0:000:00

0:00

O 04:00 nad ranem 31 marca 2020 Senat uchwalił 81 poprawek do trzech ustaw, które PiS nazywa „tarczą antykryzysową”. Przed chwilą Sejm odrzucił większość w blokowym głosowaniu.

W OKO.press od tygodnia wskazujemy, że "tarcza" jest pakietem niewystarczającym dla przedsiębiorstw i wprost groźnym dla pracowników.

Po dzisiejszym głosowaniu "Tarcza" właściwie wraca do punktu wyjścia. Jak do tego doszło?

"Pani marszałek zdecydowała o zblokowaniu wszystkich poprawek, tworząc dwa pakiety: poprawki, które PiS chce odrzucić i poprawki, które PiS chce przyjąć" - mówi OKO.press Dariusz Standerski, szef Biura Legislacyjnego Lewicy w Sejmie. "To kompletnie sprzeczne nie tylko z zasadami parlamentaryzmu, ale też dobrem Polek i Polaków, bo nie miało to żadnego uzasadnienia merytorycznego".

Poprawki Senatu

Na pakiet składają się ustawy o:

  • zmianie niektórych ustaw w zakresie systemu ochrony zdrowia związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19;
  • zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych a także niektórych innych ustaw;
  • zmianie ustawy o systemie instytucji rozwoju.

Senat wprowadził kilka istotnych zmian merytorycznych, przede wszystkim w drugiej ustawie. To m.in.:

  • zwolnienie przedsiębiorców z obowiązku opłacenia podatku dochodowego, jeśli przychody spadły o ponad 20 proc.;
  • zwolnienie z obowiązku opłaty składek ZUS również dla małych i średnich firm;
  • świadczenie postojowe do wysokości 75 proc. średniej krajowej;
  • podniesienie wysokości pożyczki (z możliwością umorzenia) dla firm z 5 tys. do 40 tys. złotych;
  • oraz świadczenie opiekuńcze dla rodziców dzieci do 12. roku życia.

Komisja chce odrzucenia poprawek

Już od 08:30, czyli zaledwie kilka godzin, obrady nad poprawkami rozpoczęła sejmowa Komisja Finansów Publicznych. 32 poprawki rekomendowała Sejmowi do przyjęcia, 49 z nich – do odrzucenia. Wszystkie zmiany wymienione powyżej zostały zaopiniowane negatywnie.

Komisja rekomendowała również przywrócenie zmian w kodeksie wyborczym, odrzuconych przez Senat. PiS wrzucił ten punk do ustawy w ostatniej chwili. Aby ułatwić przeprowadzenie wyborów prezydenckich 10 maja, umożliwił głosowanie korespondencyjne osobom w kwarantannie i tym, które skończyły 60. rok życia.

Po dzisiejszym głosowaniu w Sejmie zmiany te wracają do ustawy.

Przeczytaj także:

Na szybko i blokiem

Sejm zebrał się po godzinie 16:00. Opozycja protestowała przeciwko głosowaniu poprawek w blokach. Krzysztof Bosak z Konfederacji i Krzysztof Gawkowski z Lewicy domagali się wolniejszego trybu pracy i dyskusji nad każdą poprawką.

W imieniu PiS zmianom sprzeciwiał się wicemarszałek Ryszard Terlecki. Oficjalnej dyskusji nie było. Opozycja zgłaszała wnioski formalne, które marszałek Witek odrzucała.

„Interesuje was tylko ustawka pod wybory i likwidacja Rady Dialogu Społecznego”

– mówił przewodniczący PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Sprawozdawca Henryk Kowalczyk powiedział, że niektóre pomysły Senatu były słuszne. Podał też powód ich odrzucenia: Senat nie przedstawił źródła ich finansowania.

Szef PO Borys Budka zgłosił wniosek formalny o głosowanie każdej poprawki osobno. „Oszukaliście nas w tej ustawie” - grzmiał z mównicy sejmowej. Ostatecznie głosowano wniosek o przegłosowanie wszystkich odrzuconych poprawek łącznie. PiS wniosek przyjął.

Standerski: "PiS odrzuciło miliardy złotych wsparcia dla pracowników, możliwość utrzymania wynagrodzeń osób, które zarabiają poniżej średniego wynagrodzenia, realne wsparcie dla przedsiębiorców; dodatki do pensji dla tych, którzy są dziś na pierwszej linii frontu, czyli lekarzy, pracowników ochrony zdrowia.

Wracamy do punktu wyjścia

Ostatecznie więc tzw. „tarcza” ma prawie dokładnie taki kształt, jak to, co uchwalił Sejm o 06:00 nad ranem. Wówczas jej szczegóły analizowaliśmy w tekście „Za mało, za późno, a PiS puchnie z dumy. Przyjęty nocą pakiet antykryzysowy nie ochroni nas w recesji”.

Pakiet ustaw nie zadowala nikogo poza spuchniętymi z dumy politykami PiS. Ekonomiści wskazują, że przestrzeń fiskalna na pomoc gospodarce jest szersza niż to, co zaproponował rząd.

Tak komentował to dla nas prof. Ryszard Szarfenberg z UW: „Rząd zadeklarował 212 miliardów, z krytycznej weryfikacji Janusza Jankowiaka wychodziło 68 miliardów jako wsparcie z budżetu państwa. Na pewno mamy jeszcze możliwości zwiększenia wydatków ponad te 3 proc. PKB. W pakietach antykryzysowych krajów zachodnich są znacznie większe fundusze. Wydaje mi się, że warto podejść do sprawy odważniej, nie przejmując się deficytem przy spodziewanej głębokości kryzysu”.

"Mamy przestrzeń, żeby to robić" - argumentowali z kolei w rozmowie z OKO.press ekonomiści z think-tanku Instrat. "Do limitów konstytucyjnych mamy jeszcze ponad 250 mld złotych, do tego finanse publiczne są w doskonałym stanie – 70 proc. obligacji mają krajowe podmioty, a koszty obsługi i deficyt niskie".

Przeciwnego zdania jest premier Mateusz Morawiecki, który w poniedziałek 30 marca przestrzegał, że szersze wydatki na pakiet i zadłużanie się państwa to recepta na kryzys złotówki i fatalne skutki dla polskiej ekonomii.

Standerski: "Premier Mateusz Morawiecki przedstawił całą tarczę bez wskazania konkretnych pozycji budżetowych. Trzeba pamiętać, że żyjemy w trudnym czasie, gdy żaden rząd nie szuka w poszczególnych pozycjach budżetowych drobnych przesunięć, tylko rzuca się do ratowania gospodarki".

"Cała tarcza miała mieć 212 miliardów złotych, a okazuje się, że realnej pomocy będzie między 30 a 68 miliardów. Tymczasem 70 miliardów pójdzie na płynność finansową. Nic nam po płynności finansowej, jeżeli trzy miliony osób straci pracę. A w tym punkcie ta tarcza jest dziurawa jak sito"

- komentuje ekspert klubu Lewicy.

Niezadowoleni przedsiębiorcy, zagrożeni pracownicy

Niezadowolone są i związki zawodowe i organizacje pracodawców. Konfederacja Lewiatan zrzeszająca przedsiębiorców podała niepokojące dane. Z 800 firm zapytanych o skutki pandemii i sytuację pracowników:

  • 55 proc. odpowiedziało, że już dziś bardzo poważnie odczuwa skutki pandemii;
  • 69 proc. planuje zmniejszenie zatrudnienia;
  • 47 proc. może czekać na pomoc państwa maksymalnie 3 tygodnie, potem zacznie zwalniać.

Związki zawodowe protestowały przeciwko przerzucaniu odpowiedzialności za podniesienie gospodarki na pracowników. „Wiele propozycji zawartych w »tarczy« doprowadzi do obniżenia wynagrodzeń, osłabienia związków zawodowych i jeszcze większego podporządkowania pracowników i pracownic pracodawcom” – napisano w stanowisku Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza.

„Próba ochrony miejsc pracy odbywa się kosztem pracowników, ich zarobków” – mówiła OKO.press Katarzyna Rakowska, związkowczyni z OZZIP.

Negatywne opinie o ustawach wyrażała nawet bliska PiSowi „Solidarność”.

Złe zdanie o pomysłach rządu mają również specjaliści z Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego.

Ani Sejm, ani Senat nie zajęły się innymi wielkimi problemami z pakietem ustaw. Żadna z izb nie wycofała się z możliwości warunkowego wydłużenia czasu pracy do 12 godzin w tygodniu, czyli aż 60 w tygodniu po kryzysie. Nikt też nie zaproponował nic dla bezrobotnych, choć ich liczba będzie teraz rosnąć lawinowo. To problemy, które będą w najbliższych miesiącach wymagały pilnej reakcji rządu.

Na razie premier Morawiecki twierdzi, że więcej pieniędzy nie ma, a zadłużać się nie wolno.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze