0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

Rosyjskie wiadomości z frontu bitwy o Ukrainę są dużo mniej mocarstwowe niż wcześniej. Być może Moskwa lekko spuszcza z tonu. A może to tylko przypadek.

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska /OKO.press

Sprawa cukru i drobiu

W wojnie, jaką Zachód wydał Rosji, sprawą kluczową staje się sytuacja w sklepach. Jak pisaliśmy wczoraj, najwyżsi urzędnicy państwowi i najważniejsze dzienniki telewizyjne apelują do Rosjan, by nie wpadali w panikę i nie wykupywali towarów.

Apele te powtórzyła rosyjska telewizja w wieczornym piątkowym (18 marca) dzienniku. Z tym samym przekonaniem, z jakim mówi o "nazistach" w Ukrainie i o szczęściu wyzwolonych na wschodzie Ukrainy Rosjan.

“Konieczne jest, aby ludzie zrozumieli, że muszą pracować spokojnie i nie wpadać w panikę”

- apelowała w piątek przewodnicząca Rady Federacji Walentina Matwijenko.

Przeczytaj także:

To chyba nie skutkuje, skoro dziś (19 marca) podano, że “ludność” skupuje cukier w takim tempie, że pracownicy sklepów nie mają czasu, aby postawić produkt na półkach (ale w ogóle to cukru nie brakuje).

Propaganda zapewnia, że władza robi wszystko, by ograniczyć wzrost cen: urzędnicy odbyli szereg spotkań z dużymi sieciami handlowymi i w efekcie zgodziły się one na “dobrowolne ograniczenie marż”.

„Dziękujemy moskiewskim sprzedawcom, którzy poparli inicjatywę zwiększenia dostępności produktów spożywczych w stolicy. Na liście towarów każdej sieci znajdują się: warzywa, owoce, cukier, jajka, chleb, mleko. Niektóre ze sklepów dodały do listy ryby, drób i wieprzowinę, a także artykuły higieniczne i chemię gospodarczą”.

Kłopoty mogą być z towarami bardziej skomplikowanymi niż cukier i drób. “Na zastąpienie importu w dziedzinie wysokich technologii potrzebne będą dziesięciolecia”. Budowanie nowych sieci dostaw i koordynowanie "dużej liczby partnerów” to zadanie wieloletnich programów i systematycznej pracy na dziesięciolecia. „Nie możesz liczyć na szybkie zwycięstwa” – powiedział TASS Aleksiej Bielakow, wiceprezes wspierającej przedsiębiorczość Fundacji Skołkowo. “Aby wspierać i rozwijać biznes high-tech, konieczne jest stworzenie nowej infrastruktury".

Nie złamią nas

Jeśli ktoś zaczął się tym niepokoić, to teraz już naprawdę nie powinien:

"W ogóle nie będzie załamania gospodarki"

- zapewnił Dmitrij Miedwiediew, wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, były prezydent i były premier.

Pisze on na swoim kanale w Telegramie (który założył sobie w czwartek), że z powodu sankcji nie dojdzie do załamania rosyjskiej gospodarki. „Mamy wszelkie możliwości dla własnego rozwoju”. „Rząd podjął już decyzje operacyjne wspierające ludzi i gospodarkę: płatności socjalne, dodatkowe finansowanie przemysłów zaawansowanych technologii, rolnictwa i sektora bankowego”. „Rosja ma wielu wiarygodnych partnerów nie tylko w przestrzeni postsowieckiej, ale także w Chinach, Azji Południowo-Wschodniej i krajach afrykańskich”. „To ogromny, obiecujący rynek, którego nie rozdzierają takie sprzeczności jak w Europie. Owoce tego partnerstwa i współpracy są więcej niż oczywiste”.

Rosja nie ugnie się pod sankcjami Monako i San Marino

Problem pojawił się, gdyż władze San Marino i Monako ugięły się pod presją Zachodu i sankcje na Federację Rosyjską nałożyły. Poświęcona temu jest duża depesza. A ponieważ mowa jest o zamożnych, ale maleńkich państwach europejskich, robi piorunujące wrażenie:

"Poniosą za to [Monako i San Marino] pełną odpowiedzialność" - zapowiedział Aleksiej Paramonow, dyrektor Pierwszego Departamentu Europejskiego rosyjskiego MSZ.

„Niestety przywódcy tych krajów nie wykazali chęci zrozumienia rosyjskiego stanowiska, przyczyn dzisiejszych wydarzeń na Ukrainie”. „Cała odpowiedzialność za konsekwencje i niezrealizowane możliwości współpracy spoczywa wyłącznie na kierownictwie tych krajów”.

RIA Nowosti przedstawia problem Monako i San Marino w szerszym kontekście. Odbiorca zaczyna rozumieć się, że do tych dwóch państewek rosyjski biznes zapewne próbował uciekać: wiele krajów zachodnich wprowadziło nowe sankcje wobec Federacji Rosyjskiej “z powodu Ukrainy”. “Jak wcześniej stwierdził sekretarz prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow, zachodnie sankcje są bardzo poważne, ale Rosja przygotowywała się do nich z góry. Wymagają one jednak analizy i koordynacji departamentów w celu wypracowania środków reagowania odpowiadających interesom Federacji Rosyjskiej” - przypomina RIA Nowosti.

Dyrektor Departamentu Współpracy Gospodarczej rosyjskiego MSZ Dmitrij Birichevsky pociesza agencję, że reakcja Moskwy na zachodnie sankcje będzie szybka i delikatna, a prace nad środkami reagowania “są prowadzone we wszystkich kierunkach”.

"Z tych 140 krajów, które głosowały na amerykańskie rozkazy [w ONZ], nikt poza Zachodem nie nałożył sankcji. Zdecydowana większość krajów na świecie nie ogłasza żadnych sankcji wobec Rosji" - dodaje minister spraw zagranicznych Rosji Sergiej Ławrow.

Łukaszenka mówi, że Putin czuje się dobrze

Białoruski Łukaszenka nie ma jednak cienia miłosierdzia dla wielkiego rosyjskiego brata. Komentarze, na jakie sobie pozwolił w sobotę w wywiadzie dla japońskiej TV, są co najmniej dziwne.

  • Po pierwsze Łukaszenka mówi : “tylko Mińsk popiera Rosję, inne kraje są albo neutralne, albo wspierają Ukrainę”. Przy czym Łukaszenka zaznacza, że mimo sojuszu z Rosją jego kraj zachowa neutralność w wojnie w Ukrainie.
  • Po drugie, nazywa to, co dzieje się w Ukrainie “wojną” i deklaruje, że Białoruś nie weźmie w tym udziału, gdyż “Rosja ma wystarczające siły do tego, by problem rozwiązać”.
  • Po trzecie, Łukaszenka pozwala sobie komentować stan zdrowia Putina, czego w normalnych okolicznościach nie robiłby nie tylko dlatego, że nie wypada, ale też dlatego, że takie dementi tylko podsycają plotki. "Wydaje się panu, że prezydent Putin jest fizycznie chory lub wydarzyło się coś innego. A jest on, jak często mówimy, najbardziej żywym ze wszystkich żyjących ludzi. Putin jest w lepszej formie niż kiedykolwiek”.
Tak wyglądają - wedle rosyjskich źródeł oficjalnych - gospodarcze i dyplomatyczne osiągnięcia Rosji ostatnich trzech tygodni.

Rannych żołnierzy leczy się z wykorzystaniem symulatorów z biofeedbackiem

Propaganda swobodnie opowiada już o rosyjskich ofiarach “operacji specjalnej”. Stara się jednak przekonać, że ranni są naprawdę w dobrych rękach. Nie tylko dostali ordery. Otrzymują zaawansowaną technologicznie opiekę medyczną, a “szpital podejmuje wszelkie niezbędne środki w celu szybkiego powrotu do zdrowia personelu wojskowego.

Po wypisaniu wszyscy zostaną skierowani na rehabilitację medyczną do oddziałowych przychodni i sanatoriów w celu pełnego wyzdrowienia”.

Wiceminister obrony Federacji Rosyjskiej Timur Iwanow wręczył w sobotę medale „Za odwagę” rannym rosyjskim żołnierzom, którzy wyróżnili się “podczas specjalnej operacji wojskowej w obronie Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej”. Uroczystość odbyła się w Wojskowym Szpitalu Klinicznym Ministerstwa Obrony Rosji w Podolsku w obwodzie moskiewskim.

Wiceminister wyjechał ze szpitala uspokojony, bo dowiedział się tam, że “programy rehabilitacji medycznej wykorzystują cały arsenał nowoczesnych metod fizykoterapii z wykorzystaniem symulatorów z biofeedbackiem, ćwiczeń terapeutycznych, ponad 40 metod fizjoterapii, manualnej i akupunktury, osteopatii i różnego rodzaju masaży. Programy rehabilitacji opracowywane są indywidualnie dla każdego pacjenta przez specjalistów z multidyscyplinarnego zespołu lekarzy”.

Symulatory z biofeedbackiem to to, co w propagandowym przekazie zostało z technicznego zaawansowania rosyjskiej "operacji specjalnej" w Ukrainie. Na froncie biofeedbacku najwyraźniej nie ma, jest za to błoto i brak paliwa dla rosyjskich pojazdów. I krew.

Rosja zabija, ale powściągliwie

Oczywiście mimo tych przeciwności są też sukcesy na froncie. Mamy w sobotę doniesienia o zniszczonym sprzęcie i relacje świadków wyzwolenia od okupacji ukraińskiej.

Propaganda nie pozwala sobie na informowanie, że wojska rosyjskie zabijają ludzi w Ukrainie. Ale jest zmiana, bo agencje cytują obszernie japoński wywiad Łukaszenki. A ten mówi: "Tak, tam, w Ukrainie, giną ludzie. Tam jest wojna.

Tylko strona rosyjska dokłada wszelkich starań, żeby zabić jak najmniej cywili”.

- pociesza Łukaszenka.

Czego Rosja chce?

Czy zatem polski wicepremier ds. bezpieczeństwa nie pomógł tu rosyjskiej propagandzie?
  • Reakcja Zachodu na “operację specjalną” minister Ławrow nazwał w sobotę histeryczną i bezprecedensową. Mówi, że Rosja gotowa jest podjąć na nowo współpracę z Zachodem, ale “nie będzie się o to prosić”. (Czytaj: mimo trwającej “wojny z Zachodem” Rosja nie wyobraża sobie życia bez współpracy z tymże Zachodem).
  • Rosja “nie miała innego wyjścia, musiała wejść do Ukrainy, bo Ukraina planowała atak na Donbas (dowody na to zostały zdaniem Ławrowa znalezione już w czasie rosyjskiej inwazji). “Tu nie chodzi o Ukrainę. To kulminacja kursu, jakim Zachód podążał od początku lat 90., kiedy stało się jasne, że Rosja nie będzie posłuszna, a Rosja ma swoje zdanie” - mówi Ławrow. (Czytaj: katastrofa nie jest winą Rosji).
  • Rosyjska operacja udaremniła z dawna zaplanowany zachodni projekt „antyrosyjski”. Postępująca militaryzacja Ukrainy i jej nazyfikacja groziła Rosji. Przez “nazyfikację” Rosja rozumie teraz to, że w Ukrainie język rosyjski nie jest traktowany tak samo lub lepiej niż język ukraiński we wszystkich dziedzinach życia; dzięki temu Ławrow może zarzucić “nazizm” prezydentowi Zełenskiemu i powiedzieć, że jego żydowskie korzenie nie mają tu nic do rzeczy. (Czytaj: wzmocnijcie przepisy o równouprawnieniu języków, a ogłosimy sukces).
  • Negocjacje z Ukrainą się toczą, choć USA powstrzymują Ukrainę (“starają się trzymać Kijów »za rękę«” - mówi Ławrow). Rosja oczekuje, że “operacja specjalna w Ukrainie” doprowadzi do podpisania dokumentów dotyczących bezpieczeństwa, które będą określać neutralny status Ukrainy. (Czytaj: to kwestia kilku szczegółów i gdyby tylko Amerykanie zechcieli, już mielibyśmy porozumienie).
  • Późniejsze polityczne rozwiązanie wewnętrznych sprzeczności należy do samych Ukraińców. (Czytaj: nie zamierzamy zmieniać rządu Ukrainy, właściwie gotowi jesteśmy zadeklarować, że nie będziemy się w życie Ukrainy wtrącać).
  • Pomysł Kaczyńskiego, by w Ukrainie przeprowadzić operację NATO, obliczony jest na przejęcie kontroli nad Zachodnią Ukrainą ze Lwowem. “Rosja nie wyklucza, że polski pomysł wysłania »misji pokojowej NATO« na Ukrainę ma na celu przejęcie kontroli nad zachodnią częścią Ukrainy i pozostanie tam, Moskwa ma nadzieję, że inicjatywa ta jest niczym innym jak demagogią". (Czytaj: rosyjska propaganda, początkowo zaskoczona misją kolejową Kaczyńskiego i trzech premierów do Ukrainy, znalazła nań dobre, pasujące do całej narracji wytłumaczenie).
  • Na pomysł Kaczyńskiego Rosja przedstawia najwyraźniej swój, politologa z Krymu Denisa Baturina (choć ten słowem nie wspomina Kaczyńskiego): najpewniejszą gwarancją neutralności Ukrainy będzie obecność na jej terytorium kilku rosyjskich baz wojskowych (czytaj: z chęcią podzielimy się bazami w Ukrainie).

Na koniec propaganda przypomina nam raz jeszcze, że wszystko, co dzieje się w Ukrainie, to wina Zachodu. Ludzie w Ukrainie giną, bo Ukraina nadal się broni, choć miała się poddać w trzy dni. A dlaczego się broni? Bo pomaga jej Zachód. Ba, wyszkolił ją, zaopatrzył w broń.

“Państwa NATO powinny przestać uzbrajać Ukrainę i wysyłać tam najemników” - napisał przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin na swoim kanale w Telegramie.

Wina Zachodu i braku zachodnich części

Według niego ukraińscy nacjonaliści na co dzień „wykorzystują ludność cywilną jako ludzką tarczę”, ukrywając się za kobietami i dziećmi. Broń i amunicję dostarczają im kraje NATO, najemnicy „wzmacniający szeregi nacjonalistycznych batalionów są rekrutowani na terytorium krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego za zgodą jego kierownictwa”. "Wszystko, co dzieje się dzisiaj na Ukrainie - śmierć cywilów, napływ uchodźców - jest bezpośrednią odpowiedzialnością Waszyngtonu i Brukseli. Jeśli kraje zachodnie, razem ze Stanami Zjednoczonymi chcą pokoju, powinny kierować do Ukrainy pomoc humanitarną, a nie broń".

Zachód jednak nie słucha. W sobotę Niemiecka firma Bosch wstrzymała dostawy części zamiennych do Rosji i tamtejszą produkcję. Sprawdza też, czy części Boscha Rosjanie nie wykorzystują przypadkiem na potrzeby wojskowe, do ciężarówek i pojazdów.

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze