0:00
0:00

0:00

"Po podpisaniu przez prezydenta tej nowelizacji [ustawy dyscyplinującej sędziów - red.] z pewnością przyjdzie czas na dialog" - powiedział Jarosław Gowin we wtorek 28 stycznia 2020 w publicznym radiu. Poza tym osobliwym rozumieniem demokracji wicepremier komentował niekorzystny dla władz sondaż. O sondażach i sondażowych manipulacjach będzie głównie ten tekst.

Prowadzący Salon Polityczny Trójki Paweł Lisicki, redaktor naczelny „Do Rzeczy”, zacytował Gowinowi wyniki sondażu IBRiS z 24-25 stycznia 2020 dla "Dziennika Gazeta Prawna" i RMF FM: "Większość badanych, wprawdzie niewielka, bo 51 proc., w sporze z rządem poparła Sąd Najwyższy". Zdanie niby poprawne, ale łagodzi polityczny sens wyniku:

wśród osób, które mają zdanie, ponad dwie trzecie jest za SN, a mniej niż jedna trzecia za rządem.

Jak słusznie pisze Dziennik DGP, „sondaż pokazuje, że strona rządowa przegrywa spór z Sądem Najwyższym".

Gowin dał odpór: „Polityki nie można uprawiać pod dyktando sondaży. Nie będzie odwrotu od reform. Osobna sprawa, jak potrafimy komunikować nasze racje".

Wyraził jednak zaniepokojenie: „Ważniejszy jest inny wynik. Tylko 45 proc. zwolenników Zjednoczonej Prawicy stoi po stronie nowelizacji". Tak jest rzeczywiście, w innych elektoratach zwolenników rządu praktycznie nie ma wcale (patrz wykres wyżej).

Komentując w "DGP" ten sam sondaż wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta powtórzył słowa Gowina, co może znaczyć, że taki jest przekaz dnia obozu władzy: "Będziemy konsekwentnie przedstawiać racje i przekonamy społeczeństwo, że racje prawne są po naszej stronie".

Kaleta pocieszał jednak zwolenników PiS: „Poprzednie ankiety wskazywały na konieczność uregulowania tej problematyki drogą ustawy". Odwołał się do sondażu z 19-20 grudnia 2019, który przeprowadził ten sam IBRiS na zamówienie tej samej pary "DGP" i RMF FM.

Powoływali się niego także inni politycy PiS, m.in. europoseł PiS Adam Bielan w Faktach po faktach TVN24 komentując głośną wypowiedź prezydenta Dudy: „Nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy".

O tym, że wymiar sprawiedliwości musi być zreformowany świadczy niedawno opublikowany sondaż, w którym większość Polaków popiera tę ustawę, którą państwa stacja [TVN] codziennie tak atakuje.

Fakty po Faktach TVN24,20 stycznia 2020

Sprawdziliśmy

Pytanie w sondażu IBRiS było zadane tak tendencyjnie, że trudno uznać wyniki za prawdziwy pomiar postaw wobec ustawy kagańcowej

Sondaż IBRiS z grudnia 2019, czyli kompromitacja badaczy i mediów

Grudniowy sondaż rozszedł się po mediach z tytułami typu „Tak dla ustawy dyscyplinującej sędziów” (w RMF FM) czy „Tak dla ustaw sądowych PiS” (Dziennik Gaezta Prawna).

Medialna kariera tego sondażu jest zdumiewająca.

Po pierwsze dlatego, że wynik: 42 proc. odpowiedzi na "tak" i 39 proc. na "nie" może też oznaczać statystyczny remis, bo błąd pomiaru w sondażu na próbie 1000 osób sięga 3 proc. Oznacza to, że (przy wysokim poziomie ufności 95 proc.) w 100 podobnych próbach 95 razy poparcie dla rządu wahałoby się między 39 a 45 proc., a poparcie dla SN między 36 a 42 proc.

Ważniejsze jest jednak co innego: sposób zadania pytania, czyli zdefiniowania tego, czym jest ustawa kagańcowa przez badaczy:

"Czy Pana/i zdaniem parlament powinien przyjąć tzw. ustawę dyscyplinującą sędziów? Zakazuje ona sędziom podważania pozycji i orzeczeń innych sędziów i nakazuje w razie wątpliwości zwracanie się z pytaniami do Trybunału Konstytucyjnego".

Podana definicja została sformułowana w języku, jakim posługuje się władza i jest skrajnie sugerująca. "Podważanie pozycji i orzeczeń innych sędziów" - podane bez uzasadnienia tego "podważania" - wygląda na jakąś anarchię, a zwrócenie się "w razie wątpliwości" z pytaniami do TK brzmi dla laika jak rozsądny pomysł, by wątpliwości wyjaśnić unikając arbitralności.

Ustawa rzeczywiście zakazuje podważania orzeczeń innych sędziów, ale ma to przecież uzasadnienie – sędziowie zostali wybrani przez KRS ciało, które zdaniem TSUE i SN jest niekonstytucyjne (uchwała SN z 23 stycznia 2020 właśnie nakazuje sprawdzenie, czy skład sądu nie jest wadliwie powołany ze względu na obecność sędziów nominowanych przez neo-KRS; por. choćby opinię prof. Ewy Łętowskiej)

Zwracanie się do Trybunału Konstytucyjnego "w razie wątpliwości", nie bierze pod uwagę tego, że tzw. Trybunał Konstytucyjny nie stoi już na straży konstytucji lecz pilnuje interesów władzy.

Zupełnie inaczej wyglądałyby odpowiedzi, gdyby pytanie wyglądało np. tak:

"Czy Pana/i zdaniem parlament powinien przyjąć tzw. ustawę dyscyplinującą sędziów? Ogranicza ona swobodę publicznych wypowiedzi sędziów, wzmacnia rolę rzeczników dyscyplinarnych i Izby Dyscyplinarnej SN, zmniejsza prawa samorządów sędziowskich i zwiększa kontrolę prezydenta nad NSA".

Przeczytaj także:

Zaproponowany przez OKO.press opis trzeba by zapewne uprościć, sprawdzając, w jakim stopniu jest zrozumiały. W ogóle pytanie o tak złożone kwestie niesie zawsze ryzyko, że sformułowanie pytania - z opisem sprawy, o którą pytamy - wpłynie na wyniki.

Ale sformułowanie użyte przez IBRiS i zaakceptowane przez media, które zamawiały sondaż, a następnie - bez śladu komentarza - opisywały jego wyniki jako poparcie społeczne dla ustawy kagańcowej, jest wprowadzaniem w błąd opinii publicznej.

Odpowiedzi na bardziej neutralne pytanie w tym samym grudniowym 2019 sondażu IBRiS, wskazują na bardziej krytyczny stosunek badanych do ustawy kagańcowej: 42 proc. uznało, że "ograniczy ona niezawisłość sędziowską", a tylko 26 proc. uznało, że tego efektu nie będzie (32 proc. nie miało zdania).

IBRiS dużo bada, trzeba uważać. Ale wpadki notują też inni

W sytuacji ostrych sporów politycznych każda pracownia powinna dbać o zadawanie niesugerujących pytań. Dotyczy to także IBRiS, zwłaszcza że jego sondaży jest cała masa. Zamawia je także "Rzeczpospolita", "SE", "Fakt" i największe portale, jak WP, Onet oraz wiele innych mediów.

Pracownia jest tak popularna m.in. dlatego, że jej telefoniczne sondaże (metoda uznawana za najbardziej wiarygodną) są dwu-trzykrotnie tańsze niż w renomowanych firmach takich jak Kantar czy Ipsos.

IBRIS jest jedną z niewielu z dużych sondażowni, które nie należą do stowarzyszenia OFBOR "powołanego w celu kontroli przestrzegania norm etycznych oraz metodologicznych w badaniach", działającego na rzecz publicznego zaufania do badań". A być może jedyną.

Organizacja Firm Badania Opinii i Rynku (OFBOR) powstała w 1997 r. i jest jedynym w Polsce stowarzyszeniem skupiającym wyłącznie instytuty badawcze, powołanym w celu kontroli przestrzegania norm etycznych oraz metodologicznych w badaniach opinii i rynku, a także działającym na rzecz publicznego zaufania do badań. Do grona członków OFBOR zalicza się 20 wiodących agencji badawczych w Polsce:

OKO.press już parokrotnie zwracało uwagę na tendencyjne pytania w sondażach politycznych.

  • "Jak oceniasz propozycję, aby połączyć podwyżki dla nauczycieli ze zwiększeniem pensum, czyli minimalnej liczby godzin, które każdy nauczyciel musi przepracować (obecnie 18 godzin tygodniowo)"? - pytał Social Changes w kwietniu 2019 dla wPolityce PL, podając fałszywą informację, że nauczyciel pracuje 18 godzin tygodniowo. 53 proc. powiedziało nie!, co wPolityce uznało za poparcie "propozycji" rządu dla strajkujących nauczycieli;
  • „Czy popiera Pan/Pani dążenia UE do przyznania związkom jednopłciowym praw i przywilejów przynależnych dotychczas tylko małżeństwom?” - pytał Estymator w odpowiedzi na sondaż OKO.press wskazujący na rosnącą akceptację dla związków partnerskich. Uzyskał to, co chciał: 61,5 proc. powiedziało nie;
  • W sondażu dla Wiadomości TVP w listopadzie 2017 Kantar zapytał: "Czy zgadza się Pan/Pani z opinią, że europosłowie PO, którzy poparli rezolucję Parlamentu Europejskiego o Polsce, zachowali się jak współczesna Targowica?”;
  • "Gazeta Wyborcza" zastosowała w sondażu Millward Brown we wrześniu 2015 swoisty szantaż moralny wobec badanych: "Czy powinniśmy przyjmować imigrantów i uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki, mając na względzie przede wszystkim obowiązek moralny?". Uzyskała 53 proc. odpowiedzi "tak", zaskakująco wysoki poziom jak na rosnącą w wyniku propagandy PiS ksenofobię.
;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze