0:00
0:00

0:00

Zwykły urobek propagandy rosyjskiej w ostatnich dnia jest taki: wyjątkowo obficie cytuje ona komunikaty rosyjskiego ministerstwa obrony o zniszczonym ukraińskim sprzęcie wojskowym, pokazuje “wyzwolone” Pieski pod Donieckiem (nie ma tam ani jednego całego domu), pokazuje szczątki pocisków twierdząc, że “tak celnych ostrzałów nie można przypisać Ukrainie”, bo Ukraina nie jest w stanie wyprodukować tak doskonałej broni. Bo to Rosja ma najlepszą broń na świecie (tyle że w facie prototypów). Przekonywał o tym w poniedziałek Putin na Forum Armia 2022.

Zniszczone miasteczko, widok z góru
"Wyzwolone" Pieski. Nie ma tam, jak przyznaje propaganda, ani jednego całego domu. Mieszkańców ewakuowali dawno Ukraińcy. Rosjanie mogą jednak korzystać z sieci umocnień, choć nie jest to do końca bezpieczne — bo w Pieskach działają partyzanci ("Wiesti", 14 sierpnia 2022)

Dużo miejsca propaganda poświęca europejskim rozważaniom, by zakazać Rosjanom wjazdu do Unii (zastanawiająco dużo miejsca, jeśli pamiętamy, że większość mieszkańców Federacji Rosyjskiej nigdy nie wyjeżdżała i nie wyjedzie za granicę).

Propaganda pokazuje też kolejki samochodów wyjeżdżających do zarządzanej przez Rosję części Zaporoża (główne zdjęcie tekstu). Twierdzi, że kierowcami tych samochodów kieruje miłość do Rosji oraz głęboka tęsknota (a nie pogarszająca się militarna sytuacja).

Zatłoczone polne drogi do Zaporoża mają pewnie przykryć rzecz straszniejszą - korki na moście krymskim. O tym jednym propaganda nie mówi ani słowa. Ani o zniszczeniu rosyjskiej bazy wojskowej na Krymie, w Nowofedoriwce, ani o panicznej ucieczce turystów z Krymu.

Nie padło o tym np. słowo w dwuipółgodzinnym podsumowaniu tygodnia w telewizyjnych “Wiestiach” w niedzielę (a znalazło się miejsce dla wielu archiwalnych materiałów, jak np. zdjęcia nagiego syna prezydenta Bidena – w związku z informacją, że towarzyszy on ojcu w podróży).

Nowofedoriwka w przekazie nie istnieje.

Przeczytaj także:

Ale widać, że odbiorcy propagandy musieli o Krymie usłyszeć, stąd ten dziwny przekaz-komentarz, że wojska rosyjskie “też” niszczą dużo sprzętu, a wyjeżdżający są “nie tylko” na Krymie. Oraz że Ukraińcy sami z siebie nie są w stanie "tak precyzyjnie uderzać".

Koło historii

Wszystkie te informacje z frontów spaja jedna myśl: propaganda przekonuje, że Rosja toczy od nowa wszystkie swoje wojny z przeszłości. Zachód mści się dziś bowiem na Rosji za klęski: pod Połtawą (1709), Borodino (1912), Stalingradem (1942) i Berlinem (1945) - podkreślają “Wiesti” z 14 sierpnia.

View post on Twitter

Wydarzenie historyczne zawsze może być pretekstem do debaty o teraźniejszości. Rosja Putina preferuje jednak inny model – traktuje teraźniejszość jako rekonstrukcję przeszłości. Putin jeszcze raz wygrywa zwycięskie wojny, ale – dodatkowo – koryguje rosyjskie klęski. Znowu jest rok 1709, 1812, 1914, 1941...

(Warto zauważyć, że propaganda Kremla, w przeciwieństwie do propagandy PiS, która wszędzie widzi Niemców, podkreśla, że armia Hitlera była wielonarodowa, tak jak armia Karola XII i Napoleona).

Putin obiecywał poddanym “ruch do przodu”. Mogli to rozumieć jako obietnicę lepszego życia. I tak na początku najazdu na Ukrainę rozumiała to propaganda: czołgi wjadą do Ukrainy i na wakacje na Krymie wygodnie pojedziemy nowymi autostradami.

Jednak od pół roku czołgi jadą do przodu, a jakby są w tym samym miejscu. Propaganda zaczyna więc zmieniać znaczenie "ruchu do przodu". Chodzi w nim o wzmożenie moralne i duchowe, które pozwoli ponownie przeżyć przeszłość i naprawić jej błędy (najlepiej mówi o tym mistrz propagandy Kremla patriarcha Cyryl:Ruch do przodu jest najbardziej niezbędnym wymiarem życia duchowego człowieka i ogólnie jest bardzo ważnym wskaźnikiem rozwoju osobowości człowieka. Jeśli nie ma ruchu, następuje stagnacja, a stagnacja jest cofaniem się. To jest dobrze znane z dziejów naszej ojczyzny, kiedy ruchowi naprzód towarzyszyła potem stagnacja, wycofywanie się na inne stanowiska, co niekiedy prowadziło do wielkich trudności w życiu politycznym i gospodarczym ludzi”).

Car znowu wzywa do jedności

Znaczenie tak rozumianego "ruchu do przodu" podkreślił szef wywiadu Siergiej Naryszkin w rocznicę przystąpienia Rosji do I wojny światowej (1 sierpnia 1914). To jest kolejny komunikat, w którym odniesieniem dla Rosji Putina jest Rosja carów.

“Zwycięstwo nad wrogiem w bitwach można osiągnąć tylko wtedy, gdy rząd, armia i społeczeństwo są zjednoczone i nie ulegają destrukcyjnym wpływom z zewnątrz – dla Rosji jest to lekcja sprzed ponad stu lat. Ironia historii polega na tym, że oddając miliony istnień za zwycięstwo Ententy [Wielkiej Brytanii, Francji i Rosji], Rosja nigdy nie weszła w krąg zwycięskich mocarstw, a ponadto została zmuszona do podpisania upokarzającego traktatu brzeskiego”.

“Nie ostatnią rolę w tym odegrała propaganda nacjonalistyczna, celowo prowadzona z zagranicy przez przeciwników Rosji. Ponadto pierwsze uzbrojone oddziały ukraińskich nacjonalistów zostały w pełni sformowane na terytorium Austro-Węgier. A później niektóre siły polityczne w kraju kontynuowały nacjonalistyczną propagandę. A dzisiaj, po stu latach, nadal zbieramy gorzkie owoce ich zasadniczo przestępczej, antypaństwowej i antyspołecznej działalności”.

“Jestem przekonany, że doświadczenie udziału Rosji w I wojnie światowej pozwala wyciągnąć najważniejszy historyczny wniosek, że armia rosyjska jest niezniszczalna, jeśli armię, rząd i społeczeństwo łączy wspólny cel – zwycięstwo nad wrogiem.

Zawsze tak było.

Dziś, kiedy totalitarno-liberalny Zachód próbuje narzucić całej ludzkości globalną wojnę, bardzo ważne jest, aby wyciągnąć właściwą lekcję z kolosalnego historycznego doświadczenia Rosji".

Naryszkin mówi poddanym Putina, że historia się powtarza i trzeba ją poprawnie odczytać. I wojna światowa nie jest wstępem do największego sukcesu Rosji, rewolucji bolszewickiej (zapewne wielu mieszkańców Federacji Rosyjskiej pamięta taką wersję ze szkoły). Jest początkiem katastrofy, która może się powtórzyć także teraz.

Ale jest u Naryszkina więcej ciekawych rzeczy:

  • Marzy o powrocie do XIX wieku i carskiej potęgi. I bardzo nie lubi wszelkich ruchów emancypacyjnych – czy to narodowych, czy robotniczych.
  • Przyznaje, że choć Ukraina jako państwo i Ukraińcy jako naród nie istnieją, to i tak mogą być groźne.
  • Mówi, że tylko jedność gwarantuje zwycięstwo. Czyli że za ewentualny brak zwycięstwa odpowiada całe społeczeństwo.

Opowiadając o I wojnie światowej sprzed 108 lat Naryszkin sprawnie blokuje dyskusję o obecnej wojnie w Ukrainie. W naryszkinowskiej wersji historii I wojny światowej nie ma miejsca na pytania.

Na przykład dlaczego wojskowi rosyjscy byli w 1914 roku tak bardzo przekonani o szybkim zwycięstwie nad Niemcami (że aż oficerowie wybierający się na front zastanawiali się, czy od razu brać galowy mundur na defiladę zwycięstwa w Berlinie), dlaczego nie było mechanizmów blokujących katastrofalnie głupie decyzje wojskowe i gospodarcze cara, dlaczego elity rosyjskie wierzyły, że wystarczy zadźgać doradcę carycy Rasputina, a wszystko będzie dobrze?

Zaś konstrukcja “a ponadto [Rosja] została zmuszona do podpisania upokarzającego traktatu w Brześciu [w 1918 roku]” - pominięcie w tym zdaniu, że to Lenin i bolszewicy zdecydowali się przerwać wojnę na niekorzystnych warunkach dla Rosji, by utrzymać władzę w Petersburgu –

nie pozwala porozmawiać o tym, jaką cenę są w stanie zapłacić rządzący w Rosji, by władzę utrzymać.

Rosja kroczy do przodu po okręgu

Odczytują na nowo - i poprawnie - lekcje z I wojny światowej Rosja zmienia jej przebieg. Przede wszystkim nie da się omamić Zachodowi (zwłaszcza że równolegle toczy z nim inne dawne wojny: północną ze Szwecją i napoleońską):

  • "Zachód wypowiedział totalną wojnę Rosji, całemu rosyjskiemu światu" (minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow).
  • "Zachód próbuje zlikwidować Rosję, wykreślić kraj na mapie świata (premier Michaił Miszustin)
  • „Dzisiaj znów mamy do czynienia z próbą wyeliminowania Rosji jako głównej przeszkody w przywróceniu jednobiegunowego porządku światowego, zapewnienia globalnej hegemonii Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników (przewodnicząca Rady Federacji Walentyna Matwijenko).
  • “Nieżyczliwi próbują stawiać przeszkody dla integracji euroazjatyckiej, ale zainteresowanie współpracą z Eurazjatycką Unią Gospodarczą wciąż rośnie na świecie” (Władimir Putin).
  • "Wszelkie próby totalitarno-liberalnych reżimów Zachodu, by zlikwidować Rosję, zdradzają jedynie ich maniakalne przekonanie, że świat kręci się wokół nich i wykonuje ich rozkazy. W rzeczywistości tak nie jest, a dowodem tysiącletnia historia Rosji, Rosji, która zachowuje tradycje Aleksandra Newskiego i Dymitra Dońskiego, Piotra I i Katarzyny Wielkiej, Piotra Stołypina, Gieorgija Żukowa, Jurija Gagarina i wielu innych wybitnych synów i córek naszej ojczyzny" (Naryszkin).

Jednak - tak jak w przypadku I wojny światowej - i ta toczona jest w słusznej sprawie. Trzeba było uderzyć na wroga, bo inaczej wzmocni się on za bardzo, Rosja musiała przystąpić do wojny - teraz chodzi tylko o to, by nie przegrać:

  • „Nasz prezydent zrobił wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo naszemu krajowi, chronić obywateli Donieckiej Republiki Ludowej, Ługańskiej Republiki Ludowej, obywateli Rosji, rodaków. Gdyby nie jego decyzja o rozpoczęciu specjalnej operacji wojskowej, mogłoby się stać coś strasznego. Zapobiegł temu, co mogło się wydarzyć” (marszałek Dumy Wiaczesław Wołodin).
  • „Decyzje prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina o uznaniu niepodległości Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej oraz przeprowadzeniu specjalnej operacji wojskowej w celu ochrony Donbasu stały się wyraźnymi sygnałami, że nigdy nie pozwolimy nikomu ignorować naszych interesów narodowych i zagrozić bezpieczeństwu naszych obywateli (Matwienko).

Polska na rosyjskim kole historii

I teraz dochodzimy do miejsca i roli Polski. Z okazji święta 15 sierpnia zebrałam tu teorie propagandy Kremla na temat naszej roli w tej nowej I wojnie światowej Putina:

Otóż Polska znowu, jak przed stu laty, chce zagarnąć jak najwięcej terenów zachodniej części Imperium Rosyjskiego.

Teoria drugiej I wojny światowej czyni poniższe odkrycia propagandy bardziej zrozumiałymi. Przy kolejnym obrocie po okręgu wieczności I wojna światowa skończy się jakąś nową wersją bitwy warszawskiej w 1920 roku, ale taką, gdzie zwycięży Rosja.

  • „Sto lat temu Zachód stworzył ten kraj [Polskę], aby powstrzymać Sowiecką Rosję, i ostatecznie wyrósł on na agresywne państwo” (zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Aleksander Wenediktow).
  • "Polskie kierownictwo rozpoczęło opracowywanie planów de facto rozczłonkowania Ukrainy” - mówi Naryszkin. „Warszawa uważa, że w miarę wkraczania wojsk rosyjskich w głąb terytorium Ukrainy, Waszyngton i Londyn nie będą miały innego wyjścia, jak okazać bezwarunkową solidarność z sojusznikiem, który zdecydował się bronić interesów Zachodu w Ukrainie”
  • „Informacje otrzymane przez Służbę Wywiadu świadczą o nerwowej reakcji polskiego kierownictwa na fakt, że jego plany rozczłonkowania Ukrainy stały się przedmiotem zainteresowania opinii publicznej”. “W Warszawie mieli nadzieję, że w warunkach napięcia i konfrontacji geopolitycznej ani Kijów, ani Waszyngton, ani Moskwa nie zwrócą uwagi na jej metodyczne przygotowania do zajęcia ziem ukraińskich”.
  • Wobec tego Warszawa postanowiła "naprawić sytuację za pomocą masowej propagandy, w tym celu kontrolowanych »think tanków«, a media poinstruowano, aby rozpoczęły kampanię, która zamaskuje działania Polski mające na celu wzmocnienie jej pozycji na Ukrainie i obalenie »nieodpowiednich plotek«. Według informacji Służby Wywiadu Zagranicznego zaproponowano skupienie się na tworzeniu wizerunku »zbiorowego udziału« wszystkich europejskich sąsiadów Ukrainy w sprawach Kijowa. W związku z tym Warszawa jest gotowa do aktywniejszej współpracy w kwestii ukraińskiej z Węgrami i Rumunią, chowając się za nimi w celu realizacji własnych planów.
  • "Wydaje się, że Warszawa nie dostrzega, że jej »tajne« ambicje i kompleksy od wielu lat są źródłem kpin i irytacji jej »patronów«. Odtajnione dokumenty rosyjskiego wywiadu zagranicznego zawierają zresztą bardzo wymowny opis polskiej polityki zagranicznej, podany w 1935 r. przez szefa brytyjskiego MSZ D. Simona: »Rząd polski prowadzi dziecinną politykę prestiżu, która przeszkadza w umacnianiu pokoju w Europie i nie odpowiada polityce, wojsku czy sytuacji finansowej Polski« (wersja polskiego “najazdu” w oficjalnym komunikacie wywiadu z 12 czerwca).
  • Teraz Polska postanowiła "przejąć kontrolę przede wszystkim nad rolnictwem Ukrainy, organizuje skup produktów po okazyjnych cenach” (komunikat wywiadu z 12 sierpnia). "Przede wszystkim dotyczy to produkcji rolnej. Wybrana tu taktyka jest prosta, ale bardzo skuteczna. Wykorzystując obecną trudną sytuację ukraińskich producentów rolnych polskie firmy organizowały skup ich produktów po niskich cenach, a następnie planuje się zakup ich aktywów i gruntów po okazyjnych cenach, czego ilustracją mogą być chociażby fakty zakupu nowego jęczmienia zbożowego po 30 USD za tonę, czyli prawie pięciokrotnie tańsze niż rzeczywisty koszt tego produkcji”.
  • "Dostępne dane wywiadowcze potwierdzają, że obecne władze ukraińskie zaczęły stopniowo przekazywać sąsiedniej Polsce kontrolę nad sektorami gospodarki narodowej” – podają wywiadowcy.
  • „Informacje otrzymane przez Służbę [Wywiadu] świadczą o stopniowej realizacji przez Warszawę jej dalekosiężnych planów wobec Ukrainy. Coraz wyraźniej widać, że mówimy nie tylko o możliwości wprowadzenia polskich sił pokojowych na zachodnie regiony tego kraju, ale także o ustanowieniu kontroli nad najbardziej perspektywicznymi branżami gospodarki sąsiedniego państwa”. ”Wywiad wskazał, że równolegle z tym strona polska inwestuje w stworzenie infrastruktury transportowej i logistycznej umożliwiającej swobodny eksport żywności na rynki, gdzie ceny są znacznie wyższe”.
  • „Realizację tych aspiracji Warszawy ułatwiają nowe ramy prawne stworzone przez Kijów – ustawa o szczególnych gwarancjach dla obywateli polskich przyjęta przez Radę Najwyższą pod koniec lipca br. oraz ustawa o prywatyzacji, która pozwala na sprzedaż ukraińskich przedsiębiorstw przemysłowych z 50-procentową zniżką. Władze Kijowa już w zasadzie zaczęły sprzedawać kraj”.

Na ile "odkrywając" plany Polski propaganda odwołuje się do zbiorowej pamięci o wojnie w Ukrainie w latach 1918-1920, a na ile jest to zapis chaosu w kremlowskich elitach – nie wiem.

Widać jednak, że propaganda stara się wyjaśnić brak sukcesu w Ukrainie. Zbiera wszystkie strachy Rosji – od obcych najazdów po katastrofę jądrową (w elektrowni zaporoskiej).

Więc jedno jest pewne – na wojnie jest źle, a Moskwa każe poddanym brać pod uwagę wszystkie scenariusze. Bowiem - jak się właśnie okazało - Rosja nie zawsze w przeszłości wygrywała i jeśli się bardzo nie postara, to najnowsza powtórka z historii może zakończyć się klęską.

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

Dziś propaganda wyszła z pierwszego szoku wywołanego tym, że genialny plan Putina nie zadziałał, a Ukraina stawiła opór. Teraz przygotowuje Rosjan do długiej wojny powtarzając w kółko te same przekazy o złej Ukrainie i złym Zachodzie oraz dobrej Rosji Putina.

Nowe wątki pojawiają się coraz rzadziej. Ale tropimy je dla Państwa.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)

Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze