Ukraińskie działania kontrofensywne w rejonie Iziumu zostały ostatecznie domknięte. Donbas nie jest już zagrożony rosyjskim atakiem od północy. Obrońcy linii na północ od Slowiańska po chwili oddechu będą mogli ruszyć na inne odcinki frontu [203. dzień wojny]
Wizyta prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w wyzwolonym Iziumie [na zdjęciu] ostatecznie potwierdza, że ukraińska armia objęła również pełną kontrolę nad południowymi i wschodnimi obrzeżami miasta - gdzie w ostatnich dniach trwały jeszcze starcia z Rosjanami. Sugeruje to również, że Rosjanie próbujący zorganizować obronę na wschodnim brzegu rzeki Oskił w jej dolnym biegu, muszą być w ciężkim położeniu - i nie mają zdolności do prowadzenia efektywnego ostrzału rejonu Iziuma.
Na skutek ukraińskiej kontrofensywy rosyjskie zgrupowanie w rejonie Iziuma, liczące nie mniej niż kilka tysięcy żołnierzy znalazło się w beznadziejnym położeniu - odcięte od jakichkolwiek dróg zaopatrzeniowych i pod ukraińską presją od północy zachodu i południa. Większość rosyjskiego zgrupowania miała wydostać się z kształtującego się okrążenia w rejonie na południe i wschód od Iziuma przez rzekę Oskił - jednak bez ciężkiego sprzętu.
Według części źródeł miało do tego dojść na mocy zawartej na miejscu nieformalnej umowy między ukraińskimi i rosyjskimi wojskowymi - bez udziału rosyjskiego dowództwa wojsk inwazyjnych.
Na historycznym - a wyostrzonym na twarzach żołnierzy, nie prezydenta, co wiele mówi o stylu ukraińskiej komunikacji w tej wojnie - zdjęciu dokumentującym wizytę, obok Wołodymyra Zełeńskiego (z lewej) widzimy generała Ołeksandra Syrskiego, który dowodzi operacją kontrofensywną w obwodzie charkowskim. To jeden z najwybitniejszych ukraińskich dowódców - Syrski kierował również obroną Kijowa i kontratakami w otoczeniu stolicy Ukrainy, które zakończyły się pierwszą wielką klęską Rosjan w tej wojnie i ich wycofaniem z północnej części kraju. Teraz Syrski dowodził operacją zakończoną wyzwoleniem niemal całej powierzchni obwodu charkowskiego i zmieniającą stosunek sił w tej wojnie.
Wyzwolenie Iziuma wraz z całym otoczeniem miasta oznacza ostateczny koniec rosyjskich marzeń o ataku na Donbas od północy. W konsekwencji nie ma już przed czym bronić linii na północ od Słowiańska i Barwenkowego. Pozwoli to Ukraińcom zreorganizować system obrony Donbasu - a w niedalekiej przyszłości być może i tam zyskać potencjał ofensywny. Siły dotąd zzangażowane w obronę rejonu Słowiańska, będą mogły po uzupełnieniach zostać wykorzystane do walki na wschód i południe od Bachmutu lub na zachód od Doniecka.
Już teraz zaś Ukraińcy prowadzą skuteczne kontrataki wzdłuż Dońca - zarówno w kierunku Łysyczańska i Łymanu, jak i w innych obszarach na północnym brzegu rzeki. W rejonie Łymanu toczą się ciężkie walki - a ukraińska armia wykazuje znaczną determinację, by odbić miasto. Towarzyszą temu manewry oskrzydlające z rejonu wyzwolonego już Światohirska. W północnowschodniej części obwodu charkowskiego - na pograniczu z północą obwodu ługańskiego za rzeką Oskił w jej górnym biegu operują zaś ukraińskie jednostki wykonujące działania rajdowe.
Wielkiego sukcesu kontrofensywy w obwodzie charkowskim i bardzo obiecujących postępów kontrofensywy w obwodzie chersońskim nie byłoby jednak, gdyby nie to, co działo się wcześniej. Ukraińcy zaczęli powoli - i ogromnym, krwawym kosztem - przechylać szalę zwycięstwa jeszcze w tej najczarniejszej godzinie: gdy rozpoczęła się krwawa "bitwa o Donbas".
Wielomiesięczna, twarda, uporczywa i przez długi czas sprawiająca wrażenie wręcz rozpaczliwej obrona Donbasu przed przeważającymi rosyjskimi siłami wspieranymi potężnym ostrzałem artyleryjskim, była wynikiem bardzo trafnej oceny sytuacji dokonanej przez ukraińskich wojskowych. To była przemyślana strategia mająca dać Ukraińcom czas na rozwinięcie i dozbrojenie mobilizowanej armii, zaś Rosjan - dosłownie - utopić we krwi. Opierała się ona na przenikliwej analizie rosyjskich realnych rezerw i zdolności mobilizacyjnych oraz na bardzo celnych przewidywaniach co zastosowanych przez Rosjan rozwiązań taktycznych.
W trakcie "bitwy o Donbas" cały region został zamieniony przez Ukraińców w poszatkowaną wielowarstwowymi liniami obronnymi, usianą bunkrami i stanowiskami artyleryjskimi fortecę. Założenia były takie, by w każdym kolejnym bastionie tej fortecy bronić się jak najdłużej i oddać Rosjanom jak najmniej - ale za jak największą cenę.
I tak właśnie było. Choć kolejne postępy Rosjan w północnej części Donbasu - zdobycie najpierw Rubiżnego i Popasnej, a następnie Siewierodoniecka i Łysyczańska - długo sprawiały wrażenie "walca" - powoli, ale nieubłaganie miażdżącego obrońców, w rzeczywistości rosyjska armia nieustannie ponosiła tam bardzo ciężkie straty i wykrwawiała nie tylko milicje separatystów, ale również jednostki regularnej armii i formacje (np. te z Grupy Wagnera) mające największą wartość bojową. Kiedy zaś ukraińskie dowództwo zwlekało do dosłownie ostatniej chwili z decyzjami o wycofaniu się z kolejnych bronionych miast, co oczywiście kosztowało życie wielu obrońców, chodziło o jedno - by Rosjanie ponieśli jeszcze większe koszty.
Broniąc do upadłego pozostałości kolejnych zrujnowanych ostrzałem miast Donbasu, Ukraińcy kupowali bezcenny czas - niezbędny na tworzenie nowych brygad w ramach mobilizacji i implementację kolejnych dostaw nowoczesnego sprzętu z Zachodu. Równolegle ten sam czas działał wyłącznie na niekorzyść rosyjskiej armii. Rosjanie zużywali w "bitwie o Donbas" kolejne rezerwy sprzętowe i ludzkie - aż w końcu od czerwca rozpoczęli fazę mobilizacji batalionów ochotniczych, które beznadziejnie wyszkolone i niedostatecznie wyposażone okazały się mieć wielokrotnie niższą wartość bojową od jednostek regularnej armii - więcej o tym w osobnym materiale w OKO.press.
Ograniczenia dotyczące zdolności Moskwy do angażowania w Ukrainie regularnej armii analizowaliśmy natomiast jeszcze w pierwszej fazie wojny:
W efekcie zastosowana przez Ukraińców strategia wojny na wyniszczenie okazała się niezwykle skuteczna i powoli tworzyła warunki do rozpoczęcia operacji kontrofensywnych. W lipcu ukraińskie linie były już nieźle nasycone nowoczesnymi armatohaubicami i radarami artyleryjskimi pozwalającymi na prowadzenie skutecznego ognia kontrbateryjnego, co stopniowo, ale bardzo skutecznie niwelowało rosyjską miażdżącą przewagę w artylerii. W sierpniu natomiast swą robotę na dobre rozpoczęły HIMARS-y i wyrzutnie M270 MLRS niszczące głęboko za liniami frontu dziesiątki, a później i setki rosyjskich magazynów amunicji, hubów logistycznych, mostów, stacji radiolokacyjnych i centrów dowodzenia - czyli wszystko to, co stanowiło zaplecze rosyjskiej armii.
Rozpoczęcie operacji kontrofensywnych (ta chersońska rozpoczęła się 29 sierpnia) pokrywało się z kolei w czasie z domknięciem pełnego procesu starannego szkolenia i wyposażania kilkunastu nowych brygad formowanych w ramach mobilizacji, z których część działa obecnie w obwodzie chersońskim, część tworzy ukraiński II rzut w obwodzie charkowskim, a część - jak chodzą słuchy - jest koncentrowana na pograniczu obwodów zaporoskiego i donieckiego.
Część tych brygad za zasługi na polu walki została już nawet odznaczona honorowymi przydomkami, np. 3 Brygada Pancerna wprowadzona do boju już dłuższy czas temu otrzymała miano Żelaznej, a 60 i 61 Brygady Piechoty Zmechanizowanej zaangażowane na Chersońszczyźnie dostały przydomki Ingulecka i Stepowa. Większość brygad Korpusu Rezerwowego dorównuje na polu bitwy jednostkom regularnej ukraińskiej armii w pełni rozwiniętym jeszcze przed ogłoszeniem mobilizacji. I właśnie takie brygady są (w liczbie kilkunastu) przez ukraińską armię wprowadzane na pole walki - dokładnie w tym samym czasie, w którym Rosja opiera swe zdolności mobilizacyjne na batalionach ochotniczych złożonych z chętnych na spore zarobki po 30 dniowym szkoleniu.
Ukraińska armia w ostatnim tygodniu wygrała wielką bitwę o obwód charkowski. Zarazem jednak ukraińscy wojskowi od miesięcy pokazują nam, jak można przechylać szalę zwycięstwa w wojnie z potencjalnie wielokrotnie silniejszym przeciwnikiem.
O mapie: Mapa jest aktualizowana w rytmie odpowiadającym publikacji kolejnych analiz z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE – za każdym razem przedstawia zatem ten względnie* bieżący stan działań wojennych, nie zaś ten historyczny zgodny z datami publikacji poszczególnych odcinków. Dla wygody korzystania mapę zdecydowanie warto rozwinąć – służy do tego przycisk w jej lewym dolnym rogu.
Odwzorowany przebieg linii frontu ma charakter mniej lub bardziej przybliżony – zwłaszcza w rejonach, gdzie biegnie ona wzdłuż krętych meandrów rzek Doniec, Oskił i Ingulec.
*Musimy pamiętać, że część informacji trafia do nas z dobowym (lub i dłuższym) opóźnieniem, część zaś wymaga weryfikacji – aktualizując mapę korzystamy wyłącznie z potwierdzonych danych, choć w analizach wspominamy i o tych nie w pełni jeszcze zweryfikowanych.
Wszystkie dotychczasowe teksty z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE, w których relacjonujemy przebieg działań wojennych w Ukrainie, znajdziesz TUTAJ.
Świat
Władimir Putin
Wołodymyr Zełenski
agresja Rosji na Ukrainę
Sytuacja na froncie
Ukraina
wojna w Ukrainie
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze