Poranny wywiad prezesa Prawa i Sprawiedliwości w radiowej Jedynce w piątek 3 kwietnia 2020 jest dowodem, że Jarosław Kaczyński nie zna granic w karkołomnej i z gruntu fałszywej argumentacji, gdy ma ona posłużyć utrzymaniu władzy.
Prezes wystąpił jako żarliwy obrońca Konstytucji RP, która nie dopuszcza innej możliwości niż utrzymanie majowego terminu wyborów prezydenckich (o tym napiszemy osobno), a także wypowiedział dwie zdumiewające tezy o wyborach korespondencyjnych w czasach epidemii: że są całkowicie bezpieczne dla zdrowia i życia ludzi a także, że są trudniejsze do sfałszowania niż zwykłe wybory.
Każda z tych tez jest fałszywa, a na dodatek wzajemnie się wykluczają: im bezpieczniejsze byłyby wybory epidemiologicznie, tym łatwiejsze do sfałszowania.
Kaczyński mówi do narodu i do Gowina
Również w piątek Sejm będzie kontynuował swoje posiedzenie. Przez pandemię koronawirusa posłowie i posłanki głosować będą za pośrednictwem internetu.
Najważniejsze głosowanie dnia? Poselski projekt specustawy, który trafił do Sejmu 31 marca 2020 roku. PiS chce umożliwić głosowanie korespondencyjne w wyborach prezydenckich zaplanowanych na 10 maja. Wszystkim, bo zdążył już dać to prawo osobom po 60. roku życia, wśród których ma najwierniejsze grono wyborców.
W radiowym wywiadzie Jarosław Kaczyński wystąpił z podwójną odezwą: do obywateli, ale także do posłów Zjednoczonej Prawicy. Cel był jasny – zdyscyplinować polityczne grono. W czwartek media obiegła informacja, że Jarosław Gowin sprzeciwia się pomysłowi wprowadzenia głosowania korespondencyjnego. Premier Morawiecki miał postawić mu ultimatum: albo Porozumienie poprze projekt PiS, albo jego ministrowie mogą się pakować.
Prezes uprzejmie przypomniał koalicjantom najważniejsze elementy politycznej narracji PiS na czasy pandemii:
- nie ma konstytucyjnych przesłanek, by wprowadzać w Polsce stan nadzwyczajny, nie można przełożyć wyborów;
- opozycja chce przełożyć wybory, bo obecnie nie ma szans, jej kandydaci są do niczego;
- konsolidacja władzy – wygrana Dudy w wyborach – będzie korzystna dla Polski w trudnych czasach.
Wybory zdrowe nad wyraz
Następnie podkreślił, że wprowadzenie głosowania korespondencyjnego, wynika z troski rządzących o zdrowie Polek i Polaków.
Przy takim sposobie przeprowadzenia wyborów nie ma najmniejszego zagrożenia dla zdrowia ludzi. To wybory całkowicie bezpieczne zarówno dla tych, którzy w nich uczestnicą, jak i dla tych, którzy przy nich pracują.
fałsz. Konieczne będzie doręczenia pakietów wyborczych obywatelom do rąk własnych. To potencjalnie setki tysięcy/miliony bezpośrednich kontaktów. Do tego kontakty ponad 100 tys. osób pracujących w komisjach wyborczych
W OKO.press pisaliśmy, że wybory korespondencyjne dla wszystkich obywateli to ogromne przedsięwzięcie organizacyjne, które może przyspieszyć dalsze rozprzestrzeniania się wirusa.
Zgodnie z przepisami Kodeksu wyborczego wyborca, który głosuje korespondencyjnie (do tej pory – osoba z niepełnosprawnością) musi zgłosić komisarzowi wyborczemu taką chęć („ustnie, pisemnie, telefaksem lub w formie elektronicznej”). Następnie urzędnicy wyborczy „za pomocą poczty, listem poleconym do rąk własnych” dostarczają pakiet do głosowania „za pokwitowaniem odbioru”.
Wyborca odsyła pakiet pocztą.
Każdy z tych wymogów stwarza ryzyko zarażenia, nie mówiąc już o pracy komisji wyborczych i całego systemu podliczania wyników na kolejnych szczeblach.
Wybory nie do sfałszowania
Ale zdaniem Kaczyńskiego wybory kopertowe mają także inną ważną zaletę. Prezes przechodzi samego siebie:
To znacznie bardziej trudny do sfałszowania system niż ten, który jest stosowany zwykle w lokalach wyborczych, gdzie może być bardzo różnie [...]. Tu przy użyciu różnych oznaczeń dla materiałów wyborczych, to sfałszowanie będzie naprawdę ogromnie trudne.
zbity zegar. Nie chodzi o zwykłe głosowanie korespondencyjne, a o przeprowadzanie takich wyborów w trakcie pandemii.
Wypowiedź, że „bywa bardzo różnie” jest zastanawiająca w ustach polityka, który chlubi się tym, że wygrał ostatnio kilka wyborów.
Rzecz w tym, że obie opinie Kaczyńskiego są nie tylko sprzeczne z faktami, ale także wzajemnie się wykluczają.
Każda próba ograniczenia możliwości zakażenia – np. przez odstąpienie od listu poleconego na rzecz zwykłej przesyłki – zarazem zmniejsza bezpieczeństwo wyborów i otwiera łatwą drogę do fałszowania wyników.
Spór o głosowanie korespondencyjne
Temat głosowania korespondencyjnego od lat jest przedmiotem politycznego sporu pomiędzy PiS a Platformą Obywatelską. Po raz pierwszy trafiło do kodeksu wyborczego w 2011 roku. Wówczas prawo do głosowania korespondencyjnego zyskały osoby z niepełnosprawnościami oraz przebywające za granicą.
Następnie PO, działając wg rekomendacji Państwowej Komisji Wyborczej, w 2014 roku ponownie znowelizowała kodeks. Głosować korespondencyjnie mógł każdy zainteresowany obywatel.
Przeciwko takim rozwiązaniom od początku opowiadał się w Sejmie klub PiS. Posłowie partii Kaczyńskiego 10 czerwca 2014 głosowali za odrzuceniem projektu.
„Dlaczego państwo chcecie na gruncie polskiego prawa zainstalować coś, co w Europie jest już omijane, wycofywane, coś, co Francja, uznając, że to prowadzi do fałszowania wyborów, usuwania pakietów wyborczych, oszustw, które się przy tej okazji pojawiają, dawno wycofała?” – pytał podczas sejmowej debaty ówczesny poseł PiS Grzegorz Schreiber.
W lipcu 2018 roku PiS ponownie zmieniło kodeks wyborczy tak, by głosować korespondencyjnie znowu mogły tylko osoby o orzeczonej niepełnosprawności. Posłem sprawozdawcą był poseł Łukasz Schreiber, syn Grzegorza.
Niemożliwe, by prezes PiS tego nie pamiętał. Czy zatem partyjna linia w sprawie wyborów korespondencyjnych uległa zmianie na użytek politycznej kalkulacji, że albo teraz wybierzemy Dudę, albo nigdy? Najwyraźniej tak.
Wybory w stanie wyjątkowym
Wybory korespondencyjne i online to temat sporny dla specjalistów od prawa wyborczego. Eksperci wskazują, że mogą one zwiększyć powszechność procesu wyborczego – bo zagłosować mają szansę osoby, które nie mogłyby pojawić się w lokalach wyborczych. Z drugiej strony ryzyko nadużyć jest wyższe.
„Jak w przypadku wszystkich form głosowania zdalnego, głosowanie korespondencyjne niesie większe ryzyko zastraszania wyborców i kupowania głosów. Wyborca nie jest chroniony przed naciskami tak, jak byłby w lokalu wyborczym” – czytamy w poradniku Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE.
Nawrócony na korespondencyjne wybory Jarosław Kaczyński zapewnia, że wszystko będzie w porządku.
„Jeżeli chodzi o oszustwa, to przecież ma być zastosowana ta sama procedura, która już jest w kodeksie wyborczym, a która dotyczy obecnie przede wszystkim osób niepełnosprawnych” – mówił w radiowej „Jedynce”.
Prezes PiS zapomina jednak o kluczowej kwestii – nie chodzi tu o głosowanie korespondencyjne w ogóle. A o wyjątkową i groźną sytuację, jaką jest organizowanie wyborów w czasie pandemii.
W normalnych warunkach część społeczeństwa skorzystałaby z możliwości głosowania pocztą, ale większość udałaby się do lokali wyborczych. Gdy szaleje koronawirus, chętnych może być znacznie więcej. Oznacza to konieczność dostarczenia setek tysięcy, a może i milionów pakietów wyborczych do rąk własnych obywateli.
Specustawa zakłada, że możliwe będzie powołanie mniejszej liczby komisji wyborczych. Dr Adam Gendźwiłł, ekspert prawa wyborczego, w rozmowie z OKO.press tłumaczył, że to nie zniweluje zagrożenia rozszerzenia epidemii:
„Jakieś [komisje – red.] powołać trzeba – kilkanaście tysięcy co najmniej. Wypełnione karty do głosowania mają być dostarczone do tych komisji, a potem tam zliczone. To oznacza, że tak czy inaczej musimy zaangażować kilkadziesiąt, a prawdopodobnie sto kilkadziesiąt tysięcy członków komisji do liczenia głosów”.
„PO krytykuje głosowanie korespondencyjne, kiedyś sama je wprowadziła” – grzmią prorządowe media. Ale pomijają kluczową kwestię – szalejący w Polsce i na całym świecie wirus.
Nie rano tylko wieczorem. Nie w piątek tylko w czwartek. I nie na żywo tylko z taśmy. Gieroj
Pytanie do Radia Erewań:
– Czy to prawda, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają za darmo samochody?
– W zasadzie tak, z tym że nie w Moskwie, tylko w Leningradzie, nie na Placu Czerwonym, tylko na Newskim Prospekcie, nie samochody, tylko rowery i nie rozdają, tylko kradną.
Jarosław Kaczyński – to megalomański, psychopatyczny narrator, mistrz mglistego gadania, manipulacji i odwracania kota ogonem. Jest niesamowicie skuteczny. Bez wątpienia chce być zapamiętany jako „emerytowany zbawca narodu”. Jego pasją jest władza i oglądanie płaszczących się dworzan.
Nie należy się dziwić słowom Prezesa. Jako mistrz wirowania kotem, przeskakuje sam siebie. A nawet sam siebie wyciąga za włosy z bagna.
Ten stary idiota (tak mówią o nim moi Rodzice) sądzi, że pandemia wszystkim odebrała rozumy. Przy "wyborach korespondencyjnych" wynik będzie znany bez potrzeby otwierania zwrotnych listów. To jest psychol niebezpieczny, który chce władzy dyktatora. Powiedzmy mu wreszcie STOP! BASTA!
To już nie choroba psychiczną. To definitywne pożegnanie się z rozumem. Kolej na trzeciego. PAD-alec już się określił.
ten hmm człowiek jest już dawno oderwany od rzeczywistości…od dawien dawna zyje na naszym (podatników) garnuszku a teraz knuje przeciwko nam…bo jak inaczej nazwac dazenie do wyborow w obecnej sytuacji?
"W każdym narodzie są ludzie gó#no warci, mający w genach skłonności do skurwys#ństwa. Ale tylko Kaczyński umiał ich zorganizować!"
Musi istnieć sposób by odsunąć Jarosława K. od władzy?!? W imię zemsty za to, iż przyczynił się do śmierci swojego brata, próbuje nas ukarać wirusowym smoleńskiem. Czy tego nie widać, że to osobowość psychopatyczna?!
Kaczyński prze do wyborów jak dziki osioł, bo:
– w tej chwili ludzie dopiero zaczynają dostrzegać, że rząd nie przygotował państwa na kryzys epidemii; na jesieni będą już miliony zwolnionych z pracy i nie mających za co żyć, tysiące zbankrutowanych firm, dziesiątki tysięcy chorych i tysiące zmarłych z powodu koronawirusa;
– w sytuacji ryzyka zakażenia do urn wyborczych (głosowanie wyłącznie korespondencyjne nie przejdzie – utknie w Senacie) pójdzie więcej PiSich i moherowych fanatyków, niż zwolenników opozycji, którzy generalnie kierują się zdrowym rozsądkiem;
– bałagan i niedopracowane procedury głosowania korespondencyjnego dla seniorów i osób na kwarantannie (około 9 milionów ludzi) umożliwią dorzucenie kilkuset tysięcy „korespondencyjnych” głosów na Dudę.
A jeszcze do tego Szalony Prezes przekonuje, że wybory 10 maja to obrona Konstytucji, bo ich opóźnienie byłoby jej złamaniem. Szczyt szczytów obłudy!
Ja przygotowałem się na wybory. Kupiłem dwa gołębie pocztowe.
„Jeżeli chodzi o oszustwa, to przecież ma być zastosowana ta sama procedura, która już jest w kodeksie wyborczym, a która dotyczy obecnie przede wszystkim osób niepełnosprawnych” – mówił w radiowej „Jedynce”.
Obrzydliwe kłamstwo. Jest podstawowa różnica: obecnie niepełnosprawni głosują korespondencyjnie na własny wniosek. Wysłanie im karty odnotowuje się w spisie wyborców, a karty niedoręczone wracają do komisji. W ten sposób można rozliczyć wszystkie karty i wiadomo, kto kartę dostał, a kto nie.
W systemie powszechnego głosowania korespondencyjnego organizowanego z pominięciem doręczania kart za pokwitowaniem nie ma takiej możliwości. Nie wiadomo, czy karty wysłano wszystkim, czy tylko niektórym i kto je dostał, a kto nie. Nie ma żadnej kontroli nad tym, czy karty dla całego gospodarstwa wyjęły ze skrzynki poszczególne osoby, czy jedna, która je wszystkie wykorzystała. Możliwy jest nieograniczony handel kartami. Nie będzie można nawet skutecznie oprotestować nieotrzymania karty, bo się jej odbioru nie kwituje. Nikt nie będzie w stanie rozliczyć kart, a bez tego wiarygodność wyborów jest zerowa. Taki system to nie wybory tylko szopka poniżej poziomu PRL.
Nawet jeśli zignorować aspekty logistyczne, problemem jest tajność głosowania. Żeby uniemożliwić fałszowanie trzeba nadać unikalne identyfikatory, i potem zaufać niewidzielnej komisji że najpierw je zweryfikuje bez patrzenia na głosy, a potem zliczy bez patrzenia na identyfikatory. No i Poczta Polska będzie mogła dokonać dowolnego fałszerstwa, podmieniając pakiety na lewe, wypełniając oryginały i wyrzucając zwrócone, wypełnione fałszywki.
Ja jestem prostą osoba i strzelam kocopoły a jak, jednak doktor mnie przebił w kocopołach
Jak rząd zamierza ustalić miejsca pobytu wszystkich uprawnionych do głosowania?
Gdzie zostaną dostarczone pakiety osobom, które planując przed epidemią wyjazd zagraniczny pobrały ze swojego urzędu zaświadczenia do głosowania i są wykreślone z listy wyborczej w miejscu zamieszkania?
A co z osobami, które przebywają poza miejscem zameldowania bo na przykład wynajmują mieszania w miejscowości w której pracują? Czy teraz ma ruszyć wielka migracja do miejsc gdzie zostaną wysłane pakiety?
Oczywiście kto odbierze dany pakiet i zagłosuje też jest przecież obojętne prawda bo nie będzie nic potwierdzane ani weryfikowane.
Po co zatem drukować te pakiety? Od razu niech sobie ogłoszą, że ten typ co siedzi w pałacu prezydenckim wygrał bo to wszystko to pic na wodę. Szkoda na to wyrzucać pieniędzy, niech lepiej za to kupią dla personelu medycznego środki ochrony osobistej.
Kaczyński poczuł na plecach powiew zimnej celi i sparaliżowany strachem przed karą w panice ratuje swoje życie. Wspaniałe uczucie, móc patrzeć na tego łajdaka i tchórza, który miota się obłąkany panicznym strachem.Idziemy po ciebie!!!
PS
Widziałem cię dzisiaj w sejmie RP wczesnym popołudniem, ten strach w oczach, ciężki oddech i nerwowe bieganie po sali. Nikt do ciebie nie podchodził, to ty biegałeś jak mrówka.
Te wybory NIE BĘDĄ TAJNE skoro do koperty zbiorczej mamy dołączyć swój PESEL i/lub imię i nazwisko. Tak nawet za ancien regime'u nie bywało. Nie zdziwiłbym się gdyby kandydat wskazany przez KC PIS uzyskał 99.9% głosów.
Czyżby "Szalonego Kociarza" dotknęła choroba "szalonych kapeluszników"?
Prezes oszalał i całkiem już swobodnie szybuje w obłokach. Ale nie ma odważnego, który by mu o tym powiedział. Tak źle nie było nawet za komuny.
Kaczora już nawet instynkt zawodzi. Zapomniał jak się fałszuje korespondencję. Nie zapyta koleżków z UB. Wielu jeszcze żyje.
Mamy już nielegalnych sędziów. Nielegalny prezydent bardzo dobrze uzupełni ten "salon niezależnych" (od prawa) kryminalistów.