Powołany w skład rządu Morawieckiego w październiku 2020 roku Jarosław Kaczyński jest wprawdzie wicepremierem bez teki, ale za to objął kompetencje nieporównanie ważniejsze niż jakikolwiek minister czy nawet sam premier. Został bowiem jednocześnie przewodniczącym komitetu do spraw bezpieczeństwa narodowego.
Tekst publikujemy w naszym cyklu „Widzę to tak” – od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik.
Program polityczny: jak najwięcej władzy
To mogło wielu zaskoczyć, bo przecież Kaczyński na bezpieczeństwie narodowym się zupełnie nie zna, nigdy się nim nie zajmował. Jednak istotnie chodzi o bezpieczeństwo, tyle że o bezpieczeństwo władzy, a na tym Kaczyński zna się w Polsce najlepiej.
Został zresztą powołany na to stanowisko w chwili kryzysu koalicji, gdy pod wpływem nagromadzonych błędów zaczęła się chwiać i trzeba było ratować bezpieczeństwo władzy Zjednoczonej Prawicy.
Stanowisko zrodziło się z potrzeby chwili, lecz idealnie trafiło w polityczną osobowość Kaczyńskiego. Jego życiowym programem politycznym od zawsze była władza, jak najwięcej władzy, najlepiej pełnia władzy. Reszta to instrumentarium, które dobiera się w zależności od sytuacji.
Jest tu nawet pewna różnica pomiędzy Kaczyńskim i PiS-em a bolszewikami: oni chcieli władzy, aby zrealizować pewien program, on tworzy program i działa dla zdobycia i utrzymania władzy.
Jest natomiast pewne podobieństwo między stanowiskiem Kaczyńskiego jako przewodniczącego ds. bezpieczeństwa ze stanowiskiem jakie dzierżył minister generał Rola-Żymierski w drugiej połowie lat 40. Był wtedy także przewodniczącym komisji ds. bezpieczeństwa, która zajmowała się zwalczaniem reakcyjnego podziemia.
Dzisiaj w oczach Kaczyńskiego – wyraźnie wynika to z jego wypowiedzi – „reakcyjnym podziemiem” jest cała opozycja oraz ta część społeczeństwa (czyli większość), która nie głosuje na PiS.
I przed nim stara się ochronić władzę PiS – swoją władzę – jako przewodniczący komitetu ds. bezpieczeństwa. W partiach takich jak PiS, rewolucyjnych, lepszym terminem byłby pewnie komisarz ds. bezpieczeństwa władzy. Oczywiście, Kaczyński nie musi się uciekać do takich metod jak Rola-Żymierski. Jesteśmy w innych czasach, członkostwo w UE i NATO powstrzymuje. Ponadto, każde „neo-” jest wersją soft oryginału…
Kaczyńskiego bezpieczeństwo zdrowotne mało obchodzi
O tym, że Kaczyński nie zajmuje się bezpieczeństwem narodowym świadczy zupełny brak jego aktywności na polu, na którym pojawiło się zagrożenie, właśnie dla bezpieczeństwa narodowego. Chodzi o bezpieczeństwo zdrowotne.
Rok 2020 był rokiem, w którym umarło najwięcej Polaków od czasów II wojny światowej i jednocześnie najmniej się urodziło.
Skala zagrożenia potwierdza katastrofalne zarządzanie przez rząd PiS operacją opanowywania epidemii Covid-19 i jej następstw. Polska jest na przedostatnim miejscu w UE pod tym względem, a przypomnijmy, że były dni, kiedy nasz kraj znajdował się na piątym miejscu w świecie pod względem zgonów z powodu covidowego wirusa (a wszystkie kraje przed nami z liczbą ludności znacznie przekraczającą 100 mln). Jest to znakiem zapaści systemu ochrony zdrowia w Polsce.
Czy widzimy Kaczyńskiego zmagającego się z tym zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego? Nie, ponieważ obsadził się w roli komisarza ds. bezpieczeństwa władzy – nawet jeśli ze szkodą dla bezpieczeństwa narodowego – o czym poniżej.
W zwalczaniu współczesnego „reakcyjnego podziemia” – czyli wolnych sądów, wolnych mediów, samorządu, organizacji pozarządowych, środowisk akademickich, które są reprezentacją społeczeństwa obywatelskiego, ze swej natury niezależnego od władzy – Kaczyński jako szef komitetu ds. bezpieczeństwa praktykuje prostą, ale skuteczną strategię.
Od kiedy objął swoje stanowisko, w wojnie pisowsko-polskiej lepiej rzucają się w oczy trzy instrumenty negatywne (przemocowe) i dwa instrumenty pozytywne (pozyskujące zwolenników).
Instrumenty przemocowe, czyli jak ograniczać „antypisowskie podziemie”
Ich zadaniem jest „reakcyjne podziemie” ograniczać i marginalizować.
Po pierwsze, mamy do czynienia ze zwiększoną aktywnością i brutalnością policji i służb. One wiedzą, że teraz można więcej. Mamy zatem przyzwolenie na stosowanie przemocy bezpośredniej. Drastycznym tego przejawem były ataki policji oraz jej bojówek „damskich bokserów” na legalnie i pokojowo manifestujące polskie kobiety.
Można pomyśleć, że PiS i jego przystawki dlatego chcieliby wycofać Polskę z konwencji antyprzemocowej, aby podczas gdy komisarz ds. bezpieczeństwa będzie całował w rękę Beatę Szydło, jego siepacze mogli bezkarnie używać przemocy przeciwko polskim kobietom.
A przy tym, jak wiadomo, cała ta odrażająca historia została sprowokowana przez Kaczyńskiego, który pchnął grupę kolesiów i koleżanek Julii Przyłębskiej do zmian w ustawie (anty)aborcyjnej.
Także brutalność policji była politycznie zamierzona. Kaczyński chciał w ten sposób pokazać swoim wyborcom, że nie będzie taryfy ulgowej dla tych, którzy podnoszą rękę na jego władzę.
Jednocześnie, domu samego komisarza strzegło wtedy więcej policyjnych „dyskotek”, niż w stanie wojennym miejsc zamieszkania partyjnych dygnitarzy. Chodziło zarówno o demonstrację siły, ale w grę wchodziła też tchórzliwość samego Kaczyńskiego.
Drugim instrumentem negatywnym jest atak na wolne media. Jak widzimy, w ostatnich miesiącach nastąpiło wzmożenie wysiłków, aby je zdusić, nawet pod demonstracyjnie fałszywym pozorem (jak podatek od reklam).
Dlaczego tak się dzieje? Otóż Kaczyński musiał zauważyć, że „reakcyjne podziemie” – czyli przeciętni, wolni Polacy – niezbyt chcą słuchać, czy oglądać prostackiej propagandy jego „żołnierzy wolności”, którzy demonstrują taki poziom jak ci z „Żołnierza Wolności” w latach 80.
Obozowi władzy nie udało się stworzyć MABENY, maszyny bezpieczeństwa narracyjnego, o której duby smalone prawił kiedyś prezydencki doradca. Ale on wiedział, co mówił. Bez quasi monopolu informacyjnego – niemal jak w PRL – prawica nie zawładnie w Polsce rządem dusz.
Skoro Polacy nie bardzo chcą słuchać i oglądać mediów partii rządzącej (kiedyś także publicznych), to trzeba MABENĘ skonstruować odwrotnie, czyli pozbawić Polaków wyboru, to znaczy wolnych mediów.
Niekoniecznie wszyscy przerzucą się na media reżimowe, ale przynajmniej nie będzie komu pisać o ciemnych sprawkach władzy, o tym, jak doi Polskę, o księżach pedofilach, o tysięcznych aferach ludzi rządzącej sitwy w spółkach skarbu państwa itd.
Po trzecie, Kaczyński dał sygnał do ataku na UE. Sam, w stylu propagandy komunistycznej z przełomu lat 50./60., krzyczał, że nie pozwoli, aby Polska stała się unijną „kolonią”. I jak Piekarski na mękach plótł, że Związek Sowiecki pozostawiał więcej swobody swym satelitom niż dzisiaj Unia swoim członkom.
Przypomina się w tym miejscu scena z filmu „Vabank”, w której jeden z bohaterów mówi do policji o pewnym niezbyt poukładanym umysłowo gościu: „Panie, to wariat”. Żaden dworski politolog czy historyk tych bzdur nie prostuje, także dlatego, że wiedzą, że Kaczyński opowiada te brednie świadomie.
Chodzi o odstraszanie UE od „wtrącania się” w to, jak PiS rządzi Polską, czyli o bezpieczeństwo władzy. Przecież Sowieci nie wtrącali się w to, jak rządzili w Rumunii – Ceaușescu, czy w NRD – Ulbricht.
Instrumenty służące do pozyskiwania zwolenników
Oprócz negatywnych, są jednak także instrumenty pozytywne, przy pomocy których Kaczyński próbuje poszerzać bazę społeczną swej władzy. Idzie to opornie, mimo ogromnych inwestycji z publicznych pieniędzy.
Dlatego widzimy obecnie wzmożone użycie dwóch takich instrumentów: janczarzy oraz korupcja polityczna. Oba się ze sobą w pewnych punktach łączą.
Kluczem do zrozumienia tych instrumentów są słowa niemieckiego historyka, specjalisty m.in. od Związku Sowieckiego, Jörga Baberowskiego „Bolszewicy mieli dobre wyczucie tego, jak ludziom, którzy pochodzą z marginesu, rozdać posady i zapewnić sobie ich lojalność. To jest właśnie tajemnica bolszewickiego sukcesu” (w wywiadzie dla Biuletynu IPN).
Dzisiaj „margines” oznacza ludzi, którzy ze względu na niedostatek wiedzy, kompetencji, doświadczenia, integralności osobowościowej, nie mogliby objąć – szybko lub wcale – stanowisk w aparacie władzy, administracji publicznej czy spółkach skarbu państwa.
Parlament, rząd, spółki skarbu państwa, trybunał Przyłębskiej itd. aż roją się od takich właśnie ludzi, których Kaczyński wyciąga z różnych zakamarków. Czyni ich prezesami, ministrami, posłami i pozwala doić Polskę, by w zamian stawali się jego janczarami i pretorianami.
Obowiązuje jedno kryterium: ślepe posłuszeństwo i zdolność do nikczemności. To dzięki nim PiS nie tylko przejął władzę, ale też przejął państwo i uważa, że dzięki temu drugiemu nie będzie musiał oddawać tej pierwszej.
Najnowszy przypadek, casus Obajtek, jest tego jedynie spektakularną egzemplifikacją. To nie jest kariera jak w Ameryce „od pucybuta…”, bo tam liczyła się praca i energia, ani jak u Lenina, słynna „kucharka” – bo jemu chodziło o prostotę państwa.
Obajtek jest idealnym przykładem kariery z woli prezesa PiS, który po przejęciu władzy stał się „prezesem wszystkich Obajtków”.
W normalnym państwie Obajtek zniknąłby dzień, dwa po ujawnieniu tego, co wiemy. Nawet w państwie PiS jeszcze kilka lat temu też musiałby odejść. Dziś komisarz ds. bezpieczeństwa władzy uważa, że jego władza jest tak bezpieczna, że nawet przypadek tak jaskrawo sprzeczny z tym, co PiS kiedyś głosiło, jej nie zagrozi.
Dlaczego tak może uważać? Bo system bezpieczeństwa władzy został domknięty. Obajtkowie zatrudniają żony i dzieci funkcjonariuszy organów ścigania. Prawnicy reprezentujący prokuratorów bronią też interesów Obajtków. W tym układzie zamkniętym prokuratura, czy CBA nie ruszą swoich, a nawet będą prześladować tych, którzy ujawniają afery i schorzenia państwa PiS.
Są też formy „bardziej wyrafinowane” łowienia janczarów i korupcji politycznej jak choćby polityka ministra Czarnka w odniesieniu do kryteriów oceny wartości dorobku akademickiego (publikacji).
Ostatnio wprowadzone zmiany mają dać efekt w postaci – na podobieństwo marcowych (z 1968 roku) – „Czarnkowych docentów”, którzy dzięki niemu zaczną znaczyć. I podobnie ma być w dyplomacji, gdzie najnowsza reforma służby zagranicznej firmowana przez zupełnie bezwolnego ministra wnosi zasadę „nie matura, lecz chęć chora zrobi z ciebie ambasadora”.
Przykładem w znacznym stopniu demoralizującej korupcji politycznej od początku był przecież program „500 plus”. Nie mógł przynieść zakładanych efektów demograficznych, i nie przyniósł, ani też nie był obliczony na pomoc dla najbiedniejszych, bo przecież wsparcie z tego programu otrzymali wszyscy, niezależnie od dochodu. Kalkulacja była prosta: część z nich zagłosuje na dobroczyńcę. Podobnie jest z kolejnymi emeryturami.
Jak uwolnić państwo z rąk szkodników
Czy Kaczyński nie wie, że to szkodzi Polsce? Z pewnością wie, ale bardziej niż na Polsce zależy mu na władzy. W roli gen. Roli-Żymierskiego Kaczyński swym anachronizmem i stylem przypomina jednak bardziej, na co zwraca się słusznie uwagę, Władysława Gomułkę.
Ale, jak twierdzą niektórzy, porównywanie go do Gomułki jest jednak krzywdzące dla… Gomułki. Dlaczego? Bo Gomułka, oprócz ciężkich grzechów, miał jednak w czasach zniewolenia parę zasług dla Polski i dlatego był szczerze nielubiany w Moskwie.
Kaczyński w czasach wolnej Polski swemu krajowi wyrządza jedynie szkody, a Polaków dzieli, za co w Moskwie jest niewątpliwie ceniony. Myślą tam zapewne z satysfakcją: „Zobaczcie, Polacy już myśleli, że udało im się wyrwać z komunizmu i stać się krajem zachodnim, a tu proszę… Kaczyński i PiS skutecznie rusyfikują politycznie Polskę, a Polakom starają się wybić z głowy Europę”.
To, że Kaczyński przejdzie do historii jako ten, który troszczył się jedynie o bezpieczeństwo władzy ze szkodą dla Polski, nie musi być naszym zmartwieniem. Powinno być jednak zmartwieniem demokratycznej opozycji, że jest w tym skuteczny.
Oznacza to, że jeśli myśli ona poważnie o przejęciu władzy i uwolnieniu państwa z rąk szkodników o okupacyjnej mentalności, musi znacząco zmienić swoje rozumienie sytuacji, w jakiej się znajduje.
Po drugiej stronie nie jest partia demokratyczna taka sama jak inne. Prawicowa czy „narodowa”. PiS jest formacją głęboko niedemokratyczną. Wobec bezwzględnego autokraty, który się uwłaszczył na państwie (takiego w Polsce nie mieliśmy od kilkudziesięciu lat), musi zacząć działać naprawdę wspólnie.
Są tego pierwsze oznaki. To musi iść dalej i prowadzić do programowego porozumienia i organizacyjnego współdziałania. Przypomnijmy, że tonące wcześniej w rywalizacji i wojnach państwa Zachodu, potrafiły po 1945 roku, po raz pierwszy w historii się zjednoczyć, aby stawić czoła Związkowi Sowieckiemu.
W przeciwnym przypadku, obecna demokratyczna opozycja przestanie być demokratyczną, a stanie się koncesjonowaną. Kaczyński zarezerwuje dla niej do 30 procent miejsc w przyszłym parlamencie. Po koncesje trzeba będzie się zgłaszać w urzędzie ds. bezpieczeństwa władzy przy ulicy Nowogrodzkiej.
*Roman Kuźniar jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, był dyplomatą, byłym dyrektorem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i doradcą prezydenta Bronisława Komorowskiego ds. międzynarodowych
Odrażający stary cap, który zrobi wszystko dążąc do zniszczenia Polski jako państwa demokratycznego. Czasami, głaszcząc kota, powinien sobie przypomnieć jak kończyli dyktatorzy naszych czasów. Mam nadzieję, że – spotka go zasłużona kara siedzenia w areszcie domowym, bez rydzykowego radia i tv oraz innych środków wiedzy o świecie i łączności z tymże światem.
Kaczyński i PIS to dla mniej najczystsza forma mafii. Stary kawaler, który nigdy nie miał dzieci i który tak naprawdę nigdy nie był za granicą. Nawet kapelusza sam nie potrafi sobie kupić, nie mówiąc o obyciu i zrozumieniu potrzeb zwykłej rodziny.
Jest po prostu śmieszny i tylko pazerność i chciwość takich Obajtków nadaje sens jego życiu.
To żaden dobry Polaki żaden dobry człowiek. Zwykła kreatura żądna uwagi za wszelką cenę.
Umrze otoczony pogardą suwerena – taki będzie jego koniec.
W pełni zgadzam się z autorem artykułu. Chęć sprawowania władzy zawładnęła do końca umysłem tego psychopaty. Szkoda tylko, że choćby cały elektorat pisowski przeczytał ten tekst, to z pewnością 90% tego nie pojmie. Cała nadzieja w młodym pokoleniu, które Kłamczyński ma w głębokim poważaniu i na tym się w końcu przejedzie, jak gołą du..ą po nieheblowanej desce. Czego mu serdecznie życzę. Osiem gwiazdek i do przodu.
Nieudolność i głupota tego rządu jest porażająca. Pandemię uznali za dobry moment okradania państwa. Umierają ludzie bo Polacy nie potrafią wybrać kto nimi powinien rządzić. Wolą umierać chyba.
Kto zadecydował, że Polacy wracający z Wielkiej Brytanii mogą wjechać do kraju bez żadnych testów?
Dla tej koszmarnej ekipy ważniejsza była sprawa podlizania się dziadkom z episkopatu, bo uważali, że kobiety podkulą ogony.
Stare dziady nie powinny w rządzić!
1) “Kaczyński na bezpieczeństwie narodowym się nie zna. Został jednak wicepremierem ds. bezpieczeństwa”.
– Czy ten się zna kto skończył kierunek bezpieczeństwo narodowe w SAN, UTH czy ASz-Woj? A może Kaczyński jest po prostu w tej mierze samoukiem? Na jakie podstawie red. R. Kuźniar uważa, że się nie zna (proszę podać uzsadnienie tej tezy, czyżby uzasadnieniem było stwierdzenie, że “nigdy się nim nie zajmował”)?
2) “O tym, że Kaczyński nie zajmuje się bezpieczeństwem narodowym świadczy zupełny brak jego aktywności na polu, na którym pojawiło się zagrożenie, właśnie dla bezpieczeństwa narodowego. Chodzi o bezpieczeństwo zdrowotne”.
– To chyba red. R. Kuźniar nie za bardzo orientuje się czym jest bezpieczeństwo narodowe, skoro – w sposób zdroworozsądkowy (na chłopski rozum) – włącza do jego zakresu bezpiec-zeństwo zdrowotne. Konstutucja RP nie zna pojęcia “bezpieczeństwa narodowego”, ale zna pojęcie “bezpieczeństwo państwa”. W traktacie z Maastricht mamy z kolei klauzulę w art F ust. 1 mówiącą, że UE jest zobowiązana szanować tożsamość państw członkowskich (tzw. Klauzula bezpieczeństwa). Następnie w Traktacie o UE mamy: “W szczególności bezpieczeństwo narodowe pozostaje w zakresie wyłącznej odpowiedzialności każdego Państwa Członkowskiego”. Istnieją też Globalne Zasady Dotyczące Bezpieczeństwa Narodowego I Prawa do Infornmacji (tzw. Zasady z Tshwane RPA), które precyzują co należ rozumieć przez bezpieczeństwo narodowe. Tak czy siak do zakresu Komitetu ds. Bezpieczeństwa nie należy bezpieczeństwo zdrowotne. Trudno więc oczekiwać, by Kaczyński zajmował się tym co do niego nie należy Panie red. R. Kuźniar. Należy za to do bezpieczeństwa narodowego: bezpieczeństwo militarne, bezpieczeństwo wewnętrzne i bezpieczeństwo wywiadowcze.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Nawet ciemniaki mogą tu komentować. Zal dudę ściska.
Jesteś w mylnym błędzie! Tow. Ropczynski jest niebezpiecznym ruskim trollem (opłacaną kanalią lub "tylko" pożytecznym idiotą). Jest groźny o tyle, że potrafi wykręcić kota ogonem tak inteligentnie i sprawnie, że mniej obeznane z tematem osoby mogą wziąć ejakulacje jego intelektu jako prawdę objawioną. Ku uciesze Putina…
Z trollami nie dyskutujmy i nie wchodźmy w polemiki. Im o to chodzi. Teraz jest ten, wcześniej byli niejacy ferdinandy, słonimskie, szechtermity….. a będą następni. Ignorować!
Nie do końca. Te trolle mogą być źródłem inspiracji dla wyobraźni. Mnie dla tego nieprzykładu, uporczywa obrona Obajtka naprowadziła na porównanie z Michaelem Corleone. Przecież Ojcu Chrzestnemu kłaniali się starsi w rodzinie, a on im łaskawie rozwiązywał różne problemy. Czyż nie podobnie Ciocia poprosiła Siostrzeńca, aby ten Kuzynowi (upadłemu księdzu, jak mawia się na prawicy) załatwił spokojną, daleko od kamer posadę? Nawet wyobraziłem sobie jak Beatka grzecznie dyga w gabinecie gówniarza, a ten jej podaje rękę w geście do pocałowania.
Miejmy więc trochę więcej wyrozumiałości dla wynurzeń trollowych na tym forum.
Żopowłazie, zabłądziłeś! To jest forum dla samodzielnie myślących.
To prawda, że 90 % zwolenników PiS nie zrozumie tego co przeczytało czego Grzesiu niestety jesteś najlepszym przykładem. Artykuł jest przerysowany w niektórych miejscach ale nie można go w całości dyskwalifikować. Nie popieram ślepo wszystkiego co pisze OKO. Z pewnymi rzeczami się zgadzam, z innymi nie ale jestem otwarty na argumenty. Tobie zaciął się umysł. Jesteś wśród tych 36 % zabetonowanych łbów z którymi nie warto polemizować.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
grzegorz R.oszolom z ordo iuris,fanatycznej sekty oplacanej przez kreml,czujny jak ormo dal glos
Ropczyński oczywiście wie, że Kaczyński zna się na bezpieczeństwie. I to jeszcze jak! Wystarczy policzyć jego codzienną ochronę osobistą. Nie wspominając codziennej obstawy jego chawiry. Na pstryknięcie palcami, jest też ZOMO PiS, które jeśli prezes wyda taki rozkaz, w sto chłopa blokuje wszystkie prowadzące do niej ulice.
Może trochę kosztuje, ale bezpieczeństwo szefa bezpieczeństwa kosztować musi.
Z bolszewikami ma tyle do czynienia, że razem z bratem, przykleili się w pewnym bezpiecznym dla nich momencie, do solidarnościowej rewolucji, przespali stan wojenny i we właściwym momencie, wypełznęli na powierzchnię. Zaraz po tym przystąpili do większościowej konserwy Olszewskiego i Macierewicza, która zaczynała być na początku lat 90-tych modna i liczniejsza (bolsze), resztę traktując jako nieważną mniejszość (mienszewików). Tak zaczęli reakcję przeciwko UD, Mazowieckiemu, Kuroniowi itp.
\"Partie z definicji chca wladzy i jej utrzymania w kazdym kraju\".- sęk w tym, że w innych krajach, te zwycięskie partie, władzy nie zagarniają, tylko ją w międzypartyjnym dyskursie, na równych prawach nieograniczonej wypowiedzi, zamiast innym partiom, wraz z ich głosem, czy prawem do konsultacji odbierać, zdobywają w w wyrównanej debacie.
Sprzedaż i podaż nie załatwiła dotąd nic, a telewizja Fox już Trumpa nie popiera. Także TVPiS nie zyskałoby na tej fuzji.
Co do PREZESA Obajtka, to na pewno spisek WIADOMYCH SIŁ.
Jak, Cosa Nostra ma swojego Cappo di tutti cappi, Rzeczpospolita Prezesowa musi mieć Prezesso di tutti Prezessi i ona go ma, a raczej on ją.
Kaczyński może nie jest rosyjskim agentem, jest natomiast stalinowskim produktem, kształconym i oslanianym przez KGB i komunistyczną, polską służbę bezpieczeństwa. Stare nawyki i wzorce wśród rosyjskich i polskich służb wmanewrowały go (i braciszka) w otoczenie Wałęsy i później w strefę demokratycznych rządów. Nie widzę powodów, dla jakich Rosja miałaby rezygnować z lokowania w Polsce swoich rezydentów, skoro robi to we wszystkich, ważniejszych dla jej interesów państwach. Polska jest od czasów Katarzyny obszarem wpływow rosyjskich. Ma tu swoich zwolenników i poparcie, nie koniecznie kupione, ale z przekonań.
Pobiera pieniądze za pracę której nie wykonuje.
Pis ośmielił lumpiarstwo i wprowadził je na salony.
Trudno się nie zgodzić z przedstawionymi w tekście ocenami i tezami. Jednak autor moim zdaniem zbyt mało zajmuje się głównym aktorem a mianowicie LUDEM. Prezes nie jest odkrywcą, prawie wiek temu przewidział taką sytuację Alexis de Tocqueville tak mówiąc o kupowaniu wyborców cyt. „Amerykańska demokracja przetrwa do czasu, kiedy Kongres odkryje, że można przekupić społeczeństwo za publiczne pieniądze”. To się u nas ziściło. Czy przyjdzie czas opamiętania i posłuchamy przestrogi Benjamina Franklina cyt. „Ci, którzy poświęcają fundamentalne wolności dla tymczasowego bezpieczeństwa, nie zasługują ani na wolność, ani na bezpieczeństwo oraz zarówno wolność, jak i bezpieczeństwo, ostatecznie stracą” zobaczymy wkrótce. Wszystko się dzieje zgodnie z pewnym modelem zdobywania i trzymania władzy, który dosyć jasno został opisany przez prof. Adama Leszczyńskiego w „Ludowej historii Polski”. W wielkim uproszczeniu ma ten model następujące fazy: obietnice – zdobycie władzy – rozczarowanie. Warto w tym miejscu przytoczyć proponowany przez profesora podział społeczeństwa: „Mamy dwie kategorie aktorów: „lud” jest jeden oraz „elity” których może być wiele. Elity rywalizują o władzę, a więc także o zasoby, takie jak pieniądze i prestiż, które ta władza daje. Do zdobycia władzy potrzebują jednak ludowego poparcia. Może ono przyjmować różne formy: od głosowania w wyborach lub wyrobie wyboropodobnym jak u nas, po powstania, wojny czy rewolucje. cdn
cd. Osią podziału na elity i lud jest miejsce w podziale społecznie wypracowanych dóbr. Lud je wytwarza, elity w części konsumują, a w części zużywają na budowę rozmaitych instytucji społecznych np. państwowych, ale nie tylko. Elity są więc elitami nie dlatego, że są światlejsze, mądrzejsze czy moralnie lepsze, ale dlatego, że to do nich płyną zasoby wypracowane przez lud i one nimi zarządzają”. Przy czym zdobycie władzy chociaż nie takie proste jest o wiele łatwiejszym etapem niż jej utrzymanie. Zdobywa się władzę składaniem obietnic i na tym polega spryt elit. Obietnice nie muszą być realne do zrealizowania, muszą jednak dawać odpowiedni efekt wyborczy. Po zdobyciu władzy zwycięskie elity z reguły wycofują się z dużej części składanych wcześniej ludowi obietnic. Najdobitniej to ujął w tzw. taśmach prawdy pan Morawiecki – obiecać tyle żeby zagłosowali i wybrali, później obniżać oczekiwania, aż będą zap……lać za miskę ryżu. Stąd też nieuchronnym następstwem zwycięstwa jest zawsze prędzej czy później rozczarowanie ludu. Nie wynika to jednak tylko z niechęci elit dopuszczonych do władzy do spełnienia obietnic. Bardziej z tego, że ich zrealizowanie naruszyłoby interesy wpływowych grup także składających się na ten lud, z którymi trzeba się liczyć, kiedy już się władzę ma. Jak z tego wynika obietnice łatwo składać, żeby zdobyć władzę, trudno zaś zrealizować, kiedy się już ją ma. Okazuje się, że rzeczywistość stawia opór. Nowa elita szybko wpada więc w koleiny starej pogonionej wcześniej od korytka. Historia się nie powtarza w dosłownym słowa znaczeniu, ale cykle są uderzająco podobne. W marszu do władzy PiS złożył wiele obietnic. cdn
cd. Po jej zdobyciu w 2015 roku celem działania stało się jej utrzymanie w kontekście świadomości, że nie wszystkie obietnice da się zrealizować. Stąd też jednym z jego pierwszych priorytetów po objęciu władzy były czystki kadrowe w resortach siłowych (policja, wojsko, prokuratura itd.). Następnie ustanowienie kontroli państwa nad kluczowymi aktywami gospodarczymi i politycznymi w tym: kluczowymi gałęziami przemysłu, sądami, mediami i instytucjami realizującymi pod dyktando partii polityką historyczną. I rzecz niezwykle istotna wyjecie spod kontroli parlamentu znacznej części środków budżetowych. Obecnie się ocenia na ok 150 mld rozdzielanych wedle uznania partyjnego w ramach powstałych ponad 100 funduszy i podobnych instytucji i dwa dających stołki nieźle opłacane dla rzeszy towarzyszy partyjnych. W efekcie z racji braku większości konstytucyjnej zwykłymi ustawami i łamaniem prawa i konstytucji zastąpiono państwo prawa woluntaryzmem politycznym i ekonomicznym. I tak jesteśmy na ostatnim chyba etapie ustanawiania rządów autokratycznych. Efektem będzie chyba to, że plebiscyt 2023 roku będzie bardzo możliwe ostatnim przed zaprowadzeniem rządów na wzór Hiszpanii gen Franco…….
Pan Kaczyński w mojej opinii ma zagranicznych mocodawców i jest w łapach zagranicznych służb specjalnych którym wiernie służy. Jego działania są sprzeczne z interesem Polski i Polaków a co za tym idzie jest to klasyczny przykład zdrady stanu za którą powinien być postawiony przed Trybunałem Stanu i odpowiednio ukarany. Problem jest taki że Trybunał Stanu jak i inne sądy oraz cały rząd jest w Polsce fikcją gdyż Polską rządzą zagraniczni mocodawcy PiSu i Kościół Katolicki.
"Nawet w państwie PiS jeszcze kilka lat temu też musiałby odejść".
To niestety prawda. Kaczyński systematycznie, krok po kroku, zabiera nam demokrację. I z każdym rokiem dzieje się coraz gorzej. To co dawniej go jeszcze mitygowało i ograniczało, dziś nie jest dla niego problemem.
To się wszystko zgadza ale najsmutniejsze w tym jest to że PiS swoją władzę zawdzięcza 8 latom (nie)rządów PO. Przypomnijcie sobie przekręty, afery, defraudacje i pełne posłuszeństwo pana Tuska i PO wobec pani Merkel i Berlina. To jest jeden z głównych powodów dlaczego Polacy głosowali na PiS. Nie jestem miłośnikiem ani wyborcą PiSu ale prawda jest dość brutalna i trzeba sobie najpierw zdać sprawę ze swoich błędów zanim coś się chce zmienić. Jest to bardzo smutne i nie napawa jakąś nadzieją ale wszystkie partie które do dziś rządziły w Polsce od II WŚ zawsze mają swoich mocodawców zagranicą a po 1989 roku do tych mocodawców trzeba jeszcze dopisać Kościół Katolicki. Jeśli w Polsce będzie rządzić partia która nie ma mocodawców zagranicą i nie klęczy przed KK to możemy mówić o początkach niepodległości Polski. Ale do tego jest bardzo długa droga bo w łapach różnych jawnych i tajnych organizacji, zagranicznych i krajowych służb specjalnych oraz Kościoła Katolickiego jest nadal bardzo dużo teczek z różnymi dowodami i hakami na wielu polityków i potencjalnych rządzących i jeśli ktoś myśli że w jakimś kraju na świecie istnieje prawdziwa demokracja to powinien wrócić ze swoją edukacją do przedszkola.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Być może jestem utopistą i marzycielem ale nie zgadzam się z Tobą że jakiś mocodawca może być lepszy czy gorszy gdyż zawsze ich żądania w miarę upływu czasu są coraz większe a Kościół Katolicki stracił umiar w swoich żądaniach już setki lat temu i czas z tym skończyć tak więc nie jest jakimś mniejszym złem bo okrada Polskę już ponad 1000 lat.
List Kościuszki do ks. Czartoryskiego, 1814:
"Widziano rządy despotyczne posługujące się tą zasłoną religii w przekonaniu, że była ona najmocniejszą podporą ich władzy; wówczas to wyposażono w sposób możliwie najbogatszy księży kosztem nędzy ludów. Przyznano im najbardziej oburzające przywileje łącznie z zasiadaniem przy tronie. Słowem, do tego stopnia rozmnożono łaski, dobra i bogactwa duchowieństwa, że połowa narodu z tego powodu cierpi i jęczy w nędzy, podczas gdy oni nic nie robiąc opływają we wszystko."
Tak widzą to inni piszący o dzisiejszym stanie PIS i opozycji
"Alexander Sikora
Zadałem sobie pytanie: co mnie najbardziej wkurza w tym naszym społeczeństwie..?
I nie jest to PiS jako taki – a raczej fakt, że oni nadal spokojnie mogą działać w glorii "normalnej partii". Tzn. fakt, iż prawie wszyscy (z opozycją na czele) nadal nie zorientowali się, że to grupa przestępcza, która manipuluje ludźmi dla całkowicie prywatnych korzyści. TO NIE JEST JEDNA Z PARTII, z którą się nie zgadzamy, bo pewne jej punkty programu nam nie odpowiadają. Ale większość z nas tego nie pojmuje! Nawet opozycja nadal toczy z nimi tzw. "normalną" grę polityczną. A to tak, jakby Niemcy, czy Ruscy wkroczyli do nas w 1939, a my gremialnie mówimy: może i niezbyt ładnie postąpiliście podbijając nas, ale zobaczymy jaki macie program… Jak będą na was ludzie głosować (mimo, że przejęliście siłą wszystkie media) będziemy was tolerować. To jest dla mnie straszne!
Albo KK – nawet ślepy widzi, że instytucjonalny kościół zamienił się także w zorganizowaną grupę przestępczą! Grupę, której jedynkami celami są: nadużycia seksualne, władza nad ludźmi i dojenie kasy we wszelki możliwy sposób. To zatem mafia, która otoczyła nas niejawnymi wpływami lobbystów (np. Ordo Iuris), wianuszkiem kłamliwych mediów i oszust gospodarczych (Z Rydzykiem na czele. Nie pisze dalej, bo sami wiecie, jak oni działają).
Każde normalne społeczeństwo już dawno wprowadziło by tam prokuratorów i rozpirzyło w proch tych oszustów (być może nawet trzeba by zakazać działalności w Polsce tak wrogiej ludziom organizacji!?). A my..? Rozwadniamy sprawę; międlimy piąte przez dziesiąte; wielu chodzi tam, choć się nie cieszy.. Bo wszak nadal większość chrzci tam dzieci, bierze śluby itp.
I tu znowu przykład: to tak, jakby matka prowadziła córkę do burdelu, "bo tam takie ładne ceremonie urządzają"; i miała nadzieje, że córka moralny rozwój z tego wyniesie.."
"Został jednak wicepremierem ds. bezpieczeństwa."
Zapewnić knowaniem i szczuciem bezpieczeństwo złodziejom pokroju obajtka. Niedługo ta koteria będzie cała siedzieć.