0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Vano SHLAMOV / AFP)Fot. Vano SHLAMOV / ...

15 maja 2023 Agencja Lotnictwa Cywilnego Gruzji wydała zgodę dla rosyjskiej linii lotniczej Azimuth Airlines na siedem rejsów w tygodniu na trasie Moskwa-Tbilisi-Moskwa.

To przewoźnik, który nie znajduje się na „czarnej liście” rosyjskich firm obłożonych sankcjami przez Zachód, ale na ukraińskiej już tak. W momencie wydawania zgody na stronie internetowej Azimuth Airlines można było znaleźć Abchazję i tzw. Osetię Południową, gruzińskie regiony okupowane przez Rosję, na liście państw niepodległych. Zniknęły stamtąd po kilku godzinach.

Niemal natychmiast zareagował na to deputowany do rosyjskiej Dumy Państwowej Zurab Makijew, który skierował oświadczenie do Prokuratora Generalnego Rosji, Igora Krasnowa, z prośbą o przeprowadzenie kontroli linii. W dokumencie napisał: „Prawdopodobnie w pogoni za zwiększeniem przychodów rosyjski przewoźnik sabotuje fundamenty polityki zagranicznej państwa. Ta sytuacja może mieć bardzo negatywne konsekwencje, ponieważ mając podobny precedens, jutro mogą wyłączyć z FR Republikę Krymu, Doniecką i Ługańską Republiki Ludowe oraz obwody chersoński i zaporoski. Jeśli te informacje się potwierdzą, proszę o natychmiastowe zawieszenie licencji na przewozy lotnicze Azimuth Airlines”.

Całe zamieszanie jest wynikiem zniesienia przez Rosję zakazu bezpośrednich lotów między krajami, które Władimir Putin podpisał 10 maja.

Putin zakazuje i cofa zakazy

Putin już trzy razy odwoływał bezpośrednie połączenia lotnicze między Rosją a Gruzją. Najpierw „ukarał” Gruzję w 2006 roku, kiedy ta aresztowała rosyjskich oficerów i oskarżyła ich o szpiegostwo. Potem w 2008 roku zniósł zakaz, ale zaraz po sierpniowej wojnie wprowadził go na nowo, na kolejne siedem lat.

Po raz trzeci Rosja odwołała loty w lipcu 2019 roku, kiedy Gruzini wyszli na ulicę z ostrym antykremlowskim protestem, który do historii przeszedł jako „noc Gawriłowa”. Był to wyraz niezgody na zachowanie gruzińskiego rządu, który zaprosił posła Komunistycznej Partii Rosji, Siergieja Gawriłowa, by wygłosił przemówienie z trybuny przewodniczącego parlamentu. Wraz z zakazem lotów Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji wydało komunikat, w którym nie rekomendowało obywatelom FR podróży do Gruzji ze względu na niebezpieczeństwa, które mogą ich tam spotkać.

Ten zapis ze strony rosyjskiego MSZ znikł 10 maja, zaraz po odwołaniu przez Putina zakazu lotów. Tego dnia prezydent Rosji podpisał jeszcze jeden dokument.

Po 23 latach zdjął z obywateli i obywatelek Gruzji obowiązek wizowy na wjazd do Rosji na okres do 90 dni.

Zakaz wprowadził na samym początku swojej prezydentury, w grudniu 2000 roku. Decyzję argumentował walką z terroryzmem. W Czeczenii trwała wojna i Rosja bała się, że z terytorium Gruzji, z doliny Pankisi, będą napływać czeczeńscy partyzanci. Chwilę później Gruzja także nałożyła na Rosjan obowiązek wizowy. Dopiero w 2012 roku jednostronnie zniósł go Micheil Saakaszwili, by, między innymi, rozwinąć ruch turystyczny w kraju. Dekadę później decyzja Saakaszwilego okazała się szansą dla wielu obywateli i obywatelek Rosji na szybką ucieczkę z kraju przed reżimem lub mobilizacją.

Przeczytaj także:

48 proc. za, 46 proc. przeciw

Niemniej dzięki zakazowi Putina z 2000 roku, w Gruzji zdążyło wyrosnąć pokolenie, które nigdy nie widziało Moskwy, nie mówi i nie chce mówić po rosyjsku, za to doskonale pamięta wojnę z 2008 roku i ze zdecydowanie większym zainteresowaniem patrzy w kierunku Europy. Z perspektywy młodych ludzi północna sąsiadka, która coraz bardziej pogrąża się w izolacji, nie ma im nic ciekawego do zaoferowania.

Bezwizowy ruch, który przywrócił Władimir Władimirowicz Putin nie spotkał się w Gruzji z entuzjastyczną reakcją.

Inaczej jednak przedstawia się sprawa z bezpośrednimi połączeniami lotniczymi. Tu entuzjazm Gruzinów jest większy. Jak podaje International Republican Institute 48 procent badanych Gruzinów popiera przywrócenie lotów, a 46 procent jest przeciw. Nie ulega wątpliwości, że samo uruchomienie połączeń lotniczych to poważny krok ku wzmocnieniu relacji biznesowych między krajami, które od eskalacji wojny w Ukrainie znacznie się pogłębiły.

Rekordowa zależność ekonomiczna

Z raportu Transparency International Georgia, który pokazuje ekonomiczną zależność Gruzji od Rosji od 24 lutego 2022 roku, wynika, że jest ona najwyższa w historii.

W 2022 roku gruziński eksport do tego kraju wzrósł o 6,8 procent (652 mln USD), między innymi dzięki pięciokrotnemu wzrostowi reeksportu samochodów osobowych. Wiele marek samochodowych wycofało się z rosyjskiego rynku z powodu sankcji. Skorzystała na tym Gruzja, sprzedając tam sprowadzane do swojego kraju samochody oraz części, które coraz ciężej dostać na terenie Rosji.

Jest jeszcze wino, które wiele razy było wykorzystywane przez Rosję jako element szantażu i wywierania wpływu. W 2006 roku nałożyła na nie embargo, co odbiło się na kieszeniach gruzińskich winiarzy, którzy zmuszeni zostali do szukania innych rynków zbytu. Rosja była największą odbiorczynią tego produktu. Zdjęła je w 2013 roku w wyniku rozmów handlowych, ale jako straszak wykorzystywała po „nocy Gawriłowa”. Jak wynika z raportu, dziś 70 procent gruzińskiego wina trafia na rynek rosyjski, co stanowi doskonały instrument wpływu na gruzińską politykę.

W 2022 roku o 79 procent wzrósł także import towarów z Rosji i wyniósł 1,8 miliarda dolarów. Dziś 78 procent spożywanej w Gruzji mąki pochodzi z Rosji.

Po eskalacji konfliktu w Ukrainie oraz ogłoszeniu przez Putina mobilizacji do Gruzji przeniosło się na dłuższy czas (szacunkowo) 113 tys. rosyjskich relokantów.

W 2022 roku otworzyli oni ponad 60 tys. rachunków bankowych, założyli ponad 14,5 tys. firm, a Gruzja otrzymała z Rosji w przekazach pieniężnych 3,5 miliarda dolarów.

Gruzińskie Marzenie wykorzystuje te dane i szczyci się wzrostem ekonomicznym kraju, choć nie podaje w publicznej informacji, że ten jest wynikiem inwazji Rosji na Ukrainę.

Rosja chwali "Gruzińskie marzenie"

Pogłoski o zniesieniu wiz i przywróceniu bezpośrednich lotów pojawiły się już na początku grudnia 2022 roku. Były przez stronę rosyjską przedstawiane jako „nagroda za dobre zachowanie” gruzińskiego rządu.

Dyrektor departamentu WNP rosyjskiego MSZ, Denis Gonczar, zauważył pragmatyzm Gruzji, która robi wszystko, by nie dać się sprowokować Ukrainie, ani „kolektywnemu Zachodowi” i nie otwiera „drugiego frontu wojny przeciwko Rosji”.

Potem, 18 stycznia Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji, w wywiadzie dla prorosyjskiej gruzińskiej telewizji Alt Info, pochwalił gruziński rząd za stawianie oporu „zachodniej presji” i nieprzyłączanie się do sankcji wobec Rosji. Wyraził też nadzieję na zniesienie zakazu lotów. Tę informację z zadowoleniem przyjął przewodniczący Gruzińskiego Marzenia, Irakli Kobachidze. Powiedział, że „gruzińskiemu rządowi przyświeca tylko jedna misja – realizować interesy Gruzji”.

W marcu, po ostrych gruzińskich protestach, które wynikały próby wprowadzenia w Gruzji prawa o agentach zagranicznego wpływu, deputowany do rosyjskiej Dumy Państwowej, przewodniczący ds. integracji euroazjatyckiej i stosunków z rodakami, Leonid Kałasznikow, powiedział, że Rosja i Gruzja są bliskie przywrócenia bezpośrednich lotów i zniesienia wiz. Kilka dni później, Grigorij Karasin, przewodniczący Komisji Spraw Międzynarodowych Rady Federacji, pochwalił Gruzję za stanowisko w sprawie ukraińskiej i nazwał reakcje gruzińskiego rządu na antyrosyjskie sankcje „zrównoważoną”. Dodał, że sam fakt, „nie pozostanie niezauważony przez Rosję”. Pochwalił także rządzącą partię, Gruzińskie Marzenie, twierdząc, że od kiedy doszli do władzy, Rosja stała się najważniejszym partnerem handlowym Gruzji, zniesiono wszelkie ograniczenia dotyczące gruzińskich towarów, a eksport z Gruzji do Rosji wzrósł czterokrotnie.

Władza się cieszy

Gruzińskie Marzenie na decyzję Kremla dotyczącą zniesienia zakazu bezpośrednich lotów oraz wiz zareagowało entuzjastycznie. Minister spraw zagranicznych, Ilia Darcziaszwili, powiedział, „niezależna decyzja” Rosji jest dla Gruzji korzystna, ponieważ „w FR mieszka ponad milion naszych obywateli, którzy mają bardzo bliskie związki ze swoimi krewnymi mieszkającymi w Gruzji”. Te cyfry nie znajdują jednak żadnego potwierdzenia w dostępnych statystykach. Zgodnie z szacunkami ONZ w połowie 2020 roku na terenie Rosji mieszkało około 450 tys. Gruzinów, natomiast dane rosyjskiego spisu ludności z tego samego roku pokazują, że jest ich około 113 tys.

Gruzińskie Marzenie lansuje wizję, że odwilż w stosunkach między państwami jest czymś pozytywnym i nie ma żadnego wpływu, na stosunki z Zachodem.

Zdaniem premiera, Irakliego Garibaszwilego, to pozytywny ruch na linii współpracy ekonomicznej z Gruzją. Premier zaznaczył jednocześnie, że nie zamierza słuchać Zachodu w kwestii tego, z kim ma handlować jego kraj, zwłaszcza że Europa sama podtrzymuje handlowe związki z Rosją i w żaden sposób nie zareagowała na sierpniową wojnę w 2008 roku. „Więc jak to jest? Krew Gruzina – to nie krew, a krew Ukraińca – to krew? My, Gruzini, przelaliśmy wiele krwi” - powiedział.

Prezydentka ogłasza bojkot

Zachowanie rządu jawnie krytykuje prezydentka Gruzji, Salome Zurabiszwili. Zniesienie ograniczeń nazwała „kolejną rosyjską prowokacją”. Na konferencji prasowej wezwała gruziński rząd do zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego, by przedyskutować możliwość wprowadzenia trzymiesięcznych wiz dla rosyjskich obywateli. Jej zdaniem konieczna jest większa kontrola państwa nad Rosjanami w kraju.

Ogłosiła także swój bojkot Georgian Airways, którego samoloty wystartowały 20 maja z tbiliskiego lotniska do Moskwy i zachęciła do tego obywateli i obywatelki Gruzji. Na reakcję władz gruzińskich linii lotniczych nie trzeba było długo czekać. Tamaz Gaiaszwli, szef Georgian Airways, w wywiadzie dla jednej z gruzińskich telewizji powiedział, że nie wpuszczą prezydentki na pokład swoich samolotów. Do czasu kiedy nie przeprosi za swoje słowa, jest tam persona non grata.

Ostro zareagowała także opozycja.

Anna Citlidze ze Zjednoczonego Ruchu Narodowego powiedziała: „Nasi europejscy partnerzy robią wszystko, żeby Gruzja otrzymała status kandydata UE. Niejednokrotnie zostało powiedziane, że naród gruziński na to zasługuje. Jednak władza robi wszystko, by do tego nie doszło. To nic innego jak sabotowanie europejskiego kursu Gruzji”.

"Gruzja jest na skraju międzynarodowej izolacji"

Jak wynika z sondaży, społeczne poparcie dla Unii Europejskiej wynosi 89 procent. W czerwcu 2022 roku Gruzja jako jedyna nie otrzymała statusu kraju kandydackiego do Unii Europejskiej, o który składała wniosek razem z Ukrainą i Mołdawią. Komisja Europejska dała jej szansę na przyznanie perspektywy europejskiej do końca 2023 roku, jeśli ta spełni 12 zaleceń.

Gruzini obawiają się, że Rosja widzi w ich kraju korytarz tranzytowy i szarą strefę dla omijania sankcji.

Może to skutkować nałożeniem na nią ograniczeń, które dotykają krajów trzecich, pomagającym Rosji je omijać. Taka sytuacja mogłaby spowodować, że Gruzja straci szansę na status kandydata.

Sześć opozycyjnych partii wydało oświadczenie dotyczące przywrócenia bezpośrednich lotów. Ich zdaniem decyzja Putina nie jest bezinteresowna i nieszkodliwa, mimo że tak przedstawia to rządzące Gruzińskie Marzenie, które w dokumencie nazywają Rosyjskim Marzeniem. Piszą w nim:

„Gruzja jest na skraju międzynarodowej izolacji, pozostawiona bez sojuszników, ale za to z wrogiem, Rosją. W decydującym dla naszego kraju momencie, kiedy europejska i euroatlantycka przyszłość Gruzji jest tak realna, Iwaniszwli [założyciel Gruzińskiego Marzenia] ponownie stawia pytanie: Europa czy Rosja? Pokój, dobrobyt i bezpieczeństwo w jednej europejskiej rodzinie czy bieda, niewola i beznadzieja z pokonaną Rosją? My, demokratyczne, prozachodnie partie polityczne Gruzji, zrobimy wszystko, aby demokratycznie zmienić ten reżim, aby uchronić Gruzję przed międzynarodową izolacją i rosyjskimi ingerencjami w wolność i suwerenność państwową, aby nasz kraj, który znajduje się na rozdrożu historii, nieodwracalnie wkroczył na drogę deokupacji, integracji z UE i NATO”.

Ambasador USA pyta: skąd ten prezent?

Ostatnim wydarzeniom z niepokojem przygląda się także Zachód. Ambasador USA w Gruzji, Kelly Degnan, powiedziała: „Rozumiem obawy Gruzinów dotyczące przywrócenia bezpośrednich lotów między Rosją a Gruzją. Powstaje pytanie, dlaczego właśnie teraz Putin wręcza Gruzji »prezent«? Dla narodu gruzińskiego ważniejsze byłoby wycofanie rosyjskich wojsk z ich terytorium i wypełnienie porozumienia o zawieszeniu broni z 2008 roku oraz cofnięcie przyznania jako niepodległe Abchazji i tzw. Osetii Południowej”.

Departament Stanu stwierdził, że „całe zachodnie społeczeństwo zdystansowało się od tego okrutnego reżimu – teraz nie czas na intensyfikację interakcji z Rosją”.

Z kolei główny rzecznik ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa UE, Peter Santo, w oświadczeniu wezwał Gruzję do przyłączenia się do globalnych sankcji wobec Rosji. Zaznaczył, że „to posunięcie budzi obawy co do drogi Gruzji do UE i jej zaangażowania w harmonizację polityki zagranicznej z UE zgodnie z układem stowarzyszeniowym UE-Gruzja. Niestety, stopień przestrzegania przez Gruzję decyzji i deklaracji Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa UE spadł z 44 proc. w ubiegłym roku, do zaledwie 31 proc. w tym roku”.

W wywiadzie dla Echa Kaukazu, były ambasador Gruzji w Moskwie, Walery Czeczelaszwili tak skomentował tę sytuację:

„Celem Rosji jest odbudowanie Imperium, a mechanizm, który stosuje, to odwiecznie znana i skuteczna metoda »dziel i rządź«. Rosja zawsze była centrum siły i taką zostanie, nawet jeśli będzie słaba. (…) To jasne, że ktoś na tym zarabia ogromne pieniądze. Tylko że ci ludzie powinni mieć świadomość, że Rosja to bardzo niestabilny rynek, który nie jest regulowany prawnymi mechanizmami, a politycznymi uwarunkowaniami. Nie jeden raz się o tym przekonaliśmy. Powinniśmy wyciągnąć z tego wnioski. Ale z tym w Gruzji mamy problem".

"Gruzja tak dobrze się teraz prowadzi"

Za to w Rosji decyzja Putina wzbudziła entuzjazm. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ, Maria Zacharowa, określiła ją jako zgodną z „zasadniczym podejściem tego kraju do konsekwentnego ułatwiania komunikacji między obywatelami Rosji i Gruzji, mimo braku stosunków dyplomatycznych”. Te bowiem zostały zerwane obustronnie po pięciodniowej wojnie w 2008 roku i uznaniu przez Rosję niezależnych republik Abchazji oraz tzw. Osetii Południowej. Wokół tego tematu także zrobił się ruch. Siergiej Gawriłow, deputowany do rosyjskiej Dumy, powiedział, że następnym krokiem ocieplania stosunków między państwami może być wznowienie stosunków dyplomatycznych.

Nie śpi też rosyjska propaganda. Margo Simonjan 10 maja, tuż po podpisaniu obu dokumentów, na swoim kanale w Telegramie napisała:

„Ledwie wczoraj rozmawialiśmy o tym, że Gruzja tak dobrze się teraz prowadzi, że czas już przywrócić połączenia lotnicze i ruch bezwizowy. I proszę bardzo, przywrócili. Prezydenta, który napadł na nasze wojska pokojowe [Saakaszwili w 2008 roku], Gruzini sami już posadzili, do sankcji się nie przyłączyli, drugiego frontu nie otworzyli, chociaż dostali za to po nerach. Wygląda i na to, że za rok i na 9 maja [do nas] przyjadą”.

Czego naprawdę chce Gruzińskie marzenie?

Gruzja przez wiele lat miała czarny PR w rosyjskiej telewizji. Gruzinów nazywano aferzystami, ona sama nie jawiła się jako bezpieczna. Jeśli już się o niej wypowiadano, to przedstawiano ją w niekorzystnym świetle. Od kilku dni widać wyraźną zmianę. Opiewa się gruzińską gościnność, piękno krajobrazu, smakowitą kuchnię i gruzińskość samą w sobie.

Tymczasem Gruzińskie Marzenie, które coraz częściej nazywane jest w Rosyjskim Marzeniem, cały czas uparcie powtarza, że przyszłością Gruzji jest eurointegracja. Bo tego chce naród.

;
Na zdjęciu Stasia Budzisz
Stasia Budzisz

Stasia Budzisz, tłumaczka języka rosyjskiego i dziennikarka współpracująca z "Przekrojem" i "Krytyką Polityczną". Specjalizuje się w Europie Środkowo-Wschodniej. Jest autorką książki reporterskiej "Pokazucha. Na gruzińskich zasadach" (Wydawnictwo Poznańskie, 2019).  

Komentarze