„Trzeba przełączyć się na myślenie, że to dopiero trzeci czy czwarty dzień, nie martwić się o dziesiąty. To długotrwały proces i chociaż ze środka wszystko może wyglądać beznadziejnie, to z każdym dniem coś się zmienia” – mówi OKO.press Monika Żelazik, szefowa Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego LOT. Poprosiliśmy ją o rady dla strajkujących
Strajk pilotów i stewardess LOT był jednym z najgłośniejszych sukcesów pracowniczych w 2018 roku. Podczas strajku prezes Rafał Milczarski:
Po 2 tygodniach 1 listopada strajkujący wygrali. Zarząd przywrócił do pracy Monikę Żelazik i 67 osób zwolnionych za strajk. Wycofał też wobec nich żądania pieniężne. Dwa tygodnie temu, 26 marca 2019 zawarto porozumienie wprowadzające nowy regulamin wynagrodzeń. Kończąc wieloletni spór zbiorowy.
Dzisiaj pracownicy LOT wspierają strajkujących nauczycieli. O to, czego się spodziewać i jak wytrwać w strajku zapytaliśmy Monikę Żelazik, szefową Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego PLL LOT.
„Gdybym miała dzisiaj radzić jak zadbać o powodzenie jakiegokolwiek strajku, to polecałabym trzymać się z daleka od »Solidarności«”.
O tym, że Solidarność osłabia strajki i idzie na rękę rządowi mogło się już przekonać wiele protestujących grup zawodowych: pielęgniarki, pracownicy sądów, listonosze, a teraz także nauczyciele. OKO.press pisało o tym:
O tym jak "S" nauczycieli układa się z rządem pisaliśmy już tutaj:
„Od początku podejrzewaliśmy, że tak to się skończy i »Solidarność« sprzeda ten protest. To jest ten sam utarty schemat, który powtarza się przy wszystkich protestach” – mówi Żelazik.
O tym, że „S” działająca w LOT wyłamała się z wcześniejszego międzyzwiązkowego porozumienia i nie zastrajkuje, reszta związków dowiedziała się z mediów dzień przed planowaną datą strajku 1 maja.
„Odwrót »Solidarności« pozbawił wielu pracowników pewności, bardzo osłabiło to nasz protest. Knuli z zarządem spółki jak pozbawić nasz strajk paliwa. Stali się kocem gaśniczym dla walki pracowniczej w LOT".
„A »Solidarność« jest w LOT bardzo słaba” – mówi Żelazik. „W tej chwili mają ledwie kilkudziesięciu członków i w świetle przepisów są niereprezentatywni. To tak jakby ogon kręcił psem! Kiedy dyscyplinarnie mnie zwolniono [co sprowokowało zwycięski strajk rozpoczęty 18 października] nie okazali mi żadnego wsparcia".
„Nauczycielom radziłabym odsadzić »Solidarność« od stołu. Oni mają 1/8 wszystkich związkowców, w ogóle nie powinni zasiadać do negocjacji. My na pewno tamtej zdrady nie zapomnimy".
Jakie są kolejne stałe elementy walki ze strajkującymi?
„Rząd wychodzi z założenia, że kłamstwo powtarzane wielokrotnie staje się prawdą. Ale myślę, że nauczyciele nie mają się czym przejmować. Rząd zadarł z grupą otoczoną dużym szacunkiem, nie tak łatwo będzie ich oczernić” - mówi Żelazik.
A co z obarczaniem odpowiedzialnością? „Sytuacja nauczycieli różni się od naszej. Nas obarczano odpowiedzialnością za odwołane loty, a nauczycieli, za przyszłość dzieci". A tę gigantyczną odpowiedzialność nauczyciele czują nawet bez rządowych oskarżeń.
„Problem egzaminów zaważył niestety na jedności strajkujących.
Według mnie strajku nie powinno się przerywać i mówię to jako matka dziecka, które przystępuje właśnie do egzaminów gimnazjalnych".
„Nie ma co mówić, że nie należy dzieci wciągać w ten konflikt, bo one już w nim tkwią. Mają okazję odrobić najważniejszą lekcję wiedzy o społeczeństwie. Kim jesteśmy jako społeczeństwo, jako pracownicy i czego możemy od siebie nawzajem oczekiwać, a na co nie możemy pozwalać".
„Ale nie mogę tego oczywiście oceniać, nie umiem postawić się w sytuacji wychowawczyni mojego syna, która strasznie to wszystko przeżywa, jest cudownym nauczycielem i nie wybaczyłaby sobie nieprzystąpienia do egzaminów z troski o dzieci".
„Pierwszego dnia myślisz, że to będzie krótka piłka. Drugiego, dobra — jutro coś się zmieni. A trzeciego masz wrażenie, że to się nigdy nie skończy i nic się nie dzieje. To moment kryzysowy, w którym część osób się wyłamuje".
„U nauczycieli ten kryzysowy moment zbiegł się z egzaminami, wycieczkami klasowymi... To wszystko przerwało jedność. Ci, którzy strajkują dalej nie mają pewności, czy nauczyciele, którzy strajk przerwali wrócą, czy nie. To będą trudne dni. Każdy boi się zostać sam".
„Wspominam to jako najgorszą część strajku, kiedy ludzie rezygnują. Nie oceniam ich, mają swoje powody, strajk jest bardzo obciążający psychicznie. Ale było to o wiele gorszym ciosem niż to, że niektórzy do strajku nie przystąpili w ogóle".
„Jedną ze strategii osłabienia naszego strajku było wypłacanie tym, którzy nie strajkują o połowę wyższej pensji. Potem okazało się, że wielu pracowników nam tę nadwyżkę wręczyło. To był jeden z najbardziej wzruszających momentów".
Granie na potrzebach finansowych albo opłacanie zastępców, którzy osłabiają wydźwięk strajku to częsta strategia. Nie wszyscy nauczyciele mogą sobie pozwolić na straty finansowe, a brak postępów w negocjacjach budzi obawy, że rząd chce ich przetrzymać.
„Dlatego tak ważne jest wsparcie samorządów, które chociaż nie mogą płacić za strajk, to mają wiele innych środków, mogą np. przyznawać nagrody. Nam bardzo pomógł fundusz strajkowy — wpłacali na niego pracownicy LOT, ale także pasażerowie, nawet obcokrajowcy. Solidarność jest bardzo ważna".
Jeśli chcesz wesprzeć Fundusz Strajkowy nauczycieli, potrzebne dane znajdziesz tutaj:
„Patrząc na dotychczasowe strategie rządu, wyobrażam sobie, że za pomocą samorządów i dyrektorów będą próbowali dokonywać zwolnień i zastraszać nauczycieli. Trzeba być na to przygotowanym — psychicznie, ale i strategicznie. My od początku uchwaliliśmy, że w razie zwolnień nie ustąpimy aż wszyscy nie odzyskają pracy".
Co się stanie, kiedy rząd wystrzela już całą swoją amunicję utartych strategii? „Okaże się, jak gigantyczne są koszty polityczne tego strajku, będą się zbliżać wybory parlamentarne i nagle pieniądze się znajdą” – przewiduje Żelazik.
„Dla rządu występowanie przeciwko tak szanowanej grupie to straszna kompromitacja i wielki wstyd. U nas można było zwalić wszystko na złego prezesa, a za tę sytuację odpowiada wyłącznie rząd".
„Trzeba przełączyć się na myślenie, że to dopiero trzeci czy czwarty dzień, nie martwić się o dziesiąty. To długotrwały proces i chociaż ze środka wszystko może wyglądać beznadziejnie, to z każdym dniem coś się zmienia.
Musicie wierzyć w to, o co walczycie, nie ustępować i za wszelką cenę zachowywać jedność. Pamiętajcie, że to od was zależy, jak to się skończy, jeśli wytrwacie, wszystko się ułoży, a treść porozumienia ustalicie wy".
Co Monika Żelazik zrobiłaby inaczej?
„Obecność na miejscu strajku jest bardzo ważna. Nauczyciele strajkują w godzinach swoich przewidzianych w planie zajęć, ale okupowanie szkół od rana do wieczora dałoby strajkowi więcej mocy, lepszy wydźwięk. My mieliśmy jeszcze trudniej, bo strajkowaliśmy na dworze, ale opłaciło się — przychodziło mnóstwo ludzi, którzy się z nami solidaryzowali, wspierali, przywozili jedzenie".
„Bardzo pomocny mógłby się też okazać negocjator — osoba zaufania publicznego, ktoś, kto zdobędzie zaufanie obu stron sporu i będzie się cieszył szacunkiem środowiska nauczycieli. Nam bardzo to pomogło. Problem w tym, że rząd na razie chyba możliwości negocjowania w ogóle nie dopuszcza, wygląda to tak, jakby próbowali wziąć nauczycieli na przetrzymanie".
„Dlatego tak ważne jest, żebyście wytrwali do końca, a my — rodzice, ale też media i samorządy — wspierali ten strajk, jak możemy".
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze