„Zlikwidujemy m.in. Instytut de Republica czy Instytutu Myśli Narodowej”. Będą spore cięcia w budżecie Instytutu Pamięci Narodowej i będzie jego reforma. „Koniec z polityką historyczną PiS”
„W IPN mamy do czynienia z gigantycznym przerostem zatrudnienia. Jako poseł, który zajmował się sprawozdaniami z działalności IPN, miałem wrażenie, że jego budżet był wręcz sztucznie pompowany. Z drugiej strony mieliśmy zastrzeżenia do jakości tych działań. Budżet IPN na 2024 rok trzeba drastycznie zmniejszyć, ograniczając go do zadań ustawowych” – mówi w rozmowie z OKO.press poseł KO Michał Szczerba. (Na zdjęciu u góry z lewej strony, obok poseł Dariusz Joński).
Adam Leszczyński, OKO.press: Koalicja Obywatelska zapowiada likwidację różnych instytucji powołanych przez PiS w czasie ich rządów. Jakie są to instytucje? Co je łączy?
Michał Szczerba, poseł Koalicji Obywatelskiej, przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego NATO: Łączy je przede wszystkim to, że powstały w okresie rządów PiS. I mimo wzniosłych haseł, realizowały jeden cel: były przepompownią środków i przechowalnią dla nienażartych PiS-owskich gąb. Wprost dublują też zadania innych instytucji takich jak PAN czy IPN.
Zapowiadamy likwidację siedemnastu z nich.
Zadaniem części z nich było kupienie poparcia środowisk skrajnych. Za to odpowiadał np. Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, który operował środkami Funduszu Patriotycznego.
Z niego przepompowano dziesiątki milionów do organizacji prawicowych i nacjonalistycznych. Wzbogaciły się one o nieruchomości, auta, sprzęt, a nawet studia telewizyjne.
Inny cel miał Instytut de Republica. Formalnie działający jako think tank, dawał etaty i zlecenia ludziom powiązanym z PiS. Stał się przechowalnią dla męża Julii Przyłębskiej, po jego powrocie z placówki dyplomatycznej z Berlina.
Krajowy Instytut Mediów to głównie wyprowadzanie środków na badania.
Jest Narodowy Instytut Wolności, który miał wspierać społeczeństwo obywatelskie, a rozdziela prawie wyłącznie dla swoich. Po wyborach ogłosili już konkurs na kolejne 60 milionów. To ich ostatni skok. Jak się tylko uda, unieważnimy ten konkurs.
Polska Fundacja Narodowa?
Ostatnią rzeczą, którą się zajmuje to budowa marki „Polska”. Cyklicznie zasilana pieniądzmi ze spółek, działa jak klasyczna pralnia. Będzie za jakiś czas w akademickich podręcznikach podawana jako przykład politycznej korupcji.
A jeśli któraś z tych instytucji robi, mimo wszystko, także coś dobrego?
Chciałem bardzo wyraźnie powiedzieć, że działania pozytywne będą kontynuowane – ale wyłącznie te, które zasługują na to.
Organizacje pozarządowe, także te niepisowskie, chciałyby zachowania Narodowego Instytutu Wolności, który rozdziela dotacje, tylko zmiany jego formy funkcjonowania…
Wypracujemy z NGO-sami nowe standardy zasady i procedury dofinansowania projektów w transparentnej procedurze. Beneficjenci muszą dysponować potencjałem organizacyjnym, ludzkim i doświadczeniem gwarantującymi realizację. Środki nie znikną, trafią do tych, którzy realnie istnieją, mają potencjał i robią coś społecznie dobrego.
Mieliśmy do czynienia z wieloma patologiami, które odkrywaliśmy wspólnie z posłem Dariuszem Jońskim. Między innymi z Funduszu Patriotycznego dotację dostała „Straż Narodowa” będąca zwykłym stowarzyszeniem, składająca się z trzech członków, w tym Roberta Bąkiewicza. Zarejestrowana nie w sądzie, ale w starostwie powiatowym. Z uchwałami pisanymi odręcznie, na kolanie.
To stowarzyszenie otrzymało dotację 1 mln 700 tys. zł na zakup nieruchomości. W dodatku umowa została podpisana ze stowarzyszeniem, bez zabezpieczenia trwałości projektu i zakazu sprzedaży nieruchomości. Dopiero na skutek naszej kontroli, kilka miesięcy temu, Fundusz Patriotyczny zmienił swój regulamin. W tej chwili obowiązuje okres 15 lat zakazu zbywania nieruchomości, ale wyłącznie w odniesieniu do nowych umów.
Czyli Robert Bąkiewicz z dwoma kolegami w każdej chwili może sprzedać blisko hektarową nieruchomość, którą kupili, z domkami, w otulinie Parku Krajobrazowego na terenie powiatu otwockiego.
Te instytucje były powoływane na różne sposoby, niektóre ustawą, inne rozporządzeniem, część to fundacje spółek skarbu państwa. Nie można ich zlikwidować jednym ruchem. Jak likwidacja będzie się odbywała?
Mamy na to pomysł, ale nie chcemy go jeszcze przedstawiać. To tak, jak z uporządkowaniem sytuacji w mediach publicznych. Są konkretne scenariusze i mapy drogowe. Aby były skuteczne, trzeba też działać z zaskoczenia.
Natomiast ma pan rację, że każda z tych instytucji ma inny status prawny. Likwidacja niektórych wymaga zmian ustawowych. W innych można to zmienić decyzją ministra.
Duża część kompetencji tych instytucji się pokrywa i mamy de facto do czynienia z finansowaniem tych samych zadań.
Scenariusz finansowania zakupu siedziby dla NGO skopiował Przemysław Czarnek w programie „Willa Plus”. Wiemy również, że w pazernym środowisku Suwerennej Polski chcą tę metodę wykorzystać i stąd ostatni konkurs z Funduszu Sprawiedliwości, który daje możliwości zakupu nieruchomości.
Zapowiadam, że wykorzystamy wszystkie możliwości prawne, aby te umowy rozwiązać.
Przypomnijmy, że Fundusz Sprawiedliwości miał działać na rzecz ofiar przestępstw, przemocy domowej i wypadków drogowych, a finansowany jest nie przez rząd, tylko z nawiązek zasądzanych przez sądy. Te pieniądze przez organizacje pozarządowe powinny trafiać do ofiar, do poszkodowanych, a trafiają do znajomych ekipy Ziobry.
Pamiętam lodówkę kupioną za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości…
… patelnie też były, ekspresy do kawy i miksery, które po prostu rozdawano na lewo i prawo – od Związku Gospodyń Wiejskich przez inne organizacje lokalne.
Były też liczne patologie, na przykład organizacja „Narodowy Dzień Życia”, która otrzymała kilkadziesiąt milionów na zakup kamizelek odblaskowych dla uczniów. Nikt tego nie ustalił nawet z rządową Radą ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Po mojej weryfikacji w szkołach warszawskich okazało się, że te kamizelki nie trafiły do wszystkich. Gdzie więc podziały się te pieniądze?
Zapytam jeszcze o dwie instytucje związane z pisowską polityką historyczną, czyli najpierw o Instytut Pileckiego, a potem o IPN. Czy wobec nich są jakieś plany? Rozumiem, że Instytut Pileckiego został powołany ustawą, więc jest go trudniej zmienić czy zlikwidować, ale czy w ogóle jest taki zamiar?
Powiedziałem, że programy, które mają jakąś wartość społeczną czy edukacyjną i które są potrzebne, będą w różnej formie kontynuowane. Widzę różnicę pomiędzy Instytutem Pileckiego a stowarzyszeniem Bąkiewicza. Są programy Instytutu Pileckiego, np. w sprawie rzezi Woli, które są ważne.
Musimy zlikwidować w pierwszej kolejności te instytucje, które są przepompowniami pieniędzy. To np. fundacje, które powstały przy każdej ze spółek Skarbu Państwa, przy Orlenie, PGNiG, PGE… Aż do wyroku sądowego dotyczącego dotacji dla fundacji pani Magdaleny Ogórek wymykały się jakiejkolwiek kontroli.
Mieliśmy wgląd tylko w oficjalne sprawozdania składane do KRS, które miały skrótowy charakter. Udział tych podmiotów w kampanii referendalnej musi też być oceniony.
Która stanowiła de facto kampanię wyborczą PiS. Czy po zmianie zarządów tych spółek rozwiązanie fundacji będzie możliwe?
Zanim się je zlikwiduje, trzeba rozliczyć to, co tam zastaniemy, czyli przeprowadzić audyt, niektóre umowy rozwiązać i odzyskać środki. Społeczna odpowiedzialność przedsiębiorstw ma sens, ale ludzie PiS z niej zrobili karykaturę.
Przykładem takiej dotacji – przeskakuję teraz trochę – której szczególnie zamierzamy się przyjrzeć, jest dotacja, którą otrzymało środowisko Pawła Kukiza z rezerwy celowej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów na promocję referendów. To 4,3 mln złotych, z których się muszą rozliczyć do końca grudnia.
Zapowiadam: każda faktura, nawet najmniejsza, zostanie przez nas trzy razy obejrzana i jakiekolwiek uchybienie spowoduje żądanie zwrotu pieniędzy. Jak będzie najmniejszy powód, ludzie Kukiza pójdą z torbami.
Podobnie z tymi nieruchomościami. Moim zdaniem – nie możemy w niczym odpuścić i naszym celem powinno być odzyskanie bezprawnie wyprowadzonych środków na wille, mieszkania i inne nieruchomości. 15 października ludzie powiedzieli dość temu złodziejstwu!
Jaki będzie los Instytutu Pamięci Narodowej? Jego budżet to pół miliarda złotych. Platforma Obywatelska wielokrotnie zapowiadała jego likwidację.
Zwracam uwagę, że bardzo dużo nowych instytucji de facto powiela zadania IPN. Mamy tam do czynienia z gigantycznym przerostem zatrudnienia. Widzę to szczególnie w krakowskim oddziale.
Hańbą był awans nacjonalisty i antysemity na szefa wrocławskiego oddziału IPN. Bronili go do końca. To zniszczyło reputację. Jako poseł, który zajmował się sprawozdaniami z działalności IPN, miałem wrażenie, że jego budżet był wręcz sztucznie pompowany. Z drugiej strony mieliśmy zastrzeżenia co do jakości tych działań.
Budżet IPN na 2024 rok trzeba drastycznie zmniejszyć, ograniczając go do zadań ustawowych.
Środki przeznaczyć np. na wzmocnienie urzędu RPO i wdrożyć ochronę prawną sygnalistów. Koniec z taką absurdalną polityką historyczną PiS. A o przyszłości samej instytucji, zdecyduje nowy Sejm.
Historia
Nacjonalizm
NGO
Opozycja
Koalicja Obywatelska
Platforma Obywatelska
Prawo i Sprawiedliwość
Instytut de Republica
Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej
Instytut Pileckiego
IPN
polityka historyczna
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze