Jeden głos zdecydował o negatywnej opinii Komisji Sprawiedliwości dla społecznej kandydatki na Rzecznika Praw Obywatelskich. "Jeśli ja nie jestem waszym kandydatem, to gdzie on jest?" - pytała Zuzanna Rudzińska-Bluszcz posłów PiS. Nad wyborem RPO wisi pytanie: co zrobi PSL?
Aktualizacja: W piątek 20 listopada 2020, 41 minut po północy Zjednoczona Prawica po raz drugi odrzuciła kandydaturę Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz na Rzecznika Praw Obywatelskich. Za były 204 głosy, przeciw - 244. Oprócz obozu rządzącego przeciwko kandydatce społecznej była cała Konfederacja i dwóch posłów PSL-Kukiz'15: Stanisław Tyszka i Jacek Tomczak. Dwóch innych posłów tego klubu wstrzymało się od głosu (Paweł Kukiz i Paweł Szramka), a trzech nie wzięło udziału w głosowaniu.
Za była Małgorzata Wasserman z PiS, prawdopodobnie przez pomyłkę.
„Mija sto dni, odkąd minął termin zgłaszania kandydatur na Rzecznika Praw Obywatelskich. Obywatele czekają na Rzecznika. Minęło 5 posiedzeń Sejmu, trzy posiedzenia komisji sprawiedliwości i praw człowieka, marnujemy czas, pieniądze” - mówił, przedstawiając Rudzińską-Bluszcz poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek. Kiedy powiedział „Pani już została rzecznikiem obywatelskich spraw", z ław PiS odpowiedział mu śmiech.
Co dalej z RPO? Poniżej analizujemy możliwy rozwój sytuacji.
Trzy godziny i czterdzieści jeden minut dał poseł PiS Marek Ast kandydatce na Rzecznika Praw Obywatelskich, by stawiła się na przesłuchaniu w Sejmie. Po godzinie 11:00 Zuzanna Rudzińska-Bluszcz otrzymała pismo, w którym szef sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka informuje ją, że posiedzenie odbędzie się tego samego dnia o godzinie 15:00.
„To rodziło ryzyko, że na to posiedzenie nie dotrę. Na szczęście byłam w Warszawie” - mówiła już w Sejmie. A gdyby akurat była w Szczecinie albo w Rzeszowie?
Ostatecznie kandydatka dojechała na posiedzenie, przebijając się przez barierki otaczające Sejm.
Dotąd unikała konfrontacji z PiS, nawoływała do „sklejania Polski". Tym razem Rudzińska-Bluszcz powiedziała wprost, że niedrukowanie ustawy covidowej to „bezprawie konstytucyjne", a w sprawie decyzji TK o aborcji zgadza się ze zdaniem odrębnym prof. Leona Kieresa.
A komisja, w której większość ma PiS, jednym głosem wydała negatywną opinię. Było 12 (PiS) do 11 (KO i Lewica), wstrzymał się Konrad Berkowicz z Konfederacji. W głosowaniu nie wziął udziału poseł PSL Krzysztof Paszyk, choć wcześniej był obecny i deklarował poparcie Rudzińskiej-Bluszcz. Zachowanie przedstawiciela ludowców jest istotne, bo to PSL, a dokładniej senatorowie ludowców mogą zdecydować o tym, kto ostatecznie zostanie Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Bez nich PiS nie ma większości w Senacie i nie wybierze RPO drogą parlamentarną.
Paszyk powiedział OKO.press, że brak jego głosu wynika z problemu technicznego z tabletem i rozważa złożenie skargi. W październiku skarga posłanki Lewicy Anny Marii Żukowskiej doprowadziła do reasumpcji głosowania w komisji. Nie zmieniło to jednak wyniku głosowania.
PiS jest bowiem zdeterminowany, żeby Rudzińską-Bluszcz odrzucić. We wrześniu skończyła się kadencja Adama Bodnara, a nowego Rzecznika Praw Obywatelskich nie ma. PiS nie zgłasza własnego kandydata, a jednocześnie blokuje kandydatkę organizacji społecznych.
Głosowanie plenarne ma się odbyć w czwartek po godz. 14:00.
Zuzanna Rudzińska-Bluszcz kandyduje po raz drugi i po raz drugi jest jedyną kandydatką zgłoszoną na urząd RPO przez organizacje społeczne. Popiera ją 1196 organizacji. Formalnie jej kandydaturę wniosły kluby Koalicji Obywatelskiej i Lewicy, a popiera PSL. Za pierwszym razem głosami PiS Sejm ją odrzucił. Stało się to tego samego dnia, kiedy Trybunał Konstytucyjny ogłosił decyzję w sprawie aborcji - 22 października 2020.
„Niebywała sytuacja. Deprecjonowanie organu konstytucyjnego” - komentował w Sejmie poseł KO Michał Szczerba zaproszenie kandydatki w ostatniej chwili.
Podobnie mówiła posłanka KO Magdalena Filiks: „Jeszcze dzisiaj rano nie było wiadomo, kiedy to posiedzenie się odbędzie.
To jest znak arogancji tej władzy, brak szacunku dla obywateli, dla tych wszystkich organizacji, które zgłosiły tą kandydatkę. Jaki przykład daje PiS-owski Sejm innym urzędom w tym kraju? Jeśli w tak niegrzeczny sposób PiS traktuje kandydatkę do jednego z najważniejszych urzędów w tym kraju”.
Filiks dodała, że nawet godzina, na którą została zwołana komisja, nie została dotrzymana i Zuzanna Rudzińska-Bluszcz musiała czekać pod drzwiami.
Przewodniczący Marek Ast tłumaczył się potem, że nie chciał sprawiać „niedogodności" i że on też nie wiedział do ostatniej chwili, czy wybór RPO znajdzie się w porządku obrad. Dodał, że gdyby Rudzińska-Bluszcz nie mogła przyjść, „byśmy się dostosowali".
Nie pierwszy raz Zuzanna Rudzińska-Bluszcz spotyka się w Sejmie z lekceważeniem. We wrześniu media społecznościowe obiegło jej zdjęcie, kiedy czekała na sejmowym korytarzu na głosowanie, które ostatecznie się nie odbyło.
O posiedzeniach dowiaduje się z internetu, często w ostatniej chwili.
„Znajdujemy się w momencie kryzysu, wyzwań nieznanych od dziesięcioleci - w momencie, w którym rola RPO jest kluczowa. Lekceważące podejście do tej instytucji i tricki mające na celu jej osłabienie, uderzają w nas, obywateli” - skomentowała w rozmowie z OKO.press Zuzanna Rudzińska-Bluszcz.
Jednak nagłe wezwanie kandydatki to przede wszystkim efekt uboczny dezorganizacji prac Sejmu. W tym efekt żonglowania przez PiS terminami posiedzeń w rytm wewnątrzkoalicyjnych negocjacji. Posiedzenie, które miało się odbyć dwa tygodnie wcześniej, marszałek Elżbieta Witek przełożyła. Z jednej strony, nie było wiadomo, czy będzie większość sejmowa dla planowanych ustaw. Z drugiej - PiS chciał przeczekać protesty aborcyjne.
W środę 18 listopada jednocześnie odbywało się kilka posiedzeń komisji. Niektórzy posłowie brali udział w kilku naraz i dlatego mylili się w głosowaniach. Tak właśnie tłumaczył się w rozmowie z OKO.press poseł PSL Krzysztof Paszyk. Równolegle do komisji sprawiedliwości śledził prace komisji finansów.
W dodatku przesłuchanie kandydatki na RPO odbywało się w budynku Sejmu bronionym jak twierdza przez ogromne siły policji. Jak pisaliśmy, ściągnięto nawet 3 tysiące policjantów z całego kraju.
„Sejm wygląda jak willa Łukaszenki” - stwierdziła Magdalena Filiks (KO) na komisji sprawiedliwości.
„Słyszę, że nie jestem wasza, a jednocześnie kandyduję, nie mając kontrkandydata. Jeśli ja nie jestem waszym kandydatem, to gdzie on jest?” - pytała posłów PiS Zuzanna Rudzińska-Bluszcz.
Bo PiS faktycznie do dziś nie ujawnił, kogo chce zrobić Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Na razie funkcję tę wciąż pełni Adam Bodnar, mimo że kadencja upłynęła mu 9 września 2020. Posłowie PiS (w tym Marek Ast) zaskarżyli do Trybunału Konstytucyjnego przepis, który to Bodnarowi umożliwia, ale posiedzenie w tej sprawie jest wciąż przekładane. Ma się odbyć 3 grudnia.
W międzyczasie obóz rządzący poszukuje osoby, która mogłaby pełnić tę funkcję. Kłopot dla PiS-u polega na tym, że RPO ma silne umocowanie konstytucyjne - osobę kandydującą muszą poprzeć zarówno Sejm, jak i Senat. Na Rudzińską-Bluszcz nie chce się zgodzić większość PiS w Sejmie, a większość opozycji w Senacie nie chciała poprzeć np. Bartłomieja Wróblewskiego. Tego samego, który jest współautorem wniosku do TK w sprawie aborcji. O tym, że PiS rozważa jego kandydaturę, donosiła „Gazeta Wyborcza".
A RPO to urząd ważny nie tylko dla obywateli i zdeklarowanych demokratów, ale również dla władzy. Udowodnił to Adam Bodnar, składając skargę na Mateusza Morawieckiego za organizację wyborów. PiS nie chce pozwolić, by RPO został ktoś, nad kim nie będzie kontroli. A jednocześnie raczej nie odda go ziobrystom, np. Marcinowi Warchołowi, który przewijał się na giełdzie nazwisk.
W procesie wyboru RPO kluczowe będzie stanowisko PSL. Kiedy pojawiły się plotki, że PSL mógłby poprzeć kandydaturę Bartłomieja Wróblewskiego z PiS, natychmiast zdementował je wicemarszałek Piotr Zgorzelski, który osobiście spotkał się z Rudzińską-Bluszcz. Dziś jednak słyszymy w Sejmie nieoficjalnie, że jeśli zdecyduje się ona ponownie kandydować, może już nie mieć poparcia ludowców. A bez senatorów PSL opozycja nie ma w izbie wyższej większości.
„Słyszałam już o sobie w trakcie ostatnich miesięcy niejedno" - mówiła Rudzińska-Bluszcz. „Namolna, uparta baba, która pcha się tam, gdzie jej ewidentnie nie chcą. Kandyduje po raz drugi, bo nie umie zrozumieć swojej porażki. Ma ciśnienie na szkło" - cytowała swoich krytyków z Twittera, ale takie rzeczy pisała też o niej prorządowa prasa, m.in. portal wPolityce czy TVP Info.
Dlaczego zatem kandyduje?
„Bo największą satysfakcję przynosi mi praca dla Polski. Bo wierzę w to, że swoją wiedzą i doświadczeniem mogę przyczynić się do tego, żeby ludziom lepiej się w Polsce żyło. Bo jestem państwowcem".
Zabiegając o poparcie większości sejmowej Rudzińska-Bluszcz spotkała się m.in. z wiceprezesem PiS Adamem Lipińskim, wicerzecznikiem PiS Radosławem Foglem i Andrzejem Derą z Kancelarii Prezydenta.
Jednak podczas poprzedniego przesłuchania PiS Rudzińską-Bluszcz ignorował. Przewodniczący Ast był uprzejmy, ale zadał jej tylko jedno pytanie (o stosunek do reform sądowych PiS). Sprawiało to wrażenie, że nie traktuje jej jako poważnej kandydatki. Dodatkowym afrontem było to, że posłem sprawozdawcą został Jan Kanthak z Solidarnej Polski, który ani razu nie zabrał głosu.
Tym razem obszernie wypowiedział się Krzysztof Lipiec z PiS. Najpierw odniósł się do głosów opozycji. „Nie widzę dobrej woli, gdyby wasza wola była odmienna i autentyczna, dzisiaj wasze wystąpienia powinny być w zupełnie innym duchu” - mówił. Zlekceważył poparcie 1 196 organizacji: „To fajnie, że tysiąc organizacji poparło kandydatkę. Wiecie ile funkcjonuje [W Polsce] organizacji? Ponad 140 tysięcy”.
W końcu zadał jej trzy pytania:
Kandydatka odpowiedziała:
Wcześniej, odpowiadając na pytanie Kamili Gasiuk-Pihowicz, Rudzińska Bluszcz powiedziała: „Niepublikowanie ustawy covidowej jest bezprawiem konstytucyjnym, bo tak to trzeba nazwać”.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze