0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: JACEK MARCZEWSKI/Agencja GazetaENCJA GAZETAJACEK MARCZEWSKI/Age...

"Warszawska miłość do zwierząt w stolicy @trzaskowski_ w praktyce. Milion zł chcą zabrać schronisku »Na Paluchu«. Wg dyrektora rozkłada to ich na łopatki. Budżetowe #draństwo" - napisał na Twitterze w poniedziałek 25 listopada 2019 warszawski radny PiS Oliwer Kubicki. Wpis ilustrowało chwytające za serce zdjęcie kundelka.

"Widać, że prezydent Trzaskowski szuka oszczędności. Czyżby ratuszowi brakowało pieniędzy na projekty ideologiczne?" - pytał retorycznie polityk w rozmowie z prorządowym portalem wpolityce.pl.

Niedługo potem na Facebooku oliwy do ognia dolał Patryk Jaki, europoseł PiS i konkurent Trzaskowskiego w ostatnich wyborach na prezydenta Warszawy. "Trzaskowski, który w kampanii fotografował się z psami obcina 1.5 mln zł na schronisko dla zwierząt! Było na palety, tramwaje różnorodności, LGBT+ a i tak już mocno niedofinansowanemu schronisku »Na Paluchu« grozi teraz zamknięcie" - napisał Jaki (pisownia oryginalna).

Dokument (na zdjęciu wyżej) zawierający propozycję wydatków stolicy na 2020 rok zakładał ścięcie budżetu znanego w całej Polsce schroniska dla bezdomnych psów i kotów "Na Paluchu" z 9,8 do 8,3 mln zł - czyli o całe 1,5 mln zł.

Na prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego posypały się gromy.

Przeczytaj także:

Zabrać miskę psom i dać LGBT

We wtorek 26 listopada Jaki zabrał głos jeszcze raz: "Uważam, że mamy szczególne zobowiązanie do dbania o zwierzęta, o słabszych. To, jak traktujemy zwierzęta, jest często wyrazem naszego człowieczeństwa. [...] Wobec powyższego apeluję do państwa radnych o pilną zmianę budżetu i decyzji prezydenta Trzaskowskiego i ratowanie zwierząt. To bez barw politycznych, nasze wspólne zobowiązanie".

Niespodziewanie na Twittterze odezwał się nawet premier Matuesz Morawiecki: "Ochrona naszych braci mniejszych jest dla nas bardzo ważna. Zapraszam przedstawicieli schroniska dla zwierząt »Na Paluchu« na spotkanie - chcemy wyciągnąć pomocną dłoń do tych, którzy poświęcają swoje życie na niesienie pomocy bezdomnym zwierzętom".

Lektura tych wpisów pozostawia wrażenie, jakby klamka już zapadła, a schronisko miało za chwilę zbankrutować, choć poddany pod dyskusję radnych dokument był jedynie propozycją, a nie zapisem ostatecznej decyzji.

Komunikat był jasny: Trzaskowski gotów jest zabrać psom i kotom ostatnią miskę z karmą, byle tylko mieć kasę na wspieranie LGBT i inne pomysły. A politycy PiS przybywają zwierzętom z odsieczą.

Jak to na komisji było

Jak było w rzeczywistości? Stołeczna Komisja Ochrony Środowiska nie przyjęła projektu budżetu w zakładanym pierwotnie kształcie. Jasno podkreślił to przewodniczący komisji Marek Szolc z KO jeszcze tego samego dnia, czyli w poniedziałek 25 listopada.

Radny we wpisie na Twitterze zaznaczył, że komisja zawnioskuje o dodatkowe 800 tys. zł dla schroniska - w ten sposób placówka otrzymałaby finalnie 9,1 mln zł. Wniosek o dodatkowe środki ma poprzeć też klub radnych Koalicji Obywatelskiej w Radzie Warszawy.

Proste porównanie liczb w tabelce wskazuje jednak, że to nadal mniej niż w ubiegłym roku, choć o 700 tys. zł, ale nie 1,5 mln. Szolc tłumaczył, że liczba zwierząt w schronisku "Na Paluchu" regularnie spada, "co oznacza, że koszty jego funkcjonowania stają się niższe".

Faktycznie, zwierząt w schronisku jest znacznie mniej niż dawniej. "W 2011 roku na Paluchu na nowy dom czekało 2095 psów i 88 kotów. Teraz jest w nim 636 psów i 41 kotów. Miesięcznie nowy dom znajduje średnio około 200 psów" - informował w lutym 2019 TVN Warszawa.

Burza w szklance wody

Dzień później, we wtorek 26 listopada odezwał się też ratusz. Zastępczyni rzecznika prasowego Ewa Rogala w przekazanym redakcji "Wprost" oświadczeniu zaznaczyła, że budżet schroniska "Na Paluchu" w 2020 roku nie będzie mniejszy niż w 2019 ("będzie dokładnie taki sam"), a dalsze funkcjonowanie placówki nie jest zagrożone.

Odnosząc się zaś do wrzuconego na Twittera zdjęcia projektu budżetu, zaznaczyła, że kwota z 2019 roku zawierała nie tylko dochody z budżetu miasta, ale również z umów na opiekę nad zwierzętami z gmin ościennych. A tego rodzaju dochody wpłyną też do kasy schroniska w przyszłym roku. To właśnie brak tych pieniędzy w propozycji budżetowej sprawił, że politycy PiS podnieśli alarm (choć w pułapkę wpadł też radny Szolc z KO, który w swoich wypowiedziach najwyraźniej nie uwzględnia tej kwoty).

Ale wszystko wskazuje na to, że to ratusz ma tutaj rację, uchwalony rok temu projekt budżetu Warszawy też zawiera kwotę znacznie niższą niż ostateczny budżet schroniska w 2019 roku.

W świetle tych wyjaśnień zarzuty PiS okazały się - najdelikatniej mówiąc - pochopne.

Coup de grace katastroficznej narracji zadał dziennikarz Michał Wojtczuk z "Gazety Stołecznej". "Rozmawiałem z Henrykiem Strzelczykiem, dyrektorem schroniska Na Paluchu. Potwierdza, że zaakceptowana przez komisję środowiska i ratusz kwota budżetu w wysokości 9,1 mln to jego wniosek i zupełnie wystarczy schronisku" - napisał na Twitterze.

"Wydatki na tym poziomie są dostateczne" - potwierdził Strzelczyk na konferencji prasowej kilka godzin później.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze