0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Agnieszka JędrzejczykFot. Agnieszka Jędrz...

„Ustawa jest gotowa, a jej miejsce jest w Sejmie” – powiedziała ministra. Czy jednak wielka rewolucja w systemie wsparcia osób z niepełnosprawnościami zaliczy się do sukcesów rządu?

Kobieta przemawia na demonstracji przed KPRM
Ministra Dziemianowicz-Bąk niespodziewanie wyszła do zgromadzonych. Z umową koalicyjną i projektem ustawy. I z zapowiedzią, że projekt po prawie trzech miesiącach przerwy wróci pod obrady Stałego Komitetu RM, a stamtąd pójdzie na rząd i do Sejmu. Fot. Agnieszka Jędrzejczyk

Demonstracja jak z Hitchcocka

Demonstracja w sprawie asystencji osobistej była jak z Hitchcocka. Zaczęła się 5 sierpnia pod Kancelarią Premiera od krzyku rozpaczy, jak zawsze. Ale skończyła deklaracjami politycznymi VIP-ów, którzy w miarę trwania dwugodzinnego protestu ściągali pod KPRM. Zabrakło tylko pełnomocnika rządu ds. osób z niepełnosprawnościami Łukasza Krasonia.

  • Ale była ministra Dziemianowicz-Bąk,
  • posłanka Polski 2050 z komisji polityki społecznej Bożenna Hołownia. Ona ze swojej strony zapowiedziała, że jeśli we wrześniu projektu rządowego nie będzie, to zostanie złożony drogą poselską i uchwalony do końca roku.
  • Na koniec trzy kolejne posłanki Polski 2050 przywiozły osobisty list Szymona Hołowni z zapewnieniem, że dołoży wszelkich starań, by projekt został jak najszybciej uchwalony.

Temat stał się polityczny.

„Premier Tusk opowiadając na wiecu w Pabianicach, że na asystencję nie ma pieniędzy, zrobił kosztowny dla siebie polityczny błąd. Nam jednak pomógł, bo zwrócił wreszcie uwagę mediów na problem asystencji”

– mówili zebrani pod KPRM.

Przeczytaj także:

O co ten protest?

Został zwołany kilka dni temu, a i tak w środku wakacji zdołało przyjechać do Warszawy kilkadziesiąt osób. Były tam osoby z niepełnosprawnościami, które dzięki swej determinacji już mają asystentów, a także rodzice oraz rodzeństwo osób, które miały z kim zostawić swoich bliskich.

Tych, którzy asystenta nie mają i dla których ustawa byłaby zbawieniem, nie było.

Bo brak asystencji osobistej pozbawia także praw politycznych, w tym prawa do uczestniczenia w demonstracjach.

Asystencja osobista to usługa społeczna, która ma z rodzin zdjąć ciężar wspierania osób z niepełnosprawnościami, a im samym dać możliwość niezależnego życia.

Dziś asystencja funkcjonuje tylko szczątkowo, jeśli samorządowi, organizacji społecznej albo samej osobie zainteresowanej starcza na to pieniędzy. Koalicja 15 października zobowiązała się w umowie koalicyjnej z 2023 roku wprowadzić systemową usługę asystencji. Osoby z niepełnosprawnością dostawałyby wsparcie asystenta opłacanego z budżetu, po indywidualnej ocenie potrzeb.

Zyskiwałyby więc stabilizację, samodzielność, niektórzy – także możliwość pracy. Asystenci zyskiwaliby pracę w przewidywalnych warunkach, na kontraktach, z zachowaniem prawa do odpoczynku i urlopu. Rodziny – swobodę.

(Organizatorka protestu pod KPRM Karolina Kosecka: „Mogłabym być wreszcie siostrą, ale nie opiekunką moich braci”).

Z założenia musi to być system złożony i kosztowny. Pierwsze 10 lat funkcjonowania ustawy to ok. 60-80 mld zł. Z takim założeniem projekt ministerialny, po roku przygotowań, wkroczył na ścieżkę rządową. Była jesień 2024. Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów potwierdził, że są na to pieniądze. Następnie dobyły się zakrojone na szeroką skalę konsultacje społeczne, w czasie których ludzie w całym kraju testowali w szczegółach założenia ustawy (niepełnosprawność niepełnosprawności nierówna).

Projekt przeszedł uzgodnienia międzyresortowe, akceptowały go kolejne komitety Rady Ministrów. Aż trafił na posiedzenie Stałego Komitetu. To ostatni etap przed posiedzeniem rządu.

Jak władza zgubiła kilkaset tysięcy głosów

Wtedy, tuż przed wyborami prezydenckimi, prace nad projektem utknęły. Przyczyn do dziś nikt nie umie wyjaśnić. Chodziło o rzecz ważną dla co najmniej kilkuset tysięcy wyborców w momencie, gdy los prezydentury zależał od nawet mniejszej liczby głosów.

Do końca lipca opinia publiczna nie wiedziała, co się z projektem dzieje. W tym czasie – jak udało się dowiedzieć OKO.press w ministerstwie polityki społecznej – odbyły się cztery posiedzenia zespołu ekspertów. Następnie już 17 lipca Ministerstwo Finansów przesłało pakiet 43 uwag. Wydobyliśmy je, składając wniosek o dostęp do informacji publicznej. Są niezwykle drobiazgowe.

Jakby dążenie do doskonałości przysłoniło administracji cel, jaki ma przynieść zmiana.

Dopiero teraz, 5 sierpnia pod KPRM, ministra Dziemianowicz-Bąk powiedziała:

„Do tego projektu było dużo uwag i poprawek. I nic dziwnego, bo wprowadzenie systemu asystencji osobistej dla osób z niepełnosprawnościami to jest rewolucja. Kardynalna zmiana na rzecz wsparcia, ale umożliwienia realizowania potencjału każdej osoby z niepełnosprawnością. Umożliwienie pełni życia im i ich rodzinom”.

Dziemianowicz-Bąk w promowaniu projektu zastąpiła w końcu swojego zastępcę z Polski 2050, pełnomocnika rządu ds. osób z niepełnosprawnościami wiceministra Łukasza Krasonia:

View post on Twitter

To wyjaśnienie było jednak bardzo spóźnione. Bo 26 lipca premier Tusk na wiecu w Pabianicach (który po rekonstrukcji rządu miał tchnąć w jego zwolenników nowego ducha), powiedział, że akurat na asystencję osobistą nie ma pieniędzy. Gdyż Polska musi się zbroić i wydawać na obronność 5 proc. PKB.

„Znam osoby, które się po tym załamały. Niektórzy płakali. Przecież pomoc asystencka to nie tylko pomoc osobie na wózku. To pomoc całej rodzinie”

– mówił 5 sierpnia pan Piotr przed KPRM.

Gdy z oświadczenia premiera zrobiła się awantura, przedstawiciele rządu, w tym premier, zaczęli się z pabianickiej deklaracji wycofywać. Padła zapowiedź, że ustawa będzie. Ale później. W 2027 roku. A poza tym rząd przecież „daje wypłaty”. Widać było, że VIP-y nie wiedzą, o co chodzi.

OKO.press zrobiło dla nich nawet małą ściągawkę:

W skrócie

  • Chodzi o to, by wdrożyć cywilizowane standardy wsparcia osób z niepełnosprawnościami (OzN). Zgodne z prawami człowieka, Konstytucją i wzmacniające szanse Polski na rozwój.
  • Projekt ustawy o asystencji odpowiada na potrzeby kilkuset tysięcy osób, ale też na dużo szersze społeczne lęki związane z ryzykiem niepełnosprawności w rodzinie.
  • Jest to więc inwestycja społeczna, którą komunikacyjnie można porównywać z budową autostrad i nowoczesnych kolei. Wzmacnia ona także bezpieczeństwo i odporność społeczną, bo państwo wspiera tu ludzi we wzajemnej pomocy, która wykracza poza więzy rodzinne.
  • Ta fundamentalna zmiana stosunku władzy publicznej do niepełnosprawności NIE POWINNA BYĆ ŁĄCZONA – i mylona – ze sposobami łatania dotychczasowego systemu (jest nim np. podniesienie WYSOKOŚCI RENTY SOCJALNEJ dla niektórych OzN). To też jest ważne, ale nie rewolucyjne. I nie jest inwestycją społeczną. Oraz wiąże się z wątpliwościami konstytucyjnymi.
  • Ta ważna zmiana jest już jednak wdrażana przez rząd Koalicji 15 października – w postaci świadczenia wspierającego. Poradzenie sobie z bigosem, który przygotował rząd PiS, to duży sukces obecnego rządu. 100 tys. osób dostaje dziś to nowe świadczenie wyliczane na podstawie indywidualnej sytuacji danej osoby.
  • Asystencja osobista to druga część tej zmiany. Kluczowa dla powodzenia operacji.
  • Została ona obiecana w 100 konkretach KO i w umowie koalicyjnej.
  • Projekt ustawy o asystencji powstał w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Jest jednak efektem wysiłku aktywistów i ekspertów społecznych. Projekt był szeroko konsultowany, co też jest osiągnięciem tego rządu – poprzednicy ignorowali obowiązek konsultowania rozwiązań dotyczących OzN.
  • Środowisko osób z niepełnosprawnościami gotowe jest do rozmów o znalezieniu źródeł finansowania asystencji, jeśli budżet jest w kłopotach. Jednym z pomysłów jest podniesienie akcyzy na alkohol w piwie do poziomu innych napojów alkoholowych. Chodzi o koszt rzędu 60 groszy za puszkę.

Rozwinięcie

1. Jak jest teraz

Sprawy niepełnosprawności traktowane są w Polsce od lat jako problem rodziny. Dla państwa to wyłącznie koszt – w postaci różnych niskich świadczeń dla osób, które są „niezdatne do pracy” oraz dla ich opiekunów. Z punktu widzenia rodzin system oparty jest na niewolniczej pracy opiekunów, często wyłączanych z rynku pracy. Którzy jednak w tej sytuacji mają prawo podejmować decyzję za „podopiecznego”.

Tymczasem w 2012 roku Polska ratyfikowała konwencję ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami. Od tej pory fundamentem systemu wsparcia dla OzN jest prawo do niezależnego życia. Do decydowania o sobie na tyle, na ile to możliwe.

Polski system jest z tą ideą sprzeczny.

Jego zmiana wprowadzana jest od lat, a stoją za nią głównie przedstawiciele polskiego społeczeństwa obywatelskiego. To ludzie tworzący w całej Polsce organizacje działające na rzecz OzN. Ci, którzy wiedzą, że w ich przypadku jedyną odpowiedzią na pytanie „a co będzie z moim dzieckiem, jak umrę”, jest system wprowadzony przez konwencję ONZ.

2. Na czym polega zmiana

Jego częścią są m.in. dwie ustawy – ustawa o świadczeniu wspierającym (przyjęta przez PiS w 2023) i ustawa o asystencji osobistej („to” premiera Tuska).

Obie opierają się na założeniu, że wsparcie musi być kierowane do samej osoby z niepełnosprawnością. I to nie na podstawie oceny jej „niezdolności do”, ale indywidualnej oceny potrzeby wsparcia.

Powinno być ono:

  • finansowe (świadczenie wspierające)
  • i w postaci usługi asystencji (to nie członek rodziny pomaga się ubrać, umyć, dotrzeć na uczelnię, do pracy, na randkę, na spotkanie towarzyskie – ale profesjonalny asystent; państwo mu płaci, ale uwalnia w ten sposób potencjał dotychczasowego opiekuna i samej osoby z niepełnosprawnością).

Świadczenie wspierające już działa: o tym, ile ma wynieść, decyduje ocena zespołu ekspertów, którzy nie sprawdzają jednak, na co dana osoba choruje, ale jako sobie radzi.

Przyznane pieniądze mają wyrównać dodatkowe koszty związane z niepełnosprawnością. Świadczenie wynosi od 700 zł do ponad 4 tys., w zależności od sytuacji. Obecnie dostaje je ponad 100 tys. osób, a kolejki po nie maleją, bo korek się rozładowuje dzięki pracy administracji.

3. Dlaczego asystencja jest ważna

Asystencja osobista ma być usługą do pary. Bez tego „płatności” na świadczenie wspierające się zmarnują – nie pójdą na rehabilitację i inne realne dodatkowe koszty, ale np. na usługi „pań opiekunek” wyszukiwanych w popłochu i zatrudnianych na czarno.

Projekt ustawy o systemowej asystencji (a nie ustanawianej lokalnie, jeśli uda się na to zdobyć pieniądze, i to tylko na kilka miesięcy) jest w całości procedowany przez rząd Koalicji 15 października.

Największym osiągnięciem jest to, że – zgodnie z Konwencją ONZ – w wypracowywaniu tych rozwiązań brało udział środowisko OzN. Odbyły się konsultacje. To wymóg rangi ustawowej, której jednak do tej pory władza nie przestrzegała. Rząd Tuska zaczął to robić i dlatego ma porządnie przygotowaną ustawę o asystencji. To zmniejsza ryzyko wtop przy wdrażaniu, ale nie gwarantuje, że ich nie będzie.

„Czym jest bezpieczeństwo, Panie Premierze?”

Wtorkowa demonstracja pod Kancelarią Premiera świadczyła o tym, że dla środowiska osób z niepełnosprawnościami ten brak wiedzy jest bardzo dotkliwy.

„Czy bezpieczeństwo rozumiecie tylko po męsku? Jako broń i marsz na front”?

„Jak bez asystenta zejdziemy do schronów?”

„Politycy, może spędzicie dzień na wózku. Ze związanymi rączkami – bez możliwości samodzielnego skorzystania z łazienki i przeglądania mediów społecznościowych?”

„W asystencji chodzi o to, by wyrównywać szanse”.

„Alternatywą dla asystencji jest DPS. W Warszawie koszt pobytu tam to 10-12 tys. złotych. Te pieniądze idą na każdego mieszkańca, niezależnie od tego, czy aż tyle potrzebuje, czy nie”.

„Ile razy dziennie Pan sika, Panie Premierze? Ile razy Wy sikacie? Nasze sikanie musi być zaplanowane! Bo potrzebujemy przy tym pomocy, a nie zawsze ona jest”.

„Pracuję i mam asystentkę. Ona nie tylko pomaga mi dotrzeć do pracy. Czesze mnie i maluje, kiedy idę na spotkanie z chłopakiem. A mój 63-letni ojciec, który do tej pory był moim opiekunem, wreszcie może odetchnąć”.

„Antek ma 15 lat. Nie będzie miał kolegów, bo nastolatki nie tworzą więzi z osobą, której stale towarzyszy rodzic”.

W taki sposób zebrani próbowali przełożyć problem asystencji na język zrozumiały dla polityków i szerokiej publiczności. W końcu jeden z uczestników odtworzył przedwyborcze wystąpienie Donalda Tuska z Kartuz w 2023 roku. Wtedy ówczesny lider opozycji mówił, że wsparcie dla osób z niepełnosprawnościami to nie tylko świadczenia. Że usługa asystencji jest niezbędna, bo uwalnia ludzki potencjał – zarówno osób z niepełnosprawnościami, jak i członków ich rodzin. „I jest tańsza niż DPS”.

Dlaczego Tusk o tym zapomniał? Co się stało, że nie chce rozmawiać o sfinansowaniu projektu asystencji z wyższej akcyzy na alkohol w piwie (bo obecnie alkohol w piwie ma niższą, preferencyjną stawkę). Czy nie moglibyśmy się w taki sposób zrzucić na potrzebujących?

Asystencja i polityka

Jeśli premier chciał po rekonstrukcji rządu i przed inauguracją prezydentury Karola Nawrockiego zmobilizować wyborców hasłem bezpieczeństwa narodowego, to wybrał dla tego najgorszy z możliwych przykładów wartości, którą trzeba będzie dla bezpieczeństwa poświęcić.

Owszem, jak mówiła jedna z uczestniczek protestu pod KPRM, osobom z niepełnosprawnościami łatwo się obiecuje, bo łatwo się z tego potem wycofać.

View post on Twitter

Tylko że teraz rząd już nie ma władzy nad projektem ustawy o asystencji. Projekt, choć szalenie skomplikowany, jest już na tyle zaawansowany, że mogą go też złożyć posłowie.

Posłanka Bożenna Hołownia z Polski 2050 powiedziała OKO.press, że tak się stanie, jeśli we wrześniu projektu rządowego nie będzie w Sejmie. A poselski projekt, nawet z dodatkowymi konsultacjami przewidzianymi dla takich inicjatyw, można będzie uchwalić do końca roku. Komisje poselskie już zdążyły go przestudiować. Mogą pracować szybko. Na wprowadzenie vacatio legis, by – jak mówi premier – ustawa obowiązywała od 2027 roku, nie ma w tym Sejmie większości.

Starsza kobieta na wózku, posłanka Bożena Hołownia, przemawia, wokół ludzie
Posłanka Hołownia, która sama jest osoba z niepełnosprawnością, zapewnia zgromadzonych, że w Sejmie nie odpuści sprawy asystencji. Fot. Agnieszka Jędrzejczyk

Zdaniem Bożenny Hołowni deklarację premiera należy więc rozumieć tak, że w 2027 roku usługa asystencji już będzie. Bo ustawa zacznie obowiązywać od 2026 roku, bez względu na wolę premiera. I wtedy zacznie się budowa całego nowego systemu dla tej usługi społecznej. Włącznie z systemem informatycznym.

Ustawa o asystencji może być zatem przyjęta szybciej, niż zapowiadał premier. I zacznie się mozolny proces jej wdrażania. Polityczne ryzyko jest takie, że nikt tego nie uzna za sukces rządu. Choć uruchomienie nowej usługi będzie wielkim zadaniem. Opinia publiczna może jednak zapamiętać z tego to, że Tusk złamał obietnicę, a potem kręcił.

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze