PiS broni węglowej suwerenności, opozycja demokratyczna widzi zmiany klimatu i chce im przeciwdziałać. A lider Konfederacji lata helikopterem „emitując bardzo dużo CO2". Nasz przegląd
Po październikowym rekordzie ciepła zrobiło się trochę chłodniej, ale kampania wyborcza właśnie wkracza w – nomen omen – najgorętszą fazę. Partie mają nieco ponad tydzień, by odpalić trzymane na ostatnią chwilę sensacyjne dokumenty i nowe obietnice.
Naprawdę istotne tematy zostały w tej kampanii sprowadzone do obrzucania się błotem albo wręcz nie zaistniały. Jednym z takich tematów jest polityka klimatyczno-energetyczna.
OKO.press analizuje programy wyborcze partii. Więcej informacji znajdziesz TUTAJ
Z rozproszonych wystąpień polityków, materiałów wyborczych i programów partyjnych wyłania się następujący obraz:
W liczącym ponad 300 stron programie wyborczym PiS słowo „klimat” (i pochodne) pada 11 razy. Z tego w kontekście zapowiedzi na kolejne cztery lata – zaledwie pięć razy.
Zapowiedzi partii rządzącej zawarte są w rozdziale „Perspektywa do 2031 roku”. Nawiązują do kryzysu klimatycznego przede wszystkim w kontekście transformacji energetycznej. PiS rozumie ją jako ochronę polskiej energetyki przed „wpływami ideologii klimatycznej”, w czym PiS zbliża się do Konfederacji.
Pod słowami „ideologia klimatyczna” kryje się zbyt szybkie według PiS tempo transformacji energetycznej.
W końcu sierpnia rząd PiS zaskarżył do Trybunału Sprawiedliwości UE trzy zasadnicze elementy unijnej polityki klimatycznej. Chodzi o
„Naszym zdaniem przyjęty przez Unię Europejską kierunek realizacji celów klimatycznych wiąże się ze znaczącym obciążeniem społecznym i nie jest prawidłowy. Może wcale nie przynieść oczekiwanych efektów środowiskowych, a nawet obniżyć poziom akceptacji społecznej dla działań klimatycznych” – stwierdził w zeszłym miesiącu premier Mateusz Morawiecki.
Przecież to prezes Suwerennej Zbigniew Ziobro udzielił w 2021 roku wywiadu tygodnikowi „Sieci”, w którym oskarżał Morawieckiego o pochopne przyjęcie rozwiązań, które teraz podważa w TSUE koalicja rządząca.
„Będziemy traktować węgiel jako surowiec energetyczny w sposób pragmatyczny, a nie ideologiczny, a także wspierać inwestycje w nowoczesne, niskoemisyjne technologie węglowe” – czytamy w programie PiS.
Zdanie wcześniej jest mowa o realizacji „porozumień społecznych zawartych z przedstawicielami branży górniczej i energetycznej”. Porozumienia te zakładają utrzymanie wydobycia węgla do 2049 roku. Tymczasem eksperci są zdania, że tak długi okres będzie nie do zrealizowania w kontekście unijnej polityki klimatycznej oraz przedsięwzięć realizowanych przez samo PiS. Czyli morskiej energetyki wiatrowej i elektrowni jądrowej.
Ten ostatni projekt to być może najistotniejsze osiągnięcie PiS w kontekście polityki klimatyczno-energetycznej – pierwsza polska elektrownia jądrowa ma już decyzję środowiskową i umowę projektową z Amerykanami, a więc jest najbardziej zaawansowanym polskim projektem jądrowym od czasów Żarnowca. Opozycji – w razie zwycięstwa – pozostaje przejąć go i skutecznie poprowadzić negocjacje finansowe. Co jednak nie musi być wcale aż tak politycznie łatwe ze względu na obecność antyatomowych Zielonych na listach Koalicji Obywatelskiej, o czym niżej.
Koalicja Platformy Obywatelskiej, Zielonych, Nowoczesnej i Inicjatywy Polskiej ogłosiła swój program wyborczy w postaci „100 konkretów na 100 dni” (chodzi o pierwsze 100 dni rządów po ewentualnym zwycięstwie w wyborach 15 października).
O polityce klimatycznej w konkretach KO nie ma mowy w sensie dosłownym, niemniej szereg propozycji dotyczy zmian w polskiej energetyce, a więc w sektorze bezpośrednio powiązanym z walką z kryzysem klimatycznym.
Większość postulatów powstała najwyraźniej pod wpływem lobby Partii Zielonych w ugrupowaniu Donalda Tuska.
Mowa jest zatem o
„Tylko energetyka rozproszona oparta na energetyce obywatelskiej, spółdzielniowej, klastrowej energii jest w stanie dać radę w kryzysie klimatycznym”
– mówiła w czasie niedawnej debaty wyborczej Stowarzyszenia Ekologicznego Eko-Unia posłanka Zielonych Urszula Zielińska.
„Przedstawimy szczegółowy plan transformacji energetycznej, która umożliwi ograniczenie emisji CO2 o 75 proc. do 2030 roku. Przyspieszymy rozwój niskoemisyjnych źródeł energii (OZE i energetyki jądrowej). Opracujemy założenia dla spójnego programu rozwoju energetyki jądrowej oraz precyzyjnie określimy sposób jego finansowania” – czytamy w programie.
Michał Hetmański, prezes zarządu Fundacji Instrat – na której analizach opiera się pomysł KO – mówi, że tak znacząca redukcja emisji w tak krótkim czasie jest możliwa przez zastąpienie mocy węglowych gazowymi przy jednoczesnym zdecydowanym rozwoju odnawialnych źródeł energii (OZE), zwłaszcza energetyki wiatrowej na lądzie oraz wzroście efektywności energetycznej.
„Dane za pierwsze osiem miesięcy tego roku wskazują na emisje ok. 87 mln ton CO2, a więc już spadek o 18 proc. rok do roku. Żeby osiągnąć cel Koalicji Obywatelskiej, emisje z energetyki nie mogłyby wynieść więcej niż 30 mln ton CO2 w 2030 roku, a przecież do tego czasu będziemy mieć do czynienia z dwiema falami wygaszania elektrowni węglowych: na skutek końca derogacji rynku mocy w ramach jednorocznych i pięcioletnich kontraktów w zależności od wieku jednostek, których te derogacje dotyczą” – mówi Robert Tomaszewski z Polityka Insight.
Przestawienie polskiej energetyki z węgla na gaz i OZE w zaledwie sześć lat może się wykoleić już na starcie, jeśli nowy rząd nie zdoła szybko przeprowadzić niezbędnych ustaw, a także wskutek inercji spółek dystrybucyjnych i przesyłowych, które „nie będą w stanie uczynić przyjaznym procesu przyłączeniowego i modernizować sieci” – uważa Hetmański.
„Zatem pierwszym krokiem powinna być reforma modelu instytucjonalnego polskiej transformacji energetycznej poprzez wzmocnienie Urzędu Regulacji Energetyki i Ministerstwa Klimatu i Środowiska” – mówi Hetmański.
„Warunkiem powodzenia jest wypełnienie luki po węglu przez elektrownie gazowe, ale tak, by uniknąć pułapki gazowej. A to już będzie zależeć ile OZE i magazynów energii uda zmieścić się w miksie” – dodaje Tomaszewski.
Z wyjątkiem wydobycia równego produkcji jednej tylko kopalni wielkości lubelskiej Bogdanki – właśnie na nią wskazują eksperci jako na ten zakład górniczy, który ma największe szanse pozostać w ruchu.
Osobną kwestią pozostaje energetyka jądrowa. Konkrety KO to jedno, a znani z nieprzejednanie antyatomowego stanowiska Zieloni to drugie. Zamieszania narobiła ostatnio wspomniana już posłanka Zielińska – „dwójka” KO w Warszawie.
„Musimy się dowiedzieć, na ile jest umowa zobowiązująca, i jakie kary grożą nam za zerwanie, odstąpienie od niej” – powiedziała Zielińska. W ten sposób odniosła się do podpisanej niedawno umowy projektowej między Polskimi Elektrowniami Jądrowymi a amerykańskimi spółkami Westinghouse i Bechtel (cytat za BiznesAlert.pl).
Wydaje się jednak, że konsensus dotyczący budowy elektrowni jądrowej w Polsce jest już silny. Więc prędzej Zieloni przymkną oko na kontynuację projektu przez ich rząd, niż zdecydują się na wywołanie wewnętrznej wojny już na samym początku wielkiego politycznego przełomu.
Czy tak będzie? Wątpliwości zgłasza Andrzej Gąsiorowski z Fundacji Fota4Climate, która opowiada się zdecydowanie za rozwojem energetyki jądrowej. Według Gąsiorowskiego wypowiedź Zielińskiej to przykład „podporządkowania zmagań o klimat logice rynku, co jak pokazują ostatnie lata, prowadzi nas donikąd, a dokładniej do 30-stopniowych upałów w październiku. Drugi problem to nieświadomość tego, że transformacja energetyczna musi uwzględniać długofalowe okoliczności strategiczne i geopolityczne”.
“Posłanka i kandydatka Koalicji Obywatelskiej dla nierealistycznej wizji polityki klimatycznej bez atomu jest gotowa poświęcić dobrą współpracę z USA i bezpieczeństwo energetyczne kraju. Wyborcy opozycji również chcą budowy elektrowni jądrowych w Polsce. A zatem dla zielonego widzimisię, gotowa jest zaryzykować zniechęcenie proatomowych wyborców do głosowania na opozycję” – mówi Gąsiorowski.
Lewicowy program klimatyczno-energetyczny jest bodaj najbardziej rozbudowany.
Na 21 punktów rozdziału „Zielony Ład” aż dziewięć dotyczy kwestii klimatyczno-energetycznych
„Zamiast uzależniać się od surowców z Rosji i innych dyktatur, postawimy na rozwój energetyki opartej na źródłach odnawialnych i energii jądrowej. Odejście od paliw kopalnych jest koniecznością cywilizacyjną. Będziemy wspierać badania polskie i europejskie w zakresie czystej energii, efektywności energetycznej i magazynowania energii” – czytamy w programie Lewicy.
Chodzi o to, by “większość zużywanej energii elektrycznej w gospodarce w 2035 roku pochodziła z OZE”. Cel ten ma być osiągnięty przez “złagodzenie szkodliwych przepisów odległościowych” oraz rozwój magazynowania energii”. Lewica chce także rozwijać biogazownie i biometanownie na obszarach wiejskich.
“W kolejnych latach, z dodatkiem atomu, doprowadzimy do zeroemisyjnego miksu energetycznego. Stabilna generacja energii z jego udziałem umożliwi również produkcję zielonego wodoru dla transportu i przemysłu chemicznego” – czytamy.
“Deklarujemy jasno: Lewica chce miksu energetycznego opartego na OZE i atomie.
Na pewno nie chcemy iść drogą niemiecką i traktować gazu jako paliwa przejściowego, bo – porównując Niemcy do Francji – widzimy, czym to się kończy. Pewne inwestycje gazowe mogą być jednak nieuniknione” – mówi Filip Chudy z Partii Razem.
Lewica chce także poprawy efektywności energetycznej np. przez termomodernizację budynków użyteczności publicznej, modernizacji sieci przesyłowych i dystrybucyjnych oraz sieci ciepłowniczych. Biedroń, Czarzasty i Zandberg obiecują również ułatwienia prawne dla tworzenia i rozwijania spółdzielni energetycznych oraz gminnych klastrów energetycznych, współzarządzanych przez mieszkańców. Całość zielonej transformacji ma odbywać się z zapewnieniem ochrony ludzi pracy.
„Unia Europejska potrzebuje skutecznego systemu promującego i finansującego sprawiedliwą transformację energetyczną i gospodarczą. Będziemy dążyć do zastąpienia obecnego unijnego systemu handlu emisjami (ETS) bardziej przewidywalnym i mniej podatnym na spekulacje systemem opłat. Do tego czasu zagwarantujemy, że każda złotówka z ETS zostanie przeznaczona na zmniejszenie śladu węglowego i środowiskowego w Polsce” – czytamy.
Ugrupowanie bez którego – jeśli wierzyć sondażom – nie uda się stworzyć rządu. Program klimatyczno-energetyczny koalicji PSL i Polski 2050 jest nader ogólnikowy. Stwierdza jedynie, że „dzięki pieniądzom z Krajowego Planu Odbudowy napędzimy Polskę energią z naszego słońca, wiatru i naszych biogazowni”.
“Napędzanie” ma polegać na tym, że “właściciele domów, rolnicy i przedsiębiorcy będą mogli produkować tanią zieloną energię i na niej zarabiać” – sprzedając prąd bezpośrednio użytkownikom końcowym w procesie prostym “jak zakupy przez internet, a przede wszystkim tańszym”.
“Rozbijemy państwowy monopol na sieci energetyczne” – czytamy w programie Trzeciej Drogi.
Partia Szymona Hołowni chce także, by cel zbudowania elektrowni atomowej został “skonfrontowany z realiami” lub uznany jedynie za cel polityczny (dziś wiadomo już, że projekt polskiego atomu jest na progu faktycznej realizacji).
Program klimatyczny skrajnej prawicy opiera się na całkowitej kontrze do polityki wszystkich poprzednich rządów, które uległy dyktatowi “ideologii klimatyzmu”. W połączeniu z – jak chcą Konfederacji – nielegalnymi działaniami eurokratów przynosi to efekty w postaci “narzucanej rewolucji gospodarczej i społecznej. Ich zdaniem grozi to Europie wielowymiarowym kryzysem: zapaścią gospodarczą, szalejącą inflacją, kryzysem zadłużenia i gwałtownym wzrostem skali ubóstwa”.
Transformacja energetyczna według Konfederacji musi oprzeć się na osobnej dla Polski ścieżce uwzględniającej dominującą role węgla w miksie energetycznym. “Polska bez węgla to niebezpieczna utopia” – czytamy w programie ugrupowania.
“Naszym priorytetem na forum UE musi być zakwestionowanie Pakietu Klimatyczno-Energetycznego UE i wynegocjowanie rabatu w redukcji dwutlenku węgla emitowanego przez Polskę. Należy dążyć do zawieszenia stosowania wobec Polski systemu ETS (unijnego systemu handlu emisjami)” – piszą Konfederaci. Dodają, że byłby to zaledwie krok w stronę całkowitego odejścia od całości unijnej polityki energetyczno-klimatycznej w ramach Europejskiego Zielonego Ładu.
Rozwój OZE powinien zostać poddany weryfikacji rynku. To “praktyka rynkowa [powinna rozstrzygnąć], które inwestycje są bardziej opłacalne i przynoszą długoterminowy dochód”. Zdaniem Konfederacji rozwiązałoby to także problem nadmiernej ekspansji “dyskusyjnych” pod względem środowiskowym instalacji solarnych i wiatrowych. Pogląd ten nie jest zarezerwowany tylko dla skrajnej prawicy. Jednocześnie OZE powinny rozwijać się w modelu rozproszonym – co jest punktem zbliżonym do poglądów liberałów, jak i lewicy. Konfederacja opowiada się także jednoznacznie za rozwojem energetyki atomowej.
W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc
W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc
Komentarze