0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 13.03.2024 Warszawa . Nowogrodzka 84/86. Posel PiS Mariusz Kaminski podczas konferencji prasowej w siedzibie PiS dot. Pegasusa . Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl13.03.2024 Warszawa ...

Śledztwo w sprawie akcji CBA wymierzonej w byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i jego małżonki Jolanty na nowo podjęła w czwartek 9 maja 2024 roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Śledztwo dotyczy prowokacji CBA w latach 2007-2009, która miała potwierdzić plotki, że Kwaśniewscy kupili willę w Kazimierzu Dolnym na tzw. słupa. Na czele CBA stał wtedy obecny wiceprezes PiS Mariusz Kamiński (na zdjęciu u góry), który obecnie kandyduje do Parlamentu Europejskiego.

Kamiński odpowiada za akcje CBA z czasu pierwszego rządu PiS z Samoobroną i LPR w latach 2005-07. W 2o23 roku został prawomocnie skazany na więzienie za inną akcję CBA – wymierzoną w Andrzeja Leppera (tzw. afera gruntowa). Od kary uratował go prezydent Duda.

Praska Prokuratura Okręgowa zdecyduje teraz, czy postawić mu zarzuty karne przekroczenia uprawnień z artykułu 231 kodeksu karnego.

Wydaje się niemal pewne, że Kamiński usłyszy zarzuty, bo prokuratura praska za akcję przeciwko Kwaśniewskim chciała oskarżyć Kamińskiego już w 2014 roku, ale wtedy nie zgodził się na to Sejm. Odmówił uchylenia jego immunitetu. Kamińskiego pomogli wybronić m.in. posłowie rządzących wtedy partii PO i PSL. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga musiała więc umorzyć sprawę. Ale ta się nie przedawniła – bieg przedawnienia zatrzymał fakt, że Kamiński był cały czas posłem i nie można było postawić mu zarzutów.

Dziś nie ma przeszkód do postawienia zarzutów. Bo po skazaniu Kamińskiego i jego zastępcy, Macieja Wąsika za nielegalną akcję CBA w sprawie afery gruntowej, Mariusz Kamiński z mocy prawa przestał być posłem i nie chroni go immunitet. Czyli można go wezwać w każdej chwili w celu ogłoszenia zarzutów karnych. Co zresztą już niedawno się stało, bo Kamiński dostał zarzuty za to, że po wygaszeniu mandatu posła za wyrok w sprawie akcji CBA w aferze gruntowej; pojawił się w Sejmie i wziął udział w głosowaniach.

Przeczytaj także:

Kryptonim „Krystyna”

Prowokacja wymierzona w małżeństwo Kwaśniewskich to jedna z głośniejszych akcji CBA zapoczątkowanych za pierwszego rządu PiS. Akcję uruchomiono na podstawie zapisu rozmowy byłego premiera Józefa Oleksego z biznesmenem Aleksandrem Gudzowatym (Gudzowaty nagrywał rozmowy, które trafiały do mediów). Oleksy w rozmowie z nim powtarzał plotkę, że Kwaśniewscy mają „lewą” willę w Kazimierzu. To wystarczyło, by podległa Kamińskiemu CBA rozpoczęła szeroko zakrojoną akcję „Krystyna”.

W tym celu do Kazimierza wysłano agenta Tomka, który udawał biznesmena. Jego celem było zbliżenie się do otoczenia Kwaśniewskich i właściciela willi, ówczesnego szefa Budimexu Marka Michałowskiego. W lipcu 2009 roku agent Tomek kupił willę za 3 miliony złotych pochodzące z funduszu CBA.

Połowę kwoty przelał na konto, drugą przekazał w walizce, w której był nadajnik. CBA liczyło, że walizka doprowadzi ich do Kwaśniewskich jako rzekomo prawdziwych właścicieli i będzie miało dowód na ukrywanie przez nich majątku. Ale akcja skończyła się kompromitacją, bo pieniądze przepakowano w celu sprawdzenia, czy gotówka nie jest fałszywa i wymiany jej na dolary.

W związku z tą akcją zawiadomienie do prokuratury złożył Paweł Wojtunik, który w 2009 roku zastąpił w CBA Kamińskiego, odwołanego po innej akcji w sprawie afery hazardowej. W 2014 roku prokuratura była gotowa do stawiania zarzutów karnych byłemu szefowi CBA, ale „nie” powiedział Sejm.

Aleksander Kwaśniewski mówi do mikrofonu, gestukulując
Były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski. Fot. Paweł Małecki/Agencja Wyborcza.pl.

Za co praska prokuratura chciała oskarżyć Kamińskiego

Szczegóły zarzutów, które chciała postawić w 2014 roku Kamińskiemu prokuratura, opisał Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej”. Prokuratura występując wtedy o uchylenie Kamińskiemu immunitetu uważała, że mimo braku podstaw szef CBA zlecił inwigilację otoczenia pary prezydenckiej.

Zaangażowany w to był nie tylko agent Tomek, ale też inni funkcjonariusze CBA. „Wyborcza” pisała, że „Kamiński miał też naruszyć przepisy ustawy o CBA, która pozwala szefowi tej służby na zakładanie podsłuchów bez zgody sądu w »sytuacjach niecierpiących zwłoki«. A takich sytuacji w tej sprawie według prokuratury nie było. Wprowadzał w błąd sądy i prokuratora generalnego, informując, że pieniądze na dom w Kazimierzu Kwaśniewscy uzyskali z przestępstwa”. A nie było na to dowodów.

Rozpoczęto też operację specjalną, mimo braku „wiarygodnych informacji o przestępstwie”, a kontrolowany zakup willi CBA przeprowadziła, nie mając do tego podstaw „bo dom nie pochodził z przestępstwa, ani nie mógł być zaliczony do przedmiotów zabronionych w polskim prawie”.

„Wyborcza” pisała: „Zakup kontrolowany może dotyczyć np. narkotyków, broni, fałszywych pieniędzy czy kradzionych rzeczy. Tymczasem agent Tomek kupił legalnie willę za pośrednictwem notariusza, licząc, że pieniądze za nią trafią do Jolanty Kwaśniewskiej. Tak się nie stało”.

Nie ma pewności, czy CBA podsłuchiwało Kwaśniewskiego, bo akta były tajne. Pewne jest, że na celowniku CBA była przyjaciółka Kwaśniewskich, która opiekowała się domem (to od niej kupił willę szef Budimexu) i jej syn, z którym zaprzyjaźnił się agent Tomek.

CBA podsłuchiwało Jolantę Kwaśniewską – przez miesiąc po zakupie willi. Sąd nie wydawał na to zgody. Wydano ją za zgodą prokuratora w tzw. trybie niecierpiącym zwłoki. O zgodę występował szef CBA Kamiński. Śledztwo w sprawie majątku Kwaśniewskich umorzono w 2022 roku ze względu na brak faktów uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa. W akcie desperacji, by się odwołać do opinii publicznej, poprzednia władza nawet ujawniła akta sprawy rzekomej willi Kwaśniewskich.

Agent Tomek w wywiadzie dla TVN 24 wyznał, że w sprawie willi Kwaśniewskich były wywierane na niego naciski z góry. Oczekiwano od niego „sukcesu”, czyli obciążenia pary prezydenckiej.

Agent Tomek, czyli Tomasz Kaczmarek. Fot. Filip Klimaszewski/Agencja Wyborcza.pl.

Czy prokuratura rozliczy akcję CBA wymierzoną w Seredyńskiego i Marczuk

Z informacji OKO.press wynika też, że Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga analizuje akta jeszcze innej akcji CBA z czasów Mariusza Kamińskiego. Chodzi o umorzoną sprawę akcji wymierzonej w prezesa zarządu Wydawnictw Naukowo-Technicznych Bogusława Seredyńskiego.

Ta akcja miała dać CBA „wyjście” na środowisko celebrytów i gwiazd związanych z TVN. Znowu użyto agenta Tomka, który próbował wręczyć kontrolowaną łapówkę Seredyńskiemu. W tej akcji była też poszkodowana Weronika Marczuk, ówczesna jurorka programu „Taniec z gwiazdami”. Marczuk działała w polsko-ukraińskiej fundacji, która miała siedzibę w budynku Wydawnictw Naukowo-Technicznych.

Praska prokuratura analizuje teraz, czy na nowo wznowić tę sprawę. Jeśli uzna, że wystąpiły nowe, istotne fakty lub dowody nieznane wcześniej, wystąpi o decyzję do nadrzędnej Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Podobnie jak w przypadku„willi Kwaśniewskich”, sprawa nie przedawniła się.

Tę akcję CBA przeprowadziło w 2009 roku. Seredyński szykował Wydawnictwa do prywatyzacji. Miał plany wydawania książek na rynek rosyjski i ukraiński. Prywatyzacją zaś były zainteresowane firmy polskie i zagraniczne. Jednym z „inwestorów” okazał się słynny agent Tomek.

Wraz z innym agentem zaprzyjaźnili się z Seredyńskim. Agenci chcieli udowodnić, że można ustawić przetarg na sprzedaż państwowej firmy. Podczas jednego ze spotkań w mieszkaniu Seredyńskiego upili prezesa i zostawili mu na stole 10 tysięcy euro. „Budzę się rano i widzę kasę. Dzwonię do Tomka: »Co to za kasa?«. On: »Taka pożyczka«. Ja: »To spiszemy umowę«. On: »Jestem teraz w Wiedniu, wracam we środę«. A we środę przyszli po mnie agenci CBA” – opowiadał potem Seredyński.

Prokuratura całkowicie oczyściła z zarzutów byłego prezesa i Weronikę Marczuk, której CBA też próbowało udowodnić korupcję.

Seredyński po akcji CBA jednak się nie podniósł. Odeszła jego narzeczona, przyjaciele przestali odbierać telefony. Miał problemy z pracą. Wrócił do Wałbrzycha opiekować się rodzicami, którzy wkrótce zmarli. Został sam. Walczył potem o odszkodowanie za akcję w sądzie. Chciał 2 miliony złotych, dostał 40 tysięcy.

Za tę akcję prokuratura chciała postawić zarzuty agentowi Tomkowi i drugiemu agentowi CBA. Do sądu trafił akt oskarżenia, ale sąd zwrócił go do uzupełnienia. Było to już po wygranych przez PiS wyborach z 2015 roku. W praskiej prokuraturze było już nowe kierownictwo i zwrot sprawy przez sąd wykorzystano jako okazję do jej umorzenia.

Teraz w praskiej prokuraturze jest już nowe kierownictwo i prokuratorzy ocenią, czy można wznowić śledztwo. Nie można wykluczyć, że prokuratura na nowo oceni kwestię formalnej zgody na tę akcję, którą dało ówczesne kierownictwo CBA na czele z Mariuszem Kamińskim.

Wydawnictw nie sprywatyzowano. W 2010 roku zostały zlikwidowane. Niedawno Tomasz Kaczmarek spotkał się z Serdyńskim i przed kamerą TVN 24 przeprosił go za akcję CBA.

Były prezes Wydawnictw Naukowo-Technicznych Bogusław Seredyński. Akcja CBA zniszczyła mu życie. Fot. Tomasz Szambelan/Agencja Wyborcza.pl.
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze