0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Grzegorz Skowronek / Agencja GazetaGrzegorz Skowronek /...

Publikujemy polemiki dwojga posłów* z gorzkim tekstem Piotra Pacewicza o działaniach opozycji podczas debaty o Krajowym Planie Odbudowy i przed głosowaniem w Sejmie nad Funduszem Odbudowy.

Naczelny OKO.press pisał: „Proponuję zmianę nazw: Polskie Stronnictwo Partyjne, Koalicja Partyjna, Sojusz Lewicy Partyjnej, Partia 2050. Zignorowali wysiłek społeczeństwa obywatelskiego, by naprawić KPO, zdradzili obywateli. Rozgrywali swoje partyjki, uznając chyba, że na tym polega polityka”.

Przeczytaj także:

*Poza tekstem Izabeli Leszczyny z Koalicji Obywatelskiej opublikujemy jeszcze głos posła SLD Roberta Kwiatkowskiego. Oto kluczowy fragment jego polemiki: "Popierałem i popieram ratyfikację ustawy umożliwiającej transfer 770 miliardów złotych do Polski, ale Lewica nie musiała płacić za to dwugodzinnymi (!) rozmowami z politykami partii symbolizującej wszystko, co najgorsze dla naszych wyborców: od mundurowych i »wykształciuchów« po feministki i środowiska LGBT+.

Jednak nawet z tym zastrzeżeniem sądzę, że Lewica ugrała swoje: Polska będzie miała 770 miliardów, potwierdziliśmy swój europejski kurs i będzie więcej instrumentów wdrażania praworządności".

Izabela Leszczyna: Pożyteczni idioci to nie my

Tekstem pt. „Opozycja jako pożyteczni idioci rządu. Bawili się w politykę, nic więcej” Piotr Pacewicz udowodnił, że należy do tych komentatorów życia społeczno-politycznego w Polsce rządzonej przez PiS, który wie, o jaką stawkę chodziło w głosowaniu z 4 maja 2021 roku nad zasobami własnymi UE.

To dobrze, bo „pożytecznych idiotów” krzyczących, że w głosowaniu posłowie mieli opowiedzieć się za lub przeciw środkom unijnym, jest wystarczająco dużo. Równie wielu jest cyników z PiS twierdzących, że to było głosowanie warunkujące wszystkie Fundusze UE dla Polski w nowej perspektywie finansowej.

To dobrze, że są dziennikarze, którzy rozumieją, że w głosowaniu nad ratyfikacją Funduszu Odbudowy chodziło o to, czy środki w ramach KPO będą wydawane na warunkach samorządowców, NGO-sów i w ogóle społeczeństwa obywatelskiego, czy na warunkach rządu PiS.

To drugie nie byłoby dobre, bo przecież wszyscy już wiedzą, że PiS uprawia korupcję polityczną, że sprzeniewierzył setki milionów złotych pod przykrywką walki z pandemią (jak oddadzą władzę, może okaże się, że to były miliardy), i że jest niekompetentny, bo wyrzuca w błoto pieniądze podatników na megalomańskie i nierentowne inwestycje, jak przekop Mierzei Wiślanej czy przeznaczona do wyburzenia elektrownia w Ostrołęce.

Dwa kluczowe pytania

Kluczowe w tym kontekście wydają się dwa pytania:

Czy opozycja zrobiła wszystko, żeby skorumpowany, niedemokratyczny rząd, pełen nepotyzmu i partyjniactwa, nie mógł przegłosować w Sejmie ustawy, która zapewniła mu ulubioną pozycję PiS-u, czyli „dziel i rządź”?

Czy opozycja, mając usta pełne frazesów o praworządności, pomogła jednak PiS-owi uniknąć poważnego kryzysu i osłabienia Zepsutej Prawicy?

I tu muszę zgodzić się z Piotrem Pacewiczem - opozycja nie zdała tego egzaminu. Ale czy razy rozdzielane na lewo i prawo przez autora artykułu o pożytecznych idiotach należą się wszystkim partiom politycznym i to po równo? I tu zaczyna się moja polemika z tezami zawartymi w tekście Piotra Pacewicza.

Byliśmy na wszystkich konsultacjach społecznych

Były bardzo ważne - znowu zgoda. Ale dlaczego ktoś uważa, że partie polityczne reprezentowane w Sejmie RP powinny zabierać głos podczas tych dyskusji? To był czas dla strony społecznej, jak sama nazwa wskazuje.

A że partie powinny słuchać głosu społeczeństwa? To oczywiste, dlatego posłowie Koalicji Obywatelskiej byli obecni na wszystkich (!) konsultacjach i wysłuchaniach publicznych, ale nie po to, żeby mówić, tylko żeby słuchać, czego chcą samorządowcy, przedsiębiorcy, pracownicy i organizacje pozarządowe.

Sama brałam udział „na żywo” w konsultacjach dotyczących dwóch komponentów „zielonych”, a na odsłuchanie pozostałych poświęciłam kilka nocy. I zapewniam, że tak zrobiło bardzo wielu naszych posłów, bo po zakończeniu konsultacji społecznych odbyliśmy trzy nasze wewnętrzne debaty w Instytucie Obywatelskim.

A gdzie prezentowaliśmy oczekiwania strony społecznej, starając się być jej głosem? Tam, gdzie posłowie powinni to robić, czyli w Sejmie RP.

Już w lutym podczas informacji bieżącej (na nasz wniosek) żądaliśmy szerokiej dyskusji nad KPO w Sejmie, a na posiedzeniach sześciu komisji sejmowych, które na nasz wniosek w trybie art. 152 odbyły się w kwietniu/maju, upominaliśmy się o postulaty wyartykułowane podczas konsultacji.

Dotyczyły zdrowia, edukacji, energetyki, cyfryzacji, prawdziwego władztwa dla samorządów nad 40 proc. środków z Funduszu Odbudowy, decyzyjności dla społeczeństwa obywatelskiego poprzez udział w Komitecie Sterującym i kontroli obywatelskiej nad wydatkowaniem środków.

To wszystko można sprawdzić w stenogramach z komisji: edukacji; energii, klimatu i aktywów państwowych; ochrony środowiska; gospodarki i rozwoju; samorządu terytorialnego; zdrowia.

A o tym, jak PiS traktuje opozycję sejmową, niech świadczy fakt, że komisja zdrowia i komisja samorządu w sprawie Krajowego Planu Odbudowy zostały zwołane już po wysłaniu KPO do Brukseli i głosowaniu nad ratyfikacją.

I znowu przychodzi mi zgodzić się z P. Pacewiczem: społeczeństwo obywatelskie pokazało mądrość, odwagę i troskę o państwo. Ale już zdanie twierdzące, że Koalicja Obywatelska nie zainteresowała się tym jest nieprawdziwe.

Osobiście, wraz z senatorem Bogdanem Klichem, odpowiadałam za kontakty z organizacjami pozarządowymi. Braliśmy udział w kilku spotkaniach, a postulaty tam zgłaszane znalazły się w naszych poprawkach.

Wiem też, że również przedstawiciele PSL uczestniczyli w takich dodatkowych konsultacjach. Ostateczną wersję naszych poprawek konsultowaliśmy 3 maja z zainteresowanymi stronami, także z przedstawicielami samorządów.

Wśród naszych poprawek znalazła się też taka, która miała ograniczyć partyjne łupy w Spółkach Skarbu Państwa, bo to one mają „skonsumować” gros środków na „zieloną energię”. Dlatego zgłosiliśmy poprawkę, aby SSP mogły korzystać tylko z części pożyczkowej KPO, bo dla dużych podmiotów rynkowych długoterminowa pożyczka na bardzo dobrych warunkach jest wystarczającym wsparciem i umożliwia realizację projektów transformacyjnych.

Poprawkę o „minimum demokratycznym” też przygotowaliśmy. Po wewnętrznej dyskusji, także pod wpływem strony społecznej, zrezygnowaliśmy z niej, bo ani samorządy, ani NGO-sy nie chciały rozpoczynać przy okazji KPO debaty politycznej. „Polityczny” w naszym państwie ma bowiem znaczenie pejoratywne, nad czym ubolewam, ale tak jest.

I na koniec o „poważnych negocjacjach z PiS”. Jeśli dwóch liderów partii politycznych reprezentowanych w Sejmie publicznie ogłasza, że warunkiem głosowania „za” ratyfikacją są konkretne postulaty, to przecież wszystko jest jasne.

Trzeci lider nie dołączył nie dlatego, że czegoś nie rozumiał, ale dlatego, że nie chciał. Przecież cała Polska wiedziała, że rząd nie ma większości dla ratyfikacji, że wszystko zależy od odwagi, determinacji i jedności opozycji.

Lewica wiedziała, co robi

Czy można było lepiej zachęcić Lewicę do współpracy? Tak, ale tylko przy założeniu, że nie wiedziała, co robi. Tymczasem wiedziała bardzo dokładnie i każdy dzień obnaża nowe cele tej wolty, oprócz tego oficjalnego, że chodziło o podkreślenie niezależności od innych podmiotów na opozycji.

To zresztą potwierdza, że rzeczywiście liczył się tylko interes partyjny. Maskowanie tego zdaniem o tym, że „Polki i Polacy potrzebują tych pieniędzy”, jest właściwie nie na temat, bo nikt tego faktu nigdy nie kwestionował.

Lewica, deklarując poparcie ratyfikacji w środku negocjacji, wytrąciła fundamentalny, a właściwie jedyny, atut strony społecznej i rzeczywiście „coś” przy tym załatwiła. Szkoda tylko, że dla partii, a nie dla obywateli:

- dodatkowe pieniądze na szpitale Ministerstwo Finansów i Polityki Regionalnej zadeklarowało już w piśmie z 14 kwietnia do Dyrektora Biura Spraw Zagranicznych i UE w Kancelarii Senatu (przekazał mi je senator Bogdan Klich). Taka decyzja rządu była wynikiem braku zgody KE na finansowanie z KPO Narodowego Programu Szczepień i zapadła przed „negocjacjami z Lewicą”;

- 75 tys. mieszkań to projekt, który nie może być sfinansowany z tych środków, a rząd wiedział o tym od urzędników KE zanim wpisał tę inwestycję do KPO. Tak więc oprócz naiwności, że rząd PiS potrafi cokolwiek wybudować, po porażce programu Mieszkanie+, jest jeszcze błąd stricte merytoryczny.

Co zyska Lewica, oprócz przychylności mediów „publicznych” i wspólnej z PiS-em próby niszczenia Koalicji Obywatelskiej? To się jeszcze okaże.

Lewica nie była pożytecznym idiotą, ona przedłożyła interes partyjny nad państwowy.

Partia Szymona Hołowni, która zadeklarowała PiS-owi poparcie w ciemno, też straciła cnotę, chociaż nie zarobiła kopiejki, ale to składam na karb braku doświadczenia.

Koalicja Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe grały wspólnie ze stroną społeczną i samorządami. W mojej ocenie, tak należało postąpić: zmusić rząd do ustępstw, osłabić większość rządzącą i zagwarantować skuteczność i elementarną uczciwość w inwestowaniu pieniędzy z FO.

I ostatecznie muszę przyznać rację autorowi, wygrał Kaczyński i jego giermek - Morawiecki, a straciła Polska samorządowa, pozarządowa i demokratyczna.

Izabela Leszczyna - posłanka z Częstochowy, nauczycielka z wykształcenia, samorządowiec, przez dwa lata, 2013-2015, była wiceministrą finansów, członkini zarządu Platformy Obywatelskiej.

;

Udostępnij:

Redakcja OKO.press

Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press

Komentarze