0:000:00

0:00

Drugi już dzień trwa spontaniczna masowa akcja osób LGBT na twitterze. Pod hasztagiem #jestemLGBT ujawniają się, zamieszczają swoje zdjęcia i piszą czym się zajmują. Takiej akcji coming outu osób nieheteronormatywnych jeszcze w Polsce nie było. W poruszających tekstach osoby LGBT podkreślają, że są takimi samymi obywatelami, sąsiadami, ludźmi jak wszyscy:

"#jestemLGBT spotkasz mnie w pociągu, na rynku i w parku, choć najwięcej mnie przed jakimś ekranem, bo taki zawód front-endowca",

"hej, #JestemLGBT, ale i też tą dziewczyną, którą zobaczysz na plaży z książkami i ukulele, a i jestem również nianią".

Dominują ludzie młodzi, sporo studentów i studentek, ale są też przedstawiciele wielu zawodów.

"Jestem lekarzem rodzinnym, leczę Was i Wasze dzieci, piszę tony zaśw. by Wasi dziadkowie i rodzice wyjechali do sanatorium i dostali rentę, nadrabiam zapaść w systemie opieki zdrowotnej, żebyście dotrwali do wizyty u specjalisty lub hospitalizacji #jestemLGBT i życzę zdrowia" - pisze dr Michał Pokrywka, lekarz rodzinny z Lublina.

Wielu jest nauczycieli i nauczycielek, ale jest też przyszła strażaczka (mówi o sobie "strażak"), a także pracujący już strażak, pracowniczka domu pogrzebowego, kelner, terapeutka, pracownik PKP, przyrodniczka, psychiatra, przedszkolanka, a nawet pastor.

Są pojedyncze osoby znane: dziennikarka TOK.FM Agata Kowalska, Robert Biedroń, nasz kolega redakcyjny Anton Ambroziak.

Wiele osób apeluje, by widzieć w osobach LGBT ludzi, a nie "jakieś litery" czy "odrealnioną ideologię". Jest też wiele głosów dumy i determinacji, by walczyć o swoje prawa.

Sporo par fotografuje się razem.

"Mam takie samo serce jak Ty, i całym tym sercem kocham mojego Jędrusia, z którym chcę się wspólnie zestarzeć, bo mnie oswoił i jest dla mnie jedyny na świecie" - pisze Nauczyciel Roku 2018, Przemysław Staroń.

(Zobacz na dole - obszerny wybór wypowiedzi).

O tym niezwykłym zjawisku rozmawiamy z Mariuszem Kurcem, redaktorem naczelnym magazynu społeczno-kulturalnego LGBTQ "Replika", publicystą i aktywistą.

Mówi, że #jestemLGBT to "fantastyczna akcja, kolejny krok na drodze emancypacji osób nieheteronormatywnych", ale surowo rozlicza bierność elity LGBT i całe swoje środowisko.

Walka z homofobią powinna toczyć się codziennie, nie od „święta”. Dlaczego musimy dostać po mordzie od faszystów, by ruszyć dupy do roboty?

"To my idziemy do przodu, a oni reagują"

Piotr Pacewicz, OKO.press: W chwili gdy rozmawiamy wpisów z hasztagiem #jestemLGBT na Twitterze jest już ponad 20 tys. Niesamowita wzruszająca lektura, jakby ci ludzie wyłączali lęk przed homofobią, z którą muszą się liczyć. Część to sympatycy hetero, ale tak czy inaczej, to fala, jakiej nie było.

Mariusz Kurc, redaktor naczelny "Repliki", pisma LGBT*: To są masowe coming outy, czyli ujawniam publicznie, że nie jestem osobą heteronormatywną. Wykazuję się odwagą, mówię prawdę.

Drugi aspekt to odczarowanie samej nazwy. Opinia publiczna jest dziś straszona hasłem LGBT albo "ideologią LGBT", ale wiele osób nie potrafi go nawet rozszyfrować, nie wie, o co chodzi - tak jak było z tym strasznym "GENDEREM".

Ujawniający się mówią: zobacz kogo nienawidzisz, kogo się boisz, z kim chcesz walczyć. To ja, żywy człowiek, a nie jakieś litery. To mnie boli, to mnie dyskryminujesz, to mnie wykluczasz.

Fantastyczna akcja, strasznie się z niej cieszę. Kolejny krok naszej oddolnej emancypacji, ośmielenia zwykłych gejów i lesbijek, którzy gdzieś w Polsce pracują, studiują. Ożywienie zaczęło się dwa, trzy lata temu.

W 2017 było siedem parad czy marszy równości, , w 2018 roku - 15, w 2019 już 23. Wcześniej to rosło powoli. Po pierwszej paradzie w Warszawie w 2001, Kraków był dopiero w 2004, potem Wrocław, Łódź. Teraz zaczyna być jasne, że nie ma zgody społeczności LGBT na to, by występować dalej w roli obywateli drugiej kategorii.

Ale wciąż daleko do pełnej emancypacji. Jest nas w Polsce dobre 1,5 mln osób, a uczestników wszystkich parad w 2019 było - szacuję - maksymalnie 150 tys. A przecież idą też osoby hetero, przyjaciele, rodziny.

Ogromna siła LGBT jeszcze się nie przebudziła, prawdziwa rewolucja przed nami.

Od kilkunastu lat "Replika" szuka repliki na homofobię. Czego brakuje, by ruch nabrał większego impetu?

Przykład zawsze idzie z góry, to dotyczy też coming outów. Mam pretensję do polskich elit, zwłaszcza osób popularnych, które boją się, nie chcą ujawniać.

Wciąż jest tych kilka tych samych nazwisk: Jacek Poniedziałek (2005), Michał Piróg (2007), Tomasz Raczek (2007), prof. Michał Głowiński (2010), reżyserki Kasia Adamik i Olga Chajdas (2013). Dawno nie było głośnego wyjścia z szafy.

Marsze nie robią na elitach wrażenia, przemoc jakiej doświadczamy też nie. Wiadomo, że jest mnóstwo aktorów, polityków, dziennikarzy LGBT...

Kiedy ty, jako laureat nagrody Fundacji Równości Hiacynt 2008, udzielałeś wywiadu "Replice", Wojciech Karpieszuk był jedynym jawnym gejem "Wyborczej", i tak jest nadal. W TVN - nikogo. Jest wasz Anton Ambroziak, Agata Kowalska z TOK.FM.

Są politycy, jak Robert Biedroń, polityczki jak Anna Grodzka, czy teraz Katarzyna Paprota, z zarządu Partii Razem. Paweł Rabiej został wiceprezydentem Warszawy.

To wszystko ważne, ale jest przecież sporo znanych piosenkarzy. A sportowcy i sportowczynie? Wszyscy są hetero? Dużo szybciej, by doszło do zmiany, gdyby nie postawa elit.

Każdy coming out ma znaczenie, ale zwykła osoba ma może 50 znajomych, a popularny aktor czy piosenkarz ma ich miliony. Arek Kluk, prezes grupy Stonewall, mówił, że jak się wyoutował własnej mamie, to był drugim gejem, którego poznała. Pierwszym był Robert Biedroń. Polska lesbijka nie ma jeszcze takiej publicznej twarzy.

Gdyby takich Biedroniów było dziesięcioro, homofobia nie miałaby się tak dobrze jak obecnie.

Ilustruje to wykres z lipcowych badań CBOS (nawet jeżeli można mieć zastrzeżenia do metod badawczych). Znajomość konkretnego geja czy lesbijki osłabia uprzedzenia.

CBOS o stosunku do homoseksualistów w zależności od osobistej znajomości
CBOS o stosunku do homoseksualistów w zależności od osobistej znajomości

Czy masowym coming outom, które obserwujemy, nie pomogła - paradoksalnie - homofobia władzy i fizyczne ataki radykalnych środowisk prawicowych? OKO.press zrobiło zestawienie drastycznych głosów polityków PiS pełnych otwartej pogardy i nienawiści.

Jest raczej odwrotnie. Homofobia władz jest odpowiedzią na to, że ruch LGBT się rozwija. Rafał Trzaskowski podpisał w lutym 2019 "Warszawską deklarację LGBT+", to ogromny sukces naszego środowiska.

W Białymstoku zebrała się grupa aktywistek i aktywistów, jeszcze pięć lat temu mogliśmy o czymś takim pomarzyć.

To my idziemy do przodu, a oni reagują. Podniosła łeb ta homofobiczna hydra, bo zobaczyli, że emancypacja przyspiesza.

Podnosi się fala coming outów, ale nie ma wciąż przełożenia politycznego. Marszów Równości próbowali zakazywać prezydenci z Platformy Obywatelskiej i SLD. Tak jakby nie zauważyli, że zmieniły się czasy.

Lewicowa koalicja Razem, SLD i Wiosny jest jednoznaczna w deklaracjach. Po wyjściu PSL z Koalicji Obywatelskiej Grzegorz Schetyna powiedział, że nadszedł już czas na legalizację związków partnerskich.

Były już jasne deklaracje, prawda? A potem okazywało się, że to jeszcze nie ten moment, albo to nie jest najważniejszy temat dla Polek i Polaków.

W "Replice" krytykujesz też środowisko LGBT. "W zrywach jesteśmy genialni, w codziennej pracy beznadziejni".

To takie bardzo polskie, idziemy do powstania, albo na marsz równości raz na rok, a potem wracamy do domu, do pracy i nic. Nie walczymy o nasze prawa na co dzień.

Po tym prawie pogromie Marszu w Białymstoku, w 36 godzin zebrano 100 tys. złotych na pomoc osobom LGBT w Białymstoku, ale pieniędzy na działalność potrzebują też w Opolu i Kielcach, a tam z trudem udaje się uciułać 3-4 tys. zł na organizację marszu.

Walka z homofobią powinna toczyć się codziennie, nie od „święta”. Dlaczego musimy dostać po mordzie od faszystów, by ruszyć do roboty? Którą z naszym słomianym zapałem jutro po cichutku skończymy i wszystko wróci do „normy”. Tak ma być?

Jestem poruszony reakcją na wydarzenia w Białymstoku, ale to już kiedyś było. 19 listopada 2005 roku przez ulice Poznania usiłował przejść Marsz Równości. Ówczesny prezydent miasta, Ryszard Grobelny, zakazał Marszu. Czy był związany z PiS? Nie. Z Platformą Obywatelską. Decyzję prezydenta podtrzymał wojewoda Andrzej Nowakowski z SLD.

Mimo zakazu odbyła się próba manifestacji. Przeciwnicy skandowali „Pedały do gazu”, „Zrobimy z wami, co Hitler z Żydami”. Jak zareagowała policja? Aresztowano ponad 60 osób – uczestników Marszu!

Rządził wtedy PiS. A prezydent Warszawy Lech Kaczyński zakazał parady w 2004 roku. Ale przeszła, a policją ściągała z ulicy blokujących.

Tak, oczywiście. Ale chciałbym, żeby tym razem historia się nie powtórzyła. Czy za 14 lat zapomnimy o „zrywie białostockim” tak jak zapomnieliśmy o „zrywie poznańskim”?

Do społeczności LGBT nie dotarła jeszcze świadomość, że każdy i każda powinna coś zrobić, żeby wszystkim osobom LGBT żyło się w Polsce lepiej, żeby nie trzeba było uciekać za granicę, żeby 70 proc. młodych ludzi LGBT nie miało myśli samobójczych.

Każda i każdy z nas powinien zadać sobie pytania: Czy wyszedłem z szafy, w domu i w pracy (jeśli to nie jest to zbyt niebezpieczne - podkreślam wątek zagrożenia, nie namawiam na coming out nastolatka z przemocowej konserwatywnej rodziny)? Czy wspieram organizacje LGBT? Czy śledzę sytuację osób LGBT? Czy podejmując polityczne wybory biorę pod uwagę postulaty LGBT? Związki partnerskie musi przecież przegłosować Sejm.

Każdy coming out - nawet przed własną mamę - ma swój polityczny wymiar. Także praktycznie. Może mama opowie o tym swoim koleżankom i któraś z nich zagłosuje na polityka, który jest za związkami?

Zaczynam cię podejrzewać o ukrytą homofobię. Tak narzekasz...

(śmiech) Dmucham na zimne. Jestem zbudowany tym, co się dzieje, zaczynamy sobie zdawać sprawę ze swego potencjału. Ale mam w pamięci Paradę w Tel Awiwie, na której byłem 10 lat temu. Szło 100 tys. ludzi, w kraju, w którym mieszka 8 milionów. Warszawskie 80 tys. dopiero powoli dogania Tel Awiw, a w Warszawie odsetek osób LGBT może sięgać nawet 10 proc., bo tutaj jednak łatwiej się nam żyje.

Akcja #jestemLGBT jest dowodem na moralną siłę, bo wypowiedzi władz i agresja na ulicach tworzą atmosferę zagrożenia. Mnie to imponuje.

Zawsze było dużo homofobii w przestrzeni publicznej, ale faktycznie nigdy aż tyle i w takiej wersji hard. Też doceniam każde wyjście z szafy.

Tylko inaczej widzę związek przyczynowo-skutkowy. Atak na nas jest reakcją na wzrost świadomości, że jak wszystkim należą nam się prawa obywatelskie i ludzkie.

Kiedy pierwsze stany USA zaczęły przymierzać się w latach 90. do legalizacji małżeństw, konserwatywne stany zareagowały prawdziwą histerią i ze 30 z nich zadekretowało, że u nich małżeństwo może być tylko hetero.

Podobna jest histeria tych kilkudziesięciu samorządów, które w odpowiedzi na warszawską deklarację LGBT uchwalają, że są wolne od ideologii LGBT.

To wszystko zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, kiedy jakiś stan czy kraj już przegłosuje związki partnerskie albo małżeństwa. Zanim to nastąpi konserwatyści odgrażają się, że nie ustaną w walce o rodzinę czy religię i odkręcą zmianę, ale nigdzie się to nie zdarzyło.

Od legalizacji związków czy małżeństw nie ma odwrotu. Sprawa staje się natychmiast mniej polityczna.

To tak jak sto lat temu było z głosowaniem kobiet. Za była garstka sufrażystek, potem zrobiła się polityczna awantura, rosło poparcie, ale trwał konflikt, spór. Tyle, że natychmiast po przyznaniu kobietom tego prawa, stało się ono dla wszystkich oczywiste.

Podobnie z małżeństwami jednopłciowymi. W żadnym z ponad 30 krajów, gdzie je uchwalono, temat nie wrócił. Nawet Donald Trump powiedział, że tego już nie zmieniamy.

Dlaczego tak jest?

Bo ludzie uważają, że jak coś jest zgodne z prawem, to jest słuszne. Po prostu dwóch facetów albo dwie kobiety mogą wziąć ślub i skoro to legalne, to czemu mam być przeciwko? Wszyscy nagle widzą, że osób LGBT jest sporo, że razem mieszkają, wychowują dzieci, są fajne lub niefajne, jak wszyscy.

Pojawia się odwrotny efekt. Jeśli ktoś nie został zaproszony na żaden gejowski czy lesbijski ślub, to zaczyna się zastanawiać, czemu. W końcu chciałby to zobaczyć na żywo. Zaczyna się zastanawiać, czy coś z nim jest nie tak, że nikt go nie zaprasza. Może jest homofobem?

Jest chyba jeszcze jeden powód. Gdy zdejmiemy z oczu homofobiczne klapki, interpretacje, przesądy, tradycje, ideologie i religie i spojrzymy na naszych bliźnich po ludzku, to nagle odkrywamy, że nie mamy żadnego prawa, by zakazywać komukolwiek wyboru związków miłosnych i budowania rodzin, jakie mu odpowiadają. I tyle. Nie ma się co tak strasznie tym podniecać.

Mówię to samo, sprawa przestaje być polityczną, staje się ludzką, międzyludzką.

* Mariusz Kurc (rocznik 1974), redaktor naczelny dwumiesięcznika "Replika" (ukazuje się od 2005 r.), publicysta, członek zarządu Kampanii Przeciw Homofobii, członek Grupy Inicjatywnej ds. Związków Partnerskich. Wraz z Bartoszem Żurawieckim prowadzi Klub Filmowy LGBT w Krytyce Politycznej. W Radiu TOK FM współtworzy audycję "Lepiej późno niż wcale", jest wyoutowanym gejem.

Zobacz kilkanaście przypadkowo wybranych twittów #Jestem LGBT

Poczytaj inne przykłady wpisów #jestemLGBT

Wybór jest przypadkowy. Pominęliśmy imiona i nazwiska osób nieznanych - wszystkie wpisy można oglądać na Twitterze.

Polecamy - poruszająca i interesująca lektura.

"#jestemLGBT dumnym nauczycielem wielu wspaniałych młodych ludzi, zaangażowanym demokratą ale także zwykłym facetem w średnim wieku, który jest już zmęczony czekaniem na normalność i prawdziwą akceptację. Długo czekałem na te zmiany i one właśnie nadchodzą. Yes We Can "

" #JestemLGBT i naprawdę miłym człowiekiem. Obsługuję Cię w restauracji, życzę miłego dnia i będę tworzyć ładne plakaty, które codziennie mijasz na ulicy"

"#jestemLGBT i będę uczyć wasze dzieci historii"

"hej #jestemLGBT i przy okazji strażakiem!! widzicie? też jestem normalna osobą. dodatkowo mam zrobiony kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy więc czy tego chcecie czy nie, moim obowiązkiem jest was ratować"

" #JestemLGBT i nie chce nikogo zmieniać, chcę być szczęśliwy w moim kraju"

"#jestemLGBT i chcę tylko być sobą, mieć prawa takie jak każdy inny." "#jestemLGBT, ale jestem też twoim kolegą z klasy, pasażerem który siedzi koło ciebie w autobusie, a przede wszystkim człowiekiem, który jak każdy inny chce móc kochać" "#JestemLGBT i nie mam sobie nic do zarzucenia. Kupuję bilety na autobus, segreguję śmieci, szanuję wszystkich ludzi, których spotykam w swoim życiu. Kocham szalenie mocno. Wspieram osoby nieheteroseksualne. Nie dam się zastraszyć."

"hej, #JestemLGBT , ale i też tą dziewczyną, którą zobaczysz na plaży z książkami i ukulele, a i jestem również nianią"

"#jestemLGBT i może kiedyś przyjdziecie do mnie na terapię, a może jeszcze w te wakacje kupicie ode mnie namiot, sprzęt do pływania czy Wasze ulubione legginsy. Studiuję, pracuję i mieszkam w Warszawie, a pochodzę z Białegostoku. I nie chcę bać się powrotu do domu."

"nie jesteś ideologią, wymysłem, chorym, grzechem, opętanym. jesteś człowiekiem. jesteś cudem. uśmiechnij się ze mną jak niżej #jestemLGBT

"#jestemLGBT i kocham mojego męża"

"Hej, #jestemLGBT i uczę wasze dzieci angielskiego. Działam społecznie i możesz mnie spotkać tam, gdzie nie wyklucza się ludzi. Jestem teraz silną kobietą, która radzi sobie z wieloma trudnościami, ale jestem też tą dziewczynką, którą kiedyś poniżałeś w szkole. Jestem bi"

"#jestemLGBT i możesz spotkać mnie w swoim liceum, na ulicy, w sklepie, chociaż najczęściej będę po prostu w swoim domu (dlatego jestem taki blady ;0). W przyszłości prawdopodobnie będę uczyć niemieckiego wasze dzieci albo przetłumaczę ci jakieś papiery"

"#jestemLGBT spotkasz mnie w pociągu, na rynku i w parku, choć najwięcej mnie przed jakimś ekranem, bo taki zawód front-endowca"

"Hejka #jestemLGBT i w przyszłości będę prowadzić Twój pociąg lub sprawdzać Twój bilet i pomagać Ci w podróży"

"#jestemLGBT i będę walczyć o swoje prawa"

"#JestemLGBT nie ideologią. Jestem człowiekiem. Widzicie mnie codziennie na ulicy, często się uśmiecham do obcych i uśmiechacie się nawet nie wiedząc, że uśmiechacie się do "wroga"

"#jestemLGBT i chciałabym kiedyś wyjść na ulicę z tęczową torbą i nie bać się o swoje życie"

"Tak, to ja jestem tą dziewczyną, która pomogła kupić bilet Pani w tramwaju, to obok mnie stoisz w kolejce w sklepie i na przystanku autobusowym. Wyglądam jak normalny człowiek, prawda? No właśnie, bo taka też jestem.""#jestemLGBT i kocham pieski"

"Mam takie samo serce jak Ty, i całym tym sercem kocham mojego Jędrusia, z którym chcę się wspólnie zestarzeć, bo mnie oswoił i jest dla mnie jedyny na świecie" (Nauczyciel Roku 2018, Przemysław Staroń)

"Mówi się czasem o nas „kochający inaczej”. My nie kochamy inaczej! Czasem otulimy kołdrą i podamy ciepłą herbatę, czasem wciągniemy do pociągu w nieznane, czasem nie uśniemy z tęsknoty, czasem nie uśniemy z radości, że słyszymy bicie serca tej drugiej osoby (Katarzyna Paprota, zarządu Partii Razem).

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze