0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

Za każdym razem, kiedy propaganda oskarża kogoś o prowokację, pokazuje stan emocjonalny i umysłowy władzy na Kremlu.

Ale rosyjska propaganda najwyraźniej kopiuje też działania Zachodu, który w czasie tej wojny ostrzegał Rosję, co się stanie, jeśli się nie zatrzyma w agresji na Ukrainę. Ostrzeżenia opierał na precyzyjnych – jak się okazało - doniesieniach wywiadu.

Rosja to podrabia: ostrzega na podstawie zebranych informacji. Takich na przykład, że znaleziony na początku marca pod Chersoniem dron miał pojemnik. A z tego pojemnika można by coś rozpylać. Więc gdyby Ukraina miała broń chemiczną, to mogłaby ją tym dronem rozpylać.

Cztery typy “prowokacji”

Dotychczas “prowokacje” o których informowała propaganda, to były przede wszystkim wyprzedzające informacje o miejscach rosyjskich wojennych zbrodni.

Jak pamiętamy, nikt Rosjan nie uprzedził, co Ukraińcy i zachodni dziennikarze zobaczą w Buczy po wycofaniu się wojsk rosyjskich i przez kilkanaście godzin propaganda nie wiedziała, co powiedzieć.

Wyjaśnienia tworzyła na oczach publiczności: opowiadała o inscenizacjach z żywymi ludźmi, następnie zapewniała, że kiedy w mieście byli Rosjanie, to trupów nie było, dopiero drugiego dnia wpadła na pomysł, że mieszkańców Buczy zamordowano na złość Rosji i była to prowokacja. Aby ją uwiarygodnić, Zachód sfałszował nawet dane satelitarne, które pokazują, kiedy i jak dokładnie zginęli w czasie okupacji rosyjskiej mieszkańcy Buczy.

Przeczytaj także:

Po Buczy propaganda wzięła się na sposób: zanim Ukraińcy znajdą kolejny masowy grób czy zwłoki w piwnicy ze śladami gwałtów i tortur, rosyjska armia oficjalnie uprzedza o “prowokacji” w miejscowości X, a rosyjska prokuratura wszczyna śledztwo w sprawie “prowokacji".

  • Teraz też mamy informacje o takich “prowokacjach” - w Lisiczańsku na wschód od Kramatorska w obwodzie ługańskim.
  • Ale mamy też “prowokacje”, które mają przerazić mieszkańców terenów, które Rosjanie chcą dopiero zaatakować. Propaganda mówi wprost, że wojska rosyjskie będą mordować cywili.
  • Mamy "prowokacje", dzieki którym Pitin może wykazać sprawność swoich słożb specjalnych w wykrywaniu zamachów na siebie i swoich (rzekomy zamach na ulubionego propagandystę Kremla, objetego zachodnimi sankcjami Władymira Sołowiowa)
  • No i w końcu są zapowiedzi “zachodnich prowokacji z użyciem broni masowego rażenia”. Zachód - jak wyjaśnia propaganda – zamierza się posunąć do takich prowokacji ze względu na … sukces rosyjskiej “specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie. Tu więc Rosja za pośrednictwem swojej propagandy próbuje postraszyć cały świat.

Dla przypomnienia – trzydniowa “specjalna operacja” kończy dzisiaj 61 dni. Jak mówił Edwardowi Krzemieniowi w OKO.press generał Stanisław Koziej, także dla analityków wojskowości staje się coraz bardziej jasne, że Rosja rozważa, czy by jakoś nie użyć broni masowego rażenia w Ukrainie, skoro inne metody prowadzenia “operacji specjalnej” zawiodły.

Oficjalna wykładnia brzmi bowiem tak: "Gdyby Federacja Rosyjska prowadziła na Ukrainie wojnę na pełną skalę, skończyłaby się ona dawno temu". Czyli: moglibyśmy zbombardować i zrównać z ziemią duży kraj w Europie, ale na razie się powstrzymujemy.

Propaganda szykowała odbiorcę na taką możliwość już w prawosławną Wielkanoc. Zapowiadała “ukraińskie prowokacje” wymierzone w wiernych zgromadzonych w cerkwiach po rosyjskiej stronie frontu. Nic takiego się jednak nie wydarzyło.

Cofnęli się?

W zapowiedziach wojskowych o użyciu przez Putina broni masowego rażenia jest też strach: używając konstrukcji z “zachodnią prowokacją” piszą, że oskarżenie Rosji o użycie takiej broni doprowadziłoby do jej całkowitej gospodarczej i politycznej izolacji.

Studio telewizyjne, w tle obraz wystrzelonego pocisku rakietowego
Do drastycznych akcji telewizyjne "Wiesti" przygotowują widza praktycznie co dzień: w taki sposób, zapowiedzią "precyzyjnego zniszczenia celi w Ukrainie" program zaczyna się prawie co dzień (screen "Wiesti" z 16 kwietnia)

Prowokacja zwykła - z grabieżą albo mordem

Inscenizacja ze zwłokami - czytaj: miał miejsce kolejny mord, tym razem w Lisiczańsku

“Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej poinformowało o zbliżającej się prowokacji w Lisiczańsku. Szef Centrum Kontroli Obrony Narodowej Federacji Rosyjskiej generał Michaił Mizincew powiedział, że do miasta przybyły media, które brały udział w inscenizowanych filmach wideo w Buczy. Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy wraz z brytyjskimi służbami specjalnymi szykują kolejną fałszywkę. W tym celu do miasta z wyprzedzeniem przybyli przedstawiciele mediów ukraińskich i zachodnich, którzy wcześniej realizowali inscenizowane kręcenie zdjęć i filmów w Buczy”.

Sprawą natychmiast zainteresował się Komitet Śledczy, który poprosił rosyjskie Ministerstwo Obrony o informację o zbliżającej się prowokacji w Lisiczańsku. Sprawa będzie badana "w ramach spraw karnych dotyczących zbrodni reżimu kijowskiego".

Prowokacja z grabieżą - czytaj: rosyjskie wojsko grabi i Ukraina ma na to kolejne dowody

Ministerstwo Obrony zapowiedziało przygotowanie prowokacji Kijowa w obwodzie mikołajowskim. „Według dostępnych wiarygodnych informacji, w osiedlu typu miejskiego Woskresienskoje w obwodzie mikołajowskim reżim kijowski z góry przygotował kolejną wyrafinowaną prowokację, aby zdyskredytować rosyjskie siły zbrojne wobec światowej społeczności” – powiedział generał Mizincew.

“Na polecenie dowództwa Sił Zbrojnych Ukrainy specjaliści od operacji informacyjnych i psychologicznych przeprowadzili inscenizowane filmowanie »aktów grabieży« rzekomo popełnianych przez rosyjskich żołnierzy przeciwko ludności cywilnej: brygada obrony terytorialnej ubrana w rosyjskie mundury, korzystająca z samochodów ze znakiem »Z«, demonstracyjnie rabowała prywatne domy i realizowała zdjęcia i filmy wideo swoich zniewag na telefonach komórkowych".

„Z góry ostrzegamy tak zwany cywilizowany Zachód, że kolejna fałszywa przez władze Kijowa »o okrucieństwach Rosjan« ma być w najbliższym czasie rozpowszechniana za pośrednictwem »obiektywnych« i »niezależnych« zachodnich mediów z pełną aprobatą kuratorów zlokalizowanych w Kijowie – podkreślił szef krajowego centrum".

Rosyjskie Ministerstwo Obrony ostrzegło „tak zwany cywilizowany Zachód”, że takie fałszywki będą wkrótce rozpowszechniane w sieci z udziałem „obiektywnych i niezależnych” zachodnich mediów.

Prowokacja pod Odessą - czytaj: postraszymy ukraińskich cywili i Zełenskiego

To jest inna prowokacja. Z jej opisu wynika, że dopiero się zdarzy i władze Ukrainy powinny się bać:

“Służba Bezpieczeństwa Ukrainy szykuje nowe prowokacje, by oskarżyć rosyjskich żołnierzy o tzw. zbrodnie wojenne - poinformował stały przedstawiciel Rosji przy OBWE Aleksander Łukaszewicz".

„W tym celu planuje się ubrać jeden z oddziałów SBU w rosyjskie mundury wojskowe i przeprowadzić demonstracyjną egzekucję mieszkańców.

Oczekuje się, że zdjęcia i materiały wideo z tych akcji zostaną opublikowane przez ukraińskie i zachodnie agencje informacyjne w kolejnych fałszywych kampaniach" - powiedział Łukaszewicz.

„Wojsko ukraińskie planuje również prowokacje podobne do ostatniego uderzenia na Kramatorsk. Przygotowywany jest scenariusz ataku rakiety Toczka-U na akumulację uchodźców na stacji kolejowej we wsi Łozowa”.

Poza tym pod Odessą Kijów - ujawnia rosyjska propaganda - planuje sam zaatakować bronią chemiczną swoją flotę w porcie Jużnyj.:

„W rejonie odeskiego portu Jużnyj ukraińskie służby specjalne planują prowokację przy użyciu toksycznych chemikaliów, aby oskarżyć rosyjskie wojska o rzekome ataki na infrastrukturę cywilną. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem może być imitacja ataku rakietowego Sił Zbrojnych Rosji na zachodnią bazę marynarki wojennej Ukrainy, w wyniku którego zostanie wysadzony w powietrze portowa chłodnia położona 500 metrów od obiektu wojskowego" - powiedział generał pułkownik Mizincew.

Mizincew wyjaśnia, że w celu realizacji tego scenariusza 18 kwietnia 2022 r. dostarczono z Odessy na teren przedsiębiorstwa pojemnik z amoniakiem (10 ton), a funkcjonariuszom organów ścigania i służbom specjalnym w obwodzie odeskim przyznano ochronny ekwipunek.

Prowokacja kwalifikowana – z bronią masowego rażenia

Informacje o “planowanej zachodniej prowokacji z użyciem broni masowego rażenia” to inny rodzaj groźby. W weekend armia i dyplomaci prześcigali się w oskarżaniu o to Zachodu – co niestety oznacza, że z braku sukcesów w wojnie w Ukrainie Putin zaczyna to poważnie rozważać (propaganda pokazała nam przy okazji “kapitulacji Mariupola”, że decyzje podejmuje tylko i wyłącznie Putin, a nie jest w najlepszej kondycji psychicznej i fizycznej)

Nie jest to wątek nowy – przez dwa miesiące wojny byliśmy straszeni, że Ukraińcy mogli móc mieć w przyszłości zdobyć bron jądrową, a potem - że mieli u siebie amerykańskie laboratoria biologiczne, gdzie testowano specjalne zarazki, które atakowałyby wyłącznie Słowian.

To wszystko działo się jednak przed wycofaniem się Rosjan spod Kijowa, w czasach, gdy Putin mógł wierzyć w szybkie zwycięstwo w “bitwie o Donbas”. Wystarczyło ostre zachodnie dementi (że broni masowego rażenia w Ukrainie nie ma, więc jej pojawienie się będzie zaliczone Rosji), i wątek z propagandy znikał.

Teraz jest trochę inaczej.

“Prowokacja chemiczna” - czytaj: rozważamy uczycie broni chemicznej

Ministerstwo Obrony Rosji oskarża teraz USA o to, że “szykują prowokacje, by oskarżyć Rosję o użycie taktycznej broni jądrowej". Jak powiedział Igor Kiriłłow, szef sił obrony radiacyjnej, chemicznej i biologicznej, jest to "reakcja na sukces Rosji w operacji specjalnej”.

„Tak więc, próbując zdyskredytować specjalną operację wojskową wojsk rosyjskich, reżim kijowski, na sugestię administracji amerykańskiej, jest w stanie zrealizować w najbliższej przyszłości scenariusze, które doprowadzą do śmierci dziesiątek tysięcy Ukraińców"

- informuje propaganda.

Dowodem na “prowokację” ma być to, że Stany Zjednoczone dostarczyły Ukrainie ampułki z antidotum na broń chemiczną (to nie jest nowa informacja – informacje o antidotum pojawiły się po pierwszej chemicznej groźbie Rosji).

Poza tym już 9 marca Rosjanie znaleźli koło Chersonia "trzy drony z pojemnikami do rozpylania preparatów”.

Trzy amerykańskie scenariusze prowokacji – czytaj: Rosja analizuje różne możliwości

Trzy scenariusze “amerykańskiej prowokacji” ogłosił tenże generał Kiryłłow: "Stany Zjednoczone planują wykorzystać trzy scenariusze, by oskarżyć Federację Rosyjską o użycie chemicznej, biologicznej lub taktycznej broni jądrowej na Ukrainie".

“Scenariusze amerykańskie”, czyli co Putinowi chodzi po głowie

  1. "Najbardziej prawdopodobny jest pierwszy z nich. To jest zainscenizowany incydent pod fałszywą flagą.
  2. Drugi wariant scenariusza to ukryte użycie broni masowego rażenia w niewielkich ilościach w celu stłumienia zdolności stawiania oporu w ramach rozwiązywania zadania operacyjnego.
  3. Najmniej prawdopodobny scenariusz to otwarte użycie broni masowego rażenia na polu bitwy w przypadku niepowodzenia w osiągnięciu sukcesu przy użyciu broni konwencjonalnej”.

“W pierwszym scenariuszu, jak zauważył generał Kiriłłow, możemy mówić o faktycznym użyciu broni biologicznej i chemicznej z ofiarami wśród cywili. Można też mówić o inscenizacji sabotażu przez Federację Rosyjską w obiektach należących do Ukrainy, które były zaangażowane w opracowywanie komponentów do broni masowego rażenia".

Według Kiriłłowa, taki scenariusz ma zostać zrealizowany w zakładach biologicznych i chemicznych w Charkowie i Kijowie. "Prowokacja jest możliwa w elektrowniach atomowych, w szczególności w elektrowni atomowej w Zaporożu, która jest pod kontrolą Rosji”.

Według Kiriłłowa, ukraińskie władze rozważają atak na składowisko odpadów radioaktywnych w przedsiębiorstwie dawnych Zakładów Chemicznych. Znajduje się we wsi Kamenskoje w obwodzie dniepropietrowskim. "Rosyjskie Ministerstwo Obrony dysponuje dokumentem potwierdzającym sprzeniewierzenie środków przeznaczonych przez UE na utrzymanie obiektu i krytyczny stan magazynów”.

Drugi scenariusz rozważano w fabryce Azowstal. Jednak naczelny wódz Putin zniweczył ten plan wydając rozkaz odwołujący szturm.

"Trzeci scenariusz - otwarte użycie broni masowego rażenia na polu bitwy w przypadku niepowodzenia w osiągnięciu sukcesu bronią konwencjonalną jest rozważany dla Słowiańska i Kramatorska, które zostały zamienione w miasta-twierdzy” – powiedział Kiriłłow.

“Inscenizacja użycia broni masowego rażenia przez ukraińskie kierownictwo ma na celu oskarżenie Rosji o używanie zakazanej broni w celu odizolowania jej pod względem ekonomicznym i politycznym”.

Dowodem na niewinność Rosji w sprawie broni chemicznej ma być to, że 27 września 2017 Federacja Rosyjska całkowicie zniszczyła swój arsenał chemiczny, co zostało potwierdzone certyfikatem Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej.

“Prowokacje Zachodu są efektem niedziałania sankcji” - czytaj: Rosji nie zostało z powodu sankcji za dużo czasu

Propaganda zapewnia, że Zachód szykuje “prowokacje”, bo nie zdołał pokonać Rosji sankcjami gospodarczymi, a na froncie w Ukrainie odnosi ona same sukcesu i realizuje plan.

W 61. dniu wojny wiemy już, że takie komunikaty trzeba czytać na odwrót: Rosji pali się grunt pod nogami, dlatego rozważa użycie broni masowego rażenia. Na początku symbolicznie – tak jak nam to opisał generał Kiriłłow - żeby Zachód się wystraszył.

Myśl tę rozwija rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa: “Stany Zjednoczone wraz z NATO weszły w ostatni etap wypracowywania prowokacji na Ukrainie”.

Zacharowa podkreśliła, że pierwotnym planem Waszyngtonu było wywarcie ekonomicznej presji na Rosję, aby zmusić Moskwę do „całkowitego ponownego rozważenia jej uzasadnionych interesów bezpieczeństwa”. „Nie wyszło. Teraz Stany Zjednoczone przechodzą na użycie broni masowego rażenia, a właściwie do gier z przekraczaniem »czerwonej linii«”.

“Jeśli tak się stanie, skutki będą nieobliczalne. Każda z ofiar obciąży sumienia amerykańskich strategów i sumienia - o ile je mają - marionetek w Kijowie”.

Zacharowa przezornie zaznacza, że instytucje, które mogłyby zbadać, kto naprawdę użył broni masowego rażenia w Ukrainie (Chemical Forensics International Technical Working Group i TNO - Nederlandse Organisatie voor Toegepast oraz specjalizująca się w truciznach typu nowiczok Natuurwetenschappelijk Onderzoek oraz Czerwony Krzyż), są zależne od Zachodu, więc nie wolno wierzyć w ich ustalenia (w domyśle – i tak oskarżą o to Rosję).

Rosja zapewnia: My w życiu nie użyjemy broni masowego rażenia

Strasząc “zachodnią prowokacją” propaganda podaje też komunikaty z zapewnieniami, że Rosja takiej broni nigdy nie użyje. Musimy to czytać chyba tylko jako deklarację “Bardzo byśmy nie chcieli i zrobimy wszystko, żeby przekonać Putina”.

Cytowany tu generał Igor Kirilłow określił jako absurdalne oświadczenie dyrektora CIA o możliwym użyciu przez Rosję taktycznej broni jądrowej na Ukrainie: “Przy obecnym poziomie wyposażenia technicznego międzynarodowego systemu monitorowania prób jądrowych nie da się ukryć użycia takiej broni”.

Wiceprzewodniczący Rady Federacji (izby wyższej parlamentu) Konstantin Kosaczow zapewnił, że rosyjska armia ma dość siły, aby zapobiec prowokacji bronią masowego rażenia na Ukrainie.

Jak chcą zapobiec? Wyjmą Putinowi telefon z gniazdka?

Prowokacja Zełenskiego: FSB ujawnia operację "obrzyn" przeciwko ulubionemu propagandyście Putina

Tymczasem w poniedziałek Putin znalazł nowy podwód ataku na Ukrainę: jego służby bezpieczeństwa aresztowały ludzi, których oskarżyły o próbę zamachu na czołowego putinowskiego propagandystę Włodymira Sołowiowa. Putin ogłosił to osobiście, a zatrzymani nie przyznawali się do winy tylko przez dwie godziny. Potem już zgodnie mówili, że zamachu kazała im dokonać Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (Ukraińcy mówią, że to bzdura). Zdaniem Federalnej Służby Bezpieczeństwa Putina zamachowcy szykowali się do zamachu przy pomocy "domowej roboty ładunku wybuchowego, ośmiu koktajli Mołotowa, sześciu pistoletów, obrzyna strzelby myśliwskiej, granatu i ponad tysiąca naboi różnych kalibrów”. Sołowiow wyrażając FSB wdzięczność za uratowanie życia ogłosił, że za zamachem musiał stać osobiście prezydent Wołodymyr Zełeński, bowiem wspomniał o Sołowiowie kilka razy. Szef Dumy Wiaczesław Wołodin wierzy oczywiście Sołowiewowi: uznał na tej podstawie, że "Ukraina ześlizgnęła się na ścieżkę państwa terrorystycznego i utraciła niezależność".

Mężczyźni stoją w studiu telewizyjnym, w środku - mężczyzna w szarej kurtce (Sołowiow)
Władymir Sołowiow opowiada w swoim wieczornym programie "Wieczór z Władymirem Sołowiowem" o zamachu na niego (screen, 25.04.2022). "Zadowoleni, Europejczycy, zadowoleni, naziści?" - pyta. Z programu wynika, że Rosja jest ostatnią ostoją wolności słowa i bezpieczeństwa dla dziennikarzy. "Ciekawe, czy szczegóły zamachu znała amerykańska ambasada w Moskwie?" - komentują pozostali komentatorzy.

„Zełenski jest prezydentem kraju, który rozpętał wojnę przeciwko własnemu narodowi, nie chce angażować się w dialog, chwycił za broń, popiera ideologię nazistowską, a teraz widzimy, że stanowi zagrożenie dla ludności cywilnej, dziennikarzy, organizując akty terrorystyczne” – podkreślił Wołodin.

Na dziś chyba wystarczy?

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze