0:00
0:00

0:00

Zaczęło się w poniedziałek, 10 sierpnia. Monika Niedźwiecka, nauczycielka jednej z płockich szkół, współorganizatorka pierwszego w historii miasta marszu równości, skrzyknęła grupę młodzieży, by przyszli pod areszt śledczy na ul. Sienkiewicza, gdzie trafiła aktywistka "Stop Bzdurom". Z transparentem"Uwolnić Margot" i tęczowymi emblematami usiedli na schodach przed biurem przepustek i tak zostali.

"Przychodzimy codziennie. Najpierw byliśmy dwa razy dziennie, przed południem i pod wieczór. Teraz wyznaczyliśmy dwie godziny, od 16:00 do 18:00" — opowiada Gabriel, jeden z uczestników protestu.

Jak tłumaczy, chodziło o to, by pokazać solidarność z Margot, a także ze wszystkimi osobami LGBT, które mieszkają w Płocku. "To małe miasto. Tu nie jest tak łatwo być wyoutowanym i dumnym. Chciałbym dać im trochę odwagi i nadziei na to, że będzie lepiej".

W strategii "Stop Bzdurom", czyli Łani i Margot, najbardziej podoba mu się ich bezkompromisowość.

"Boli mnie, że bardziej chronimy własność prywatną, i to taką, która jest szkodliwa i powinna być zakazana, niż przejmujemy się losem ludzi. Gdyby na tej ciężarówce było napisane: »Żydzi gwałcą dzieci« albo »każdy ksiądz to pedofil«, nie mogłaby jeździć po ulicach naszych miast. Gdy państwo nas nie chroni, trzeba brać sprawy we własne ręce.

Zresztą wiemy, co dało nam bycie grzecznymi i czekanie na łaskę obłudnych polityków. Zupełnie nic".
Na zdjęciu: Protestujący pod aresztem w Płocku. Na pierwszym planie na środku - Monika Niedźwiecka, za nią, w drugim rzędzie - Gabriel.

"I tak tego pedała nie wypuszczą"

Pierwszy dzień pod aresztem był najtrudniejszy. Grupy, większości młodych osób, pilnował tylko jeden radiowóz policyjny. Z bram naprzeciwko poleciały wulgarne hasła. "Jeb*ać pedałów", "Margot, stara ku*wo", "Wypierd*lać". Krzyczeli też kierowcy. "Gdy widzą tęczę zwalniają, przyglądają się z zaciekawieniem. Część z nich opuszcza szyby i rzuca w nas wyzwiskami. Pierwszego dnia oblali nas też wodą" — opowiada Gabriel. Ale najgorsze przyszło na koniec dnia.

Gdy grupa się rozeszła, z jednej z bram ktoś rzucił petardę pod samochód protestujących. "Byłem podminowany. Policja nie zareagowała, a to była potencjalnie bardzo niebezpieczna sytuacja" — dodaje chłopak.

Co się zmieniło? Teraz jest więcej radiowozów policyjnych. Obelgi wciąż słychać, ale grupa czuje, że agresorzy przynajmniej nie pozwolą sobie na przemoc fizyczną. "Mamy jednego fana, który specjalnie wychodzi na spacer z psem zawsze wtedy, gdy jesteśmy.

Raz pokazywał nam gest podrzynanego gardła. Zazwyczaj pokrzyczy coś o pedałach i wraca do domu.

My mu tylko machamy albo się uśmiechamy. Nie chcemy zaostrzać sytuacji" — mówi Gabriel.

Monikę najbardziej przerażają dzieci i młodzież, które na równi z dorosłymi rzucają w ich stronę wyzwiska. "Przechodzi obok nas dwóch chłopców, może mieli 10 lat. Popatrzyli na nas spod byka i jeden powiedział do drugiego: »i tak tego pedała nie wypuszczą«. Dla mnie, jako nauczycielki, to dowód na porażkę polskiego systemu edukacji. Nikt nie rodzi się faszystą, rasistą czy homofobem".

Przesyłka dla »Michała Sz" od narodowców

Kontrmanifestację zorganizowali też członkowie lokalnej "Młodzieży Wszechpolskiej". Ton nadawał Jakub Baryła, nastolatek, który w 2019 roku stanął na trasie I Płockiego Marszu Równości z krzyżem. "Znów zaczął się modlić. Szturchał kolegów, żeby dołączyli, ale widać było zakłopotanie. Dopiero jak ktoś krzyknął »jebać was« to się ożywili" — opowiada Monika.

Przeczytaj także:

Gabriel podsłuchał też ich rozmowę, w której narzekali, że "pedały" mają maski na twarzach, więc trudno będzie ich odnaleźć. "Ciekawe gdzie mieszkają" — zastanawiali się narodowcy.

"Ciężko nie czuć strachu, gdy słyszysz takie groźby, ale nie możemy wszyscy dać się zamknąć w domach" — mówi Gabriel.

"Podeszła też do nas para, która wręczyła nam przesyłkę dla »Michała Sz.«. Powiedzieli, że skoro tak lubi niszczyć furgonetki, to tu ma samochodziki, którymi bezpiecznie może się pobawić. Odmówiliśmy przyjęcia paczki. Nie wiemy, co w niej było. Sprawę zgłosiliśmy wydziałowi kryminalnemu policji" — dodaje Monika.

Nie wszyscy mieszkańcy są jednak nastawieni wrogo. Z części mijających ich samochodów słyszą: "Jesteśmy z wami", "Powodzenia". "Raz przyjechała starsza pani powiedzieć, że jest z nas dumna. Przywiozła nam zgrzewkę wody i drożdżówki. Przychodzą też inni. A to ktoś przyniesie babeczki, które upiekł. Ktoś inny ofiarował nam soki i wafelki" — opowiada Monika.

Relacje z policją układają się dobrze. "To nie jest Warszawa" — mówią zgodnie Gabriel i Monika. "Kiedyś zagadała do nas nawet funkcjonariuszka, która w uszach miała tęczowe kolczyki. Przyszła powiedzieć, żebyśmy spokojnie robili swoje, a oni będą nas pilnować" — mówi chłopak.

"Przeraża mnie, że czerpiemy z tradycji pogromowych"

"Margot poruszyła skałę. Nagle cały kraj rozmawia o niebinarności, represjach politycznych, przemocy policji. Jej działanie przyniosło realny efekt. Nigdy nie będę popierał przemocy, ale przemocą nie jest dla mnie niszczenie szkodliwego mienia czy zdobienie pomników tęczową flagą. Nie dziwię się też, że niektórym puszczają nerwy. Ile można po chrześcijańsku nadstawiać drugi policzek? W końcu i te policzki się kończą" — tłumaczy Gabriel.

Dla Moniki protest jest odpowiedzią na represje i faszyzację polskiego życia publicznego. "Margot jest chyba pierwszą więźniarką polityczną w najnowszej historii naszego kraju. Przeraża mnie, że tak bardzo czerpiemy z okrutnych tradycji pogromowych. Ale to przecież nie tylko wojna i PRL. Także w wolnej Polsce, w latach 90-tych, mieliśmy do czynienia z atakami na ośrodki, w których przebywali chorzy na AIDS. W 2015 roku rząd rozpoczął dehumanizującą nagonkę na uchodźców. A teraz podżega do nienawiści wobec 10 proc. Polek i Polaków. Nie można pozostać biernym".

I dodaje, że jako nauczycielka zwyczajnie boi się o swoich uczniów.

"Przecież codziennie spotykam się z młodzieżą LGBT. Martwię się, że będą popełniać samobójstwa; że na ulicach spotka ich agresja".
;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze