Putin łagodzi przekaz i tłumaczy się z wojny – i to przed kobietami. Bo w Rosji zbliża się dzień kobiet i rocznica obalenia caratu – przez kobiety. Propaganda stawia na rosyjską kulturę i rosyjskiego ducha. Czy jednak młodym w Rosji wystarczy kompozytor Rimski-Korsakow?
Sobotnia zmiana tonu Putina to kolejna zmiana w propagandzie Kremla w czasie trwającego dziesiąty dzień najazdu Rosji na Ukrainę.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.
Putin na dawno planowanym spotkaniu z kobietami z sektora lotniczego musiał w sobotę tłumaczyć się z konieczności rozpoczęcia trwającej ciągle wojny. Wyjaśniał, dlaczego “operacja specjalna dla obrony Donbasu” nie jest prowadzona tylko w Donbasie. Zapewniał, że na front nie idą poborowi, tylko żołnierze kontraktowi i ewentualnie ochotnicy. Ale tym ostatnim już podziękowano (zatem Wasi bliscy nie zginą).
Putin obiecał też, że w sklepach nie zabraknie podstawowych produktów żywnościowych, a emerytury przy rozpędzającej inflacji będą waloryzowane.
Także warunki wobec Ukrainy Putin przedstawia tak, jakby możliwe były ich negocjacje – choć są to te same warunki, które powtarzane są od tygodnia. Ale początkowo znaczyły, że Ukraina ma się całkowicie podporządkować Putinowi. Teraz zmienił się ton. Opisaliśmy to w poniższym artykule:
Putin na filmach i zdjęciach ze spotkania siedzi przy stole razem z kobietami. To też nowy wizerunek: nie oglądamy wodza komunikującego się z drugim końcem stołu przez mikrofon. Tyle że w internecie zaczęła się natychmiast dyskusja, czy to przypadkiem nie montaż: są podejrzenia, że do kobiet doklejono Putina, którego sfilmowano osobno. Dyskusja jest zacięta: ludzie pokazują moment, kiedy gestykulująca ręka Putina dosłownie przenika przez stojący obok mikrofon (w Rosji, po zablokowaniu Twittera, dostępna tylko dla tych, którzy korzystają z VPN).
Zdjęcie, którym ilustrujemy ten tekst, też jest z tego spotkania. Czy Putin na nim jest, czy go wklejono?
Propaganda Kremla nie nadąża z dostosowaniem się do okoliczności. Początkowo miała to być - propagandowo - operacja rutynowa: odwrócić znaczenie słów i atakowanego nazwać agresorem, wojnę Rosji nazwać “kryzysem ukraińskim”, zapewnić o braterstwie z Ukrainą.
Po kilku dniach miało być po wszystkim. Opór Ukrainy wszystko zepsuł. Ukraińcy coraz bardziej przypominali bohaterów szkolnych lektur z czasów II wojny. Doszły też sankcje, co dla propagandy było kolejnym problemem.
Musiała się zmierzyć nie tylko z niezależnym przekazem o “operacji”, która okazała się wojną najeźdźczą, ale z komunikatami, jakie Rosjanom wysyłała bankomaty i sklepowe półki.
Problem został ogarnięty w piątek: propaganda ustaliła nową wersję wydarzeń, a Putin wprowadził drakońskie kary za odstępstwo od niej.
Te kary to nie tylko do 15 lat więzienia za powtarzanie “fejków”. Ale ogromne kary administracyjne (przekraczające miesięczne pensje) dla tych, którzy nie łamiąc prawa, zakwestionują obecność wojsk rosyjskich w Ukrainie (drugie “nie=naruszenie prawa” powoduje już odpowiedzialność karną”).
Rano sobotę rzecznik Kremla Pieskow wyjaśnił, że sankcje na Rosję są przejawem ekonomicznego bandytyzmu, a drakońskie przepisy o cenzurze były niezbędne z powodu wojny informacyjnej z Rosją (w kilka godzin później tę "wojnę" odwołał sam Putin).
Obywatele - zapewnił Pieskow - mogą o wojnie uważać, co chcą, ale “w granicach obowiązującego prawa”.
Facebook i Twitter zostały w Rosji odcięte, a niezależne media zamknięte lub ocenzurowane. Wyglądałoby, że władza ma sytuację pod kontrolą - tak w każdym razie zapewniała.
Ale nie. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ponowiło w sobotę komunikat, ostrzegający “przed odpowiedzialnością za udział w nielegalnych zgromadzeniach". Ministerstwo poinformowało, że w internecie rozchodzą się wezwania do organizowania nieautoryzowanych imprez publicznych 6 marca w kilku rosyjskich regionach:
“Wszelkie próby prowadzenia działań, które nie są należycie uzgodnione z władzami wykonawczymi, zostaną natychmiast stłumione, a ich organizatorzy i uczestnicy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności”.
6 marca to w tym roku szczyt obchodów Dnia Kobiet. Miało być o kwiatkach i miłości. A jest wojna i sam rzecznik Kremla ogłosił, że Putin nie będzie w te świąteczne dni odpoczywał. Nie ma co prawda spotkań, ale zaplanował rozmowy telefoniczne — doprecyzował rzecznik Pieskow.
Dzień Kobiet ma w Rosji potencjał rewolucyjny. Nie dość przypominania, że właśnie bunt kobiet w tym dniu - przeciwko bezsensownej wojnie, życiu w biedzie, głodzie i chłodzie — doprowadził do obalenia caratu.
Rosyjskie MSW najwyraźniej o tym pamięta.
Wiceprzewodniczący Dumy Państwowej Piotr Tołstoj wymyśla naprędce inne święto: „Zorganizujmy wielki koncert narodowy w Parku Zwycięstwa, by pokazać całemu światu, że mamy po swojej stronie dziesiątki milionów ludzi, jesteśmy gotowi otwarcie zadeklarować swoje stanowisko” - mówi, a cytuje go TASS, Tołstoj. Według propagandy podejmowane są też przez wraże ośrodki ogromne wysiłki „mające na celu pranie mózgu nastolatków w mediach społecznościowych”.
"Musimy im wytłumaczyć, że wszystkie te współczesne atrybuty komfortu i kursu dolara prędzej czy później powrócą. Ale teraz ważniejsza jest przyszłość naszego kraju i jego bezpieczeństwo. Są rzeczy, których nie można stawiać na taką samą skalę ze smartfonami i stołkami” - mówi Tołstoj.
Zamiast smartfonów młodzi Rosjanie mają maestro Walerija Giergijewa. Wybitny dyrygent nie potępił wojny Putina, więc stracił kontrakty w mediolańskiej La Scali, nowojorskiej Carnegie Hall i z filharmonikami monachijskimi (za tę patriotyczną współpracę oklaskiwała go w piątek Duma). Teraz więc będzie grał w Moskwie i 12 marca wystąpi z repertuarem rosyjskim.
O Giergijewie pisaliśmy już w pierwszym dniu wojny, bo jego sprawa pokazała, jak błyskawicznie i szeroko rozlało się po świecie oburzenie na agresję rosyjską w Ukrainie:
Giergiew wybrał Putina i za tydzień zagra w Moskwie dwa koncerty, oba z muzyką Nikołaja Rimskiego-Korsakowa. Po południu - suita symfoniczna „Szeherezada” oraz suita z opery „Bajka o carze Sałtanie (z niej pochodzi słynny Lot trzmiela). Na wieczornym koncercie soliści opery, chór i Orkiestra Symfoniczna Teatru Maryjskiego pod batutą mistrza "po raz kolejny zwrócą się ku dziedzictwu Rimskiego-Korsakowa" – zagrają trzeci akt opery “Legenda o niewidzialnym grodzie Kiteziu i dziewicy Fiewronii“.
Repertuar ułożony jest tak, jakby kultura rosyjska nie potrzebowała odwołań do Zachodu. A przecież bez tych odwołań nie przetrwa - tak samo jak rosyjska gospodarka.
Jak zauważył Jurij Andruchowycz, żeby czytać Tołstoja w oryginale, trzeba jeszcze znać francuski.
Musimy więc poczekać na kolejne przepoczwarzenie się propagandy. Może jutro, a może za kilka dni. Na razie Putin czaruje mikrofon.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze