0:00
0:00

0:00

3 października 2018 Sejm głosami posłów PiS i Kukiz'15 odrzucił wniosek o wotum nieufności dla minister edukacji Anny Zalewskiej. Już drugi raz w tej kadencji na wniosek Platformy Obywatelskiej parlamentarzyści pochylili się nad dorobkiem minister. To była dobra okazja, by Anna Zalewska skonfrontowała się z zarzutami źle przygotowanej i przeprowadzonej reformy edukacji.

W trakcie debaty Krystian Jarubas poseł PSL nazwał ją "królową szkolnego chaosu", a premier Mateusz Morawiecki bronił koleżanki mówiąc, że za to, co zrobiła dla edukacji powinna dostać medal.

Sama minister w debacie sejmowej i w wywiadach prasowych poprzedzających głosowanie przyjęła nomenklaturę dziennikarzy, którzy zajmują się fact-checkingiem, czyli tak jak OKO.press sprawdzają fakty i wypowiedzi polityków. Mówiła: "to okazja, by porozmawiać, a przede wszystkim obalić półprawdy, nieprawdy i manipulacje". Minister czas antenowy i mównicę sejmową wykorzystała jednak, by kłamać i manipulować.

W OKO.press oceniając wypowiedzi polityków staramy się być ostrożni. Jeśli nie jesteśmy pewni, że polityk nie mówi prawdy z premedytacją, jeśli nie jesteśmy w stanie sprawdzić jego intencji to jego/jej wypowiedzi nazywamy "fałszem", "nieprawdą", "pomyłką", "niewiedzą". To samo w sobie jest już wystarczającym upomnieniem dla osoby, której powierzono ważne zadanie publiczne.

Jednak minister Zalewska do perfekcji opanowała sztukę kłamania. Już na początku roku szkolnego przeanalizowaliśmy piętnastominutowy wywiad, którego minister udzieliła dla stacji Polsat News. Znaleźliśmy w nim siedem poważnych kłamstw i manipulacji. Skąd wiemy, że minister kłamie i manipuluje? Pokażemy na świeżym przykładzie.

"Jest dokładnie odwrotnie"

1 października dziennikarka Polskiego Radia Katarzyna Gójska pytała minister o ocenę nowych podstaw programowych. Gójska: "Podnoszony jest taki oto zarzut, że materiał, który jest przygotowany dla uczniów klasy VII i VIII, jest zbyt obszerny, że ta podstawa programowa jest po prostu nierealna, a dzieci są przeciążone nauką. Jak pani się zmierzy z tym zarzutem?"

Jeżeli chodzi o podstawy programowe, to jest dokładnie odwrotnie, to znaczy ona jest bardzo nowoczesna i bardzo praktyczna i ona została rozłożona na 12 lat, dlatego że część treści (...) przecież została przeniesiona do czteroletniego liceum.

"Sygnały Dnia" Polskie Radio,01 października 2018

Sprawdziliśmy

Eksperci skrytykowali nowe podstawy programowe uznając je za anachroniczne i przeładowane. Materiał, który w systemie z gimnazjum był realizowany w ciągu 9 lat - dziś dzieci przerabiają w 8. Brakuje ciągłości materiału między etapami

Przede wszystkim minister nie mierzy się z pytaniem dziennikarki. Pyta ona bowiem o przeciążenie uczniów siódmej i ósmej klasy szkoły podstawowej nauką, co wynikać ma m.in. z przeładowanych i nierealnych podstaw programowych. Takie sygnały od rodziców spływają lawinowo do Rzecznika Praw Dziecka, Rzecznika Praw Obywatelskich i mediów.

Zamiast odpowiedzieć na pytanie, minister robi unik i mówi: "jest dokładnie odwrotnie". Gdyby miało być "dokładnie odwrotnie" minister powiedziałaby, że dzieci nie są przeciążone nauką, a podstawa programowa zawiera odpowiednią ilość treści. Mówi jednak coś innego: "podstawy są praktyczne i nowoczesne".

Na poparcie tej tezy nie podaje jednak żadnych argumentów, bo musi mieć świadomość, że nie są one po jej stronie. W drodze konsultacji krytykę podstaw programowych złożyło na ręce minister aż 38 autorytetów związanych z oświatą.

Wśród nich:

  • Rzecznik Praw Dziecka,
  • Zespół Edukacji Elementarnej przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN,
  • Stowarzyszenie Nauczycieli Polonistów,
  • Fundacja Przestrzeń dla Edukacji,
  • Polskie Towarzystwo Matematyczne,
  • Ruch Społeczny „Obywatele dla Demokracji”,
  • Rada Dzieci i Młodzieży,
  • Komitet Nauk o Literaturze PAN.

Zacytujmy kilka z nich.

Komisja Edukacji przy Komitecie Nauk o Literaturze PAN o podstawie programowej do języka polskiego: "Projekt (...) nie spełnia elementarnych wymagań merytoryczno-dydaktycznych, jak stawia się dziś przed nowoczesną edukacją humanistyczną, której fundamentem jest i zawsze powinien być język ojczysty. Wobec dotychczasowej praktyki dokument obniża rangę języka polskiego w systemie edukacji. Świadczą o tym:

  • niedostateczna liczba godzin nauczania języka polskiego;
  • niezhierarchizowane, niespójne i niekompletne cele kształcenia i wychowania;
  • anachroniczne, dobrane przypadkowo i nieodpowiadające naukowym podstawom nowoczesnej dydaktyki polonistycznej treści kształcenia.

(...) Niepokoi również wyłaniający się z projektu podstawy programowej obraz ucznia. Ma on być jedynie odtwórcą przekazanych mu wiadomości. Kształcenie językowe zasadniczo ogranicza się do abstrakcyjnej dla dziecka wiedzy gramatycznej, natomiast kształcenie literackie nie zakłada samodzielności myślenia, rozwijania umiejętności interpretacji, przyjemności lektury, aktywności czytelniczej. Opiera się wyłącznie na przymusie. Wiele spośród wskazywanych młodemu odbiorcy lektur to teksty dziś już zdecydowanie przestarzałe i anachroniczne. Prawie nie pojawiają się utwory należące do nowoczesnej literatury dla dzieci i młodzieży, w których przedstawiane są problemy bardzo istotne dla młodych ludzi. Sprzeciw budzi zarówno brak utworów z obszaru klasyki światowej, jak i rozkład materiału niezgodny z wiedzą o psychologii rozwojowej dziecka".

Polskie Towarzystwo Historyczne o podstawie programowej do historii: "Nadal budzi zastrzeżenia nadmierne wyakcentowaniem historii militarnej; brakuje natomiast historii codzienności, kultury. Przy jednej godz. tygodniowo dla klasy IV materiał wydaje się zbyt obszerny i możliwość realizacji zaproponowanych treści dodatkowych – bardzo wątpliwa. Zbyt duży nacisk został położony na dostarczanie uczniom wiedzy, a zbyt mały na kształcenie umiejętności, w tym myślenia historycznego. Jest to niezgodne z ustaleniami współczesnej dydaktyki historii. Widoczne jest zbyt duże ograniczenie swobody dydaktycznej nauczyciela – nauczyciel znając predyspozycje danego zespołu uczniowskiego powinien mieć większą swobodę w doborze treści nauczania. W treściach nauczania powinny zostać systemowo uwzględnione treści z zakresu historii regionalnej lub lokalnej (obecnie są to pojedyncze zapisy w klasie IV i w klasie VII – przy powstaniu styczniowym). Podstawa programowa dla szkoły podstawowej powinna być tworzona równolegle z podstawą programową dla liceum (szkoły ponadpodstawowej) – umożliwiłoby to spójny i racjonalny podział treści nauczania".

Zespół Edukacji Elementarnej przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN: "Możemy przypuszczać, że projekty opiniowanych dokumentów zostały przygotowane w pośpiechu, bez dochowania należytej staranności metodologicznej w zakresie tworzenia dokumentów edukacyjnych i ich weryfikacji. Dostrzega się w nich wyraziście brak jasnych założeń w zakresie filozofii edukacji, wartości w obszarze indywidualnego i społecznego oddziaływania edukacji, wspierania rozwoju dziecka, jego autonomii i samodzielności poznawczej, konstruktywistycznej wizji społecznego uczenia się, budowania wspólnoty itp. Język opiniowanych projektów dokumentów jest anachroniczny, wyraża nieaktualne naukowo poglądy dotyczące celów czy budowania środowiska edukacyjnego dziecka, a ponadto zawiera błędy gramatyczne oraz stylistyczne. W takiej postaci dokument z obszaru „oficjalnego dyskursu edukacyjnego” kierowany do twórców programów i praktyków nie tylko wprowadza chaos i dezinformację w obszarze projektowania programów autorskich, oceny oczekiwanych efektów, ale burzy wzajemne zaufanie podmiotów edukacyjnych do ich kompetencji pedagogicznych i przewidywalności podejmowanych działań".

Polskie Towarzystwo Matematyczne: Zauważalna jest przepaść między zakresem dla nauczania wczesnoszkolnego, a tym dla klas starszych szkoły podstawowej. Poziom wczesnoszkolny nie jest dostatecznie wykorzystany. Nie ma w nim tego. co jest najistotniejsze - przygotowywanie intuicji pod pojęcia, które w wyraźnej formie pojawiają się w klasach starszych.Pojęcia matematyczne są ZAWSZE kształtowane w długiej perspektywie. Brak takiej perspektywy powoduje, że dla uczniów klas IV - VI pewne treści będą zbyt trudne, i z konieczności będą realizowane zbyt powierzchownie. Światowe badania pokazują, że przygotowanie do algebry, geometrii, statystyki i kombinatoryki może być z powodzeniem prowadzone w klasach I - III. W wielu krajach tak się już robi. Tematyka proponowana dla klas starszych jest potraktowana bardzo ambitnie. Budzi to obawy o możliwość rzetelnego zrealizowania założonych treści. Należy wziąć pod uwagę fakt że w dawnej ośmiolatce tego czasu było więcej - przy sześciodniowym tygodniu pracy i mniejszej liczbie godzin przeznaczonych na języki i w-f. Dużo wątpliwości budzi też przesunięcie tematu „funkcje"do poziomu klas ponadpodstawowych. Jest to zagrożenie dla możliwości korelowania treści matematyki i fizyki. Nie jest dobrze, gdy fizyk musi skorzystać z pojęć, które nie są jeszcze opracowane matematycznie, a taki fakt może tutaj wystąpić".

Minister musi mieć też świadomość, że wytycznych z podstaw próżno szukać w nowych podręcznikach. Z braku czasu stare treści zostały opakowane w nowe okładki. Pierwszy projekt "nowego" podręcznika wpłynął do MEN zaledwie osiem dni po podpisaniu rozporządzenia ws. nowych podstaw programowych. Czy da się stworzyć dobry podręcznik od początku w tydzień? Za tę mistyfikację MEN zapłacił 502 mln zł. Więcej pisaliśmy o tym tutaj.

Słowa minister nie brzmią wiarygodnie także dlatego, że stoczyła ona ponad roczny bój w sądzie o utajnienie autorów podstaw programowych. Dlaczego nie chciała podać nazwisk ekspertów, którzy przygotowali "nowoczesne i praktyczne" podstawy?

Sześć plus trzy równa się osiem a nawet dwanaście

Nie jest też prawdą, że materiał jest dziś rozłożony na 12 lat. Reforma edukacji skróciła czas obowiązkowej edukacji z dziewięciu do ośmiu lat. A to oznacza, że materiał, który był do opanowania w gimnazjum, dziś uczniowie siódmej i ósmej klasy mają do opanowania w ciągu dwóch lat. A to nie jedyny problem "programów". Większość ekspertów w trakcie konsultacji wskazywała, że pomiędzy etapami klasy I-III, IV-VI i VI-VIII nie ma przejścia. Najlepiej widać to na przykładzie podręczników.

Podręcznik do siódmej klasy szkoły podstawowej to ta sama książka, z której wcześniej uczyli się uczniowie drugiej klasy gimnazjum. A podręcznik do geografii - to bliźniaczy egzemplarz poprzedniego podręcznika dla trzecioklasistów uczących się w gimnazjum. Jak uczniowie mają opanować materiał kiedyś uczony w pierwszych klasach gimnazjów?

Inaczej jest z fizyką i chemią. Nauka tych przedmiotów zaczyna się w siódmej klasie, tak jak poprzednio w pierwszej gimnazjum, więc siódmoklasistki i siódmoklasiści nie mają na starcie żadnych braków i zaległości. Startują tak samo, jak poprzednie roczniki, ale muszą program zrealizować w dużo szybszym tempie. Analiza rozporządzeń dotyczących podstaw programowych obu przedmiotów wskazuje, że podstawy dla nowej szkoły podstawowej są tożsame ze starymi dla gimnazjów, tyle że na ich realizację przewidziano dwa, a nie trzy lata. Tę różnicę widać na pierwszy rzut oka – książki do podstawówki są o połowę grubsze (i cięższe!) niż te do gimnazjum.

Przeczytaj także:

Trudno posądzać minister o nieznajomość rozporządzenia ws. dokumentów tak istotnych jak podstawy programowe. Tak samo nie do pomyślenia jest, by minister nie wiedziała, że 12-letni system edukacji jest dobrowolny, a reforma PiS skróciła obowiązek szkolny o rok. Królowa szkolnego chaosu jak nazwali ją parlamentarzyści, jest też królową kłamstw polskiej polityki.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze