0:000:00

0:00

Andrzej Duda w przesłaniu z okazji bitwy warszawskiej 1920 roku, zinterpretował 15 sierpnia 2022 tamto wydarzenie jako sukces militarny wynikający z ducha walki i umiejętności dowódców:

"Do historii przeszła niezwykła wola walki zwykłych żołnierzy oraz umiejętności i wizjonerstwo naszych sztabowców. Chwałą okryli się wytrwali obrońcy Radzymina, Ossowa, Marek oraz innych miejscowości między Warszawą a Działdowem. Wspaniały sukces odnieśli uczestnicy kontruderzenia znad Wieprza: strzelcy i piechurzy 3 Armii – w której szeregach walczyli również żołnierze ukraińscy, a od końca sierpnia także białoruscy – oraz piechota i lotnicy 4 Armii. Z najwyższym podziwem myślimy też o pozostałych oddziałach Wojska Polskiego, które, dając z siebie wszystko, umożliwiły towarzyszom broni wykonanie decydujących manewrów".

W archiwum OKO.press jest jednak zapis całkiem innej interpretacji tego samego prezydenta z 2018 roku.

Cud nad Wisłą według Dudy 2018

Sprawdzanie przemówienia Andrzeja Dudy podczas defilady wojskowej 15 sierpnia 2018 to był jeden z dziwniejszych fact-checkinków w historii OKO.press:

Tutaj na przedpolach Warszawy 98 lat temu zdarzył się Cud nad Wisłą (pauza). Owszem. Z całą pewnością był tam na pewno element cudu
OKO.press nie wie, czy był cud, czy nie. Ale wie, że prezydent nie zachował bezstronności w sprawach światopoglądowych, religijnych
Mowa na Defiladzie Niepodległości,15 sierpnia 2018

Prezydent Duda AD 2018 nieco relatywizował wiarę w cud nad Wisłą, przypisując ją „ludziom wierzącym”:

„Ludzie wierzący powiedzą: Pan Bóg stanął w obronie Polski, wsparł polskich żołnierzy, Matka Najświętsza wsparła swoich chłopców, swoje dzieci, żeby mogli się obronić przed sowiecką czerwoną nawałą, po to, żeby mogli obronić wolność, obronić niepodległość, ale przede wszystkim obronić chrześcijaństwo i życie”.

Wrócił jednak do narracji religijnej: „Ale wiemy wszyscy doskonale, że to tylko jeden z elementów sukcesu. Drugim był geniusz dowódców, męstwo żołnierzy, a przede wszystkim ich umiejętności. Te właśnie czynniki zdecydowały o tym, że Polska zwyciężyła.

Konkluzja była zatem taka, że cudowna ingerencja była, choć sama w sobie by nie wystarczyła. Bo Polak musiał pomóc Matce Najświętszej. Duda wprowadził czynnik boski jako element wyjaśnienia zwycięstwa 1920 roku, równoważny z czynnikiem ludzkim.

Przeczytaj także:

Zwracaliśmy uwagę, że teza o bezpośrednim (acz niewystarczającym) udziale Matki Najświętszej w dziejach, prowadzi do problemu, z jakim boryka się tzw. teodycea: jak pogodzić wiarę w boską ingerencję ze złem. Bo przecież zwycięstwo w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku było w najnowszych dziejach raczej sukcesem wyjątkowym.

Matka Boska jest królową Polski co najmniej od 1 kwietnia 1656, kiedy odpowiednie śluby złożył król Jan Kazimierz, a przecież od tego czasu Polska poniosła wiele klęsk, przegrała kilka powstań, na ponad 100 lat straciła niepodległość, doznała straszliwych cierpień w czasie II wojny światowej, a potem znalazła się pod kontrolą sowieckiego komunizmu.

Uznaliśmy, że Duda 2018 naruszył art. 25 Konstytucji RP, który stanowi, że "władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym".

  1. Kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione.
  2. Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.
  3. Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego.
  4. Stosunki między Rzecząpospolitą Polską a Kościołem katolickim określają umowa międzynarodowa zawarta ze Stolicą Apostolską i ustawy.
  5. Stosunki między Rzecząpospolitą Polską a innymi kościołami oraz związkami wyznaniowymi określają ustawy uchwalone na podstawie umów zawartych przez Radę Ministrów z ich właściwymi przedstawicielami

Jan Paweł II o cudzie

Opisując ważne wydarzenie historyczne prezydent sięgnął w 2018 roku po interpretację, którą trudno uznać za religijnie bezstronną. Widać to zwłaszcza w zestawieniu z podobnym przekazem papieża Jana Pawła II, który - jak przypomina katolicki tygodnik, mówił w 1996 roku polskim pielgrzymom, że "było to wielkie zwycięstwo wojsk polskich, tak wielkie, że nie dało się go wytłumaczyć w sposób czysto naturalny, i dlatego zostało nazwane Cudem nad Wisłą i przypisano je opiece Królowej Polski”.

Wyjaśniał przy tym podobnie jak Duda, że „wielkie dzieła Boże dokonują się przez ludzi. [...] dziękujemy Bogu za to, że dał taką moc ludziom, ludziom – naszym rodakom, że dał taką moc wodzowi i armii, i że dał taką moc całemu narodowi”.

Rok 2018 katolicyzm triumfujący w środkowym państwie PiS

Przekroczenie granic świeckiego państwa przez prezydenta Dudą nie było niczym wyjątkowym w czasach "środkowego państwa PiS", gdy poparcie tej partii przekraczało w sondażach 40 a nawet 45 proc.

Prezydencką narrację o "cudzie nad Wisłą" można wręcz uznać za delikatne naruszenie zasady "świeckości prezydenta, zwłaszcza na tle drastycznego naruszenia "świeckości premiera" podczas XXVII Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja 8 lipca 2018 roku.

„Jasna Góra to symbol polskości, symbol obrony i oporu przed złem. Bo tak jak wieki temu poza normalnym obstrzałem klasztoru, wróg próbował podkopać się podstępem zrobić przekop, tak samo już w czasach wolnej Polski, przez 25 lat, ale i nawet do dzisiaj, cały czas różni nasi przeciwnicy ideowi i inni, próbują zrobić podkop, podkop pod Polskę, podkop pod polskość. Pod nasze wartości, pod nasze tradycyjne wartości. Rodziny, patriotyzmu, marzenia o wielkiej wspaniałej Polsce. Wszystko to próbują podkopać" - wiódł typową dla siebie polityczną narrację Mateusz Morawiecki.

"Dziękujemy Jasnogórskiej Pani” - spuentował premier i podkreślał, że w opozycji do Unii Europejskiej Polska chce "sama decydować, jaką kulturę chce budować. W Brukseli. Tam również przypomnieliśmy o chrześcijańskich fundamentach, na których cała Europa powinna być budowana”.

Zakończył zawierzeniem narodu Matce Bożej: „Jasna Góra, czarna madonna, nasza matko, miej w opiece naród cały, który żyje dla Twej chwały”.

Tę samą uroczystość na Jasnej Górze otwierał jednak ktoś ważniejszy niż premier. Mariusz Błaszczak odczytał list Jarosława Kaczyńskiego, który zaczynał się tak:

„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze dziewica! Eminencjo, najdostojniejszy księże kardynale, eminencje, najdostojniejsi księża arcybiskupi, wielce czcigodny księże dyrektorze, wielce czcigodny księże generale, wielce czcigodny ojcze przeorze, wielebni ojcowie i księża. Szanowna rodzino Radia Maryja”.

Na koniec Kaczyński deklarował:: „Jestem głęboko przekonany, że jesteście jednym z filarów, na których wznosi się gmach wiary, polskości i patriotyzmu. Chciałbym w tym miejscu podziękować drogim państwu, wszystkim członkom rodziny Radia Maryja, za wszystko co robicie, by Chrystus triumfował, a sprawa polska była zwycięska”.

Cud nad Wisłą według Polek i Polaków

W sondażu Ipsos dla OKO.press 17-20 sierpnia 2018 sprawdziliśmy, co Polki i Polacy myślą o bogoojczyźnianej interpretacji historii przez prezydenta Dudę. Zapytaliśmy: "Czy zgadza się Pan/Pani z tą opinią, że jedną z przyczyn sukcesu w bitwie Warszawskiej 1920 r. było wsparcie Pana Boga i Matki Najświętszej?".

Ku naszemu zaskoczeniu aż 51 proc. ankietowanych odpowiedziało twierdząco, a tylko 42 proc. powiedziało "nie". Wyraźna była przewaga wiary w cuda kobiet (57 proc.) nad mężczyznami (44 proc.), co potwierdza ich wyższą religijność. W elektoracie PiS odpowiedzi "tak" sięgnęły 70 proc.

Jeszcze większym zaskoczeniem były odpowiedzi w tym samym sondażu na pytanie o Morawieckiego: "Podczas mszy św. na Jasnej Górze Mateusz Morawiecki dziękował Matce Boskiej i prosił o dalszą opiekę nad Polską. Czy takie zachowanie jest właściwe dla premiera RP?". Proporcje były podobne jak w pytaniu o "cuda Dudy": Tak - 54 proc., nie - 41 proc.

Katolicyzm rządził umysłami władzy, ale suweren to akceptował. Ta równowaga załamała się dopiero za sprawą wyroku tzw. Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 zakazującego aborcji nawet gdy płód jest tak uszkodzony czy chory, że dziecko umrze po porodzie albo będzie żyło w męczarniach. Jak wiele razy pisaliśmy, to był punkt zwrotny, zaczął się odwrót od Kościoła i religijnych narracji.

Kaczyński jak biskup - kapłani walczą, biskupom trzeba dziękować

O ile w 2020 roku prezydent porzuca religijną narrację, o tyle Jarosław Kaczyński - w liście do uczestników obchodów 102 rocznicy bitwy warszawskiej - wypowiada się tak jakby był katolickim hierarchą.

Lista zaczyna się tezą polityka świeckiego: "Tak jak ówcześnie Warszawa stanęła na drodze bolszewickiej nawale, tak dziś ukraińskie miasta powstrzymują napór Rosji prącej do odbudowy imperium", ale opowieść o wydarzeniu sprzed 102 lat jest skoncentrowana na postaci księdza kapelana Ignacego Skorupkę, który 14 sierpnia 1920 roku poległ w walkach pod Ossowem.

Kaczyński idzie tu śladem Jana Pawła II, który "miał w kaplicy papieskiej rezydencji fresk przedstawiający symboliczne wydarzenie Cudu nad Wisłą ­- bitwę pod Ossowem z centralną postacią księdza Ignacego Skorupki z krzyżem w ręce".

Prezes PiS opowiada, jak ks. Skorupka przed wyruszeniem na front, 13 sierpnia 1920 odprawił swoją ostatnią mszę świętą "w skromnym starym kościółku na stołecznym Kamionku, gdzie obecnie stoi konkatedra diecezji warszawsko-praskiej pw. Matki Bożej Zwycięskiej. Spowiadał gimnazjalistów, żołnierzy, studentów, którzy zaciągnęli się do wojska i służyli w 1 Batalionie 236 Pułku Piechoty Armii Ochotniczej, którego był lotnym kapelanem. Wyruszyli do Ossowa, by walczyć na przedpolach Warszawy, by bronić wiary, wolności i niepodległości".

I dalej: "Nie wiemy, czy zdawali sobie sprawę z historyczności tego miejsca, czy wiedzieli, że na tutejszym cmentarzu spoczywają prochy ich poprzedników z czasów »szwedzkiego potopu«, Insurekcji Kościuszkowskiej czy Powstania Listopadowego, ale na pewno odczuwali ciężar historycznej odpowiedzialności. Mieli poczucie, że to na nich spoczął obowiązek bronienia wiary, wolności i niepodległości - inaczej nie byliby ochotnikami".

Kaczyński podkreśla, że "tak jak wzdłuż polsko-bolszewickiego frontu ginęli nasi wojskowi kapelani, tak dziś tracą życie od rosyjskich kul niosący posługę swoim żołnierzom ukraińscy duchowni", co jest obserwacją niestety trafną, ale nadawanie jej takiej rangi może dziwić w ustach polityka świeckiego kraju.

Na koniec Kaczyński pisze: "Dziękujemy za wspaniałych kapelanów z biskupami na czele, którzy na przestrzeni 30 lat sprawowali i sprawują w diecezji swoją posługę".

Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze