2600 podpisów zebrała w ciągu kilku dni Fundacja Życie i Rodzina Kai Godek pod petycją „O ustawowy zakaz marszów LGBT w Polsce”. To organizacja znana w Polsce głównie z radykalnego projektu ustawy antyaborcyjnej. Tym razem Kaja Godek walczy z „propagowaniem dewiacji” na ulicach podczas „marszów dumy gejowskiej”, jak nazwano je w petycji
Ten rok był w Polsce rekordowy, jeśli chodzi o liczbę zorganizowanych Marszy Równości. Zdecydowana większość była przyjmowana przez mieszkańców pozytywnie, choć najgłośniej było o tych inicjatywach, które spotkały się z agresją ich przeciwników, jak Marsz Równości w Białymstoku. Ale to właśnie coraz większa popularność tych inicjatyw budzi emocje wśród przeciwników tzw. „ideologii LGBT”.
„Ulicami 24 polskich miast przechodzi w tym roku tzw. marsz równości, czyli marsz dumy gejowskiej. Zagrożone bezpieczeństwo mieszkańców, sparaliżowany ruch, ogromne nakłady finansowe – to tylko zewnętrzny wymiar tej niepokojącej sprawy. Domagamy się ustawowego zakazu marszów LGBT w Polsce” – napisali w swoim apelu organizatorzy zbiórki podpisów.
„Rozprzestrzenianie się ideologii gender zagrażającej tradycyjnemu modelowi rodziny uderza w porządek kulturowy i społeczny. Propagandowe uderzenie w podstawową komórkę życia społeczeństwa i narodu, podważanie tożsamości biologicznej człowieka, niszczy godność osoby ludzkiej, okalecza zdrowe relacje rodzinne i krzywdzi najmłodsze pokolenie Polaków. Marsze są ponadto okazją do wciągania w ideologię ludzi bardzo młodych. (..) W związku z tym kategorycznie nie zgadzam się na organizowanie w Polsce marszów środowisk LGBT i domagam się wydania ustawowego zakazu organizowania podobnych wydarzeń. Promowanie homoseksualizmu, propagowanie dewiacji, zacieranie różnić między kobietą a mężczyzną oraz wmawianie ludziom, że są to normy, jest zjawiskiem gorszącym, sprzecznym z polskim prawem i Konstytucją i jako takie nie może być legitymizowane przez polski rząd”.
Inicjatorzy petycji zarzucają, że „promowanie homoseksualizmu” to „zjawisko gorszące” i sprzeczne z Konstytucją, a jednocześnie nie zauważają, że to właśnie ustawowy zakaz marszów równości byłby sprzeczny z Konstytucją RP, która gwarantuje wolność zgromadzeń w Polsce.
Wprowadzenie go oznaczałoby również złamanie prawa międzynarodowego.
Apel adresowany jest do Ryszarda Terleckiego, przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PiS. To on, zdaniem twórców petycji, ma wyjść w Sejmie z inicjatywą w celu uchwalenia zakazu marszów równości.
Zbiórkę podpisów rozpoczęto w pierwszych dniach października, do tej pory zebrano ich 2669. Do poparcia petycji zachęca nie tylko Fundacja Życie i Rodzina, ale także portal wRealu24.pl.
Zakaz organizacji marszów organizowanych przez środowiska równościowe i mniejszości seksualnych, to przepis znany już u naszych wschodnich sąsiadów. Wprowadzono go w Rosji, podobnie jak zakaz „propagowania homoseksualizmu” oraz rejestracji stowarzyszeń osób LGBT.
W związku z tymi zakazami rosyjskie organizacje walczące o równe prawa mniejszości seksualnych wytoczyły Rosji sprawy w Europejskim Trybunale Praw Człowieka – i wygrały. W lipcu 2019 roku ETPCz nałożył na Rosję karę finansową wysokości 42,5 tys. euro za naruszenie prawa wolności zgromadzeń z powodu zablokowania możliwości rejestrowania stowarzyszeń LGBT oraz za naruszenie zakazu dyskryminacji.
W 2018 roku Trybunał stwierdził, że Rosja narusza prawa człowieka zakazując organizacji marszów równości, a w 2017 – że rosyjska ustawa zakazująca „promocji homoseksualizmu” jest niezgodna z prawem międzynarodowym.
Gdyby więc ktokolwiek zechciał wprowadzić tego rodzaju rozwiązanie w Polsce, oczywistym jest, że Europejski Trybunał Praw Człowieka uznałby je za naruszające wolność zgromadzeń. Mimo to Fundacja Życia i Rodziny zbiera podpisy pod petycją.
Trudno ocenić, jaki jest prawdziwy cel tej inicjatywy. Raczej nie chodzi tu o działanie kampanijne – Kaja Godek nie startuje tym razem w wyborach. Być może więc chodzi wyłącznie o radykalizowanie postaw Polaków wobec mniejszości seksualnych.
Petycja o ustawowy zakaz marszów równości to nie jedyny bulwersujący apel, pod którym w sieci zbierane są podpisy. Prawicowe wydawnictwo 3DOM kilka miesięcy temu założyło stronę, na której zbiera podpisy pod apelem o przywrócenie kary śmierci - jednak nie cieszy się on popularnością, bo do tej pory podpisało się pod nim zaledwie 1900 osób.
Wystarczy jednak wejść na platformę citizengo.org, by znaleźć kolejne petycje, często dotyczące osób LGBT lub aborcji.
W sierpniu zorganizowano tam zbiórkę podpisów „Żądamy, by Netflix respektował prawo o ochronie życia”. Organizatorzy nawoływali: „Nie pozwólmy, by Netflix użył choć jednej złotówki z naszych ciężko zarobionych pieniędzy, na wspieranie proaborcyjnych ataków na stan Georgia i środowiska prolife. Dajmy Netflix’owi bardzo jasny sygnał, że nie zgadzamy się na kulturę śmierci i jesteśmy za ochroną życia od poczęcia”.
Zebrano 67,5 tys. podpisów.
Na tej samej platformie szukano poparcia dla zakazu Marszu Równości w Lublinie (2953 podpisy). W czerwcu 338 tys. osób podpisało apel „STOP gejowskim paradom w parkach Disney'a na całym świecie”, a w lipcu 95 tys. podpisów zgromadziła petycja „Zatrzymajmy promocję pedofilii w Amsterdamie”.
Fundacja Życie i Rodzina ma jeszcze jedną propozycję dla „obrońców życia i rodziny”: specjalne kursy, na których szkolą się przyszli działacze antyaborcyjni. Jesienią mają się one odbyć w Warszawie, Lublinie, Toruniu, Poznaniu, Krakowie i Kielcach, właśnie trwają zapisy chętnych.
Jak można przeczytać na stronie fundacji, są to „kursy dla osób, które gotowe są włączyć się w dzieło obrony życia, rodziny, normalności” oraz mają „dość feministycznych haseł o »wolności wyboru« i homopropagandy”.
Przyszli działacze mobilizowani są za pomocą języka „wojennego”: „Wojnę toczoną przeciwko dzieciom poczętym i zdrowym rodzinom mogą wygrać tylko zdeterminowani ludzie, którzy nie boją się wyjść na ulice, żeby pokazywać prawdę. Ale jak na każdej wojnie, do walki potrzebne jest odpowiednie przeszkolenie”.
Nie ma wątpliwości, że temat praw mniejszości seksualnych w Polsce będzie długo jeszcze wykorzystywany do radykalizowania postaw Polaków. Budzi on bowiem wciąż silne emocje. Polaryzuje społeczeństwo nie tylko wzdłuż linii liberałowie - konserwatyści, ale także duże miasta - mniejsze miejscowości.
To daje niektórym środowiskom możliwość wpływania na określone grupy społeczne i wzmacniania własnej pozycji. W tę polaryzację włącza się także Kościół katolicki, który podsyca te same emocje. I niestety nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się szybko zmienić.
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze