W piątek 20 kwietnia 2018 Jarosław Gowin ogłosił, że zjednoczona prawica wybrała kandydatów „mniej więcej w 20 miastach” i ogłosi ich w tygodniu 23-29 kwietnia. Zafrasowany stwierdził, że wielkie miasta „to nie jest ten obszar, w którym koalicja rządowa mogłaby liczyć na duże sukcesy”. I dalej:
Każde zwycięstwo w dużym mieście kandydata Zjednoczonej Prawicy będzie niespodzianką i wielkim osiągnięciem.Ważniejsze dla nas jest to, jakie będą wyniki wyborów do sejmików wojewódzkich.
prawda. PiS przegrywa w sondażach we wszystkich miastach wojewódzkich
Specjalnie dla Jarosława Gowina OKO.press sprawdza czy rzeczywiście w najbliższych wyborach samorządowych kandydaci Zjednoczonej Prawicy nie mają szans. W tym celu analizujemy wyniki wyborów sprzed czterech lat, sondaże przedwyborcze z różnymi wariantami kandydatur PiS oraz preferencje wyborcze mieszkańców dużych miast w kwietniowym sondażu IPSOS dla OKO.press.
W 2014 roku przegrali wszyscy kandydaci prawicy
W wyborach samorządowych w 2014 roku PiS nie wygrał w żadnym z dużych miast w Polsce:
- W Warszawie Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) pokonała Jacka Sasina (PiS) w drugiej turze wyborów przewagą 17 punktów procentowych (58 proc.:41 proc.);
- W Krakowie Jacek Majchrowski (KWW Jacka Majchrowskiego) pokonał Marka Lasotę (PiS) w drugiej turze wyborów przewagą 17 punktów procentowych (58:41);
- We Wrocławiu Rafał Dutkiewicz (KWW Rafała Dutkiewicza) pokonał Mirosławę Stachowiak-Różecką w drugiej turze przewagą 9 punktów procentowych (54:45);
- W Katowicach Marcin Krupa (KWW Forum Samorządowe) pokonał Andrzeja Sośnierza (PiS) w drugiej turze przewagą 43 punktów procentowych (71:28);
- W Gdańsku Paweł Adamowicz (PO) pokonał Andrzeja Jaworskiego (PiS) w drugiej turze wyborów przewagą 23 punktów procentowych (61:38);
- W Białymstoku Tadeusz Truskolaski (KWW Tadeusza Truskolaskiego) pokonał Jana Dobrzyńskiego (PiS) w drugiej turze wyborów przewagą 27 punktów procentowych (63:36).
W pozostałych 10 miastach wojewódzkich kandydat Prawa i Sprawiedliwości nie dostał się nawet do drugiej tury wyborów.
PiS udało się wygrać zaledwie w 11 miastach ze 107, które mają urząd prezydenta (mowa o miastach powyżej 100 tys. mieszkańców).
Trudno uznać za sukces zwycięstwo niezależnego Wojciecha Lubawskiego w Kielcach popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość, które nie wystawiło tam swojego kandydata.
PiS przegrywa we wszystkich sondażach 2018
Wybory odbyły się w 2014 roku. Można by założyć, że postawy polityczne się zmieniły, a PiS dzierżąc władzę od blisko trzech lat miał szansę przekonać do siebie wyborców dużych miast. Nic bardziej mylnego – wynika z sondaży w 11 miastach wojewódzkich.
- Warszawa. Rafał Trzaskowski z PO wygrywa różnicą 14 punktów procentowych (37:23) z Patrykiem Jakim i 19 punktami z Michałem Dworczykiem (37:18). Sondaż Kantar Milward Brown, kwiecień 2018;
- Kraków. Jacek Majchrowski (zawiesił członkostwo w SLD na czas trwania prezydentury) wygrywa z Małgorzatą Wasserman 20 punktami. Byłaby to piąta kadencja Majchrowskiego, o ile zechce się ubiegać o reelekcję. Sondaż Kantar, listopad 2017;
- Poznań. Jacek Jaśkowiak z PO wygrywa 13 punktami z Bartłomiejem Wróblewskim z PiS, którego może zastąpić Tadeusz Zysk (szef wydawnictwa Zysk i S-ka). Sondaż Centrum Badań Stosowanych Ultex Ankieter, grudzień 2017;
- Katowice. Marcin Krupa, ubiegający się o reelekcje bezpartyjny samorządowiec, zdecydowanie wygrywa z Jerzym Polaczkiem z PiS różnicą 38 punktów procentowych (52:14). Sondaż Otawa Group, listopad 2017.
Podobnie rzecz ma się w Rzeszowie, w którym zdecydowaną przewagę notuje Tadeusz Ferenc (Rozwój Rzeszowa), w Lublinie, w którym rządzi Krzysztof Żuk (PO), czy w Białymstoku, w którym prawdopodobnie kolejną kadencję zapewni sobie Tadeusz Truskolaski (niezależny, popierany przez Nowoczesną i PO). Sondaże wskazują, że ci trzej prezydenci powinni wygrać w I turze.
W Toruniu, Bydgoszczy, Szczecinie i w Opolu kandydaci PiS plasują się poniżej drugiego miejsca.
Wynika z tego, że nawet na wschodzie kraju, gdzie Prawo i Sprawiedliwość tradycyjnie uzyskuje wysokie wyniki w wyborach parlamentarnych, partia Jarosława Kaczyńskiego nie może liczyć na zwycięstwo w większych miastach.
Podobny trend widoczny jest w kwietniowym sondażu IPSOS dla OKO.press, w którym poparcie PiS w całej Polsce sięgnęło aż 39 proc. Wynika z niego, że im większa aglomeracja tym gorszy wynik partii Kaczyńskiego. PiS nieznacznie wygrywa w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców, ale w metropoliach liczących pół miliona i więcej ludzi, ma poparcie mniejsze niż PO.
Poparcie dla partii na wsi i w największych miastach. Sondaż IPSOS dla OKO.press, kwiecień 2018
Skąd tak małe poparcie PiS w dużych miastach?
W 2002 roku Lech Kaczyński pokonał Marka Balickiego i został prezydentem Warszawy. Coś co było możliwe 16 lat temu, dziś wydaje się być political fiction. Dlaczego?
PiS ma elektorat typowy dla „partii ludowej”. Istotny był tu ruch elektoratu w wyborach 2007 roku, kiedy zwolennicy Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin przepłynęli do Prawa i Sprawiedliwości. W partii coraz mocniejsze stały się populistyczne tony, poprzednio domena ugrupowań Andrzeja Leppera i Romana Giertycha. Zmarginalizowano środowisko „muzealników” skupione niegdyś wokół Lecha Kaczyńskiego. Zarówno wyborcy Samoobrony, jak i LPR nie pochodzili z dużych miast.
Referendum w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej z 2003 roku pokazało, jak bardzo ludność dużych miast nastawiona jest proeuropejsko. Nie można tego powiedzieć o politykach Prawa i Sprawiedliwości, którzy chętnie używają narracji eurosceptycznej, konfliktują się z Brukselą zarówno w sprawie przyjmowania kwot uchodźców, naruszenia zasad państwa prawa czy wycinki Puszczy Białowieskiej. Co więcej, kolejne spory z UE, PiS próbuje przedstawić jako sukces, nawet gdy idzie na ustępstwa. Powtarzany jest bon mot o „wstawaniu z kolan”, nawet gdy PiS przegrywa 1:27 głosowanie na szefa Rady Europejskiej.
Do PiS mieszkańców dużych miast zniechęcać też może specyficzny sposób „zarządzania zasobami ludzkimi”, który panuje w partii Jarosława Kaczyńskiego. W Polsce mamy do czynienia z odcinaniem się polityków lokalnych od partyjnego szyldu i zdobywaniem samodzielnej pozycji. Potwierdzają to kariery Adamowicza (Gdańsk), Dutkiewicza (Wrocław), Krupy (Katowice), Ferenca (Rzeszów), Biedronia (Słupsk).
Bezpartyjni kandydaci wyrażają aspiracje miasta, stają się symbolem jego niezależności. Trudno to byłoby pogodzić z obyczajami partii, w której wszystkie decyzje zapadają w siedzibie na Nowogrodzkiej.
Wybijanie się miast na niepodległość od partii politycznych można uznać za przejaw procesów opisanych przez Benjamina Barbera w pracy „Gdyby miasta rządziły światem”. Zmarły w 2017 roku amerykański politolog uważał, że w zglobalizowanym świecie, w którym państwa nie są w stanie chronić obywateli przed wszechwładzą korporacji, polityczną alternatywą mogą być środowiska lokalne, które kooperując ze sobą byłyby w stanie przejąć rolę partii politycznych a nawet państw rozwiązując nawet takie problemy jak globalne ocieplenie czy nierówności ekonomiczne między Północą, a Południem.
Czy sondaże kłamią?
Nieoczekiwana szczerość Gowina pozostanie zapewne wyjątkiem w Zjednoczonej Prawicy, zwłaszcza, że w PiS obowiązuje propaganda sukcesu.
Przez najbliższe miesiące politycy będą nas przekonywać, byśmy nie ufali sondażom, przypominając, że badanie nie doceniały siły PiS przed wyborami 2015, zwłaszcza prezydenckimi.
Ilustrować miałaby to – faktycznie niefortunna – wypowiedź Adama Michnika ze stycznia 2015, że Bronisław Komorowski mógłby przegrać z Andrzejem Dudą pod warunkiem, że po pijanemu przejedzie ciężarną niepełnosprawną zakonnicę na pasach.
Owszem, sondaże przedwyborcze długo nie doszacowywały uśpionego elektoratu dzisiejszego prezydenta. Wraz z rozwojem kampanii wyborczej poparcie dla Dudy zaczęło jednak rosnąć i ta tendencja została dostrzeżona przez komentatorów (m.in.już w marcu 2015 przez Michała Zielińskiego).
W najbliższych wyborach samorządowych kandydatom Prawa i Sprawiedliwości w dużych miastach pozostanie ograniczenie rozmiarów porażki.
Uniknięcie nokautu mogłoby zapewnić przychylność prezesa, a co za tym idzie, dostęp do rządowych konfitur, lub atrakcyjne miejsca na listach w wyborach europejskich i parlamentarnych. Zdobycie władzy w miastach przy urnach wyborczych wydaje się dla obozu władzy niemożliwe.