Sebastian Klauziński
Daniel Flis
Sebastian Klauziński
Daniel Flis
"Biskupi nie boją się wyciskać gotówki, bo sądzą, że księża ich oszukują. To system oparty na wzajemnym niezaufaniu” - mówi OKO.press jeden z proboszczów. Dotarliśmy do wykazu opłat, które proboszczowie muszą przekazywać kurii łowickiej i poprosiliśmy o ocenę stawek księży z innych diecezji
Dotarliśmy do zarządzenia biskupa diecezji łowickiej w sprawie opłat nałożonych na podległych mu księży. O daniny przekazywane biskupom zapytaliśmy także kapłanów z innych diecezji. Na tej podstawie policzyliśmy, ile pieniędzy parafie muszą oddawać biskupom. Kwoty idą w miliony złotych.
Z naszych ustaleń wynika, że:
Każdy hierarcha dostaje z kurii, czyli niejako od samego siebie, miesięczną pensję. Wynosi ona zwykle około 5 tys. zł, choć niektórzy biskupi mówią o mniejszych kwotach. Mirosław Milewski, biskup pomocniczy diecezji płockiej, powiedział, że dostaje na rękę 3,7 tys. zł. Henryk Hoser, gdy był jeszcze arcybiskupem warszawsko-praskim, mówił o 3,5 tys. zł. Kardynał Kazimierz Nycz przyznał się do 2,7 tys. zł, nie wspomniał jednak o dodatkowej pensji kardynalskiej od Watykanu. Gdy kard. Henryk Gulbinowicz został w procesie kanonicznym ukarany za molestowanie Karola Chuma, dowiedzieliśmy się, że kardynalska pensja to 5 tys. euro, czyli około 25 tys. zł.
Biskup może także jednym podpisem zadekretować sobie dodatkowe pieniądze. Jak mówi nam jeden z księży diecezji łowickiej, tak było w przypadku zmarłego w 2019 roku biskupa Alojzego Orszulika, poprzednika obecnego ordynariusza bp Andrzeja Dziuby.
„Odchodząc na emeryturę w 2004 roku, wydał dekret, że do końca życia diecezja łowicka będzie mu wypłacać co miesiąc dodatkową emeryturę w wysokości 10 tys. zł.
Biskupa Dziubę roczne utrzymanie dziadka kosztowało 120 tys. zł plus całe funkcjonowanie rezydencji przy ul. Długiej w Łowiczu, czyli rachunki, jedzenie i opieka dwóch sióstr zakonnych. Dziś rezydencja stoi pusta i czeka na bp. Dziubę” - mówi nam ksiądz.
Nie jest jednak pewne, czy bp Andrzej Dziuba także zasłuży sobie na równie luksusową emeryturę. Trwają jeszcze śledztwa watykańskie i prokuratorskie w sprawie zarzutów o tuszowanie przez niego przestępstw seksualnych księży, o których pisaliśmy w OKO.press.
Pieniędzy z pensji biskup nie ma specjalnie na co wydawać. To trochę jak z prezydentem RP, który praktycznie za nic nie musi płacić z własnej kieszeni. Mieszkanie, jedzenie, transport - wszystko ma zapewnione za darmo. Podobnie jest z biskupem.
Cały jego dwór utrzymywany jest z pieniędzy kurii, więc wszystkie dodatkowe pieniądze może zaoszczędzić. A jest tego sporo.
Oprócz pensji, każdego roku biskup dostaje od kilkuset złotych do kilku tysięcy od każdego proboszcza za udzielanie bierzmowania w jego parafii. W Polsce jest 10 356 parafii, śrdnio 252 na diecezję. Ale to nie koniec.
„Są różne »okazje«, przy których proboszczowie sami »wspierają« biskupa: awans, lepsza i większa parafia, nadanie tytułu kanonika czy prałata” - mówi nam jeden z księży. We wszystkich tych przypadkach tylko cienka granica dzieli "wsparcie" kurii od łapówki za powierzenie księdzu dobrej parafii czy awansowanie go w kościelnej hierarchii.
„Duża część nominacji, awansów, przechodzenia z parafii do parafii, jest związana z jakąś formą korupcji” - mówi nam jeden z księży.
„Kiedy zbliża się czas przenoszenia księży z parafii na parafię, ksiądz, który chce trafić na dobrą, bogatą placówkę musi zapłacić. Na naszego poprzedniego biskupa sposób był taki: ksiądz zapraszał go na kolację i dawał kopertę. Półżartem mówiło się, że koperta ma być tak gruba, żeby stała na stole. Wtedy ksiądz dostawał dobrą parafię” - opowiadał nam jeden proboszczów.
Jak mówią nam księża, wręczając kopertę często używa się zwrotu "do dyspozycji księdza biskupa". Można też powiedzieć: „na biedne dzieci w Afryce”.
Poza tym co pięć lat biskup wizytuje każdą parafię w swojej diecezji. To też dobra okazja do złożenia "daniny".
„Przed wyjazdem przekazuje się kopertę biskupowi, jego kierowcy albo kapelanowi. Nie ma ustalonych stawek. Ktoś da tysiąc, ktoś dwa. Ale jeśli proboszczowi ewidentnie na czymś zależy, przekaże 5 tysięcy” - mówi nam ksiądz z innej diecezji.
Biskup nie musi nigdzie ewidencjonować darowizn. Nie zobowiązuje go do tego ani prawo świeckie, ani kościelne. Kościół nie wypracował dotąd żadnych procedur antykorupcyjnych.
Niektórzy biskupi pieniądze zebrane od proboszczów i księży oddają swojej archidiecezji, przekazują zakonowi lub Caritas. Inni wpłacają na prywatne konta. Kilka lat temu słynna stała się, warta kilka milionów złotych, rezydencja abp. Leszka Sławoja Głódzia w Bobrówce. Jak pisał “Newsweek”, okazały pałac wypełniają meble w stylu ludwikowskim, a na terenie 20-hektarowej posiadłości pasą się daniele.
Prywatny majątek gromadził jednak nie tylko abp Głódź. Według naszych źródeł, wielu biskupów zarobione w Kościele pieniądze inwestuje w luksusowe domy i apartamenty, które mieszczą się w nieruchomościach kurii, na przykład na terenach domów księży emerytów lub placówek Caritasu.
Każda z 41 diecezji w Polsce osobno ustala opłaty, które muszą ponosić należący do niej księża. Regulują to diecezjalne synody zwoływane co kilka lub kilkanaście lat, w których pracach biorą udział duchowni i świeccy.
„Nie przeceniajmy jednak kościelnej kolegialności. Nad synodem stoi biskup i to on podejmuje decyzje. Także te dotyczące finansów” - mówi nam jeden z księży.
Siatka płac i ich wysokość wygląda inaczej w każdej diecezji. Niektóre nakazują przesyłanie "tac" z wybranych niedziel, inne obliczają sztywny ryczałt od mieszkańca parafii.
Udało nam się dotrzeć do zarządzenia dotyczącego opłat obowiązujących w 2021 roku w diecezji łowickiej, której ordynariuszem jest bp Andrzej Dziuba. Pismo z dokładnym wykazem rocznych opłat, przeznaczenia pieniędzy z konkretnych tac oraz szeregu innych oczekiwań finansowych rozesłane do wszystkich podległych mu księży.
Główną opłatą, jaką parafia wnosi do kurii jest tributum. Liczona jest od wszystkich tzw. aktów (czyli chrztów, ślubów i pogrzebów) które parafia miała w poprzednim roku.
Na potrzeby tekstu wyobraźmy sobie średniej wielkości parafię X w diecezji łowickiej. Z tego, co mówią nam księża, w takiej parafii jest ok. 100 aktów rocznie.
Załóżmy, że w 2020 roku w parafii X było 25 chrztów, 25 ślubów i 50 pogrzebów. Zgodnie z zarządzeniem łowickiej kurii, opłata od każdego aktu wynosi odpowiednio: 5, 12 i 12 złotych miesięcznie. A więc łączna suma za 100 aktów to 1025 zł. Takie tributum parafia X musi płacić co miesiąc biskupowi w 2021 roku. Roczne daje to zatem 12,3 tys. zł.
Jak czytamy w zarządzeniu:
Jak czytamy w zarządzeniu, parafie, które wpłacą tributum przed czasem, mogą liczyć na rabaty (do 4 proc. całej kwoty), za opóźnienia w płatnościach kuria nalicza karne odsetki.
Połowę tributum płaci proboszcz z pieniędzy parafialnych (np. zebranych z tacy), a drugą połowę z osobistych dochodów. Jeśli w parafii proboszcz ma wikariusza, to dwie trzecie opłaca proboszcz, a jedną trzecią wikariusz (o przychodach parafii i zarobkach księży wkrótce napiszemy osobno).
Taka zasada podziału pieniędzy między proboszczem a wikariuszem (dwie trzecie do jednej trzeciej) obowiązuje też przy wynagrodzeniu księży, np. z 900 złotych za odprawiony pogrzeb 600 zł dostaje proboszcz, a wikariusz 300 zł. Ten podział to tzw. iura stolae, prawo stuły.
Osobną daniną są tace i puszki zbierane w wyznaczone przez kurię dni roku. Prawie wszystkie z tych dni to niedziele lub dni świąt kościelnych.
5 tac i 4 puszki w roku parafia przeznacza na cele pozadiecezjalne, a kolejne 8 tac i 2 puszki na cele diecezji.
Czym różni się zbiórka na tacę od puszki? Z tacą księża lub ministranci w trakcie mszy przechadzają się po kościele, co zachęca do wpłat. Puszki albo stoją w wyznaczonych miejscach w kościele, albo przed kościołem kwestują z nimi wolontariusze. Proboszcz informuje o tym w ramach ogłoszeń, ale ma to mniejszą siłę perswazji niż obserwujący wszystkich ministrant z tacą.
Diecezja łowicka z tac opłaca m.in. budowy i remonty kościołów (4 tace), Dom Księży Emerytów (2 tace) i "środki społecznego przekazu", czyli diecezjalne media katolickie. Po jednej puszce zbiera dodatkowo na diecezjalny Caritas i na zakony klauzurowe.
Cele pozadiecezjalne, na które diecezja przekazuje tace i puszki, to m.in. działalność misyjna Kościoła (2 tace) i daniny wobec Watykanu (3 tace). Dwa razy datki do puszek zbierane są na Katolicki Uniwersytet Lubelski, raz na "Kościół na świecie", raz na "Kościół na Wschodzie".
Datki z pozostałych tac zasilają budżet parafii. Opłacane są więc z nich koszty utrzymania kościoła i plebanii, ale nie wynagrodzenia księży.
Ile udaje się zebrać z tacy w jedną niedzielę?
„W jednej z najmniejszych parafii w diecezji łowickiej jest to kwota ok. 300 zł, czyli w miesiącu 1200 zł. W większych parafiach miejskich są to kwoty ok. 3 tys. zł, a sięgają nawet do 5 tys. zł. W obecnym czasie tace znacznie się zmniejszyły, ponieważ fizycznie nie ma ludzi w kościołach, choć zdarza się, że wielu parafian, przelewa datki na konta parafii” - mówi nam proboszcz z diecezji łowickiej.
Trzeba jednak pamiętać, że diecezja łowicka nie jest reprezentatywna dla całego polskiego Kościoła. Jak co roku pokazują mapy publikowane przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, odsetek parafian uczęszczających na niedzielne msze (tzw. dominicantes) jest bardzo zróżnicowany w zależności od regionu i wielkości miejscowości.
W 2019 roku średni odsetek dominicantes dla całej Polski wyniósł 36,9 proc. 30-procentowa frekwencja w diecezji łowickiej jest poniżej średniej, ale to i tak niezły wynik w porównaniu z niecałymi 24 procentami diecezji łódzkiej.
Na drugiej stronie skali są diecezje południowego wschodu Polski: przemyskiej (58,5 proc. frekwencji), rzeszowskiej (62,1 proc.) oraz tarnowskiej (70,8 proc.).
W 2012 roku KAI w raporcie o finansach Kościoła pisała: „W małej, liczącej niespełna tysiąc osób wiejskiej parafii w diecezji tarnowskiej, przeciętna wysokość niedzielnej tacy to 487 zł, w 3-tysięcznej parafii w diecezji bielsko-żywieckiej 2,3 tys. zł, w 8-tysięcznej parafii w archidiecezji lubelskiej – około 3 tys. zł, w dużej miejskiej parafii w archidiecezji katowickiej – do 4 tys., podobnie jak w małej, znajdującej się w centrum Warszawy”.
Część proboszczów musi dodatkowo oddać kurii odpowiedni procent przychodów lub dochodów z parafialnych nieruchomości i biznesów. W zależności od źródła przychodu kuria pobiera od 25 do 50 procent.
Wyjątkiem jest 10-procentowa danina od opłat cmentarnych, ale tylko w większych parafiach. Jak słyszymy od księży, mniejsze, wiejskie cmentarze zysków nie przynoszą, bo zjadają je opłaty za utylizację śmieci.
Parafie wiejskie zwykle mają co najmniej kilka hektarów gruntów, które dzierżawią rolnikom. Na tzw. ziemiach odzyskanych każdej parafii przysługuje 15 hektarów od Skarbu Państwa na utworzenie gospodarstwa rolnego. Zdarza się, że te grunty warte są miliony złotych, jak na przykład pozyskana w ten sposób przez Kościół słynna działka odsprzedana potem Mateuszowi Morawieckiemu i działki pod czterogwiazdkowy hotel kurii warmińskiej.
Niektóre parafie miejskie oprócz terenu, na którym stoi kościół, posiadają dodatkowe działki i budynki. Czasem to tylko jedno pomieszczenie wynajmowane np. na sklep z dewocjonaliami. W dużych miastach wartość parafialnych nieruchomości może jednak sięgać milionów złotych. Na przykład Bazylika Mariacka w Krakowie, dzięki Komisji Majątkowej odzyskała dwie działki warte 9,5 mln zł i siedem kamienic w Rynku Głównym i jego najbliższej okolicy. "W jednej z nich urządziła trzygwiazdkowy hotel Wit Stwosz z siedemnastoma pokojami, w pozostałych są mieszkania i lokale usługowe. Parafia ma jeszcze kawiarnię i sklep z dewocjonaliami. Zyski to średnio 200-300 tys. zł rocznie" - pisała "Polityka" w 2004 roku.
Kolejna opłata nakładana na parafie to ofiara na Dom Kapłana Seniora (DKS). Jak pisaliśmy, po skardze jednego z księży, Watykan zakazał biskupowi Dziubie pobierania 30-procentowego "podatku" od wynagrodzenia szkolnych katechetów. Dziuba szybko wydał więc dekret o znacznych podwyżkach opłat na DKS.
Proboszczowie będą musieli płacić na ten cel 35 złotych od jednego aktu (chrzcin, ślubu, pogrzebu). Nasza przykładowa parafia X, mając sto aktów, będzie zatem musiała zapłacić w 2021 roku 3,5 tys. złotych.
Księża emeryci przebywający w DKS muszą z kolei oddawać kurii 20 proc. swojej emerytury lub renty.
Parafie wnoszą także opłaty:
Parafia musi także przekazać na seminarium 20 proc. tego, co księża uzbierają w czasie kolędy. Jak mówią nam księża, nawet w małych i średnich parafiach zbiera się kilkadziesiąt tysięcy złotych. „Wiele parafii, to dzięki pieniądzom z kolędy podejmuje jakiekolwiek inwestycje” - mówi nam ksiądz z diecezji łowickiej.
Przyjmijmy więc, że nasza parafia X zebrała w czasie kolędy 30 tys. zł, a posłuszny proboszcz - zgodnie z rozporządzeniem - oddał do kurii 20 proc. tej kwoty, czyli 6 tys. zł.
Podsumowując opisane wyżej - podkreślmy jeszcze raz - mocno szacunkowe opłaty, nasza parafia X musi w 2021 roku wpłacić do kurii prawie 25 tys. złotych.
A liczymy tutaj tylko podstawowe zobowiązania oraz uznajemy, że nasza parafia X nie ma cmentarza, nie dzierżawi gruntów, ani nie czerpie zysków z nieruchomości.
Według danych z 2017 roku w diecezji łowickiej było 167 parafii. Gdyby każda z nich wpłaciła po 25 tys., do kurii wpłynęłoby w sumie ponad 4 mln zł z samych parafii.
W przypadku kolęd, tak jak pieniędzy z tac i puszek, ciężko stwierdzić, czy przewidziana w zarządzeniu biskupa część jest rzeczywiście kurii przekazywana. Biskup wie, jakiego rzędu kwot może spodziewać się po danej parafii, ale nie ma go przy liczeniu zebranej przez proboszcza gotówki.
„Nie ma się też co dziwić tej chciwości księży” - mówi nam jeden z księży. - „Jeśli żyjesz w feudalnym świecie, gdzie silniejszy stanowi prawo, to musisz robić zapasy na czarną godzinę, choćby po to, by dać łapówkę. Biskupi nie boją się wyciskać gotówki, bo sądzą, że proboszczowie oszukują ich na tacy i innych opłatach. To system oparty na wzajemnym niezaufaniu. Im wyżej jesteś w hierarchii, tym lepszy masz dostęp do pieniędzy i tym mniejszej kontroli podlegasz”.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze