0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Compassion in World FarmingCompassion in World ...

Zwierzęta zamknięte w małych klatkach gryzą kraty. Mają przerośnięte pazury, uszkodzone uszy i łapy, dyszą ze stresu i wygryzają sierść. Tak wygląda hodowla królików. Jak dowodzi śledztwo organizacji Compassion in World Farming, zwierzęta są trzymane w warunkach, które nie zapewniają im nawet minimum dobrostanu.

„Nie chodzi o kilka tzw. złych ferm czy kogoś znęcającego się nad zwierzętami. To, co opublikowaliśmy, jest tragicznie reprezentatywne dla hodowli klatkowej królików na mięso we wszystkich europejskich krajach” – komentuje Małgorzata Szadkowska, prezeska Compassion Polska.

Hodowla królików: klatki, choroby i ból

Compassion nie ujawnia szczegółów dotyczących sposobu przeprowadzenia śledztwa ani hodowli, które wybrano. Wiadomo jednak, że sprawdzono warunki zarówno tam, gdzie trzyma się króliki rozpłodowe, jak i tam, gdzie zwierzęta są hodowane na mięso.

“Nigdy nie ujawniamy ani właścicieli ferm, ani regionów, w których były przeprowadzone śledztwa. Realizują je dziennikarze śledczy, którzy zawsze wchodzą na fermy w pełni legalnie.

Nie koncentrujemy w ogóle się na pojedynczych hodowcach — zamiast tego wykorzystujemy zdobyte informacje, aby zmienić cały system hodowli przemysłowej.

Ten system jest źle zaprojektowany i w konsekwencji źle użytkowany” – wyjaśnia Małgorzata Szadkowska. “Compassion prowadzi śledztwa od lat 70., to nasza tradycja i mamy w tym duże doświadczenie. Robimy to, żeby pokazać szerokiej publiczności okrutne realia” – dodaje. Śledztwa zostały przeprowadzone zarówno w hodowlach królików w Polsce, jak i we Włoszech.

Na zdjęciach opublikowanych przez polskich śledczych widać króliki, które mają uszkodzone, oberwane uszy. W jednej ze sfilmowanych klatek leży martwy królik, pozostałe zwierzęta mają tak mało miejsca, że nie mogą go ominąć. Są stłoczone, a klatki, w których spędzają całe życie, są tak ciasne, że nie pozwalają na skakanie ani rozciąganie.

Króliki obgryzają pręty albo gryzą siebie nawzajem.

Gryzienie to ich naturalny odruch, ale w hodowli nie dostają odpowiednich materiałów. W żadnej ze skontrolowanych ferm nie zapewniono słomy ani siana. Słomę dostają jedynie matki karmiące, które budują z niej gniazda.

Klatki mają drucianą podłogę, co może prowadzić do zapalenia skóry stóp lub zmian w obrębie tylnych łap. Widać to zresztą na zdjęciach zrobionych podczas śledztwa. Jedna ze sfotografowanych przez włoskich śledczych samic rozpłodowych ma owrzodzone łapy i zmieniony, zielonkawy kolor sierści. Króliki — to zaobserwowano zarówno we Włoszech, jak i w Polsce, mają przerośnięte pazury. W naturalnych warunkach ścierają je o podłoże. W klatkach z kratami na podłożu nie mają takiej możliwości.

Problemy neurologiczne, braki w futrze

„W jednym gospodarstwie zauważono króliki, które nie były w stanie utrzymać głowy w górze, prawdopodobnie z powodu urazu, infekcji lub zaburzeń neurologicznych, prawdopodobnie spowodowanych przez pasożyty. Zwierzęta te wymagały opieki weterynaryjnej” – czytamy w podsumowaniu polskiej części śledztwa.

Zaobserwowano też samice z dużymi ubytkami sierści. „Zwierzęta mogą tracić futro z wielu powodów. Część futra jest wyrywana na wyściółkę do gniazda dla młodych. Króliki również linieją. Niemniej jednak, według wiedzy weterynaryjnej, żadna z tych przesłanek nie wyjaśnia całkowicie braku futra na dużych powierzchniach ciała” – wyjaśnia Compassion Polska.

Przeczytaj także:

Króliki rozpłodowe żyją zamknięte w pojedynczych klatkach, co przeczy potrzebom tego gatunku — są to zwierzęta społeczne. Nie mają też wystarczająco przestrzeni, żeby poczuć minimum bezpieczeństwa. W wielu przypadkach śledczy zauważyli, że króliki, kiedy zbliża się do nich człowiek, próbują uciec na koniec klatki, przytulają się ze strachu do ścianki.

Jeden z włoskich hodowców miał również kontrowersyjny sposoby pobierania nasienia do inseminacji, ustawiając dwa króliki jeden za drugim, żeby umożliwić kopulację i „rozgrzać” rozpłodowego samca. „Przed przeprowadzeniem tej procedury stwierdzono próbę ucieczki samca, który miał zostać złapany w celu przymusowej kopulacji” – czytamy w podsumowaniu śledztwa.

Hodowla królików w liczbach

Rocznie w całej Unii w klatkach hoduje się ponad 70 milionów królików — tak wynika z szacunków Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). Nie wszystkie kraje publikują szczegółowe wyliczenia, dlatego FAO musi opierać się na danych szacunkowych. Wiadomo jednak, że prym wiedzie Hiszpania. Rocznie hoduje się tam ponad 33 miliony królików. Zdecydowana większość jest trzymana w systemie klatkowym. We Francji jest to prawie 16 mln królików rocznie. 90 proc. żyje w klatkach. Polska ma stosunkowo niewielką hodowlę królików. To około 2,2 mln rocznie, z czego 2 mln zabija się w kraju. 200 tysięcy wysyła na eksport. Najwięcej królików ubija się w Małopolsce, Wielkopolsce i na Podkarpaciu.

„Produkcja mięsa króliczego nie ma dużego znaczenia gospodarczego. Według danych GUS-u za 2019 rok wartość całej produkcji zwierzęcej wynosiła 62,8 mln zł, co oznacza, że produkcja mięsa króliczego stanowiła wówczas jedynie 0,9 proc.” – wylicza Compassion Polska. W 2022 roku produkcja mięsa z królików stanowiła 0,5 proc. całej produkcji zwierzęcej.

Dodatkowo króliki są wykorzystywane do produkcji futer (choć te hodowle nie były wzięte pod uwagę w śledztwie). Hodowcy uważają je jednak za „gorszy materiał”, mniej wytrzymały niż np. futro norki. W 2020 roku w Polsce trzymano ok. 204 tys. osobników do produkcji futer.

Dobrostan królików — co na to przepisy?

Nie ma unijnej dyrektywy, która ustalałaby szczegółowe przepisy chroniące dobrostan królików – mimo że istnieją takie regulacje dotyczące cieląt, kur, świń i brojlerów. Niektóre kraje same ustalają ograniczenia dotyczące takiej hodowli. Na przykład Belgia zakazuje wykorzystywania klatek dla królików mięsnych. Hodowcy muszą budować specjalne platformy i tunele, a także zapewniać wygodne miejsce do leżenia.

Compassion in World Farming wyjaśnia: „Króliki są objęte ogólnymi przepisami Dyrektywy Rady 98/58/WE, chroniącymi dobrostan zwierząt hodowlanych. Dyrektywa ta wymaga, aby w przypadku utrzymywania zwierząt w zamknięciu ich potrzeby fizjologiczne i etologiczne były zaspokajane”.

„Klatki, takie jak widać na materiałach dostarczonych przez śledczych, nie pozwalają na realizowanie potrzeb gatunkowych” — podkreśla ekspert, prof. Marcin Urbaniak z Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie.

„Proces domestykacji królika europejskiego nie stłumił odruchów, potrzeb czy skłonności, które występują u dzikiej formy tego gatunku. Trzymanie królików w warunkach hodowli klatkowych – a więc karmionych wyłącznie granulatem; przebywających w permanentnym przegęszczeniu; na drastycznie zbyt ciasnej powierzchni klatki, która wykonana jest wyłącznie z elementów drucianych i pozbawiona wszelkiego wzbogacenia – pod żadnym względem nie spełnia kryteriów minimum gatunkowego dobrostanu” – tłumaczy prof. Urbaniak.

Compassion zaznacza, że pomimo obowiązywania dyrektywy, zdecydowana większość królików żyje w systemach, które nie spełniają jej kryteriów. Organizacja od lat postuluje całkowitą rezygnację z chowu klatkowego. Wskazuje również, że hodowcy mogą sięgać po alternatywy. To m.in.:

  • chów wolnowybiegowy,
  • zewnętrzne wybiegi,
  • duże kojce wyłożone ściółką i wyposażone sztuczne nory,
  • małe podwyższone wybiegi, gdzie królik może się wyprostować, skoczyć i ma dostęp do materiałów, które może gryźć.

Unia miała zakazać klatek. Co się stało?

“W 2023 roku razem ze Stowarzyszeniem Otwarte Klatki złożyliśmy chyba największą w historii Polski petycję na rzecz zwierząt hodowlanych. Apelowaliśmy do ówczesnego ministra rolnictwa, Roberta Telusa, żeby poparł wycofanie klatek i przychylił się do wprowadzenia takiego zakazu w całej Unii Europejskiej. Zebraliśmy ponad ćwierć miliona podpisów. Dostaliśmy na piśmie odpowiedź odmowną. Ministerstwo oświadczyło, że nie poprze naszego apelu” – relacjonuje prezeska Compassion PolskaMałgorzata Szadkowska w rozmowie z OKO.press.

“Mam wrażenie, że obecne kierownictwo Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi jest bardziej otwarte na rozmowę. Spotykamy się na różnych posiedzeniach w Sejmie, rozmawiamy o problemach związanych z hodowlą zwierząt. Wiem, że temat nie jest im obcy” – dodaje.

Co z regulacjami unijnymi?

W 2018 roku Małgorzata Szadkowska była jedną z osób, które założyły Komitet Obywatelski, zabiegający w UE o zakończenie ery chowu klatkowego. Do inicjatywy dołączyło potem 170 organizacji z całej Europy.

Europejska Inicjatywa Obywatelska to mechanizm pozwalający obywatelom UE wyjść z własnym pomysłem zmian w prawie. Compassion Polska i koalicjanci musieli zebrać minimum milion podpisów z co najmniej siedmiu państw członkowskich, żeby KE zajęła się sprawą.

To udało się pod koniec maja 2019 roku. W sumie zebrano ponad 1,5 mln podpisów, w tym ponad 80 tys. z Polski.

W czerwcu 2021 roku Komisja Europejska podjęła decyzję, że od 2027 roku chów klatkowy zostanie zakazany. Szczegóły tych regulacji mieliśmy poznać do końca 2023 roku. To się jednak nie wydarzyło. Koniec epoki klatek utknął w martwym punkcie, m.in. przez nacisk lobby mięsnego.

Organizacje prozwierzęce idą do TSUE

“Po tym, jak Komisja nie opublikowała obiecanych przepisów, zdecydowaliśmy się jako Komitet Obywatelski Inicjatywy Koniec Epoki Klatkowej, czyli ja i szcześcioro moich kolegów i koleżanek, wszcząć postępowanie prawne przeciwko KE.

W marcu 2024 roku skierowaliśmy sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Rozpatrywanie tej sprawy może potrwać nawet dwa lata. Jeżeli TSUE przychyli do tej naszej prośby i uzna, że doszło do niewypełnienia złożonej obietnicy, Komisja Europejska będzie zmuszona do opublikowania swoich propozycji legislacyjnych w rozsądnych ramach czasowych” – wyjaśnia Małgorzata Szadkowska.

“Trzeba pamiętać również, że zakończył się już unijny dialog strategiczny, nie tylko między decydentami politycznymi, ale też stronami zainteresowanymi, czyli przedstawicielami hodowców, rolnictwa, organizacji pozarządowych. Trwało to wiele miesięcy. We wrześniu powstał raport ze wskazanymi sugestiami, czym powinna zająć się KE w kontekście transformacji rolnictwa. Przepisy dotyczące hodowli klatkowej zostały zapisane jako jeden z głównych punktów z zaznaczeniem, że do roku 2026 Komisja powinna przedstawić swoje propozycje przepisów.

Temat wrócił więc na agendę, z nowym terminem, trzy lata po tym, jak mieliśmy już poznać szczegóły regulacji.

Dlatego zdecydowaliśmy się opublikować kolejne śledztwo. Chcemy przypomnieć, że kiedy Komisja przesuwa po raz kolejny termin, zwierzęta rodzą się, umierają i cierpią w klatkach” – podkreśla Szadkowska.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze