0:000:00

0:00

Uroczystością wręczenia medalu dr. hab. Tomaszowi Panfilowi pochwalił się lubelski oddział IPN, w którym Panfil jest szefem okręgowego Biura Edukacji. Do wpisu z informacją Instytut dodał ikonkę „feeling proud”, czyli „jesteśmy dumni”.

Medal Komisji Edukacji Narodowej wręczyła historykowi osobiście minister edukacji Anna Zalewska.

Dr hab. Tomasz Panfil - bohater głośnego naukowego i publicystycznego skandalu, od którego odciął się dosłownie kilka dni temu jego macierzysty instytut - w piątek 27 października 2017 wystąpi także na konferencji w Lublinie, inaugurującej ogólnopolski projekt „Młoda polska szkoła parlamentaryzmu”.

Konferencja ma patronat prezesa IPN, dr. Jarosława Szarka, który wygłosi na niej referat „Kształtowanie postaw obywatelskich w poczuciu wspólnotowej odpowiedzialności za państwo”. Konferencję otworzy wojewoda lubelski (PiS), a obok Panfila wystąpią na niej profesorowie związani z PiS - prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog, oraz prof. Mieczysław Ryba (od lat związany z Radiem Maryja oraz uczelnią o. Rydzyka z Torunia).

W Radzie Programowej projektu jest jeszcze Tadeusz Płużański, bliski PiS publicysta historyczny, oraz Krzysztof Szczerski, minister w Kancelarii Prezydenta.

Kariera publiczna dr. hab. Tomasza Panfila nie tylko nie doznała więc uszczerbku po ostatnim skandalu. Przeciwnie: został nagrodzony przez minister edukacji narodowej!

Dr hab. Tomasz Armand Panfil otrzymał w 2002 roku habilitację za rozprawę „Lingua Symbolica. O pochodzeniu najstarszych symboli heraldycznych w Polsce”. Jest profesorem na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pełni obowiązki naczelnika Biura Edukacji Narodowej w oddziale IPN w Lublinie. Nie jest znany jako badacz Zagłady – ani w ogóle historii najnowszej. Skandal wywołał artykuł Panfila w „Gazecie Polskiej” z początku października 2017, który wzbudził ostre reakcje historyków i publicystów, ekspertów od Zagłady.

Panfil - przypomnijmy, zawodowo specjalista od heraldyki średniowiecznej - napisał tam m.in. „Po agresji Niemiec na Polskę sytuacja Żydów nie wyglądała bardzo źle”. (Liczne fałsze i przekłamania wyliczaliśmy tutaj.)

„To kompletny absurd. Ta ignorancja jest porażająca” – mówił „Kurierowi Lubelskiemu” historyk prof. Dariusz Libionka. W ostrych słowach krytykował dr. Panfila także publicysta „Polityki” Adam Szostkiewicz: „Pracownicy IPN zakłamują Zagładę Żydów. To kompromitacja”.

„Kierownictwo IPN oczekuje, że dr hab. Tomasz Panfil w ramach swojej działalności naukowej i publicystycznej wykazywać będzie należytą staranność i przestrzegać będzie zasad rzetelności naukowej i badawczej” – napisał potem w oficjalnym liście IPN. Od Panfila zażądał wyjaśnień także KUL, który „nie wykluczał postępowania dyscyplinarnego” (według informacji TOK FM z 20 października decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła).

Przeczytaj także:

Prof. Mariusz Mazur, historyk z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, powiedział przy tej okazji TOK FM, że nigdy nie spotkał Panfila na żadnej konferencji naukowej poświęconej historii najnowszej, nigdy nie natknął się na jego nazwisko w archiwach, nigdy też nie czytał żadnej książki z historii najnowszej autorstwa tego naukowca.

"Pan Panfil dotąd zajmował się heraldyką, herbami, numizmatyką, ale nigdy nie zajmował się historią najnowszą. I nagle w cudowny sposób okazało się, że jest ekspertem również od tego, co mnie zupełnie zdumiało" – mówił radiu prof. Mazur.

Dr hab. Panfil znany jest i lubiany w środowisku skrajnej prawicy z powodu swoich jednoznacznych ocen najnowszej historii Polski. W jednym z wywiadów (styczeń 2016) na pytanie "Jak daleko w negowaniu demokratycznego wyboru Polaków może się posunąć ta sitwa okupująca Polskę od 1989 roku?" odpowiedział: "Początek okupacji przesunąłbym zdecydowanie wstecz. Komuniści rządzący Polską od 1944 roku perfekcyjnie opanowali umiejętność dialektycznego dostosowywania się do wymagań kolejnych etapów budowy socjalizmu. Okrągły stół był niczym innym, jak kolejnym przepoczwarzeniem się komuny. Wytrawni gracze polityczni dostrzegli, że to kapitalizm sterowany i demoliberalizm daje o wiele większe możliwości eksploatowania społeczeństwa niż mniej lub bardziej siermiężne wersje socjalizmu. To myśl Gomułki jest wiecznie żywa: oni władzy raz zdobytej naprawdę nie mają zamiaru oddać. Dwa razy wymykał im się ster z rąk – w 1992 i w 2005 – i dwa razy w sposób absolutnie bezwzględny i gwałtowny go odzyskiwali. Teraz patriotyczna część narodu trzeci raz próbuje odzyskać suwerenność narodową i państwową. I po raz trzeci spotyka się z gwałtownym kontratakiem".

6 października 2017 „Wyborcza” ujawniła napisaną w 2014 roku ekspertyzę sądową pióra Panfila, w której twierdził m.in., że swastyka jest symbolem wieloznacznym, a NSDAP była partią lewicową. Historyk występował jako biegły w sprawie Adama G., oskarżonego o założenie i administrowanie strony propagującej faszyzm oraz o posiadanie symboli nawołujących do nienawiści i posługiwanie się nimi, która toczyła się w 2014 roku przed Sądem Rejonowym w Chełmie.

Przypomnijmy, że sama minister Zalewska w lipcu 2016 roku nie była w stanie powiedzieć, kto zabijał Żydów podczas pogromu w Jedwabnem w czerwcu 1941 roku (według ustaleń historyków i oficjalnego śledztwa IPN zrobili to ich polscy sąsiedzi). Mimo 11 prób nie udało się Monice Olejnik wydobyć od minister edukacji Anny Zalewskiej odpowiedzi na pytanie, kto zabijał.

Napisaliśmy list do ministerstwa edukacji z prośbą o uzasadnienie odznaczenia dr. hab. Tomasza Panfila i informację, kto o nie wystąpił. Odznaczenie go to kolejny przykład promowania przez władze polskie negacjonizmu w sprawie Holocaustu - podobnie jak wspieranie przez nie tzw. Reduty Dobrego Imienia, kwestionującej publicznie powszechnie przyjęte ustalenia historyków w sprawie Jedwabnego i pogromu kieleckiego.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze