0:00
0:00

0:00

„W mieście, w którym snuły się dymy unoszące się znad płonącego getta, wstrząsanym hukiem eksplozji, drżącym od wystrzałów, przyniesiono mi wiadomość”. Środa, 21 kwietnia 1943 roku, trzeci dzień powstania w getcie warszawskim, a drugi święta Pesach. Rachela Auerbach, dziennikarka, historyczka, współpracownica Podziemnego Archiwum Getta Warszawy, zapamiętała ten dzień szczególnie. Powiadomiono ją o śmierci Josimy Feldszuh - córki jej kuzyna, 14-letniej pianistki koncertującej do niedawna w getcie.

Świat się kończył, czwarty rok wojny, płonęło getto, z bunkrów i piwnic Niemcy wyciągali cywilów. W jednym z domów we wsi Pustelnik koło Warszawy ukrywała się rodzina młodej artystki. „Za zamkniętymi od zewnątrz drzwiami, za zasłoniętymi oknami rozgrywały się straszliwe sceny pożegnania rodziców z jedyną córką” - wspominała Auerbach. „Ogarnia mnie uczucie, że żyłam przecież kiedyś innym życiem i że razem z Josimą ja też częściowo umarłam” - napisała w 1951 roku.

W tekście cytuję źródła przetłumaczone po raz pierwszy przez Muzeum Historii Żydów Polskich Polin i udostępnione dzięki jego uprzejmości: artykuł Racheli Auerbach „Josima”, opublikowany w izraelskim dzienniku „Davar” 26 stycznia 1951 roku oraz fragmenty dziennika Rubina Feldszuha, ojca Josimy.

Przetrwał wiedeński fortepian

Josima Feldszuh urodziła się 26 czerwca 1929 roku. Pięcioletnie dziecko przy fortepianie, na położonym na taborecie tomie nut, posadziła mama - Perła, pianistka, dr muzykologii. Bardzo surowa i wymagająca: dziewczynka nie mogła grać lekkich melodii: „Tylko muzyka klasyczna. Poważne i wielkie dzieła”. W repertuarze nastoletniej artystki byli Chopin, Mendelssohn, Czajkowski i Mozart. W 1942 roku doszedł Beethoven.

Przeczytaj także:

Josima komponowała też sama. Auerbach wspominała, że dziewczyna chciała zostać kompozytorką i „udowodnić światu, że kobiety są zdolne nie tylko grać utwory innych, lecz także same tworzyć muzykę”. Perła nie pałała wobec tego entuzjazmem, ale ojciec Josimy Rubin Feldszuh był przekonany, że

„ona, właśnie Żydówka, będzie pierwszym kompozytorem tej rangi wśród kobiet, by mogła stanąć w jednym rzędzie na równi z największymi”.

Jak relacjonowała Auerbach, dziewczynka ujmowała innych „słuchem absolutnym, niespotykaną pamięcią muzyczną, niezwykłą zdolnością uczenia się i ogromną sprawnością techniczną”, a przy tym naturalnością. Wieść o jej talencie rozeszła się w getcie: w domu bywali muzycy, śpiewaczka Rabinowicz zabrała ją do tzw. Salonu, gdzie zgromadzeni artyści podjęli decyzje, że Josima musi koncertować, a kilku z nich zaoferowało się, że będzie ją uczyć za darmo.

Do debiutu z orkiestrą przygotowywała się kilka miesięcy: po próbie została nagrodzona tabliczką czekolady i przeszmuglowanymi do getta kwiatami.

Rachela Auerbach powtarzała sobie, że „los sprzyjał Josimie”: przy ulicy Leszno 66, gdzie zimą 1940 roku zamieszkała wraz z jej rodziną, „w okresie, gdy Niemcy rabowali i okradali domy z mebli, nikt nie ruszył przepięknego wiedeńskiego fortepianu”. To prawdopodobnie we Wiedniu poznali się rodzice dziewczynki, skąd do Warszawy przeprowadzili się w 1927 roku.

Na chwilę zniknął przede mną cały ten świat, getto

Z przetłumaczonych przez Muzeum POLIN fragmentów dziennika Rubina, ojca pianistki - doktora filozofii i psychologii, pisarza, tłumacza i działacza syjonistycznego - więcej można dowiedzieć się o nim i warunkach panujących w getcie, niż o samej Josimie. Kiedy 15 marca 1941 roku 11-letnia wówczas artystka po raz pierwszy wystąpiła z Żydowską Orkiestrą Symfoniczną, Rubin Feldszuh zanotował, że „doświadcza niepowodzenia za niepowodzeniem” - nie ma pracy, która pozwoliłaby mu utrzymać rodzinę, w domu panuje głód, nadzieje na ucieczkę „topnieją jak śnieg w słońcu”.

Ale kiedy w sali koncertowej „Melody Palace” oglądał występującą córkę, myślami był gdzieś indziej:

„Na chwilę zniknął przede mną cały ten świat, getto i wszyscy jego mieszkańcy. Ujrzałem siebie, jak stoję w ogromnym teatrze w Nowym Jorku i dziesiątki tysięcy słuchaczy wstają z miejsc i biją brawo żydowskiej dziewczynce, która sprawiła im tak wielką rozkosz i dotknęła swoją muzyką ich serc”.

Josima zagrała również w prowadzonym przez Janusza Korczaka Domu Sierot. "Kiedy badamy zjawisko oporu, koncentrujemy się na jego zbrojnych formach. Rzadko dostrzegamy, że mógł mieć inny charakter. Pewną jego formą była religia i kultura, a także pamiętnikarstwo i literatura dziecięca.

Oporem były wszystkie działania przeciw niemieckiej polityce wyniszczenia żydowskiej kultury. Wszyscy, którzy próbowali nadać życiu znaczenie wykraczające poza zaspokojenie podstawowych potrzeb fizjologicznych stawiali opór"

- komentuje prof. Michał Bilewicz, psycholog społeczny z Centrum Badań nad Uprzedzeniami przy Instytucie Psychologii UW.

„Dla artystów wydarzenia te były możliwością zdobycia środków utrzymania, dla instytucji samopomocowych w getcie - sposobem zdobycia funduszy koniecznych do zapewnienia najważniejszych potrzeb życiowych ludzi. Jednocześnie zarówno dla artystów jak i dla działaczy oraz dla wszystkich widzów był to sposób wewnętrznego wzmocnienia się, oparcia przenikającej wszystko rozpaczy i upadkowi moralnemu, w których pragnął nas pogrążyć wróg” - pisała o koncertach Auerbach.

Chcieliśmy wybrać rodzaj śmierci

"Późnym latem i jesienią 1942 roku do warszawskiego getta dotarli uciekinierzy z Treblinki. Uwięzieni w nim Żydzi wiedzieli więc, że blisko 300 tys. osób wywiezionych do obozu zginęło. Mieli poczucie, że żyją na kredyt" - mówi Maria Ferenc z Żydowskiego Instytutu Historycznego.

Idea powstania w szeregach Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Wojskowego dojrzewała od miesięcy.

"Kiedy 18 stycznia 1943 roku rozpoczął się drugi etap akcji likwidacyjnej getta, doszło do spontanicznego buntu ulicznego, w którym brał udział Mordechaj Anielewicz, później przywódca powstania. Niemcy wycofali się, wywieźli mniej osób niż planowali. Uczestnikom konspiracji dało to przekonanie, że opór ma sens. 19 kwietnia wyszli na ulice przygotowani i pełni świadomi" - opowiada historyczka.

Maria Ferenc wyjaśnia, że większość mieszkańców getta - w chwili jego wybuchu uwięzionych było tu ok. 50 tys. cywili - nie wzięła w nim czynnego udziału. Ukrywali się we wcześniej przygotowanych bunkrach i zaimprowizowanych w piwnicach kamienic schronach, z których Niemcy ich wyciągali.

"Ale powstanie już wtedy miało ogromne znaczenie symboliczne. Przywracało sprawczość i było aktem zemsty, choć zdawano sobie sprawę, że nie ma szans się powieść - walczyła niewielka grupa młodzieży z wykonanymi chałupniczo koktajlami Mołotowa i z trudem zdobywaną bronią. Pod koniec 1943 roku ukrywający się po aryjskiej stronie Emanuel Ringelblum pisał o przywódcach powstania z największym uznaniem. „Energia i chęć zemsty pomogły innym podnieść się ze stanu żałoby i aktywnie włączyć w przygotowanie obrony getta” - tak wspominał Anielewicza. Ferenc: "Ale z drugiej strony, cywile nie przeszli do historii, są jej niemymi bohaterami, o których łatwo zapomnieć".

Łącznik ŻOB Symcha Rotem, ps. „Kazik”, tak mówił w 2013 roku, w 70 lat po wybuchu powstania: „Chcieliśmy wybrać rodzaj śmierci – to wszystko. Ale do dziś dręczy mnie myśl, czy wolno nam było zadecydować o wybuchu powstania i tym samym o skróceniu życia wielu ludzi o dzień, tydzień czy dwa tygodnie. Nikt nas do tego nie upoważnił. Z tymi wątpliwościami muszę żyć”.

Ferenc: "Po śmierci Rotema w 2018 roku nie ma już żyjących bojowców, odchodzi pokolenie Świadków, jako społeczeństwo i historycy stoimy przed pytaniem o to, jak budować pamięć w świecie bez nich".

Zwaliło się niebo i ziemia

„Sytuacja w getcie stawała się z dnia na dzień coraz groźniejsza. Napięcie narastało” - tak Rachela Auerbach opisywała atmosferę panującą krótko przed 22 lipca 1942 roku, kiedy Niemcy rozpoczęli akcję likwidacyjną getta, wywożąc jego więźniów do obozu śmierci w Treblince. W tym czasie rodzina Josimy otrzymała propozycję ukrycia dziewczynki przyjaciół w Radzyminie. Ale oznaczało to rozłąkę, dlatego mama pianistki się na to nie zgodziła.

W artykule z 1951 roku Auerbach relacjonowała, że kiedy zaczęła się akcja, na głowę Perły „zwaliło się niebo i ziemia”: pragnienie ocalenia dziecka „zamieniło się praktycznie w szaleństwo”. Matka wpadła w obsesję, żeby tylko córka się nie przeziębiła, dlatego w kryjówkach lub kiedy rodzina przemieszczała się między nimi, opatulała ją swetrami, kamizelkami z wełny. Podczas ciepłego września 1942 roku Josima zachorowała na zapalenie płuc.

Do stycznia 1943 roku Feldszuhowie ukrywali się na terenie getta. Wówczas rodzinę na drugą stronę wyprowadziła Emilia Rozencwajg, ps. „Marylka”. Znaleźli płatne schronienie we wsi Pustelnik koło Mińska Mazowieckiego, skąd do Auerbach w ogarniętym powstaniem, płonącym getcie dotarła wiadomość o śmierci dziewczynki. Perła popełniła samobójstwo kilka dni później. Po wojnie obie - matka i córka - zostały ekshumowane z tymczasowych grobów i pochowane prawdopodobnie na cmentarzu żydowskim przy ulicy Okopowej Warszawie.

Rubin przeżył: w 1945 roku wyemigrował i założył nową rodzinę w Izraelu. To m.in. z Kamim - jego synem i Sharon - wnuczką, rozmawiałam rok temu, dokładnie w dzień 76. rocznicy śmierci Josimy.

Na rodzinie Rubina ogromne wrażenie wywarły syreny wyjące w południe 19 kwietnia i wolontariusze Muzeum Polin rozdający żonkile.

"Nie spodziewaliśmy się, że powstanie w getcie warszawskim upamiętnianie jest na taką skalę. To więcej emocji, niż sobie wyobrażaliśmy, że przeżyjemy podczas tej podróży - mówiła Sharon, również artystka - śpiewa i gra na fortepianie.

Podobnie jak w 1943 roku w tych dniach trwało Pesach. "To niezwykły przypadek. Myślę o tym, że spędzali święto w ukryciu. Według relacji mojego dziadka Josima zmarła o północy. Musieli czekać z pochówkiem do kolejnej nocy - każde wyjście z domu było niebezpieczne. Kiedy chorowała, nawet dźwięk jej kaszlu wywoływał lęk i narzekania osób, które ukrywały moją rodzinę" - opowiadała Sharon.

Historia o potędze muzyki

Kajetan Prochyra, koordynator sceny muzycznej POLIN, po raz pierwszy o Josimie usłyszał w 2018 roku od kustosza zbiorów muzycznych Muzeum Holokaustu w Waszyngotnie, który dysponował skanami partytur kompozycji artystki zarchiwizowanych przez Yad Vashem w Jerozolimie.

Prochyra: "Staranne notatki zrobiły na mnie ogromne wrażenie, zwłaszcza spis treści, w którym Josima ponumerowała swoje utwory jak poważna kompozytorka. To siła obiektu: oglądasz - nawet jeśli tylko w formie skanu - pożółkły papier zapisany przez dziecko kilkadziesiąt lat wcześniej, niedaleko od miejsca, w którym się obecnie znajdujesz. Pomyślałem, że najprostszym sposobem przywrócenia pamięci o Josimie będzie wykonanie jej utworów"

W 2019r., w ramach obchodów 76. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim, Muzeum zorganizowało koncert, powtarzając część repertuaru, który dziewczynka zagrała z Żydowską Orkiestrą Symfoniczną 15 marca 1941 roku. IX koncert fortepianowy Wolfganga Amadeusza Mozarta i symfonię „Niedokończoną” Franza Schuberta wykonała Orkiestra Sinfonia Varsovia pod batutą Gabriela Chmury, którego dziadkowie zginęli w getcie.

Solistką była niewiele starsza od Josimy Lauren Zhang, laureatka konkursu BBC na Młodego Muzyka Roku. Bisowała kompozycjami zmarłej w 1943 roku artystki.

"Rozpoznałam je. A to, że grała tak młoda osoba, jeszcze niepewna, pozbawiona manier wielkich artystów, było niezwykłe. Z łatwością wyobraziłam sobie, że właśnie tak wyglądał pierwszy koncert Josimy, widziałam ją na scenie" - dzieliła się wrażeniami Sharon. "Najważniejszym celem mojego dziadka było to, żeby uratować Josimę i żeby po wojnie świat ją usłyszał. W pewnym sensie to marzenie zaczęło się spełniać podczas tego koncertu. Muzyki nie trzeba tłumaczyć, jej język jest uniwersalny, znalezienie nut utworów mojej cioci, było jak odnalezienie pamiętnika. I o tym jest ta historia - nie tylko o Zagładzie, ale o potędze muzyki, której twórcy nigdy nie umierają".

W niedzielę 19 kwietnia, w 77. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim koncert będzie retransmitowany: o godzinie 18 w II Programie Polskiego Radia i o godzinie 20:00 w Radiu Polin.

;
Na zdjęciu Estera Flieger
Estera Flieger

Dziennikarka, przez blisko cztery lata związana z „Gazetą Wyborczą”, obecnie redaktorka naczelna publicystyki w portalu organizacji pozarządowych ngo.pl, publikowała w „The Guardian”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, „Newsweeku Historii” i serwisie Notes From Poland.

Komentarze