To, co wyprawiają media wokół bokserek na Igrzyskach Olimpijskich, normalizuje ataki na osoby interpłciowe, transpłciowe oraz na kobiety, które rzekomo nie wyglądają wystarczająco kobieco. To nas realnie krzywdzi – głosi list Fundacji Interakcja do mediów
Na zdjęciu u góry: Bokserka z Tajwanu Lin Yu-ting po zwycięstwie w półfinale Igrzysk Olimpijskich w kategorii do 57 kg. Stadion Roland-Garros, Paryż, 7 sierpnia, 2024. Foto Mauro PIMENTEL/AFP
„Narracje pojawiające się w mediach ukazują nasze ciała i doświadczenia w sposób mylący i niezwykle krzywdzący. Dla wielu osób z naszej społeczności jest to koszmar, którego tak bardzo się obawiały” – pisze o spekulacjach na temat płci sportsmenek uczestniczących w olimpiadzie Fundacja Interakcja.
Fundacja, której misją jest „współtworzyć świat, w którym osoby interpłciowe/osoby ze zróżnicowanymi cechami płciowymi czują się w pełni akceptowane, bezpieczne, ich prawa są szanowane, mają dostęp do informacji i wsparcia oraz adekwatnej opieki medycznej”, apeluje do mediów o powstrzymanie „publicznych spekulacji na temat cech płciowych czy tożsamości, które są zawsze nieetyczne, i naruszają podstawowe prawo [sportsmenek] do godności”.
List otwarty do mediów podpisało 20 organizacji (w tym fundacja Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO, wydawca OKO.press) oraz kilkadziesiąt osób prywatnych.
Można dołączyć do inicjatywy, podpisując list.
Oto treść Listu otwartego do mediów.
Na własnej skórze odczuwamy jego negatywny wpływ, a to, co dzieje się w przestrzeni publicznej, realnie krzywdzi nas – osoby interpłciowe i rodziców dzieci interpłciowych, ale także kobiety, których ciało nie wpisuje się w społeczne oczekiwania wynikające ze stereotypów płciowych.
Ten krzywdzący dyskurs pojawił się w związku ze spekulacjami dotyczącymi niektórych sportsmenek biorących udział w olimpiadzie w Paryżu.
Niestety narracje pojawiające się także w mediach ukazują nasze ciała i doświadczenia w sposób mylący i niezwykle krzywdzący.
Dla wielu osób z naszej społeczności jest to
koszmar, którego tak bardzo się obawiały.
Dla wielu innych jest to powtórne przeżywanie nękania, którego doświadczyliśmy w szkołach i na podwórkach.
Opinie rzekomych ekspertów [komentujących wydarzenia na olimpiadzie] przedstawiają ich własne przekonania, a nie fakty. Ma to wpływ na to, jak społeczeństwo postrzega osoby interpłciowe czy inne osoby niewpisujące się w oczekiwania społeczne.
Opinie te sugerują, że nie ma dla nas miejsca w społeczeństwie.
Każdy z nas ma cechy płciowe. Osoby interpłciowe rodzą się ze zróżnicowanymi cechami płciowymi, czyli takimi, które
nie wpisują się w społeczne oczekiwania i stereotypy, dotyczące typowych ciał męskich czy żeńskich.
Różnice te mogą występować na poziomie chromosomów, układu hormonalnego czy wewnętrznych lub zewnętrznych narządów płciowych.
Interpłciowość nie dotyczy tożsamości płciowej czy orientacji seksualnej, ale tego, jak zbudowane są nasze ciała.
Wszystkie zawodniczki, biorące udział w Olimpiadzie w Paryżu, przeszły tzw. testy weryfikujące płeć według regulacji MKOI. MKOI wypowiedział się na ten temat oraz na temat innych testów, kwestionując procesy i badania rzekomo przeprowadzone przez inne organizacje bokserskie, które stały się źródłem obecnych spekulacji.
Taką organizacją jest między innymi IBA (International Boxing Association), która od 2016 roku jest wykluczona z organizacji Igrzysk Olimpijskich. Przyczynami wykluczenia IBA jest brak transparentności w zakresie finansowania, metod sędziowania, stosowanego kodeksu etycznego oraz zasad zarządzania stowarzyszeniem i walkami bokserskimi.
Niezależnie jednak od statusu prawnego IBA,
każde publiczne spekulacje na temat czyichś cech płciowych czy tożsamości płciowej są zawsze nieetyczne i naruszają jego podstawowe prawo do godności.
Podobnie sprawa ma się w przypadku pisania czy mówieniu o osobie przy użyciu zaimków, których ona nie używa.
Co więcej, zachowania te normalizują ataki na osoby interpłciowe, transpłciowe oraz na kobiety, które rzekomo nie wyglądają wystarczająco kobieco. O ile możemy zrozumieć emocje osób, które nie mają wiele wspólnego z zagadnieniami dotyczącymi reprezentacji osób z grup mniejszościowych,
jest dla nas szokujące, że robią to również duże redakcje takie jak „Gazeta Wyborcza” czy TVP Info.
Ponadto warto zauważyć, że historia zna przypadki, gdy nagonka i spekulacje na temat płci w sposób niesprawiedliwy zakończyły karierę sportsmenek i w brutalny sposób wpływały na ich życie prywatne.
Tak stało się w przypadku Ewy Kłobukowskiej, polskiej sportsmenki, która w latach 60. ubiegłego stulecia pobiła kilka rekordów świata i której niesłusznie odebrano tytuły sportowe. Procedury i testy, przez które musiała przejść, okazały się nieadekwatne. Pomimo upływu dziesięcioleci sytuacja nie zmieniła się aż tak bardzo.
Badania naukowe, które zostały wykorzystane, aby wyeliminować biegaczkę Semenyę Caster, zostały później skorygowane. Sami naukowcy, którzy stali za wynikami, przyznali, że ich badanie wskazujące na rzekomy związek między wysokim poziomem testosteronu a lepszymi wynikami sportowymi wśród sportsmenek „mogło wprowadzać w błąd, sugerując zależność przyczynowo-skutkową”.
Podobnie jest z chromosomami. Chromosomy XY nie gwarantują przewagi fizycznej ani nie powodują, że ktoś automatycznie jest mężczyzną.
Organizacje wspierające kobiety w sporcie od lat sprzeciwiają się dyskryminacji zawodniczek, które urodziły się ze zróżnicowanymi cechami płciowymi. Już w 2016 roku Women Sports Foundation stwierdziła, że kobiety ze zróżnicowanymi cechami płciowymi mają „takie same prawa do uczestnictwa w sporcie jak wszystkie kobiety”, podkreślając jednocześnie, że są one szczególnie
„narażone na wykluczenie ze sportu kobiecego, a także na wyśmiewanie i naruszanie prywatności”.
Women Sports Foundation – fundacja, której misją jest wspieranie dziewcząt i kobiet w sporcie, aby mogły rywalizować bez przeszkód, w tym na najwyższym poziomie, stanowczo stwierdziła, że „normy kwalifikowalności dla sportów kobiecych, które wymagają wykazania się określonym poziomem hormonów, promują kontrolowanie płci za pomocą środków medycznych, są dyskryminujące”.
Ponadto „przekazują szkodliwy komunikat, że kobiety-sportowcy są wyjątkowo bezbronne i potrzebują specjalnej ochrony przed normalną, naturalną różnicą wielkości, umiejętności i sprawności fizycznej, która występuje u osób obu płci”.
Dodatkowo, regulacje te, mające rzekomo chronić przed nieuczciwą przewagą, nie obowiązują mężczyzn, a kobiety, w które uderza, zmusza do podejmowania „niemożliwych wyborów”.
Narracje, które się pojawiają, atakując sportsmenki, nie proponują także żadnych rozwiązań, służących temu, aby, w duchu olimpiady, wszystkie osoby mogły uprawiać sport, bez dyskryminacji.
Sport, podobnie jak media, kształtuje postawy społeczne, co wiąże się z dużą odpowiedzialnością. Błędne i krzywdzące narracje uderzają w jedną z grup społecznych najbardziej narażonych na dyskryminację.
Badania Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej (FRA) z 2023 roku pokazują m.in., że:
To samo badanie pokazuje niepokojącą sytuację młodych osób:
Niestety są to sytuacje dobrze nam znane. Wiele osób z naszej społeczności osobiście doświadczyło nękania.
Badanie tej samej FRA z 2019 roku pokazywało, że większość z młodych osób (90 proc.) również nie poinformowała nikogo o doświadczeniu tej formy przemocy. Młode osoby interpłciowe często mają poczucie, że ich obawy i uczucia są bagatelizowane, także przez najbliższych.
O tym, jaki wpływ mają na nas te wszystkie doświadczenia, świadczą inne badania, m.in. z Australii (z 2015 roku), które pokazują, że
Te niepokojące statystyki są wielokrotnie wyższe, niż dane z całej populacji Australii (mniej niż 3 proc. ankietowanych Australijczyków rozważa lub próbowało popełnić samobójstwo).
Osoby uczestniczące w badaniu jako przyczyny podawały izolację z powodu stygmatyzacji lub dyskryminacji, odrzucenie przez rodzinę i szkolne znęcanie się ze strony rówieśników i nauczycieli oraz doświadczenia zbędnej medykalizacji.
Również rodzice dzieci interpłciowych znajdują się w trudnej sytuacji. Badania pokazują, że 31 proc. matek i 18 proc. ojców wykazuje symptomy stresu pourazowego.
Wszystko to dzieje się wokół nas. ONZ szacuje, że nawet około 1,7 proc. osób globalnej populacji rodzi się ze zróżnicowanymi cechami płciowymi. To, ile jest osób interpłciowych, może być dla Was zaskoczeniem.
Ale nie należy się dziwić, że nie otwieramy się przed Wami, jeśli ma nas spotkać taka reakcja jak obecnie.
Jako osoby interpłciowe i ich rodzice chcemy powiedzieć głośno i wyraźnie: jesteśmy wokół Was, jesteśmy waszymi czytelnikami i czytelniczkami. To, co publikujecie i mówicie, ma na nas ogromny wpływ. Żądamy, abyście wzięli to pod uwagę.
Osoby indywidualne popierające stanowisko:
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Komentarze