0:000:00

0:00

Blisko 60 animalsów, do tego policjanci i prokurator - o godz. 06:00 rano 17 czerwca 2020 roku zaczęła się interwencja w niesławnym schronisku zwierząt w Radysach (woj. warmińsko-mazurskie).

Akcja była przygotowywana w tajemnicy przez organizacje prozwierzęce we współpracy z Prokuraturą Rejonową w Olsztynie i olsztyńską Komendą Policji. Z akcji wyłączono lokalną prokuraturę i policję. Jak nieoficjalnie dowiedziało się OKO.press - z powodu braku zaufania do nich w związku z sytuacją w schronisku.

Według informacji z godzin wieczornych, w trybie interwencyjnym odebrano 30 psów, niektóre w tragicznym stanie. W boksach znaleziono też martwe psy.

[Aktualizacja z nocy z 17 na 18 czerwca: finalnie schronisko w Radysach opuściło 65 psów i 1 kot.]

Wszystko wskazuje na to, że akcja potrwa przynajmniej do późnych godzin nocnych. Trwa zbiórka na leczenie zwierząt. Zebrano już ponad 430 tys. zł.

Przeczytaj także:

Wspólna akcja animalsów, policji i prokuratury

W interwencji bierze udział 6 organizacji prozwierzęcych: OTOZ Animals, TOZ Augustów, Fundacja "Mondo Cane", TOZ Suwałki, Warmińsko-Mazurskie Stowarzyszenie Obrońców Praw Zwierząt w Pasłęku, Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt Otwocki Zwierzyniec i Stowarzyszenie Pogotowie dla Zwierząt.

Policja była przed schroniskiem już o 3 nad ranem, ale weszła - zgodnie z prawem - o godz. 6. Wszyscy pracownicy zostali zgromadzeni w jednym budynku - tak, by nie mogli wejść na teren schroniska.

Najpierw policja zrobiła oględziny obiektu pod kątem procesowym razem z biegłym sądowym. Dopiero potem na teren schroniska mogły wejść organizacje.

Wszyscy uczestnicy interwencji zostali podzieleni na 8 zespołów. W każdym z nich dwóch policjantów, technik policyjny, fotografowie z organizacji i policji, inspektor z NGO, lekarz weterynarii oraz psycholog zwierzęcy. Decyzję o podziale na tyle zespołów podjęła policja, po uprzedniej analizie zdjęć satelitarnych i z drona.

1300 psów, wiele chorych i okaleczonych

Organizacje spisują, opisują i fotografują każdego psa podczas interwencji. Policja prowadzi równolegle osobną ewidencję. Psów w schronisku jest 1300, jeszcze nie zewidencjonowano wszystkich.

Według informacji wieczornych, dotąd odebrano ponad 30 psów i jednego kota.

Wszystkie odbiory są zatwierdzane przez biegłego sądowego powołanego przez prokuraturę.

Wśród odebranych zwierząt jest pies z odgryzionym fragmentem szczęki. Inny ma odgryziony ogon. Jeden pies miał prawie 43 st. C gorączki i w momencie odbioru był w stanie terminalnym. Nie wiadomo, czy przeżyje, walczą o niego weterynarze.

Były też psy z chorobami zakaźnymi - parwowirozą i nosówką. Odebrany kot miał przetoki, ropnie na łapach, był poraniony.

Na terenie schroniska znaleziono też dwa martwe psy: jeszcze ciepłego, zagryzionego szczeniaka oraz wyschnięte, niemal zmumifikowane, stare zwłoki psa.

Wieloletni problem

Pytany przez Onet kierownik schroniska Daniel Dworakowski powiedział, że zwierzętom nie dzieje się żadna krzywda a organizacjom „chodzi tylko o zbiórkę pieniędzy".

Skargi na sytuację zwierząt w schronisku Radysach są znane od wielu lat.

W kwietniu 2019 roku wójt gminy i Animal Rescue Polska interwencyjnie odebrały stamtąd 37 psów. Nie miały dokumentacji medycznej, nie były też sterylizowane, przebywały w przepełnionych boksach.

Ardanowski chce zakazać

Trudno w kontekście tych wydarzeń nie przypomnieć, że minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski chce odebrać organizacjom prozwierzęcym prawo do interwencyjnego odbioru zwierząt. Próbował je wcisnąć do tarczy antykryzysowej 4.0, ale ostatecznie mu się to nie udało.

"Skandalem jest zabieranie zwierząt przez […] organizacje [prozwierzęce – red.]. […] Ci przebierańcy wchodzą, lekceważąc przepisy ochronne, nie tylko w sposób skandaliczny zajmują zwierzęta – to jest często źródło utrzymania dla tych organizacji […], ale stwarzają realne zagrożenie roznoszenia choroby i twierdzą, że ich żadne przepisy nie obowiązują" - mówił w kwietniu 2020 roku.

Gdyby nie ci "przebierańcy", to zwierzęta w schronisku w Radysach cierpiałyby i umierały dalej.
;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze