0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot. Kuba Atys / Age...

Inflacja w sierpniu ciągle przekracza 10 proc. Ta granica ma znaczenie. W wywiadzie dla OKO.press ekonomista dr Wojciech Paczos mówił:

„Z badań, które znam, wynika, że powyżej 10 proc. nie ma możliwości, by rosły wynagrodzenia realne. Od samego początku pandemii mówiłem, że przyjdzie nam zapłacić inflacją, ale NBP nie może dopuścić, by przekroczyła ona 10 proc.”

Jest to też pewna granica psychologiczna – wciąż mówimy o inflacji „dwucyfrowej”. A politycy partii rządzącej i szef NBP często wspominali, że jesienią inflacja będzie już niższa niż 10 proc. Na razie wciąż utrzymuje się powyżej tego poziomu.

Z drugiej strony jest to dopiero szybki szacunek, w połowie miesiąca GUS zbierze dokładne dane i może nastąpić korekta w górę lub w dół.

Korekta jeśli nastąpi, to będzie niewielka. Wówczas możemy zobaczyć, że inflacja wyniosła jednak na przykład 9,9 proc. Ale zmieni to niewiele. To wciąż wysoki wynik.

We wrześniu już niemal na pewno schodzimy poniżej 10 proc., do końca roku może się okazać, że prezes Glapiński miał rację, mówiąc o 6 proc. w grudniu.

Ekonomista banku Pekao Kamil Łuczkowski przewiduje dzisiaj 6,5 proc. na koniec roku. W przyszłym roku tempo dezinflacji niemal na pewno będzie już wyższe, a nikt nie potrafi dziś powiedzieć, kiedy zejdziemy z poziomu 5-6 proc. do celu inflacyjnego NBP (2,5 proc.).

Inflacja w sierpniu: czwarty miesiąc z niską inflacją miesięczną

Co z szybkiego szacunku GUS wiemy o inflacji w sierpniu?

W stosunku do sierpnia rok temu:

  • Wzrost cen żywności o 12,7 proc.,
  • Wzrost cen nośników energii o 13,9 proc.,
  • Spadek cen paliw o 6,1 proc.,

Ale z kolei w stosunku do zeszłego miesiąca:

  • Spadek cen żywności o 1 proc.,
  • Ceny nośników energii pozostały bez zmian,
  • Wzrost cen paliw o 1,9 proc.

Co bardzo istotne – w stosunku do zeszłego roku czwarty miesiąc z rzędu mamy zerową lub ujemną inflację. W stosunku do poprzedniego miesiąca wskaźnik cen nie drgnął, w lipcu spadł o 0,2 proc., w maju i czerwcu również był zerowy.

Obniżka stóp już we wrześniu?

To bardzo ważny kontekst przed wrześniowym posiedzeniem Rady Polityki Pieniężnej. Szef RPP i prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński znany jest ze swojej nieprzewidywalności. Zwykle przejawiał ją na konferencjach dzień po posiedzeniu RPP.

Ostatnio postanowił pokazać nowy sposób na zaskoczenie rynku. Najpierw 18 sierpnia zmieniono datę wrześniowego posiedzenia z 5-6 września na 12-13 września. To nietypowy ruch, posiedzenia od dawna odbywają się zawsze w na początku miesiąca.

Wielu obserwatorów odczytało to jako sygnał, że pierwsza obniżka stóp procentowych jest coraz bardziej możliwa. Następnie 30 sierpnia ponownie zmieniono harmonogram, a posiedzenie wróciło do starej daty w pierwszym tygodniu września.

Większość obserwatorów ekonomicznych i tak spodziewa się dziś, że już we wrześniu zobaczymy pierwszą obniżkę stóp procentowych.

Dr Wojciech Paczos nie jest jednak taki pewien:

„Ja bym zalecał jednak ostrożność” – mówi dla OKO.press. – „Obniżanie, podobnie jak podwyższanie stóp procentowych, powinno się odbywać w cyklu. Rada powinna mieć pewność, że po pierwszej podwyżce będą mogły przyjść kolejne. W mojej ocenie na obniżka dzisiaj byłaby przedwczesna, właśnie ze względu na brak pewności. Za to dzisiejsze dane na pewno zwiększają prawdopodobieństwo obniżki stóp w październiku”.

Przeczytaj także:

Prezes polityk

Przekonanie, że podwyżka może nastąpić już teraz, wynika też z pozaekonomicznego kontekstu. Chodzi oczywiście o nadchodzące wybory. NBP i RPP to teoretycznie niezależne, apolityczne organizacje.

Prezes Glapiński lubi to podkreślać na swoich konferencjach. I na tych samych konferencjach chwali rząd za politykę gospodarczą, krytykuje opozycję i Donalda Tuska.

W RPP mamy dziesięciu członków, ale poza prezesem jest tam szóstka osób, które głosują tak jak on, prezes ma więc większość. Jeśli zechce obniżyć stopy, by przed wyborami można było mówić o taniejących kredytach, może to zrobić.

Prezes NBP całą karierę polityczną był związany z Jarosławem Kaczyńskim, wspólnie w latach 90. zakładali partię Porozumienie Centrum.

To wszystko wpływa na wizerunek i wiarygodność NBP. Dr Paczos uważa, że to kluczowy problem polityki antyinflacyjnej obecnej RPP.

„Estonia, którą obrońcy polskiej inflacji podawali ustawicznie jako przykład, że »nawet w strefie euro może być gorzej niż u nas«, odnotowała głębszą dezinflację (w ciągu roku z 25 proc. do niewiele ponad 4 proc.) przy niższych stopach procentowych (4,25 proc.)

To jest najlepsza miara tego, jak ważna jest wiarygodność banku centralnego i przewidywalność polityki monetarnej. Gdy tego brakuje (jak w przypadku NBP i jego prezesa) to jedynym sposobem na obniżenie inflacji jest twarde uderzenie po kieszeniach. Gdy bank centralny cieszy się wysoką wiarygodnością, to wystarczy, że takim uderzeniem tylko postraszy, aby inflacja głęboko wyhamowała”.

W sierpniu dezinflacja w strefie euro zwalnia

Warto w tym kontekście spojrzeć na najnowsze dane ze strefy euro.

Eurostat publikuje je tak samo jak GUS, w ostatnim dniu miesiąca. Niestety na porównywalne dane dla krajów spoza strefy euro będziemy musieli jeszcze chwilę poczekać, te pojawiają się w połowie miesiąca.

GUS i Eurostat korzystają bowiem z nieco inaczej skomponowanych koszyków konsumpcyjnych do obliczania wskaźnika cen. Różnice nie są fundamentalne, ale zauważalne. Wynik Polski w Eurostacie zwykle jest nieco niższy.

Zła wiadomość jest taka, że dezinflacja w strefie euro przyhamowała. Średnia dla całej strefy wynosi tyle samo, co przed miesiącem – 5,3 proc.

Przywołany przez dr Paczosa przykład Estonii jest jednak imponujący – tam inflacja w sierpniu to już tylko 4,3 proc. i kolejny duży spadek od ostatniego miesiąca – z 6,2 proc.

Żaden z dwudziestu krajów strefy euro nie przekracza już 10 proc. Wyraźny wzrost inflacji to na przykład Francja – z 5,1 proc. na 5,7 proc. W ujęciu miesiąc do miesiąca we Francji ceny wzrosły o jeden procent.

Największy miesięczny skok obserwowaliśmy w Belgii – aż o 2,5 proc. Mogą to być nagłe wahania sezonowe, ale jak na zmianę miesiąc do miesiąca są niepokojąco wysokie. Średni miesięczny wzrost w całej strefie euro to jednak aż 0,6 proc.

EBC sobie, NBP sobie

Taka inflacja co miesiąc przez rok oznaczałaby roczny wskaźnik na poziomie 7,4 proc. – zdecydowanie zbyt dużo. Wyniki te z pewnością dołożą argumentów zwolennikom polityki Europejskiego Banku Centralnego, który na początku sierpnia nieco podniósł stopy procentowe. Głównym uzasadnieniem decyzji było ryzyko utrwalenia się inflacji na zbyt wysokim poziomie.

W Polsce tymczasem szykujemy się na ruch, który byłby wbrew temu, jak zwykle działają banki centralne. Obniżki stóp zwykle zapowiadane są z wyprzedzeniem. Rzadko rozpoczyna się je w momencie, gdy inflacja w sierpniu wciąż osiąga 10 proc.

Paradoks prezesa Glapińskiego polega na tym, że w tym momencie wszyscy spodziewają się już niespodziewanego, czyli właśnie obniżki. Ale ostatnie słowo należy do prezesa NBP, a decyzję poznamy w przyszłym tygodniu.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze