Sam fakt, że Kancelaria Sejmu wycofała się z odwołania naszego Sejmu pokazuje siłę młodzieży. Marszałek Kuchciński przestraszył się nas - mówi OKO.press Maciek Zygmunt, poseł na Sejm Dzieci i Młodzieży
"Jesteśmy zawiedzeni odwołaniem Sejmu Dzieci i Młodzieży. Faktycznie w 2017 roku doszło do kilku nieprzyjemnych incydentów. Jednak idea Sejmu jest dobra. Trzeba pomyśleć nad jej poprawą, a nie likwidować. Powinniśmy mieć prawo wypowiedzi na ważne tematy, jak reforma edukacji czy wymiaru sprawiedliwości" - mówi OKO.press Maciek Zygmunt, uczeń III klasy dwujęzycznego gimnazjum nr 49 we Wrocławiu, przewodniczący regionu dolnośląskiego Parlamentu Dzieci i Młodzieży.
Pisze o sobie tak: "Cześć, nazywam się Maciej Zygmunt, mam 16 lat, od mniej więcej półtora roku jestem zaangażowany w życie społeczno-polityczno w naszym kraju. Mogę uznać się za człowieka, któremu szczególnie bliskie są wartości wolności, równości, tolerancji, a przede wszystkim transparentności życia publicznego i szeroko rozumianej demokracji.
W załączeniu przesyłam jedyne poważne (w garniturku, itp.) zdjęcie, jakim dysponuję".
Faktycznie, Sejm Dzieci i Młodzieży 2017 wpisał się do historii jako festiwal antyeuropejskich haseł, ksenofobii i pogardy. Darcie flagi Unii Europejskiej ("Europejskiej Rzeszy"), inwektywy o "hordach uchodźców" i wzywanie do odrodzenia pod nacjonalistycznymi hasłami ("Młodzież Wszechpolska i Ruch Narodowy przyniosą odrodzenie. Czołem wielkiej Polsce!") - i wiele innych młodzieżowych zachowań w zmrożeniu obserwowała opinia publiczna. Podobnie jak w 2016 roku władze użyły imprezy do propagowania narodowo-katolickich treści.
W czwartek rano (17 maja 2018) Kancelaria Sejmu poinformowała, że 24. Sejm Dzieci i Młodzieży zaplanowany na 1 czerwca 2018 się nie odbędzie. Temat obrad - "Posłowie pierwszego Sejmu Niepodległej" - miał nawiązywać do rocznicy 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę.
Wieczorem 17 maja po wrzawie medialnej, protestach Rzecznika Praw Dziecka, młodzieży i posłów opozycji, Kancelaria opublikowała "aktualizację oświadczenia: wydarzenie nie jest odwołane, a jedynie przełożone na wrzesień 2018 roku.
Izolacja protestu
Andrzej Grzegrzółka, dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu na twitterze napisał, że decyzja "wynika bezpośrednio z wyjątkowych okoliczności, w których się znaleźliśmy.
Trwająca od miesiąca akcja protestacyjna ma wpływ na kalendarz wydarzeń zaplanowanych na Wiejskiej".
Protest osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów na sejmowych korytarzach dla marszałka Kuchcińskiego stał się podstawą do wstrzymania wydawania jednorazowych przepustek wstępu do budynku. Ofiarą tych regulacji padli dziennikarze, strona społeczna (przedstawiciele organizacji pozarządowych i obywatele), a także same protestujące osoby, do których nie są dopuszczani odwiedzający, wśród nich Janina Ochojska. Odwołane wydarzenia, o których pisze Andrzej Grzegrzółka to zaplanowana na 20 maja Noc Muzeów w budynku Sejmu, a także - właśnie - Sejm Dzieci i Młodzieży.
Okupacja Sejmu jest oczywistą przyczyną odwołania Sejmu, władze mogły się obawiać nagłośnienia protestu. PiS mógł też przestraszyć się zbyt radykalnych nacjonalistycznych czy szowinistycznych treści, jakie za jego kadencji wyraża Sejm Dzieci i Młodzieży.
Maciek Zygmunt, poseł Sejmu Dzieci i Młodzieży mówi OKO.press: "Jesteśmy zawiedzeni. Według deklaracji przedwyborczych PiS miał wsłuchiwać się w głos różnych grup społecznych. Teraz ucinają nasz głos. Według mnie chodzi o protest osób z niepełnosprawnościami.
Mógłby on przyćmić zaplanowany temat przewodni, dlatego odebrano nam prawo kontaktu z protestującymi.
Faktycznie w 2017 roku doszło do kilku nieprzyjemnych incydentów. Jednak sama idea Sejmu jest dobra. Trzeba pomyśleć nad jej poprawą, a nie likwidować. Powinniśmy mieć prawo wypowiedzi na ważne tematy, jak reforma edukacji czy wymiaru sprawiedliwości.
Sam fakt, że Kancelaria Sejmu wycofała się z odwołania wydarzenia pokazuje siłę młodzieży. Marszałek Kuchciński przestraszył się nas".
Młodzież planuje przeniesienie czerwcowych obrad do Pałacu Kultury. Zaproszenie wystosowała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Tego samego dnia odbędzie się też protest młodzieży przeciwko decyzji Kancelarii Sejmu.
Organizatorem Sejmu Dzieci i Młodzieży jest Kancelaria Sejmu, Ministerstwo Edukacji Narodowej i rządowy Ośrodek Rozwoju Edukacji. Rok po roku uczniowie spotykali się, by tworzyć projekty i rozmawiać. Tematy wpisywały się w edukację obywatelską, tak jak rozumiano ją w czasach przed PiS:
Dużo było o prawach dziecka, wolontariacie, samorządności szkolnej, reformie oświaty, ekologii, globalizacji, dialogu kultur, europejskości i demokracji.
Nawet w latach „pierwszego PiS” tematy nie wciągały dzieci i młodzieży w konflikt polityczny: „Ekologia – wybór przyszłości” (2006), „Moja ojczyzna wobec procesów globalizacyjnych” (2007).
W 2016 roku temat Sejmu Dzieci i Młodzieży był już zgodny z duchem dobrej zmiany: „Miejsca Pamięci – materialne świadectwo wydarzeń szczególnych dla lokalnej i narodowej społeczności”, ale prawdziwy przełom nastąpił w 2017 roku, gdy Kancelaria Sejmu do współpracy zaprosiła Instytut Pamięci Narodowej. W miejscu tematów "ogólno demokratycznych", lokalnych, uczniowskich i ekologicznych pojawiła się prawicowa ideologia - "przestrzeń publiczna jako miejsce wolne od symboli propagujących systemy totalitarne".
Uczniowie zostali wciągnięci w akcję dekomunizacyjną. Zgodnie z założeniami w swoich projektach mieli wynaleźć komunistyczne nazwy - ulic, placów, skwerów, cmentarzy - a potem "nagłośnić i przeprowadzić działania mające na celu zmianę obowiązującej nazwy, zaproponować nową nazwę odwołującą się do pamięci o bohaterze lokalnym, a także wejść we współpracę z samorządem terytorialnym".
W 2017 roku impreza wymknęła się spod kontroli organizatorów. Owszem, były próby rozliczeń z „komunistyczną przeszłością” i ataki na poprzedni rząd, z nieodłącznym wyklinaniem na Michnika i „Wyborczą”, ale w obradach dominował hejt antyeuropejski. („UE powinna zostać zniszczona”).
Na sejmowej mównicy podarto flagę „Europejskiej Rzeszy”, a poseł Franciszek Kowalczyk wznosił okrzyki: „Młodzież Wszechpolska i Ruch Narodowy przyniosą odrodzenie. Czołem wielkiej Polsce!".
Z drugiej strony, organizatorzy wpuścili młodzież o liberalnych poglądach i to jej głos do końca zepsuł propagandowe widowisko. Młoda „opozycja” nie tylko skandowała „Lech Wałęsa”, ale też zabierała głos.
Julia Trojanowska, w dobrze przygotowanym retorycznie wystąpieniu uderzyła w główną ideę projektu dekomunizacyjnego, krytykując nazwanie ulicy w Starachowicach imieniem Jadwigi Kaczyńskiej, której jedyną zasługą było „urodzenie i wychowanie dwóch polityków prawicowych”. Uznała to za wyraz „szerzącego się nepotyzmu”, a na koniec złożyła „wyrazy współczucia współpracownikom pana Kaczyńskiego i Macierewicza” i wzniosła okrzyk „Wolność, równość, demokracja”.
Wiktor Marcinkowski dziwił się, że w Sejmie nie ma dyskusji o „bezsensownej zmianie zwanej dla niepoznaki reformą edukacji”. W gimnazjach „nauczyliśmy się czytać ze zrozumieniem” – oznajmił – „więc wiemy z Konstytucji, że nie lekceważy się 910 tys. podpisów pod referendum w sprawie reformy edukacji”.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze