0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

W ostatnim czasie, możliwe, że w związku z nadciągającą prawosławną Wielkanocą, w ukraińskich mediach można przeczytać wiele rozmów z duchownymi. W ostatnich „Głosach z Ukrainy” pisałem chociażby o postulacie „decyrylizacji” cerkwi rosyjskiej. W przerwach pomiędzy programami na powstałym po wybuchu wojny kanale informacyjnym Ukraina 24 emitowane są, między innymi, wezwania do modlitwy. Tezy niektórych kapłanów mogą się wydawać drastyczne.

„Trzeba przyznać, że pomyliliśmy się, kiedy uważaliśmy Rosjan za braci, a rosyjskiego żołnierza za człowieka, i trzeba się przestawić na rozumienie go jako monstrum" - opowiada „Ukrainśkiej Prawdzie” duchowny Wiktor Marynczak, który znany był z prowadzenia modlitw na charkowskim Majdanie. - I już nie nienawidzić, a po prostu niszczyć, bo on sam wybrał służbę szatanowi, i służy mu z rozkoszą, natchnieniem, sadystyczną przyjemnością. Niszczenie go jest z korzyścią dla niego, aby czynił mniej zła.

Wsparcia duchowego walczącym udziela nie tylko Marynczak, ale i niezdecyrylizowany jeszcze patriarcha Cyryl, który, jak przypomina Kateryna Szczotkina w „Dzerkale Tyżnia”, w swoich przemowach błogosławił wojnę.

„Jest jakaś gorzka ironia w tym, że walki, główne ataki rakietowe, rujnowanie budynków i śmierć dzieją się właśnie w tej części Ukrainy, gdzie idee russkiego mira były szczególnie popularne, a Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego miał największy wpływ”,

zauważa Szczotkina. Nie pozostaje jednak też dłużna papieżowi Franciszkowi. „Sytuacja jest desperacka, ale nie można stwierdzić, że papież nie ma żadnej możliwości bodaj spróbować coś zmienić. Z pewną dozą cynizmu można by było powiedzieć, że odpowiedni czas i miejsce dla spotkania biskupa Rzymu i patriarchy moskiewskiego nareszcie zostało znalezione – Mariupol, teraz”.

Przecież wiadomo, że obaj duchowni chcieliby się spotkać i mają się ku sobie, chociaż teraz Franciszkowi nie wypada przyjeżdżać do Cyryla. A w Mariupolu – mieliby możliwość porozmawiania, a i obaj by zapunktowali. Szczotkina twierdzi jednak, że to się nie stanie. Żaden z nich nie uratuje miasta i własnej reputacji. Trzeba działać samemu.

Przeczytaj także:

W tym roku bije inna wierzba

Ne ja b'iu, werba b'ie, widnyni za tyżdeń Wełykdeń. „Nie ja biję, wierzba bije, od dziś za tydzień – Wielkanoc”. To popularna ukraińska rymowanka na Niedzielę Palmową, którą w Ukrainie nazywa się „Niedzielą Wierzbową”. Tradycyjnie Ukraińcy uderzają się tego dnia wzajemnie gałązkami wierzby. W tym roku nie chodzi jednak o wierzbę, a o „Werbę”, wieloprowadnicową wyrzutnię rakietową.

„W Niedzielę Palmową Ukraińcy mówią: Nie ja biję, wierzba bije. Dla okupantów Siły Zbrojne Ukrainy mają szczególną wierzbę, która już 53 dni nie przestaje bić raszystów”,

czytamy na napisach do filmiku, który ministerstwo obrony Ukrainy zamieściło na Facebooku. Po napisach następuje montaż filmików demonstrujących niszczycielską siłę „Werby”.

Bić raszystów – i Mozkali. Mozkali, przez „Z”, literę używaną przez rosyjskie wojska. Tak o Rosjanach pisze Micyk Gonibez, artysta z miasta Równe. „Wysokyj Zamok” opisuje jego przemianę: z celebryty, muzyka i didżeja do twórcy memów, które zaczął tworzyć podczas lockdownów wywołanych pandemią koronawirusa. W tym momencie tworzy memy o wojnie. Na jednym z nich postaci ze starego filmu toczą dialog:

„W dziwnych czasach żyjemy, kumie. Jak to? Mozkali można palić, a trawki nie".

„Wysokyj Zamok” pyta również: czemu Putin nie zaatakował wcześniej? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Wadym Denysenko, polityk i analityk. Podaje siedem powodów:

  • Udało się ugrać trochę czasu umowami mińskimi;
  • Rosjanie zbierali siły, zarówno wojskowe, jak i ekonomiczne – m.in. chodziło o dokończenie budowy Nord Stream 2;
  • Rosjanie mieli nadzieję, że władza w Ukrainie zmieni się na bardziej przychylną Rosji;
  • Ceny gazu i nafty były obniżone ze względu na pandemię koronawirusa;
  • Potrzebny był czas na stworzenie cichej koalicji akceptującej działania Rosji w Ukrainie – w tym Chin, Indii, krajów Zatoki Perskiej;
  • Wcześniej prezydentem USA był Trump, bardziej nieobliczalny, co pokazał choćby w Syrii – przewidywalność i ugodowość Bidena była, według Denysenka, uznana za słabość;
  • W końcu: badania socjologów zaczęły wskazywać, że Ukraińcy zmienili się w naród, nie byli już tylko grupą etniczną. Tym samym proces odłączenia od Rosji stał się nieodwracalny.

Walka o barszcz

Ten ostatni proces to kolejne „de”: derusyfikacja. Mówi o niej na łamach „Ukrinform” Mykyta Poturajew, przewodniczący komitetu do spraw polityki humanitarnej i informacyjnej w ukraińskiej Radzie Najwyższej. Mowa jest chociażby o propozycji zakazu funkcjonowania Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, oddolnych aktach zmiany nazw ulic odnoszących się do Rosjan, czy kwestii rosyjskich pomników. Poturajew twierdzi, że nawet jeśli pomniki przedstawiają ludzi, którzy nie mieli żadnego stosunku do Ukrainy, ich postawienie było manifestacją władzy i dlatego trzeba rozważyć, czy mają one dalej stać. Podobnie z rosyjskimi książkami w szkołach.

„Skoro mówimy o perspektywie powojennej przyszłości, to jak będzie z rosyjską literaturą w programach nauczania?" - pyta Anhelina Straszkułycz. „To pytanie do fachowej dyskusji. Tu emocje nie powinny przeważać nad zdrowym rozsądkiem. Moim zdaniem nauczanie rosyjskiej literatury powinno być ograniczone do tych dzieł, które są jasno częścią skarbnicy światowej kultury i które mają charakter humanistyczny".

Była jednak też rozmowa o czymś innym. O daniu, które, według wielu Ukraińców, nie jest zupą, bo jest kategorią samą dla siebie. Chodzi o barszcz.

Straszkułycz wspomniała, że Rosja próbuje przywłaszczyć sobie wielkich twórców urodzonych w Ukrainie, takich jak Michaił Bułhakow czy Nikołaj Gogol, ale też i sam barszcz ukraiński.

Na wiosnę minionego roku Ukraina zgłosiła barszcz do spisu dziedzictwa UNESCO, żeby na zawsze zamknąć temat narodowego pochodzenia potrawy. Jak rozwija się ten proces?

„Proces oceny w UNESCO trwa. Ja dobrze wiem, że to nie wyjaśni się za miesiąc. Swojego czasu brałem udział w procesie otrzymania statusu niematerialnego dziedzictwa dla malowideł z Petrykiwki [wieś w obwodzie dniepropetrowskim znana z ludowych malowideł - red.] To trwało ponad rok. Spodziewam się, że mamy duże szanse otrzymać taki status dla barszczu.

Dodał, że są też zaawansowane plany ustanowienia Dnia Ukraińskiego Barszczu. Ma przypadać w drugą sobotę września.

Udostępnij:

Maciej Grzenkowicz

dziennikarz i reporter, autor książki „Tycipaństwa. Księżniczki, Bitcoiny i kraje wymyślone". Prowadzi audycje „Osobiste wycieczki" i „Radiolokacja" w Radiu Nowy Świat.

Komentarze