Sondaż „Wyborczej” pokazuje, że bez pozyskania dodatkowych wyborców, większość dla opozycji nawet w wariancie jednej listy jest co najmniej wątpliwa. Co jeszcze wynika z tego sondażu? Tłumaczymy krok po kroku
Kiedy media publikują wyniki sondaży preferencji politycznych, jest naturalnym oczekiwaniem Czytelniczek i Czytelników, że przeczytają w jego opisie jednoznaczną interpretację, co konkretnie taki sondaż oznacza. Czy np. dla opozycji korzystniejszy jest scenariusz A, czy scenariusz B, czy PiS straci władzę, czy ją zachowa etc. Media starają się zazwyczaj spełnić to oczekiwanie, problem w tym, że badania jednoznacznie wskazujące, co wydarzy się w przyszłości, zdarzają się rzadko. Najczęściej dostajemy dane, które z różnym prawdopodobieństwem pozwalają jedynie spekulować, co może się wydarzyć.
Podobnie jest z sondażem obywatelskim na temat Jednej Listy Opozycji przeprowadzonym telefonicznie przez Kantar Public na zlecenie “Gazety Wyborczej” i fundacji Forum Długiego Stołu.
Interpretujący to badania w “Wyborczej” Andrzej Machowski i Agnieszka Kublik stawiają mocną tezę, że tylko Jedna Lista Opozycji dawałaby tej opozycji większość i szansę na odebranie władzy PiS-owi. I owszem, to jedna z uprawnionych hipotez po analizie danych z omawianego sondażu. Ale z całą pewnością nie jedyna i niekoniecznie najważniejsza.
Zanim przejdziemy do wyników sondażu “Wyborczej”, spróbujmy uzbroić się w podstawową wiedzę na temat sondaży. Bez tego każda interpretacja wyników będzie niezrozumiała. W dużym skrócie i uproszczeniu wygląda to następująco.
Sondaże obciążone są błędem pomiaru. Przy 1000-osobowej próbie wynosi on 3 pkt. proc. w górę lub w dół. Ale w sondażach politycznych deklarację głosu w wyborach składa zazwyczaj ok. 600 osób i to na podstawie ich deklaracji podaje się preferencje partyjne Polaków. I tu błąd pomiaru jest już nieco większy: w stosunku do ugrupowań, które mają 30 proc. lub więcej wynosi co najmniej 3,7 pkt. proc., a w przypadku formacji z poparciem w okolicach 10 proc., to co najmniej 2,4 pkt. proc.
Inaczej mówiąc:
Stąd, by czegokolwiek istotnego i w miarę pewnego dowiedzieć się o poparciu dla partii politycznych, warto porównywać w dłuższym okresie badania tej samej pracowni dla tego samego zleceniodawcy, konfrontować je ze średnią sondażową, nie ekscytować się zmianami poparcia z miesiąca na miesiąc wynoszącymi 1-2 pkt. proc. Dlatego np. w OKO.press zamieszczamy ruchomy wykres pokazujący poparcie dla partii od początku naszej współpracy z Ipsosem, czyli od 2016 roku.
Druga sprawa to przeliczanie głosów na sejmowe mandaty. Takie przeliczanie zawsze jest symulacją – szacuje się liczbę mandatów używając konkretnego modelu, przyjmując konkretne wyjściowe założenia. Oznacza to, że w prawdziwych wyborach przy takim samym poparciu rozkład mandatów może się nieco różnić od wyników symulacji.
Media w Polsce stosują do symulowania podziału mandatów dwóch modeli:
W OKO.press używamy tego drugiego wariantu, nasz model opracował analityk Leszek Kraszyna, inne media publikują wyliczenia w podobnym podejściu analityka Marcina Paladego i dr Macieja Onasza z Uniwersytetu Łódzkiego.
„Wyborcza” zwraca uwagę, że model dr Flisa nie jest precyzyjny: „wyniki wyborów mogą dać PiS być może o 3 mandaty więcej niż wyliczyliśmy, a opozycji o tyle mandatów mniej”. Korekta według wyliczeń Kraszyny jest jednak znacznie większa.
Już widzicie, od ilu zmiennych zależy każda sondażowa analiza. Obraz rysowany przez badania preferencji politycznych to zawsze rzeczywistość w przybliżeniu. Jak dużym, to zależy od jakości sondaży i trafności „modeli mandatowych”.
Do tego dochodzi również niedoszacowanie sondażowe niektórych grup elektoratów. Historycznie dotykało ono np. wyborców PSL – jeszcze miesiąc przed wyborami 2019 roku niektóre badania dawały ludowcom (w sojuszu z formacją Pawła Kukiza) wynik poniżej progu 5 proc. lub na jego granicy. W rzeczywistości ugrupowanie Władysława Kosiniak-Kamysza zdobyło 8,6 proc.
Przejdźmy do sondażu o Jednej Liście Opozycji.
“Gazeta Wyborcza” i fundacja Forum Długiego Stołu zamówiły w firmie Kantar Public dwa telefoniczne sondaże na próbach 1000-osobowych. Jeden badał wariant A – osobny start Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy, drugi wariant B – wspólny start tych formacji na jednej liście wyborczej.
Z tego sondażu dostaliśmy aż cztery wyniki:
Następnie wynik trzeci i czwarty “Wyborcza” przełożyła na mandaty wg nieznacznie zmodyfikowanej metody Jarosława Flisa.
Jak wyglądają dane?
Oznacza to, że trzy partie prodemokratyczne zdobywają razem 46 proc. a siły prawicowe 44,5 proc. A jednak to PiS z Konfederacją mogłyby rządzić.
W tym scenariuszu wg modelu OKO.press PiS zdobywa 205 mandatów, KO – 167, Konfederacja – 44, Trzecia Droga – 31, Lewica – 12, Mniejszość Niemiecka – 1. Oznacza to, że potencjalna koalicja prawicy miałaby 249 mandatów.
„Wyborcza” nie podała wyliczeń mandatów dla tego scenariusza.
Można dodać, że w najnowszym sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM łączne poparcie dla sił prodemokratycznych wyniosło także 46 proc., a dla PiS i Konfederacji 45 proc. Podział mandatów był równie niekorzystny dla demokratów.
W tym scenariuszu wg. modelu OKO.press Jedna Lista Opozycji ma 221 mandatów ( o 10 za mało, by rządzić), PiS – 173, Konfederacja – 65, MN – 1
„Wyborcza” nie podała wyliczeń mandatów dla tego scenariusza
W tym scenariuszu wg. modelu OKO.press PiS zdobywa 198 mandatów, KO – 156, Konfederacja – 49, Trzecia Droga – 37, Lewica – 19, Mniejszość Niemiecka – 1. Wg „Wyborczej”: PiS zdobywa 190 (-8 w stosunku do wyliczeń OKO.press) mandatów, KO – 169 (+13), Konfederacja – 47 (-2), Trzecia Droga – 35 (-2), Lewica – 19 (-), model “GW” nie uwzględnia Mniejszości Niemieckiej.
W tym scenariuszu wg. modelu OKO.press Jedna Lista Opozycji zdobywa 224 mandaty, PiS – 168, Konfederacja – 67, Mniejszość Niemiecka – 1.
Wg “Wyborczej”: Jedna Lista Opozycji zdobywa 232 mandaty (+8 w stosunku do wyliczeń OKO.press), PiS – 159 (-11), Konfederacja – 69 (+2), model “GW” nie uwzględnia Mniejszości Niemieckiej.
Co widać w tych zestawieniach:
Najważniejsze pytanie dla opozycji zatem brzmi: jak zdobyć tych dodatkowych wyborców?
Czy Jedna Lista Opozycji może zainteresować wyborców, którzy dziś nie deklarują głosu na jedną z partii opozycyjnych?
Wykluczyć tego nie można, część mniej zaangażowanych politycznie głosujących zapewne byłaby skłonna poprzeć w wyborach najsilniejsze ugrupowanie w sondażach, a nie ma wątpliwości, że Jedna Lista Opozycji w badaniach byłaby zdecydowanym liderem. Ale równocześnie sondaż “Wyborczej” pokazuje, że na starcie zjednoczona opozycja traci wyborców w porównaniu do scenariusza oddzielnego startu.
Czy wielka polaryzacja i frontalne starcie obozu PiS z obozem anty-PiS może znacząco podkręcić wynik Konfederacji? Zdecydowanie tak.
Niewykluczone, że to już się dzieje. W pierwszym wydaniu sondażu obywatelskiego w marcu 2023 roku (w wariancie B po modyfikacji):
W czerwcowym sondażu obywatelskim Jedna Lista straciła 2,6 pkt proc., PiS – stracił 1,6 pkt, a Konfederacja zyskała tyle, ile straciły dwie główne siły – 4,0 pkt proc.
Podobne wnioski płyną z sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM, w którym zapytaliśmy ankietowanych: „Kto lepiej sprostałby wyzwaniom stojącym dziś przed Polską? Tusk, Kaczyński czy żaden z nich?”
Aż 27 proc. badanych wskazało trzecią opcję, w tym 77 proc. wyborców Konfederacji, 39 proc. Lewicy, 33 proc. niezdecydowanych i 31 proc. wyborców Trzeciej Drogi. W grupie wiekowej 18-49 lat w polaryzacji Tusk-Kaczyński nie odnajduje się aż 39 proc. badanych.
Jakaś część z nich w przypadku starcia dwóch wielkich obozów, wybrałaby wariant trzeci – Konfederację, albo wariant czwarty – absencję wyborczą.
Na pytanie, jak duża będzie to część, dziś nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. Podobnie jak na pytanie, czy Trzecia Droga (a może i Lewica) w wariancie osobnego startu byłyby w stanie co najmniej ograniczyć wzrost antysystemowego elektoratu.
Podsumowując powyższe wywody, mamy kombinację dwóch zjawisk:
Politycy podejmujący decyzję w sprawie wspólnego startu, muszą wziąć oba te czynniki pod uwagę. A skoro o politykach się zgadało…
O powstaniu bądź niepowstaniu Jednej Listy Opozycji nie zdecydują publicyści, analitycy, twitterowicze – zdecydują politycy.
Przepraszam wszystkich idealistów za wejście do kuchni polityki, ale jednym z podstawowych warunków takiego porozumienia są gwarancje minimalnej liczby mandatów dla mniejszych partnerów takiego projektu: Trzeciej Drogi i Lewicy. Czyli gwarancje odpowiednich miejsc biorących w odpowiednio atrakcyjnych z tego punktu widzenia okręgach, żeby zminimalizować ryzyko, że dysponujący większymi zasobami kandydaci Koalicji Obywatelskiej z dalszych miejsc będą przeskakiwać koleżanki i kolegów z pozostałych partii.
Takie gwarancje mają swój element arytmetyczny.
Czy taka oferta byłaby akceptowalna, dla któregokolwiek z partnerów? Trudno powiedzieć. Ale nie miejcie wątpliwości – dla każdej z partii byłby to kluczowy czynnik porozumienia, niezależnie ile by w mediach nie mówili o takich wartościach jak Polska, demokracja i wolność. Tak po prostu wygląda polityka.
Jeśli ta przeszkoda zostałyby pokonana, należałoby przeskoczyć następne: podział funduszy na kampanię, ustalenie wspólnej strategii, badania fokusowe dotyczące haseł i strony wizualnej kampanii, stworzenie wspólnego sztabu wyborczego, etc.
Czy to wszystko jest do zrobienia w miesiąc? Przy olbrzymiej determinacji – zapewne tak. Czy taką determinację widać w którejkolwiek z opozycyjnych partii? Odpowiedź zostawiamy państwu.
Opozycja
Wybory
Włodzimierz Czarzasty
Szymon Hołownia
Władysław Kosiniak - Kamysz
Donald Tusk
Adrian Zandberg
Koalicja Obywatelska
Konfederacja
Nowa Lewica
Partia Razem
Polska 2050
Prawo i Sprawiedliwość
PSL
jedna lista opozycji
sondaż
wybory 2023
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze