Prokuratura Krajowa wszczęła na nowo śledztwo dotyczące szczecińskiego prokuratora IPN Dariusza Wituszki, wysłanego na karną delegację aż do Rzeszowa. Na delegacji, z dala od domu, prokurator zmarł na zawał serca
Ta sprawa w połowie 2019 roku poruszyła i oburzyła środowisko prokuratorów. Hasła „Pamiętajmy o Darku Wituszcze” pojawiały się wtedy na pikietach solidarnościowych prawników z represjonowanymi niezależnymi prokuratorami.
Śmierć Dariusza Wituszki, prokuratora IPN ze Szczecina wyjaśniała prokuratura. Ale umorzyła śledztwo, uznając, że zmarł z powodów zdrowotnych. Że wysłanie go przez przełożonych na karną delegację 800 kilometrów od domu nie miało na to wpływu.
Jak ustaliło OKO.press Prokuratura Krajowa wraca teraz do tej sprawy. Pod koniec kwietnia 2024 roku wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej wszczął śledztwo. Wydział ten powołał PiS do ścigania sędziów i prokuratorów. Nowa władza nie może go zlikwidować, bo musiałby zmienić ustawę o prokuraturze, a prezydent może ją zawetować.
Dlatego nowe kierownictwo prokuratury postawiło na zmiany kadrowe. Wydział ma nowego naczelnika, jest nim prokurator Dariusz Makowski i trwa w nim już powolna wymiana prokuratorów. Kilka osób już odchodzi, przychodzą nowi. W sumie na delegacji jest 11 prokuratorów.
Prokuratura Krajowa wraca do sprawy Dariusza Wituszki, bo w poprzednim śledztwie nie zbadano jednego wątku. Chodzi o zawiadomienie jego żony, że Wituszko mógł być mobbingowany w szczecińskim IPN-ie. Z naszych informacji wynika, że ten wątek nie został oceniony. A że sprawa się jeszcze nie przedawniła, zdecydowano o nowym śledztwie, by to wyjaśnić. Śledztwo toczy się w kierunku czynów z artykułu 218 kodeksu karnego, który mówi o uporczywym naruszaniu praw pracownika.
Sprawa Wituszki dla prokuratorów jest ważna. Bo jest dowodem na to, jak władza PiS brutalnie próbowała złamać niezależnych prokuratorów. Ponadto niedawno wszczęto śledztwo ws. karnego delegowania w Polskę 50 innych prokuratorów, głównie z Lex super Omnia. Zawiadomienie w tej sprawie złożył były prezes tego stowarzyszenia Krzysztof Parchimowicz, który sam był najbardziej prześladowanym prokuratorem za władzy PiS.
Z informacji OKO.press wynika, że ws. Wituszki Prokuratura Krajowa na razie będzie tylko sprawdzać wątek ewentualnego mobbingu. Jeśli w tym wątku zbierze nowe ustalenia pokazujące, że źle był traktowany w macierzystym miejscu pracy w Szczecinie, to rozważy czy wrócić do jego śmierci na karnej delegacji. I oceni czy sytuacja w pracy i spowodowany tym stres, mogły mieść wpływ na pogorszenie jego stanu zdrowia.
Na zdjęciu u góry akcja solidarnościowa pod poznańskim sądem w lipcu 2019 roku. Sędziowie dają wsparcie karnie wówczas delegowanemu prokuratorowi Prokuratury Regionalnej w Krakowie Mariuszowi Krasoniowi, który został wysłany do Wrocławia. Upominają się też o pamięć o Dariuszu Wituszce. Fot. Iustitia.
Od 2001 roku Wituszko był związany z Oddziałową Komisją Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w IPN w Szczecinie, którą pomagał organizować. W 2005 roku został jej naczelnikiem. Za władzy PiS został odwołany z tej funkcji, ale nadal pracował w Komisji w Szczecinie.
Jednak 25 marca 2019 zapadła decyzja, że z początkiem kwietnia będzie oddelegowany do pracy w Oddziałowej Komisji w oddalonym o ponad 800 kilometrów Rzeszowie. Oficjalny powód delegacji to „konieczność wsparcia kadrowego” tamtejszej jednostki IPN.
Wituszko na delegacji miał być do 8 czerwca. Nie doczekał jej końca. W sobotę 18 maja znaleziono go na ulicy w Łańcucie, niedaleko dworca PKP. Według „Gazety Wyborczej”, która wtedy jako pierwsza opisała sprawę delegacji prokuratora Wituszki, w Łańcucie zwiedzał zamek. I tam miał zawał serca.
W sprawie jego śmierci śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Toczyło się ono w kierunku „nieumyślnego spowodowania śmierci”, bo chciano zbadać wszystkie okoliczności. Ale finalnie sprawę umorzono, uznając, że przyczyną był zawał serca.
Dariusza Wituszkę na delegację do Rzeszowa wysłał Dyrektor Głównej Komisji Ścigania zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w IPN, prokurator Andrzej Pozorski. W środowisku prokuratorów spekulowano, że Pozorski mógł być skonfliktowany z Wituszką. Zanim został dyrektorem Głównej Komisji był podwładnym Wituszki w oddziale Komisji w Szczecinie.
Za władzy PiS role się zmieniły. To Pozorski – po otrzymaniu awansu w 2016 roku na dyrektora Głównej Komisji i jednego z zastępców Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro – został przełożonym (niebezpośrednim) Wituszki.
Szczecińska „Gazeta Wyborcza” w 2016 roku opisała kulisy awansu Pozorskiego. Wiązała go z tym, że jako pierwszy w Polsce postawił zarzuty za internowanie w stanie wojennym. Zarzuty usłyszał emerytowany generał MO.
Potem kierowana przez niego Główna Komisja wystąpiła do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego o uchylenie immunitetu 3 sędziom i 4 prokuratorom, którzy w PRL brali udział w postępowaniach z udziałem opozycjonistów z czasu stanu wojennego. Dwa wnioski dotyczyły sędziów Sądu Najwyższego, co było na rękę władzy PiS, która atakowała SN i oczerniała go przed obywatelami oraz na Zachodzie, próbując przypiąć sędziom SN łatkę „komunistów”.
Pozorski jako dyrektor Głównej Komisji mógł też mieć wpływ na odwołanie Wituszki z funkcji naczelnika w Szczecinie. Gdy w 2019 roku pisaliśmy o Wituszce w OKO.press, w odpowiedzi na nasze pytania IPN informował jedynie, że decyzję o odwołaniu podjął „minister sprawiedliwości – Prokurator Generalny”.
Według „Gazety Wyborczej”, która wówczas powoływała się na swoich informatorów, Wituszko przed śmiercią miał dowiedzieć się nieoficjalnie, że delegacja ma być przedłużona do sierpnia. Choć nie zapadła jeszcze taka formalna decyzja. I miał się tą informacją podłamać.
Komisja w odpowiedzi na pytania OKO.press potwierdziła wówczas, że za delegacją do Rzeszowa stał Andrzej Pozorski. Zapewniała, że Wituszko posiadał aktualne orzeczenie lekarskie o zdolności do pracy jako prokurator IPN. Nie odpowiadał on jednak za to, co działo się w miejscu pracy Wituszki w Szczecinie – tam było inne kierownictwo.
Teraz Prokuratura Krajowa chce się skupić na ewentualnym mobbingu w Szczecinie. Z informacji OKO.press wynika, że Wituszko musiał się np. tłumaczyć z ilości wypitej w godzinach pracy herbaty.
Po nagłośnieniu sprawy delegacji i śmierci na niej Wituszki, do niezależnego stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia zaczęli zgłaszać się prokuratorzy z IPN. Chcieli zostać członkami stowarzyszenia, które ostro krytykowało Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobrę i jego stronników.
A hasła o pamięci o Wituszce pojawiły się na pikietach pod sądami. Organizowano je, by dać wsparcie innemu prokuratorowi wysłanemu wówczas na karną delegację. Chodziło o Mariusza Krasonia z Prokuratury Regionalnej wysłanego do pracy w jednej prokuratur rejonowych we Wrocławiu. Został wysłany, chociaż wiadomo było, że opiekuje się schorowanymi rodzicami. Za tę decyzją stał ówczesny Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski. Krasoń podpadł tym, że miał odwagę skrytykować prokuraturę Ziobry. A karna delegacja była wykorzystywana w prokuraturze jako kij na niepokornych. Potem stała się modnym narzędziem do karania innych niepokornych prokuratorów.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Zbigniew Ziobro
Instytut Pamięci Narodowej
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura Krajowa
Andrzej Pozorski
Dariusz Wituszko
delegacje prokuratorów
praworządność
represje
śledztwo
wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze