Konrad Szczygieł
Konrad Szczygieł
Po publikacji OKO.press toruńska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie molestowania seksualnego doktorantki UMK w Toruniu przez wykładowcę tej uczelni, prof. Mirosława Żelaznego. Za to uczelniana komisja dyscyplinarna zawiesiła swoje postępowanie w tej sprawie. I profesor wrócił do pracy na uniwersytecie
W opublikowanym w lipcu 2018 na OKO.press reportażu ofiara profesora Mirosława Żelaznego - doktorantka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu - opowiadała jak uczony molestował ją seksualnie i znęcał się nad nią psychicznie.
„To było w 2017 roku. Koniec września. Profesor zaprosił mnie do gabinetu, żeby omówić szczegóły mojego doktoratu. Weszłam do środka, a on zamknął drzwi i z całej siły chwycił mnie za nadgarstki. Potem przyciągnął mocno do siebie, aż straciłam równowagę. Posadził mnie sobie na kolanach. Zanim się zerwałam, zdążył złapać mnie za biust. On jest silny, a ja drobna, nie było łatwo mi się wyrwać. Powiedział, że zrobił tak, bo bardzo za mną tęsknił. Gdy wyszłam z gabinetu, wymiotowałam w łazience w Instytucie” - wyznała w rozmowie z nami.
Według relacji doktorantki, profesor regularnie zapraszał ją do swojego gabinetu. Dążył do kontaktu fizycznego, zadawał intymne pytania. Pisał do niej sms-y i nękał telefonami. Opowiadała nam: „Kiedy nie odbierałam jego telefonów, wysyłał maile i sms-y. Pisał: »twoim obowiązkiem jest odbieranie ode mnie«. Pisał też, że »ładnie mu się śniłam«. Albo, że mój doktorat będzie śliczny, jak moja buzia”.
Nękanie trwało blisko dwa lata. W styczniu 2018 roku doktorantka zdecydowała się złożyć u rektora uczelni zawiadomienie. Załączyła do niego relacje innych studentek, doktorantek oraz absolwentów filozofii, którzy dodatkowo oskarżali profesora o nadużywanie władzy i niestosowne zachowanie podczas wykładów i egzaminów.
Profesor Żelazny został przez rektora zawieszony na trzy miesiące. Potem, w maju, wrócił do pracy, jednak nie pojawiał się na uczelni - był na zwolnieniu lekarskim.
Zawiadomieniem Alicji zajęły się uczelniane komisje: antymobbignowa i dyscyplinarna. Pierwsza nie uznała, że doszło do mobbingu (z pięciu przesłanek, zachowanie profesora spełniało dwie). Zleciła za to komisji dyscyplinarnej zbadanie, czy doszło do molestowania seksualnego. Komisja dyscyplinarna zaczęła pracę 20 czerwca.
Po naszej publikacji sprawą zajęła się prokuratura.
19 września Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum-Zachód wszczęła postępowanie w tej sprawie. Jak informuje zastępca prokuratora rejonowego Bartosz Wieczorek, jest ono prowadzone w sprawie o przestępstwo opisane w art. 199 par 1 kodeksu karnego, czyli o seksualne nadużycie stosunku zależności lub krytycznego położenia ofiary. Grozi za nie do 3 lat więzienia.
Postępowanie zostało wszczęte w wyniku zawiadomienia złożonego przez mieszkańca Poznania. „Zawiadomienie było oparte na publikacji materiału OKO.press” - informuje prokurator Wieczorek.
Czy prokuratura współpracuje z władzami uczelni oraz komisją dyscyplinarną przy zbieraniu materiału dowodowego? I czy prof. Mirosław Żelazny złożył zeznania przed prokuraturą? Na te pytania prokurator Wieczorek nie udzielił nam odpowiedzi, ze względu na dobro toczącego się postępowania.
Lokalny portal „Nowości. Dziennik Toruński”, opierając się na nieoficjalnych informacjach, napisał jednak, że prokuratura uzyskała dostęp do protokołów uczelnianej komisji dyscyplinarnej.
Zaskakujący obrót przybrały jednak sprawy na uczelni. Po wszczęciu postępowania przez prokuraturę,
Komisja Dyscyplinarna UMK, na czas śledztwa zawiesiła swoje postępowanie ws. prof. Żelaznego. A profesor, który został pozbawiony wszystkich wcześniejszych funkcji kierowniczych, wrócił do wykładania.
„Prof. Żelazny ma zaplanowane w tym semestrze zajęcia w wymiarze 120 godzin, wszystkie fakultatywne, czyli uzależnione od liczby chętnych studentów. W tej chwili jest za wcześnie, żeby stwierdzić, czy będą się odbywały” - informuje Ewa Walusiak-Bednarek z biura prasowego UMK.
Dlaczego UMK zawiesiło postępowanie w sprawie profesora? Jak tłumaczy biuro prasowe UMK, komisja zastosowała się do zapisu rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w którym mowa jest o tym, że „jeżeli zachodzi długotrwała przeszkoda uniemożliwiająca prowadzenie postępowania dyscyplinarnego lub jeżeli o ten sam czyn wszczęto postępowanie karne albo postępowanie w sprawach o wykroczenia” komisja może zawiesić postępowanie. Ewa Walusiak-Bednarek dodaje, że zawieszenie postępowania przed komisją, gdy toczy się prokuratorskie, już wcześniej stosowano.
Czy władze UMK w Toruniu uważają za właściwe kontynuowanie współpracy z prof. Żelaznym i umożliwianie mu kontaktu ze współpracowniczkami oraz studentkami i doktorantkami? „Jak w każdej tego typu sprawie obowiązuje zasada domniemania niewinności. Uczelnia stosuje obowiązujące prawo, w tym prawo pracy” - tłumaczy Walusiak-Bednarek.
Jak dotąd żadnych konsekwencji nie poniósł dyrektor Instytutu Filozofii, prof. Adam Grzeliński, który sprawę prof. Żelaznego bagatelizował. A szukającą u niego pomocy molestowaną doktorantkę, odprawił z kwitkiem. „Mówił, że profesor Żelazny cieszy się nieposzlakowaną opinią i jeśli mam z nim jakiś problem, to jest to moja wina” - opowiadała nam kobieta.
Prof. Grzeliński po naszej publikacji zrezygnował z funkcji dyrektora instytutu, natomiast nadal jest kierownikiem Międzywydziałowych Interdyscyplinarnych Studiów Humanistycznych. „Nie było podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec innych pracowników (Instytutu Filozofii)” - wyjaśnia Ewa Walusiak-Bednarek.
AKTUALIZACJA, 10 grudnia 2018 r.
"SPROSTOWANIE
W artykule Konrada Szczygła, pt. "Jest śledztwo ws. molestowania doktorantki przez profesora UMK w Toruniu! A profesor wrócił na uczelnię" znalazły się nieprawdziwe informacje na mój temat. Nie zrezygnowałem z funkcji dyrektora Instytutu Filozofii UMK pod wpływem artykułu w OKO.press. Artykuł ukazał się 16 lipca 2018 r., a rezygnację z funkcji złożyłem 25 czerwca 2018 r. Ponadto nie mogłem bagatelizować oskarżenia o molestowanie seksualne doktorantki, której dotyczy artykuł, ponieważ nigdy nie zostałem o tym przez nią poinformowany.
prof. Adam Grzeliński"
Dziennikarz FRONTSTORY.PL. Wcześniej w OKO.press i Superwizjerze TVN. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Czterokrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz FRONTSTORY.PL. Wcześniej w OKO.press i Superwizjerze TVN. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Czterokrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Komentarze