0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 28.06.2025 Warszawa . ul . Grzybowska . Browary Warszawskie . Rada Krajowa Polski 2050 . Szymon Holownia i Katarzyna Pelczynska - Nalecz . Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl28.06.2025 Warszawa ...

Tajemnicze spotkanie Szymona Hołowni z Jarosławem Kaczyńskim, Adamem Bielanem i Michałem Kamińskim postrzegane jest często jako źródło kryzysu wizerunkowego Polski 2050, który obserwujemy w ostatnich kilkunastu dniach. A co jeśli to spotkanie miało być próbą zaradzenia głębszemu kryzysowi, w jakim partia znalazła się po wyborach prezydenckich?

„Wynik Hołowni [w wyborach prezydenckich] odebrał mu wszystkie atuty – dziś może szachować silniejszych partnerów jedynie niepewnością co do jego możliwości dialogu z drugą stroną sceny politycznej i jego konsekwencjami” – mówił w rozmowie z OKO.press prof. Rafał Chwedoruk.

Inną interpretację przedstawia nam polityk PSL: „Z jego pozycji polityka, który chce być centrowy, posiadanie kanału z obozem PiS, jest cennym kapitałem. Dotąd takim politykiem był Władysław Kosiniak-Kamysz, ale miał kontakt z ośrodkiem prezydenckim. Gdyby Hołownia mógł Tuskowi powiedzieć: »W razie czego wiem, co się dzieje w PiS«, to jest jakaś wartość”.

Przeczytaj także:

Dlaczego Polska 2050 nie ma wicepremiera?

Spotkanie w domu Adama Bielana odbyło się na krótko przed zapowiadaną od roku rekonstrukcją rządu. Jej celem jest wizerunkowy lifting – zgodnie z ideą promowanej przez Donalda Tuska deregulacji i odbiurokratyzowania Polski odchudzeniu ma ulec rekordowo liczna Rada Ministrów. Łączenie resortów, czy likwidacja ministerstw bez teki jest jednak okazją także do wewnętrznych rozliczeń w koalicji rządzącej.

Rozmowy nad ostatecznym kształtem rządu miały zakończyć się w połowie lipca, ale zostały przesunięte o kolejny tydzień na prośbę Polski 2050. Jednym z tematów rekonstrukcji jest bowiem kwestia stanowiska wicepremiera dla partii Hołowni – jako jedyny klub koalicyjny nie posiadają takiej funkcji w swoim portfolio.

„W tej chwili na pewno nie ma o tym mowy [o wicepremierze dla Polski 2050]. Znaczy w ramach rekonstrukcji rządu nie przewiduję stanowiska wicepremiera dla Polski 2050 i [tego stanowiska] na pewno nie będzie” – powiedział w czwartek 10 lipca 2025 w Rzymie premier Donald Tusk.

Jednak nasi rozmówcy z Polski 2050 zorientowani w negocjacjach rządowych twierdzą, że stanowisko wicepremiera dla partii Hołowni wciąż jest na stole. Politycy Polski 2050 mówią, że już w listopadzie 2023 liderzy ustalili, że po utracie fotela marszałka Polska 2050 zyska stanowisko wicepremiera i wicemarszałka Sejmu. Takiego zapisu w umowie koalicyjnej jednak nie ma. Szymon Hołownia nie wykazał się polityczną trzeźwością i nie dopilnował, żeby wpisać to do umowy koalicyjnej.

Stanowisko wicepremiera dla Polski po 2050 miało nie budzić kontrowersji aż do ostatnich tygodni. W końcu partia Hołowni ma 30 posłów (po odejściu Izabeli Bodnar i potencjalnym odejściu zawieszonego na razie Tomasza Zimocha), bez których (podobnie jak bez posłów Lewicy i PSL-u) nie ma większości. Dlaczego więc akurat Polska 2050 miałaby być pokrzywdzona w przydziale najwyższych stanowisk? – pytają politycy tej partii.

Słowa Tuska brzmiały jednak kategorycznie. Miałby zmienić zdanie? Ogłosić: „sorry, pomyliłem się, jednak będzie wicepremier dla Polski 2050”? Nasi rozmówcy powtarzają, że to normalne, że politycy wycofują się ze swoich słów. Tusk coś rzucił między jednym spotkaniem liderów a drugim i nie jest to stanowisko obowiązujące. Zwłaszcza że kształt zrekonstruowanego rządu ma być ustalony wspólnie,

nie będzie on autorskim projektem Tuska, więc słowa „nie przewiduję stanowiska” są na wyrost.

Katarzyna Pełczyńska przy stole negocjacyjnym

Gdyby jednak Tusk się upierał, Polska 2050 twierdzi, że nie jest pozbawiona argumentów. Politycy tej partii twierdzą, że Lewica złamała umowę koalicyjną, głosując przeciwko obniżce składki zdrowotnej. A obniżka jest zapisana w umowie koalicyjnej. To akurat nie jest prawda, bo zapis brzmi dosłownie: „Odejdziemy od opresyjnego systemu podatkowo-składkowego m.in. poprzez wprowadzenie korzystnych i czytelnych zasad naliczania składki zdrowotnej”. Jednak z tych wypowiedzi wynika, że jedną ze strategii jest eskalowanie konfliktu i wyrzucanie sobie, co kto już zrobił wbrew umowie. Co miałoby pokazać, że umowa koalicyjna już nie jest świętością.

Polska 2050 może też blokować poważniejsze zmiany w ramach rekonstrukcji. Niektórzy nasi rozmówcy twierdzą, że to by zadziałało na niekorzyść Donalda Tuska, który w lutym obiecał: „rząd będzie jednym z najmniejszych w Europie”. Gdyby zmiany były kosmetyczne, ucierpi na tym autorytet Tuska. Pozostałoby wrażenie, że „góra urodziła mysz”.

Ewentualnym wicepremierem ma zostać obecna ministra funduszy. Dlaczego nie Hołownia? „Nie czuje się u siebie w tym rządzie” – słyszymy.

Objęcie tak wysokiego stanowiska mogłoby pozbawiać sensu rolę wewnętrznego recenzenta koalicji, którą zdaje się obierać Szymon Hołownia. W formacie spotkań liderów szefowie partii teoretycznie występują na równorzędnych pozycjach. W rządzie Tusk byłby formalnie przełożonym Hołowni.

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz jest jednym z najważniejszych zasobów Polski 2050. Ma duże polityczne doświadczenie, realny wpływ na politykę partii i wizerunek merytorycznej, pracowitej polityczki, która nie boi się twardo negocjować z partnerami. To ona uczestniczy zresztą teraz w rozmowach koalicyjnych, a nie Szymon Hołownia, który przebywa na urlopie.

Wyższego stanowiska dla Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz miałby chcieć sam Donald Tusk – wbrew własnej publicznej deklaracji o tym, że wicepremiera dla Polski 2050 nie będzie. Rząd potrzebuje bowiem nie tylko przetasowań, ale przede wszystkim pomysłów strategicznych, zaczepienia w realnych potrzebach Polek i Polaków i odpowiedzi na ich aspiracje.

„Jeśli ktoś ma wizję, to ona. Poza tym jest państwowcem. Jest niezależna i niesterowalna” – słyszymy. Trzeba jednak pamiętać, że może to być myślenie życzeniowe. W dodatku wiele osób przyznaje, że Tusk Pełczyńskiej nie lubi – m.in. właśnie za jej tendencje do publicznej krytyki koalicjantów.

„A może Tusk powie: damy wam wicepremiera, ale wskaże konkretne nazwisko i nie będzie to Pełczyńska” – rozważa alternatywny scenariusz jeden z rozmówców. To byłby kłopot, ale tak daleko idąca ingerencja premiera w partyjne wybory wydaje się mało prawdopodobna.

„Syndyk masy upadłościowej”?

Od dwóch tygodni Polska 2050 nie schodzi z czołówek mediów. Po ujawnieniu spotkania w domu Adama Bielana doszło do zawieszenia Tomasza Zimocha, kilka dni później z partii odeszła Izabela Bodnar. Część koalicjantów chętnie podsyca plotki o postępującym rozkładzie klubu. Tomasz Trela z Nowej Lewicy w jednym z wywiadów twierdził, że aż kilkunastu posłów Polski 2050 miałoby rozmawiać o transferach – do Koalicji Obywatelskiej, a nawet do Nowej Lewicy.

Politycy partii Szymona Hołowni sugerują, że sytuacja jest sztucznie rozdmuchiwana przez mainstreamowe media. Celem ma być podporządkowanie Polski 2050 Koalicji Obywatelskiej. „Nie będziemy kwiatkiem do kożucha” – to zdanie Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz powtórzyła kilkukrotnie w czasie wywiadu w TVP Info.

Ale faktem jest, że „żółci” (od partyjnych kolorów Polski 2050) nie byli jeszcze tak słabi, jak obecnie.

Szymon Hołownia zdobył w pierwszej turze wyborów zaledwie 4,99 proc. głosów i nie tylko wylądował daleko za Sławomirem Mentzenem, swoim nemezis, ale dał się prześcignąć nawet Grzegorzowi Braunowi. W czerwcu PSL ogłosił koniec projektu Trzeciej Drogi, dając opinii publicznej sygnał, że nie widzi już w Polsce 2050 potencjału wyborczego. Po tym rozstaniu Polska 2050 i PSL spadły w rankingu średnich sondażowych nie tylko poniżej Konfederacji, ale także zarówno Nowej Lewicy, jak i Razem.

Świeża partia, bez stabilnych struktur, której działacze przyszli z innych ugrupowań, bądź są w świecie polityki debiutantami bez doświadczenia, a która miała być alternatywą dla zużytej Platformy Obywatelskiej. Tę drogę przechodziła kilka lat temu Nowoczesna.

„Hołownia jest syndykiem masy upadłościowej, tej partii nie ma” – mówi OKO.press polityk PSL-u.

Fundamentalnym problemem Polski 2050 są wątłe struktury terenowe. „Zbyt ideowo podeszli do spółek skarbu państwa” – stwierdza bez ogródek polityk PSL-u. „W polityce trzeba mieć pieniądze”.

Odpolitycznienie spółek skarbu państwa było jedną z najważniejszych obietnic wyborczy partii Szymona Hołowni. Znajduje się ona także w pakiecie ustaw, które po przegranych wyborach prezydenckich wyznaczyli jako priorytety dla rządu. Projekt, który Polska 2050 złożyła w tej kadencji Sejmu, przepadł jednak ze względu na opór Koalicji Obywatelskiej i PSL.

Nie oznacza to jednak, że partia Szymona Hołowni wypracowała sobie tym ruchem wizerunek „ostatniego sprawiedliwego”. Nawet podczas prac nad ustawą w komisji nie tylko opozycja, ale i koalicjanci wysuwali argumenty dotyczące zatrudnienia działaczy Polski 2050 w instytucjach publicznych i agencjach rządowych takich jak Krajowy Zasób Nieruchomości, czy wojewódzkie fundusze ochrony środowiska. Nie są to spółki skarbu państwa, ale dla przeciętnego odbiorcy to sprawy nieodróżnialne i oznaczające, że „wszyscy obsadzają swoimi”.

Kolejnym słabym punktem Polski 2050 ma być fakt, że nie udało im się zbudować sprawnej ekipy medialnej. „Nawet jeśli ludzie od Hołowni mówią mądre rzeczy, to nikt o tym nie wie poza rodziną i znajomymi” – żartuje rozmówca z PSL-u.

Czy Tusk może wykorzystać słabość i spróbować rozebrać Hołowni partię? Niczym Kaczyński Porozumienie Jarosławowi Gowinowi?

Tu nasi rozmówcy są podzieleni. Jedni widzą Tuska jako polityka, który tylko czeka na taką okazję. A zapowiedzi połączenia Platformy Obywatelskiej z Nowoczesną i Inicjatywą Polska mają tylko dowodzić jego apetytu na zjadanie przystawek. Inni twierdzą, że jeśli takie rzeczy (podbieranie sobie posłów) dzieją się w ramach koalicji, to nie da się w niej trwać ani przetrwać. I Tusk miałby to rozumieć.

Nie zmienia to faktu, że Platformie Obywatelskiej udaje się od lat skutecznie bronić pozycji hegemona na liberalnej części sceny politycznej. Sytuację Polski 2050 może skomplikować dodatkowo wkroczenie na scenę nowej wolnościowej partii, której założeniu patronować ma Arkadiusz Muś – miliarder wspierający do tej pory finansowo PO. W projekt zaangażowany miałby być m.in. Ryszard Petru jak dotąd wciąż poseł Polski 2050.

Co zrobi Szymon Hołownia?

„Czasem, żeby pójść do przodu, musisz zrobić krok w tył” – mówi osoba zorientowana w sytuacji w Polsce 2050. Tym krokiem w tył miałby być powrót Hołowni do posłowania. Bez żadnych dodatkowych stanowisk. „Będąc szeregowym posłem, możesz wpływać na los Polski” – śmieje się ważny polityk Polski 2050, odnosząc się do Jarosława Kaczyńskiego.

Taki manewr pozwalałby Hołowni dystansować się od niepopularnego rządu. Ponieważ, jak mówi nam polityk PSL, „koalicja z Tuskiem ciągnie go na dno”. W ocenie ekspertów przegrana Rafała Trzaskowskiego była m.in. „zasługą” Donalda Tuska. Czy tak samo było ze słabym wynikiem Szymona Hołowni w pierwszej turze?

Działacze Polski 2050 nie kryją rozczarowania wyborami prezydenckimi. W czasie kampanii powtarzali, że ich lider wejdzie do drugiej tury i trudno było się oprzeć wrażeniu, że to nie tylko partyjny spin. Zdawało się, że naprawdę wierzą, że zdarzy się cud i podobnie jak w 2023 roku wynik wielokrotnie przebije sondaże.

Tymczasem Hołownia zaczął kampanię późno, zostając daleko w tyle za rywalami. Sławomir Mentzen zaczął objeżdżać Polskę pół roku przed nim, Trzaskowski przypomniał się w prekampanijnym starciu z Radosławem Sikorskim, a za Nawrockim stała cała machina PiS-u. W dodatku waniliowa, nijaka w wyrazie kampania Hołowni rozminęła się z radykalizującymi się nastrojami społecznymi. Co prawda Hołownia i jego ludzie już kilka lat temu trafnie zdiagnozowali, że kluczem do wyborczej wygranej są aspiracje osób z mniejszych miejscowości, tyle że marszałka Sejmu w tych miejscowościach nie było.

Jeśli chce utrzymać partię i większe od zera poparcie, Hołownia musi się po prostu wziąć do partyjnej roboty. Część naszych rozmówców zdaje się to dostrzegać.

„Każda młoda partia potrzebuje aktywnych liderów” – słyszymy. Naszemu rozmówcy chodzi o aktywność w terenie. „Szymon nie miał czasu dla partii, trzeba wrócić do korzeni i zacząć pracować z ludźmi”.

Najważniejsi politycy Polski 2050, z którymi rozmawiałyśmy, wciąż wierzą, że to właśnie ich partia jest odpowiedzią na rządzący Polską duopol PiS i PO. Liczą, że po wyborach to ich partia będzie języczkiem u wagi. „Nie ma opcji, że się poddamy” – mówią.

;
Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Dziennikarka polityczna OKO.press. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!“, a w OKO.press podcast „Program Polityczny”.

Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze