Po polityczkach teraz politycy obozu władzy fałszują wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o zaostrzaniu ustawy antyaborcyjnej. W odpowiedzi na protesty, m.in. pikietę kobiet pod domem prezesa, Marek Magierowski i Adam Bielan tłumaczą, dlaczego prezes nie powiedział tego, co powiedział w wywiadzie dla PAP. I co powtórzył dzień później jeszcze dosadniej.
Słowa Kaczyńskiego o aborcji wyrwano z kontekstu w dość brutalny sposób
Trzeba przytoczyć wypowiedź Kaczyńskiego, w której mówi, że nie będziemy stosować presji na kobiety, jeżeli z tych słów organizuje się całą kampanię medialną, że Kaczyński chce zmuszać kobiety do rodzenia tego rodzaju, to jest to skrajna manipulacja
Kaczyński jasno stwierdza, że „będziemy dążyli do tego, by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię”.
Na pytanie PAP, czy nie wyklucza zaostrzenia prawa aborcyjnego, gdy płód jest uszkodzony odpowiada: "nie wykluczam, chociaż powtarzam, że to musi być odpowiednio przygotowane".
I najważniejsze -
mówiąc o braku przymusu i presji Jarosław Kaczyński miał na myśli ciąże z gwałtu: „To może dotyczyć także ciąż, które są wynikiem przestępstwa, ale oczywiście i tutaj przymusu zastosować nie można, można zastosować perswazję, i to delikatną, bez presji”.
Gdyby jednak to wyjaśnienie nie przekonywało Magierowskiego i Bielana, Kaczyński udzielił jeszcze jednego wywiadu.
ONET: "A zatem, czy PiS będzie zmieniało obowiązujący dziś tzw. kompromis aborcyjny?
Kaczyński: Z całą pewnością będzie dużo różnych przedsięwzięć, które będą miały na celu doprowadzenie do sytuacji, by aborcji w Polsce było jak najmniej.
Ale w jednym obszarze należy doprowadzić do zmian. Chodzi o aborcję eugeniczną, czyli ze względu na wady płodu. Mam na myśli zwłaszcza chore dzieci z zespołem Downa, a to jest ogromna większość legalnych aborcji w Polsce.
Tylko trzeba zrobić to w sposób delikatny i z odpowiednim wsparciem dla kobiet, które znalazły się w takiej sytuacji".
W odpowiedzi na pytanie o zmiany legislacyjne, Kaczyński wyraźnie zatem odróżnia "dużo różnych przedsięwzięć" i "doprowadzenie do zmian w jednym obszarze". Jak na ezopową mowę prezesa, jest to klarowna zapowiedź.
Nie jest natomiast klarowne, skąd bierze się ta gorączkowa chęć fałszowania słów Kaczyńskiego? Na ile jest wynikiem chaosu, a na ile strategii komunikacyjnej? Innymi słowy, czy w PiS obowiązuje instrukcja, by zaprzeczać planom zaostrzenia ustawy, które zgłasza Kaczyński? I czemu miałaby służyć?
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze