Przed coroczną konferencją prasową Putin musiał dostać od propagandzistów jasne wytyczne: utopić pytania od ludności w statystyce. Jednak psychopatyczna osobowość przeważyła. Zaproponował Zachodowi eksperyment: wybierze się „jakiś obiekt w Kijowie”, Rosja zaatakuje go rakietą „Oriesznik”, a Zachód będzie go bronił swoją bronią. „I zobaczymy, kto wygra”
[GOWORIT MOSKWA] Putin zaklinał na dorocznej konferencji prasowej 19 grudnia, że z Rosją nie jest źle. Że wygrywa. Ale gotów jest do rozmów, byle nie z prezydentem Zełenskim. Wtedy zachowałby twarz. I klęska Rosji w Ukrainie – o którą dziennikarze zachodni publicznie zapytali – nie byłaby klęską. Tylko „uratowaniem suwerenności Rosji”.
Najbardziej wstrząsające było to, że Putin przyznał się, iż „operację ukraińską” zaczął „zbyt późno”. I dlatego jest, jak jest.
Przede wszystkim obejrzeliśmy sobie w czasie transmitowanego na całą Rosję spektaklu lidera, który uważa, że wyjściem z beznadziejnej najwyraźniej sytuacji może być pojedynek na rakiety.
Putin zareklamował swoją prototypową rakietę „Oriesznik” i zaproponował, by „wybrać sobie jakiś cel, na przykład w Kijowie”, Rosjanie strzelą „Oriesznikiem” Zachód spróbuje „Oriesznika” zestrzelić. Powiedziane to było mimochodem, w toku dłuższego wywodu – ale jednak jest to niezły dowód na psychopatię i infantylizm.
Odstaliśmy też obraz kraju, w którym w trzecim roku wojny ludzie nie są w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb, koszty rosną, emerytury nie starczają na życie. Choć statystyka mówi Putinowi co innego: PKB mu rośnie. Jednak, co wynika z kolejnych pytań i wypowiedzi Putina, to PKB rosnące dzięki produkcji broni, którą Putin traci następnie w Ukrainie na równanie z ziemią kolejnych osad. I następnie będzie je długo odbudowywać.
Symbolem tego wzrostu jest więc zrównany z ziemią przez Rosjan Mariupol, w którym przed wojną mieszkało pół miliona ludzi a teraz „już 300 tysięcy”, jak chwali się Putin.
Mimo to „Rosja jest dziś w stanie, o który chodziło„. Nie jest słabsza, tylko silniejsza, gdyż... ”prawie od nikogo już nie zależy". To twierdzenie pokazujące dobrze stan emocjonalny ekipy Putina.
Na wywód o rosnącym PKB warto spojrzeć uważniej, bo wynika z niego, że Putin wie, że to jednak lipa. Ale ma znaczenie ideologicznie i mobilizujące aparat:
Putin szacuje swój wzrost w tym roku na 4 proc., a wzrost w eurozonie wyniesie ledwie 1 proc. Różnica wynika z tego, że – UWAGA – w Europie podkreśla się tożsamość europejską, kosztem tożsamości i suwerenności narodowej, niemieckiej czy francuskiej. Rosja zaś, prowadząc swoją politykę, z wojną włącznie, wzmacnia swą suwerenność. Dlatego PKB jej rośnie, nawet jeśli ludziom może się wydawać, że spada. Ta subiektywna ocena wynika zaś z tego, że statystyka jest obiektywną nauką, a kraj „ogromny, więc mogę być różnice”.
Dlatego „ogórki podrożały 10 proc., choć inflacja wynosi 9 proc.”.
Putin zaczął wręcz konferencję od stwierdzenia, że jest świetnie i radośnie się uśmiechając: „Jak w Rosji jest dobrze, to ludzi to nudzi, a jak świszczą kule, to mówią, że jest strasznie”. Tymczasem to emocje, a prawda leży w danych gospodarczych. Te zaś są świetne.
To już druga „bezpośrednia linia” Putina w czasie Wielkiej Wojny z Ukrainą (w 2022 r., pierwszym roku najazdu na Ukrainę, nie odbyła się). Putin odpowiada na niej na pytania nie tylko dziennikarzy, ale przede wszystkim mieszkańców Rosji.
Sam koncept „linii” jest stary jak Rosja: propaganda zrobi z tego przedstawienie, że Putin jako dobry car jest w stanie zaradzić wszystkim problemom, byleby tylko o tym się dowiedział.
Jednocześnie w trzecim roku trzydniowej operacji specjalnej propaganda Kremla musiała udoskonalić format. Ogłosiła więc, że pytania do Putina zbierają także weterani wojenni, a pytania segreguje rosyjska sztuczna inteligencja Sbier GigaChat, dając „obiektywny obraz sytuacji w Rosji” (zauważmy – że jest to aplikacja komercyjnego banku Sbier, który w ten sposób dostał szczegółowe dane o sytuacji 2 mln ludzi i je sobie swobodnie przetwarza – zaprawdę życie bez RODO to raj dla władzy).
To znaczy, że pomysł, by danymi statystycznymi odeprzeć opowieść o coraz trudniejszym życiu ludzi, była wymyślona dawno temu.
Jest to – przyznajmy – propagandowy majstersztyk: dowody tego, że Rosja zapada się, a wojna podcina jej możliwości rozwoju, przedstawiane są jako dowód nowoczesności i wzrostu.
Sztuczna inteligencja Sbier GigaChat podzieliła 2,2 mln pytań na grupy. Jako sukces rosyjskiej myśli technicznej propaganda potraktowała też wiadomość, że zdaniem rosyjskiej AI najwięcej pytań dotyczy „operacji specjalnej” w Ukrainie – problemów z wypłatą świadczeń dla żołnierzy, pomocy dla inwalidów i dla osieroconych rodzin.
Jak zauważył Putin, wcześniej te problemy segregowane były ręcznie. Teraz, jak ujawniły „Wiesti” 11 grudnia, w siedem sekund komputer oceniał pytanie i kwalifikował je do odpowiedniej kategorii. Putinowi też sztuczna inteligencja pomagała w studiach nad pytaniami.
Choć jednocześnie – zgodnie z opowieścią o dobrym carze – czytał je „osobiście”.
Spektakl „dobry car słucha i odpowiada" jest esencją putinowskiego reżimu. I widać już, jak bardzo jest anachroniczny. Te wszystkie „zanalizowane przez sztuczną inteligencję” problemy przekazane Putinowi załatwia się w normalnym państwie w gminie. Niestety, sztuczna rosyjska inteligencja najwyraźniej nie jest w stanie wydać z siebie analizy, że metodą „na Putina” to można skutecznie kraść, ale państwo nie będzie się rozwijać.
Pytanie, czy rzeczywiście Putin musi o wszystkim decydować, zadał zresztą emeryt z głębi Rosji („Dlaczego urzędnicy nie zrobią nic sami, tylko czekają na decyzję Putina”). Ten jednak wyjaśnił, że „decyzje bywają trudne, więc trzeba je rozważyć”. Zatem system, w którym Putin decyduje o wszystkim, jest według Putina OK.
Pytania od narodu zbierane były od dwóch tygodni w specjalnym call-center, z udziałem weteranów wojennych (wzmacniając efekt, propaganda wyróżniała wśród nich mężczyznę, który na froncie stracił wzrok, ale nad „chce się przydać”).
Ponieważ sztuczna inteligencja Putina nie wyciągnęła z tego wniosków, zrobimy to my, przy pomocy zwykłej, biologicznej inteligencji.
Opisała ją świetnie m.in. ta oto wymiana zdań Putina z lokalną dziennikarką:
Pytanie: Święty starzec powiedział, że zwycięstwo Rosji będzie możliwe dopiero po spełnieniu trzech warunków:
Putin odpowiedział: To nie są pytania na tę konferencję, gdyż dotyczą delikatnych spraw. W sprawie aborcji – należy oczywiście dbać, by demografia i uczucia religijne nie cierpiały, ale trzeba brać pod uwagę „prawa rodzin i kobiet". Jeśli chodzi o pornografię – to też „delikatna sprawa”, skoro ludzie już skarżą się w Rosji na spowolnienie YouTube’a, gdzie jest wszystko (to, jak wyjaśnił Putin w odpowiedzi na inne pytanie, „wina Google’a”, bo nie cenzuruje serwisu stosownie do rosyjskiego prawa – i nie chodzi tu o pornografię, ale o poglądy polityczne).
O pochowaniu Lenina „można będzie rozmawiać, ale teraz nie należy podejmować działań, które zdestabilizują Rosję”.
Poza tym po trzech latach wojny Putin (odpowiedź na kolejne pytanie) „mniej żartuje i prawie przestał się uśmiechać” (to nieprawda, bo i na tej konferencji Putin radośnie się uśmiechał, jednak jakiś problem z wojną ewidentnie Putin ma).
A gdyby mógł podjąć decyzję o najeździe na Ukrainę w 2022 roku ponownie, to... podjąłby ją wcześniej. Rosja zaczęła operację specjalną „bez większego przygotowania, ponieważ nie można było dłużej czekać”.
Wygląda więc, że Putin wie, że przestrzelił i nie ma sił na rozstrzygniecie konfliktu. Ba, propaganda pozwoliła nawet (w piątek godzinie maratonu) pytającemu dziennikarzowi lokalnemu na komentarz, że „ludzie w Rosji są zmęczeni wojną”. Ale po tym wszystkim (w odpowiedzi na pytanie BBC, czy Putin ochronił Rosję, tak jak 25 lat temu polecił odchodzący ze stanowiska prezydent Jelcyn), Putin oznajmił, że tak. Mimo wszystkich strat – Putin „uratował Rosję”. Zawrócił ją „znad przepaści”, bo ochronił jej suwerenność. I – tak, zgadli państwo – PKB Rosji rośnie.
Jest zdaniem Putina świetna, gdyż Rosja idzie na zachód szybciej niż przed rokiem. Przy czym – zauważmy – przed rokiem szła wolno z rozmysłem. Chodziło wtedy o oszczędzanie życia żołnierzy. Teraz nie ma o tym słowa. Za to Putin ogłasza z dumą, że ma „najniższe w historii” bezrobocie – 2,3 proc. Nie tłumaczy dlaczego. I wzywa, naprawdę (!), do serdecznych myśli o 155. brygadzie piechoty morskiej, która właśnie szturmuje pod Kurskiem (Putin dostał od tej brygady sztandar jednostki, a że na konferencję prasową przyszedł z tragarzami, to ci w tym momencie pokazali ten sztandar).
Tu są trzy ciekawe problemy.
We wszystkich przypadkach Putin obiecał, że wszystko załatwi i wszyscy wszystko dostaną, co im się należy.
To rakieta bliskiego i średniego zasięgu. Jak pamiętamy, Putin użył jej raz, przed miesiącem, ostrzeliwując ukraińskie miasto Dniepr. Przyznawał, że to prototyp, ale kazał go produkować seryjnie. Obiecał też dać go białoruskiemu Łukaszence.
Zachód twierdzi jednak, że to tylko zmodyfikowana broń z czasów sowieckich. Putin mówi, że nie, bo prace zaczęły się już w czasach rosyjskich [czyli po 1991 roku] i jest to broń „nowa”, bo każda nowość to krok do przodu w stosunku do poprzednich prac. Więc jak coś jest modyfikowane, to jest nowe.
„Oriesznik” jest niezniszczalny przede wszystkim dlatego, że stacjonuje 2 tys. km od polskiej bazy w Redzikowie, a tamtejsza nowoczesna natowska instalacja ma zasięg ledwie 1500 km.
A jak odpalimy „Oriesznika” „to pociąg pojechał” – mówił Putin. A jeśli Zachód twierdzi, że tę rakietę można zestrzelić, to można to sprawdzić (i tu pada wspomniany już pomysł, by udowodnić nowość „Oriesznika” przy pomocy pojedynku pod Kijowem, co przy okazji sprowadza putinowskie wunderwaffe do żartu).
Tu mamy klasyczne „i to nie prawda, że dach przeciekał, zwłaszcza że prawie nie padało” z „Misia”. W Syrii Putin nie poniósł klęski, bo nie prowadził tam działań wojennych – miał tylko dwie bazy wojskowe: morską i lotniczą. A wojsk lądowych nie miał.
To najwyraźniej temat dla całej Rosji. Stopa ta wynosi obecnie 21 proc., a w piątek 20 grudnia Bank Centralny najprawdopodobniej ją podniesie. Putin postanowił się od tego zdystansować, bo – choć wszyscy wszystko z nim powinni konsultować (patrz wyżej) – to tego akurat Putin nie wie. Jest jednak przekonany, że decyzja Banku Centralnego będzie „stosowna do sytuacji”
W weekend zderzyły się tam dwa przybrzeżne tankowce. Katastrofa ekologiczna zagraża plażom w kurortach Anapa i Gelendżyk.
Z odpowiedzi Putina wynika, że nie wie, co z tym zrobić, a sytuacja staje się coraz bardziej poważna: „No niestety do wczoraj był sztorm, ale zaczniemy prace ratunkowe. Niestety 40 proc. paliwa wyciekło. Powstała grupa robocza na czele z wicepremierem. Już teraz trzeba myśleć, co będzie, kiedy temperatura wody w maju się podniesie, a z nią mazut, który na razie jest na dnie morza. Rząd się tym zajmuje”.
Czego tam nie powiedziano, to tego, że po takiej katastrofie kolejne kraje zablokują żeglugę zdezelowanych tankowców z putinowskiej „floty cienia", która szmugluje rosyjską ropę. Bo zarobek na szmuglu będzie mniejszy od kosztów likwidacji katastrofy ekologicznej.
O liczbę rosyjskich ofiar wojny i jej koszty finansowe. A także o kondycję społeczeństwa trzeci rok bombardowanego brutalnymi obrazami wojny.
Za to padło pytanie, czym dla Putina jest Rosja.
Otóż „to ogromne terytorium, historia, kultura, obyczaje i tradycja”. A najważniejsze – to – uważacie Państwo – ludzie. „Tacy zdrowi, krzepcy, jak pływacy na mistrzostwach świata w pływaniu w Budapeszcie. Patrzę na to i cieszę się tak, jakbym oglądał sukcesy własnej rodziny. Bo na Rosję patrzę jak na swoją rodzinę”.
Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre z linków wklejanych do tekstu mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.
Cały nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziecie pod tym linkiem.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze