W wywiadzie dla Polskiego Radia 24 prezes Kaczyński porównał Niemcy do średniowiecznego Świętego Cesarstwa Rzymskiego oraz twierdził, że przed Niemcami przestrzegał już Wincenty Kadłubek. Mówił też o tajemniczym XII-wiecznym filozofie. Zgadujemy, o kogo chodzi
16 lutego 2022 prezes PiS Jarosław Kaczyński udzielił obszernego, trwającego 40 minut, wywiadu stacji PR24 - informacyjnemu kanałowi Polskiego Radia.
Prezes był wyraźnie zmęczony, siedział sztywno na krześle, mówił powoli, ożywił się tylko kilka razy w czasie długiej rozmowy.
Mówił m.in. o wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie zasady „pieniądze za praworządność”, odrzucającym zastrzeżenia Polski i Węgier („Oszustwo ze strony władz unijnych, ale nasza obecność w Unii jest dla nas rzeczą bardzo potrzebną” - mówił).
Komentował także sytuację na Ukrainie, oceniając, że inwazja jest mniej prawdopodobna niż jeszcze 48 godzin temu.
W odpowiedzi na pytanie prowadzącego wywiad o „federalizację” Unii Europejskiej, Kaczyński wygłosił antyniemiecką tyradę. Dla niego to tylko słowo maskujące imperialne plany Niemiec.
Na nagraniu można to zobaczyć od mniej więcej 24 minuty:
Kaczyński mówił:
„Przede wszystkim to określenie »federacja« jest mylące. W federacji wszystkie człony są równe. Proszę zwrócić uwagę, że w USA to jest klasyczna federacja — stan, który ma milion mieszkańców i stan, który ma 40 mln — mają po dwa głosy w senacie. I to jest wyraz równości. Tu nie chodzi o żadną federalizację, tylko o centralizację, o stworzenie jednego państwa z jednym ośrodkiem kierowniczym. I to jest państwo, które ma mieć jeden naród dominujący”.
Potem prezes PiS odwołał się do historycznej analogii:
„To jest nawiązanie do czegoś, co się zdarzyło w X wieku i to się nazywało Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, czyli I Rzesza. Ja już kiedyś o tym wspominałem. Tam się w Niemczech na to bardzo obrażono, bo myślano, że mówię o III Rzeszy, ale najwidoczniej tam z nauką historii jest nie najlepiej, ale konstrukcja była podobna. Trzeba było trochę czasu, [zanim] ją na poziomie intelektualnym zakwestionowano, to angielski XII-wieczny filozof to uczynił — chyba jako pierwszy, a jego uczniem był Wincenty Kadłubek, który w swojej kronice też to zakwestionował. Krótko mówiąc, idę starą polską drogą” - zakończył prezes z szerokim uśmiechem.
Zacznijmy najpierw od historycznej zagadki: kim mógł być - przywoływany przez Kaczyńskiego - żyjący w XII wieku angielski filozof, który krytykował Święte Cesarstwo?
OKO.press zasięgnęło rady jednego z najbardziej znanych polskich mediewistów (który jednak wolał udzielić nam jej anonimowo). Oddzwonił po kwadransie: „pewnie chodzi o Jana z Salisbury” - powiedział.
Ten wybitny średniowieczny duchowny (1115/20-1180), biskup Chartres, dyplomata i obserwator życia politycznego, jest także autorytetem dla części polskiej prawicy. Entuzjastyczny esej o Janie z Salisbury napisał politolog, prof. Bogdan Szlachta z konserwatywnego Ośrodka Myśli Politycznej w Krakowie. Natomiast o tym, że Wincenty Kadłubek inspirował się pisarstwem Jana z Salisbury, wspominał więcej niż raz prof. Andrzej Nowak, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego i ceniony na prawicy publicysta.
„»Kto uczynił Niemców sędziami narodów?« – pytanie to padło 861 lat temu. (...) Zadał je Jan z Salisbury, odnowiciel europejskiej myśli politycznej, autor »Policraticusa«. Angielskiego intelektualistę, sekretarza biskupa Tomasza Becketa, twórcę szkoły w Chartres, nauczyciela naszego mistrza Wincentego Kadłubka jakoś uwierało to, że cesarz Fryderyk Barbarossa traktował całą europejską Christianitas jak niemiecki folwark”.
Nie wiadomo na pewno, czy kronikarz Wincenty Kadłubek w istocie był uczniem Jana z Salisbury. Istnieje jednak taka hipoteza i nie jest to wykluczone. Kadłubek studiował we Francji, najprawdopodobniej w Paryżu.
Po rozwiązaniu tej pasjonującej historycznej zagadki warto jeszcze wspomnieć, że użyte przez prezesa PiS porównanie Unii Europejskiej do średniowiecznego Świętego Cesarstwa Rzymskiego jest chybione. Święte Cesarstwo było konglomeratem państw i państewek feudalnych, pod systematycznie słabnącą władzą cesarza (od XIII w. wybieranego przez książąt-elektorów, ale w praktyce często dziedzicznego).
Był to organizm polityczny wielonarodowy, niesprawny i często wewnętrznie skłócony. W jego skład wchodziły tereny m.in. dzisiejszych Włoch, części Francji, Belgii, Austrii, Szwajcarii, Czech oraz Polski. Święte cesarstwo w propagandzie PRL było przedstawiane jako narzędzie niemieckiej dominacji nad Europą Środkową. W praktyce jednak cesarze bardzo często większość czasu poświęcali problemom wewnętrznym, prowadzili wojny przeciwko własnym feudałom czy miastom. Toczył także cesarstwo konflikt pomiędzy władzą duchowną i świecką - sprowadzany często do sporu o zwierzchność pomiędzy papieżem i cesarzem. W praktyce podzielone na setki mikropaństewek cesarstwo nie tyle było narzędziem niemieckiej dominacji nad Europą, ale ją blokowało - Niemcy stały się zagrożeniem dla Europy wówczas, kiedy zostały zjednoczone (w 1870 roku). Z tego powodu niemieccy nacjonaliści uważali niekiedy czasy cesarstwa za zły okres w historii Niemiec, czas rozpadu, podziału i słabości.
Na ile porównanie ze średniowieczną feudalną monarchią pasuje do Unii Europejskiej? To już tajemnica prezesa PiS.
To [Europa federalna – przyp. OKO.press] jest nawiązanie do czegoś, co się zdarzyło w X wieku i to się nazywało Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, czyli I Rzesza.
Prezes PiS ma słabość do historii i historycznych analogii. Lubi także historię przerabiać: w lipcu 2016 roku np. uznał swojego brata za faktycznego przywódcę „Solidarności”.
Do analogii historycznych odwołuje się chętnie. Oto kilka przykładów.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze