0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Szefowa Instytutu Pileckiego Magdalena Gawin i były minister kultury Piotr Gliński na tle nowojorskich landmarkówSzefowa Instytutu Pi...

„Musimy mieć miejsce, gdzie przechodzą tymi alejami nowojorczycy, turyści z całego świata. Musimy informować świat o ważnych sprawach, dlatego tutaj, w Nowym Jorku, w tak prestiżowym miejscu – na dolnym Manhattanie, organizujemy trzeci oddział Instytutu Pileckiego. Będzie on opowiadał polską historię” – przekonywał na początku października 2023 roku ówczesny minister kultury i wicepremier Piotr Gliński.

Budynek, w którym rozlokować ma się wkrótce nowa placówka Instytutu, mieści się na 92 Greenwich Street, w ścisłym centrum Nowego Jorku. To najstarsza część miasta, obecnie dzielnica finansowa. Na Broadway idzie się stąd dwie minuty, do budynku nowojorskiej giełdy na Wall Street – pięć minut. Nieopodal mieści się też tzw. ground zero, czyli tereny, na których stały zniszczone w zamachu 11 września 2001 wieżowce World Trade Center.

Choć misją powołanego przez PiS Instytutu Pileckiego miało być prowadzenie badań naukowych nad XX-wiecznymi totalitaryzmami oraz ich polskimi ofiarami, placówka w Nowym Jorku zajmie się przede wszystkim popularyzowaniem wiedzy o poniesionych przez Polskę stratach.

„Chcemy, żeby te wszystkie wydarzenia związane z naszą historią były znane na całym świecie” – tłumaczył Gliński.

Jak ustaliliśmy,

prowadzenie Instytutu Pileckiego w takiej lokalizacji ma kosztować budżet państwa 25 mln zł rocznie.

Tyle wynosi dotacja podmiotowa zadekretowana dla filii w USA w budżecie na 2024 rok jeszcze przez resort kultury pod wodzą Piotra Glińskiego. Co z kosztownym i kontrowersyjnym instytutem zrobi nowa władza?

3011 m² w sercu Nowego Jorku

25 mln zł to kwota prawie dwukrotnie wyższa niż planowano. Gdy w 2021 roku trwały prace nad ustawą pozwalającą Instytutowi na otwieranie placówek poza UE, roczne koszty prowadzenia filii w Nowym Jorku szacowano na 13 mln złotych.

Przeczytaj także:

Skąd tak drastyczny wzrost? Przynajmniej częściowo to pokłosie wyboru nieruchomości. Czynsze w Nowym Jorku należą do najwyższych na świecie, a na dolnym Manhattanie są szczególnie wysokie. W dodatku Instytut Pileckiego na swoją działalność przeznaczy biura na trzech piętrach 38-piętrowego budynku przy Greenwich Street. Łączna powierzchnia placówki to aż 3011 m².

Miesięczny koszt obsługi biura wyniesie ok. 190 tys. dolarów, czyli, po obecnym kursie, ponad 750 tys. zł.

Większość to koszty najmu – 135 tys. dolarów miesięcznie, czyli ponad pół miliona złotych. Wysoki czynsz niedawno przegnał z tego samego budynku muzeum pamięci 11 września (ang. 9/11 Tribute Museum, odrębne od państwowego 9/11 Memorial and Museum). W marcu 2022 roku muzeum ogłosiło, że turystów po pandemii jest za mało, żeby mogło utrzymać się na Greenwich Street bez pomocy rządu.

Wieżowiec w Nowym Jorku, w którym siedzibę ma Instytut Pileckiego. Widok z poziomu przechodnia
Siedziba Instytutu Pileckiego w Nowym Jorku przy 92 Greenwich Street. Fot. Google Maps, zrzut ekranu

Pieniądze okazały się nie być problemem dla rządu PiS. Instytut Pileckiego podpisał umowę najmu pomieszczeń najmu nowojorskiego biura na 15 lat.

Jak łatwo policzyć, koszt w skali roku będzie wynosił ok. 9 mln złotych. Co z pozostałymi 16 mln zł zaplanowanymi w budżecie na 2024 rok przez poprzednią władzę? Instytut zdradza nam, że biura są w dobrym stanie technicznym, przewiduje jedynie prace „renowacyjne i adaptacyjne”. Nie chce natomiast wyjawić, ilu pracowników planuje zatrudnić w biurze o powierzchni 3011 m². Obecnie pracuje tam tylko jedna osoba.

Dyplomacja w Pilecki inc.

Nowojorski oddział Instytutu Pileckiego formalnie nie będzie polską placówką – został zarejestrowany w ubiegłym roku jako amerykańska spółka. Instytut tłumaczy, że taka forma działalności „okazała się najlepsza i najbardziej pasująca do charakteru i specyfiki zadań realizowanych przez Instytut Pileckiego w Stanach Zjednoczonych”. Oznacza to, że

pracownikami będą tam przede wszystkim obywatele USA lub osoby posiadające pozwolenie na pracę w tym kraju.

Jak to możliwe, że polski państwowy instytut badawczy zakłada w Stanach firmę? Pozwoliły na to zmiany w ustawie o Instytucie Pileckiego przyjęte w 2021 roku przy niemal jednomyślnej zgodzie Sejmu. Rząd PiS wskazywał wtedy, że w niektórych krajach właśnie forma spółki może okazać się najwłaściwsza.

Pytanie, czy Instytut Pileckiego w ogóle musi działać w Stanach Zjednoczonych. Nie jest to miejsce szczególnie istotne z punktu widzenia badań nad historią XX-wiecznych totalitaryzmów. Jak przyznał minister Gliński, nie chodzi jednak o badania, a o „dbanie o dobry wizerunek Polski” i „walczenie o to, by polska narracja historyczna, która jest oparta na faktach, była znana”.

„Należy nam się także duża suma odszkodowań wojennych, ale – niestety – świat o tym nie wie” – zaznaczył Gliński, anonsując powstanie placówki.

Ale dyplomacją kulturalną i opowiadaniem o polskiej historii zajmuje się już w Nowym Jorku inna rządowa instytucja: podlegający Ministerstwu Spraw Zagranicznych Instytut Polski. Dbanie o dobry wizerunek kraju należy także do zadań ambasady w Waszyngtonie.

Trudno powiedzieć też, czy wystawy i wydarzenia poświęcone historii Polski zainteresują turystów spacerujących po dolnym Manhattanie, skoro nie udało się to muzeum organizującemu piesze wycieczki śladem zamachów z 11 września.

Co dalej z imperium Magdaleny Gawin?

Filia w Nowym Jorku dołącza do szeregu innych lokalizacji, w których mieści się dziś Instytut Pileckiego. W OKO.press pisaliśmy, że od momentu powstania wydał już ponad 268 mln zł na zakup i adaptację kolejnych nieruchomości. W tym:

  • 115 mln zł na zabytkowy hotel w szwajcarskim Rapperswilu, który planuje teraz odremontować;
  • 70,2 mln zł na zakup i remont tzw. Domu Turka, zabytkowej kamienicy w Augustowie;
  • 75,7 mln zł na przebudowę biurowca przy ul. Siennej w Warszawie, głównej siedziby Instytutu;
  • 7,6 mln zł na remont jednego z dwóch lokali wystawienniczych na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.

Do tego dochodzą rosnące koszty najmu przestrzeni pod placówkę w Berlinie – w biurowcu w ścisłym centrum stolicy Niemiec, nieopodal Bramy Brandenburskiej. Obecnie czynsz wynosi tam 272 tys. zł miesięcznie, czyli 3,2 mln zł rocznie. To wszystko generuje wzrost kosztów bieżących. Dotacja podmiotowa dla Instytutu w 2023 roku wyniosła 69 mln zł, ponad trzy razy więcej niż w roku 2020.

Instytut od momentu powstania w 2017 roku budził kontrowersje. Zwolennicy uważają, że jest potrzebnym narzędziem polskiej polityki historycznej. Przeciwnicy uznają go za instytucję propagandową, mającą na celu nie tyle rzetelny namysł nad polską historią, co szerzenie jednowymiarowej „narracji”. Krytycy podnoszą też, że instytucja dubluje zadania Instytutu Pamięci Narodowej, na który Polska wydaje rocznie setki milionów złotych.

Mimo tych wątpliwości pod rządami dyrektorki Magdaleny Gawin, byłej wiceministry kultury i głównej konserwatorki zabytków, Instytut rozrósł się do pokaźnych rozmiarów. A choć w założeniu miał być „skromny”, generuje coraz większe koszty. Na razie nie wiadomo, czy rząd Donalda Tuska, który przygotował już nowy budżet, utrzyma dla niego tak wysoką dotację.

Niewykluczone, że Instytut zostanie po prostu zlikwidowany. W rozmowie z OKO.press pod koniec października 2023 poseł KO Michał Szczerba nie przesądzał o jego losach. Ewentualna likwidacja wymagać będzie zmian w prawie. Taki ruch zablokować może jednak prezydent Andrzej Duda.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze