieckiej „dziesięciolatki”, jako że przewidziany jest na lata 2023-2032. Sam czas trwania powodem do krytyki jednak nie jest – chodzi o perspektywę szerokiej biurokratyzacji procesu odbudowy, co może stać się przeszkodą dla rozwoju sektora prywatnego w kraju.
Niespójny i dziurawy plan jest głównym problemem występu Ukrainy w Lugano. Samych polityków obecnych na konferencji Dlihacz ocenia dobrze, ale odnosi wrażenie, że nie udało im się zbliżyć Ukrainy z jej zagranicznymi partnerami. „Nawet sama ukraińska władza nie wyglądała jak jedna drużyna. Prezentacje i wystąpienia [polityków] nie były ze sobą powiązane, nie układały się w jeden obraz odbudowy Ukrainy”.
Na zdjęciu u góry: ukraiński minister spraw zagranicznych Denys Shmyhal rozmawia w Lugano z prezydentem Konfederacji Szwajcarskiej Ignazio Cassisem oraz przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. 4 lipca 2022, fot. MICHAEL BUHOLZER / POOL / AFP
Nawet jeśli sama ukraińska delegacja nie wyglądała jak drużyna, to jest jeden człowiek, któremu z Ukrainą zawsze do twarzy – Boris Johnson, zwany przez Ukraińców pieszczotliwie „Dżonsoniukiem”.
Wiadomości o jego planowanym odejściu ze stanowiska premiera Wielkiej Brytanii wzbudziły pewien niepokój. Johnson był znany jako jeden z największych sojuszników Ukrainy na arenie międzynarodowej, a już prawie na pewno największy na zachód od Odry.
Co jego odejście oznacza dla kraju? W „Jewropejśkiej Prawdzie” Oleksandr Krajew i Serhij Sydorenko odpowiadają:
„Generalnie, dla Ukrainy, wraz z odejściem Johnsona prawie nic się nie zmieni. Kurs na pomoc Ukrainie, na naszą współpracę i na zniszczenie wojskowego potencjału Rosji – to jedyny temat, w którego kontekście z Johnsonem zgadzali się nawet jego najbardziej zaciekli oponenci i w rządzącej Partii Konserwatywnej, i wśród labourzystów, liberalnych demokratów i szkockich nacjonalistów. Poza tym, ponad 80 proc. Brytyjczyków wspiera poszerzenie sankcji przeciw Rosji i powiększenie dostaw broni do Ukrainy. Wyobrażacie sobie polityka, który chciałby wystąpić przeciw opiniom 80 proc. wyborców?”
Ołeh Pawluk z „Hromadskich” sobie zauważa:
„Ale polityczne perturbacje niosą i oczywiste ryzyko: w warunkach przejścia władzy uchwalenie ważnych decyzji będzie nawet jeśli nie bardziej skomplikowane, to powolniejsze.
Możliwe, że dostawy ważnej dla Ukrainy broni, szczególnie dział samobieżnych i wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych, odbędzie się w sposób mniej operatywny”, zauważa w swojej sylwetce brytyjskiego premiera. Wskazuje też na to, że takie perturbacje mogą trwać długo, bo wybór nowego lidera Partii Konserwatywnej może potrwać nawet kilka miesięcy.
Nowego będzie też trzeba szukać kierownika kancelarii prezydenta Ukrainy. Andrij Jermak, który obecnie pełni tę funkcję, został przez kongreswoman Victorię Spartz oskarżony o działanie na niekorzyść Ukrainy. Spartz, znana ze swojej działalności na rzecz Ukrainy, opublikowała tekst, w którym oskarża Jermaka m.in. o przekazywanie Białorusi i Rosji informacji na temat operacji mającej na celu ujęcie grupy Wagnera, sabotowanie działań ukraińskich w Chersoniu, a także o blokowanie działania organów antykorupcyjnych w kraju.
Atak Spartz spotkał się z różnymi opiniami. Jak podają „Suspilne”, rzecznik ukraińskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Ołeh Nikołenko, skomentował artykuł kongreswoman jako próbę „zarobienia dodatkowego kapitału politycznego na bezpodstawnych spekulacjach wokół tematu wojny”. Redaktor naczelny „Cenzor.net” Juryj Butusow uważa jednak inaczej.
„Pytania Startz dotyczące działalności Jermaka i jego związków z Rosją i rosyjską agenturą są ugruntowane w licznych faktach.
Nie, odpowiedź na takie pytania nie doprowadzi do zmniejszenia pomocy dla Ukrainy, odpowiedź na pytania Startz jest jedyną gwarancją, że ta pomoc będzie się zwiększać”,
- twierdzi Butusow w swoim felietonie. Opowiada też historię trudnych stosunków amerykańsko-ukraińskich w kontekście walki z korupcją i zauważa, że rzeczywiście, w tym kontekście władza ukraińska się nie sprawdza. Już we wrześniu zeszłego roku Zełenski i Biden podpisali wspólną deklarację, zgodnie z którą wyznaczony ma być szybko nowy prokurator Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej, którego wybór ma być blokowany przez kancelarię prezydenta już od sierpnia 2020.
„Natomiast zamiast odpowiednich i uczciwych wniosków, ukraińska władza próbuje dyskredytować Startz tak samo, jak dyskredytuje jakąkolwiek krytykę z Ukrainy – falą bredni i oskarżeń”.
dziennikarz i reporter, autor książki „Tycipaństwa. Księżniczki, Bitcoiny i kraje wymyślone". Prowadzi audycje „Osobiste wycieczki" i „Radiolokacja" w Radiu Nowy Świat.
dziennikarz i reporter, autor książki „Tycipaństwa. Księżniczki, Bitcoiny i kraje wymyślone". Prowadzi audycje „Osobiste wycieczki" i „Radiolokacja" w Radiu Nowy Świat.
Komentarze